Draft już 18 listopada, więc zacznijmy od góry, bo to tam się wszystko rozpocznie. Dzięki Rafał i Adam za pytania (raz jeszcze) i czekamy na więcej pod [email protected]
1. Co u Ciebie? Co słychać?
Piotr Sitarz: Myślę o tym, że powinniśmy się traktować lepiej. Cóż to się stało, że ta zwykła ludzka życzliwość urosła do rangi nieosiągalnej ustępując miejsca nienawiści najpodlejszych lotów? Wybór odmiennej ścieżki życia, działań – to nie powinno dzielić. Mam nadzieję, że wszystko się zmieni i dane nam będzie zobaczyć powrót Sama Hinkie’ego.
Maciej Kwiatkowski: Chop wood, carry water.
Sebastian Bielas: Dziękuję, wszystko dobrze, moi najbliżsi i ja cieszymy się zdrowiem. Przeżyłem kolejny dzień 2020 roku w polskim raju i nie zgłupiałem doszczętnie. Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że można to traktować jak niemałe osiągnięcie, a za kilka lat będzie to sobie można wpisywać w CV.
Adam Szczepański: Jest dobrze. Odpukać, ale zdrowie dopisuje, a to najważniejsze, więc nie narzekam. Wygląda też na to, że NBA szybko wróci do gry, a to świetna wiadomość.
2. Który zespół, którego nazwa nie rymuje się z “Bore-iors” będzie w przyszłym sezonie wyglądał najbardziej inaczej?
Sitarz: New Orleans Pelicans. Skończy się dziadowanie w obronie, skończy się partactwo w ataku opartym o schematy urągające zmysłom estetycznym i zdrowemu rozsądkowi, w których działy się rzeczy straszne: i to mimo oczywistego potencjału. Nie będą pędzić poza ten wymiar, w którym znajdą się ich umiejętności. Nie musisz być fanem SVG, żeby już teraz wiedzieć, iż Pelicans będą wyglądać jak zespół NBA.
Kwiatkowski: Houston Rockets. Daryl Morey i Mike D’Antoni odeszli, przychodzi Stephen Silas, kto wie co stanie się z Jamesem Hardenem. Silas, który przychodzi z Dallas, nie będzie kontynuował tego co robili Morey i D’Antoni. Obaj, a Morey zwłaszcza, byli na prywatnej misji. I choć dziś trudno wyobrazić sobie jak “inaczej” może grać Harden, to już bardzo łatwo wyobrazić sobie, że Silas jednak używał będzie graczy wyższych niż 203 cm wzrostu i ile to zmieni w spacingu i stylu gry. Brooklyn – choć już z Durantem i innym trenerem – spodziewam się, że w gruncie rzeczy grał będzie podobnie do tego jak grał.
Bielas: Bez wątpienia Brooklyn Nets. Na papierze skład najprawdopodobniej niewiele będzie różnił się od tego sprzed roku, ale biorąc pod uwagę powrót Kevina Duranta na parkiet i jego pierwsze poważne wspólne granie z Kyrie’em Irvingiem można założyć, że nowojorczycy będą wyglądać jak zupełnie inna drużyna. Do tego dochodzi jeszcze nowy trener i cała rzesza nowych jego “Arizona Team” asystentów. Idealny przepis na nowe wydanie starego zespołu.
Szczepański: Brooklyn Nets. Jeszcze podczas restartu sezonu wrócili na chwilę do tego zespołowego grania bez gwiazd, na którym obierali się w poprzednich latach, ale teraz to będzie już zupełnie inny zespół. Nawet w porównaniu z tym krótkim okresem kiedy grał Kyrie Irving. Staną się drużyną zdominowaną przez gwiazdy. Kevin Durant zadebiutuje wreszcie w nowych barwach, po raz pierwszy zagra razem z Irvingiem, a do tego na ławce trenerskiej będzie debiutant Steve Nash i jego asystent Mike D’Antoni.
3. Adam Bor. pyta: W tym roku w finałach wystąpiły dwie drużyny, które rok wcześniej nie awansowały do playoffów. Które dwie drużyny mają największe szanse to powtórzyć?
Sitarz: Tylko Golden State Warriors. Nie typuję ich do gry w Finałach NBA, ale w gronie 14 zespołów, które w sezonie poprzednim nie zagrały w playoffach tylko o nich mogę realnie myśleć w kategoriach kontendera. Natomiast na Wschodzie nie ma takiego zespołu, a pozostałe drużyny Konferencji Zachodniej musiałby się wzmocnić graczem formatu All-NBA.
Kwiatkowski: Golden State Warriors i Washington Wizards. Warriors to typ dosyć oczywisty, na Wschodzie jest już zdecydowanie trudniej. Z drugiej strony prawdopodobnie nikt nie typował Miami Heat przed rokiem do udziału w finale. Niech będą to więc Wizards, bo wraca John Wall do drużyny, w której jest już Bradley Beal i młodzi gracze (patrz zwłaszcza w przyszłym sezonie na Troy’a Browna), którzy – jak to zwykle u Scotta Brooksa – rozwijają się dobrze.
Bielas: Tylko na Zachodzie widać szansę na powtórkę. Golden State Warriors powrócą i choć ciężko w tym momencie przewidywać, na ile mogą się okazać groźni po straconym roku, to na ten moment automatycznie można ustawić ich w gronie kontenderów. Może tych drugiego rzędu, ale jednak kontenderów. Wschód pod tym względem pozostanie Wschodem. Nie widać tutaj szans na niespodziankę niezależnie od tego, czy John Wall powróci w wielkiej formie, Trae Young rozegra najlepszy indywidualny sezon w historii, a Bulls zagrają powyżej sumy swoich talentów.
Szczepański: Golden State Warriors to najprostszy i najbardziej oczywisty typ. Na Wschodzie nie widzę drużyny, która mogłaby na tyle się odbić, żeby włączyć się w grę o mistrzostwo, ale jeśli już musiałbym na kogoś postawić to może Washington Wizards? Zakładając, że zdrowy John Wall wraca do wielkiej formy, a Rui Hachimura i Troy Brown robią duże postępy na miarę kandydatów do MIP, można by to sobie wyobrazić.
4. Rafał pyta: Który z nowych trenerów wydobędzie z zespołu najwięcej?
Sitarz: Tyronn Lue. Pewnie dojdzie do zmian w składzie, nie spodziewam się jednak rozbicia filaru George-Kawhi, chociaż z drugiej strony: może wymiana Paula George’a to nie jest abstrakcja i wyniesie Clippers wyżej (muszę się nad tym zastanowić). Z kolei Ty Lue musi poprawić stronę mentalną tego zespołu, musi dodać parę lepszych rzeczy nie tyle do gry, ale w warstwie zarządzania meczem, musi się Kawhi ogarnąć – i wtedy będzie lepiej.
Kwiatkowski: Nate Bjorkgren. Kevin Pritchard w poprzednim tygodniu potwierdził, że idzie nowa era w Indianie (“We wanted to become a more modern basketball team.”). Liderowanie w rzutach z półdystansu powinni zamienić więc teraz po prostu w więcej trójek. Mają ku temu graczy. Wizyta w Orlando bez kontuzjowanego Domantasa Sabonisa z kolei pokazała jak nieprzygotowany był Nate McMillan na to rozwiązanie, nie mając pełnego wachlarza szybkich quickhitterów wprowadzających team w nowoczesny spacing w 6-8 sekundzie posiadania. Jeśli te dwie kwestie ulegną poprawie, Bjorkgren ma szansę wyciągnąć więcej z tego zespołu z Oladipo czy bez.
Bielas: Mam nadzieję, że Billy Donovan w Chicago. Nie mówię tutaj rzecz jasna o tym, że Bulls nagle zawalczą o finały konferencji, ale talentu jest w tej drużynie naprawdę sporo, a Donovan w Thunder nie raz udowodnił, że potrafi wydobyć z zawodników to co najlepsze.
Szczepański: Stan Van Gundy. Ma do dyspozycji mnóstwo potencjału w składzie New Orleans Pelicans, więc ma dużo do ‘wydobywania’, a też wydaje się być odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. Myślę, że SVG pomoże rozwijać się swoim młodym zawodnikom, poukłada drużynę i szybko w grze Pels powinniśmy widzieć efekty jego pracy.
5. Rafał pyta: Co robisz z pickiem #1 gdybyś był Minnesotą?
Sitarz: Wymieniam za możliwie najlepsze uzupełnienie duetu Russell-Towns. Chciałbym na przykład Jrue Holidaya: kusiłbym Pels wizją zbudowania frontcourtu Williamson-Wiseman. Zastanowiłbym się nad Kelly’m Oubre, bo może Suns zechcą dodać, nie wiem, Obiego Toppina albo LaMelo Balla? Przywitałbym się także z Orlando Magic, bo być może byliby skłonni oddać całkiem okej kontrakt Aarona Gordona. Natomiast gdyby okazało się, że Otto Porter cudownie ozdrowiał, to zgłosiłbym się także do Chicago.
Kwiatkowski: Handluję niżej. Myślę, że przyszły, nowy właściciel Timberwolves na wejściu nie będzie chciał kojarzyć się z czasami przebudowy, więc będzie chciał zrobić wszystko, by Towns podpisał z Minnesotą kolejny kontrakt. Minnesota musi się więc troszeczkę pospieszyć, zanim KAT zacznie dawać sygnały o swoim niezadowoleniu z organizacji. W drafcie bez wyraźnego numeru jeden, Timberwolves powinni użyć tego wyboru, żeby zdobyć więcej niż jednego gracza. Potrzebują graczy raczej komplementarnych w ataku do pary Russell-Towns, za to gwiazdy w obronie.
Bielas: Wybrałbym Jamesa Wisemana. Jeżeli to faktycznie jest “One player Draft”, to trzeba właśnie tego zawodnika wybrać i nie oglądać się na innych. Jakiekolwiek doniesienia o tym, że Wiseman nie chce zbliżać się do Minnesoty traktowałbym z przymrużeniem oka. Ewentualne dopasowanie do zespołu można chyba w tym przypadku zostawić na później.
Szczepański: Biorę największy talent. Minnesota to zadupie NBA, które nie przyciąga gwiazd, więc skoro mają już szansę zdobycia młodego gwiazdora, nie mogą tego nie wykorzystać. Nawet jeśli to ma być James Wiseman i nie są przekonani co do jego fitu obok KATa, tym będą martwić się później.
Wooden nie odpisuje? Wciaz w bance “apokalipsa koniec swiata” czy w krainie lodu? :)
Wooden cały czas dowozi tlen na Agrykolę, nie ma czasu.
Czyli jest w bance tlenu. Szczesciarz!
Po ostatnich newsach z Nowego Orleanu, to dla Minny najlepszą opcją jest przekonanie Pels do trade’u i wysłanie 1st picku za Holiday’a – nic lepszego na rynku nie znajdą a to by instant zwiększyło ich szanse na play-offs.