Napisanie książki dla dzieci było dla mnie zupełnie nowym doświadczeniem i szansą sprawdzenia się w czymś innym niż to, co robię na co dzień, ale dopiero po czasie uświadomiłem sobie, że podszedłem do tego zadania podobnie jak do pisania o NBA. O koszykarzach grających w odległych Stanach Zjednoczonych, do których nie mam dostępu. Dlatego nawet chyba nie pomyślałem o tym, żeby szukać kontaktu z żyjącymi olimpijczykami, których opisywałem. Zrobiłem dokładny reaserch w materiałach internetowych i różnych publikacjach. Dopiero później miałem przyjemność poznać Anitę Włodarczyk, a teraz również Roberta Korzeniowskiego.
Nie będę ukrywał, że denerwowałem się przed tym wczorajszym spotkaniem. Nie wiedziałem czego się spodziewać, bo jak możecie pamiętać, już przed premierą książki dostałem informację, że legendzie chodu sportowego nie podoba się to, w jaki sposób opisałem jego dyscyplinę. Na szczęście moje obawy zostały rozwiane i było bardzo miło. Pan Robert powiedział co mu się nie podoba, że nie zgadza się z porównaniem chodziarzy do kaczek i przedstawiania chodu w kategoriach „dziwnego” sportu, ale rozumie, że to taki zabieg literacki. Ja mogłem wyjaśnić, że w żadnym wypadu nie chciałem nikogo wyśmiewać, chodziło po prostu o skojarzenie i opisanie tego w sposób, który zaciekawi dzieci. Skrytykował również to, że nie skontaktowałem się z nim w czasie pisania książki, bo mógłby mi nieco wyjaśnić i podpowiedzieć. Nauczka dla mnie na przyszłość. Na koniec dostałem autograf dla synów i sam też podpisałem książkę – dziwne uczucie, kiedy prosisz o autograf mistrza, który również chce twojego podpisu.
„Salon Książki Sportowej” jest nagrywany i realizowany przez Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie. Pierwszy raz odwiedziłem to miejsce. Oczywiście teraz jest zamknięte i niedostępne dla zwiedzających (przed budynkiem można obecnie obejrzeć bolid F1), ale czekając na nagranie zostałem oprowadzony po części wystawy. Obejrzałem znicze olimpijskie (i sporo dowiedziałem się o ich historii), medale, gokarta Roberta Kubicy, koszulki Marcina Gortata i Małgorzaty Dydek, strój Mariusza Czerkawskiego, rower Maji Włoszczowskiej… Bardzo ciekawe miejsce, które mogę polecić. Na pewno zabiorę tu swoich synów, jak tylko sytuacja się unormuje i muzea zostaną otwarte.
„Herosi. 20 historii o polskich olimpijczykach” kupisz w Empiku, w sklepie Wydawnictwa Znak i w wielu innych księgarniach.
Robert Korzeniowski
Czy dzieci wciąż chcą czytać książki? Tak, ale potrzebują naszego rodzicielskiego wsparcia i bliskich ich sercom treści.
Jakbys po raz drugi wyskoczyl w sandalach i to zima, to mielibysmy rekord w komentarzach, a ja w lajkach.
A tak pozostaje tylko odhaczyc kolejne gratulacje :)
Niech pierwszy rzuci kamieniem kto nigdy sandala na stopie nie nosil(w TVN)
Cóż, sandałów nie było- szkoda, ale kolejny raz wielkie gratulacje Adam!
Korzeniowski zrozumiał że to zabieg, aby zainteresować dzieci. A ja jestem starym koniem i myślę tak samo. Szanuję chodziarzy jak każdego sportowca, ale ich sport jest absurdalny.
“Zobaczmy kto najszybciej będzie przy tamtym kamieniu, ale zawsze jedna noga musi być zawsze na ziemi.”
Bo ja wiem? Kazda gra jest abstrakcyjna i z czapy. Najbardziej sensowne z punktu widzenia uzytecznosci wydaje sie lekkoatletyka(rzucanie, bieganie, zapasy)
No bo:
“Wrzucmy swinski pecherz za linie bramki, ale nigdy nie mozna jej dotykac rekami”
“Wrzucamy skorzana pilke do kosza po owocach, zainstalowanego na wysokosci 3.05m”
Wow, Adam to już jest nas dwóch którzy prosili cię o podpis.
No cóż sława.