Dzisiaj dzień bez meczów w bańce, dlatego zatrzymajmy się na chwilę przy zawodniku, który kampus w Orlando opuścił jakiś czas temu i teraz będąc już na wakacjach odebrał nagrodę Most Valuable Player. Obyło się bez niespodzianki. Zgodnie z oczekiwaniami Giannis Antetokounmpo drugi rok z rzędu otrzymał tę najbardziej prestiżową nagrodą indywidualną. Dołączył do elitarnego grona dwukrotnych zwycięzców. Co więcej, został dopiero trzecim zawodnikiem w historii, który w jednym sezonie zgarnął MVP i tytuł Defensive Player of the Year.
To jest coś, czego może pozazdrościć mu LeBron James, który nie ukrywa, że chciał mieć taki dublet. Był bliski takiego osiągnięcia w 2012/13, kiedy odebrał swoją czwartą statuetkę MVP, ale w głosowaniu na najlepszego obrońcę zajął drugie miejsce, przegrywając z Marcem Gasolem. LeBron do dziś nie może się z tym pogodzić i ostatnio przypomniał, że nadal nie rozumie jak Gasol wyprzedził go w DPOY, równocześnie znajdując się dopiero drugiej All-Defensive Team. James był w pierwszej.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Ja liczę LeBronowi 5 tytułów MVP, uwzględniając ten, który mu odebrano na rzecz Rose’a
Ekhm, ja tylko przypominam, że w tamtym sezonie LeBron nie był nawet drugi w głosowaniu.Wyprzedził go Howard, do którego James miał więcej straty niż czwarty Kobe do LeBrona.
Głównym ryzykiem z Gobertem jest scenariusz w stylu DeAndre Jordana. Gdy ten ostatni zaczął tracić swój wyjatkowy atletyzm zostały mu tylko zbiórki. Gobert nie będzie się dobrze starzał – problemem jest nie tylko brak rzutu, ale tez brak podania ze szczytu. Jeśli Jazz chcą go jakoś docenic i pokazać ze są organizacją ceniącą lojalnośc, to powinni dac mu przedłużenie o max 2 lata. Wtedy najblizszy rok jest na walkę w obecnym składzie (+ Bojan) a jesli nie wyjdzie, to handel dość krótkim kontraktem.
Ciekawe kiedy NBA skończy komedie pt. dawanie MVP w polowie playoffów.
Ja nie jestem pewien, że nba chciałoby przyznawać nagrody na koniec sezonu regularnego. Oczywiście niby dla wszystkich ma to sens. Ale w ten sposób nba pozbawia się uwagi, klików, tematu. Dla nba to dobrze, że tysiące ludzi dyskutują teraz o tym “kto jest prawdziwym mvp, bo przecież Giannis odpadł, a Lebron gra”.Komentarze muszą płynąć, Twitter musi pracować. Stąd durny event w środku wakacji w ostatnich latach. Głupie to, ale w takim świecie żyjemy. Ale miejmy nadzieję, że jednak to zmienią i w przyszłym roku wszystko będzie już jak trzeba.
A nagroda “za cały sezon” to chyba zły pomysł. Deprecjonuje pozostałe nagrody, czyli mvp i mvp finałów (tę drugą mniej). Zawsze pewnie dostanie ją finalista, pewnie mistrz (bo większość ludzi, w tym dziennikarzy ma pamięć złotej rybki i generalnie cult of the new) , co też wypaczy jej wyniki.
Moim zdaniem idealnie jest to rozwiązane w NHL.
Jest nagroda MVP za sezon reguralny i osobna dla MVP Playoffs.
W sezonie nie decydują aż tak bardzo, miejsca zajęte w poszczególnych konferencjach, bardziej dorobek punktowy i wpływ na grę drużyny.
Zgarnie ją prawdopodobnie McDavid (całkiem słusznie zresztą), nikt nie będzie miał wielkiej polewki, bo choć odpadł w 1rundzie Playoffs, to z silniejszym i bardziej doświadczonym rywalem.
Trochę tak, jakby Zion po fantastycznym sezonie reguralnym, odpadł po zaciętym boju z dawnymi Warriors/Spurs.
Sezon reguralny oddzielany jest grubą kreską, i teraz dla prawdziwych mężczyzn z brodami, po Finalach będzie przyznana nagroda za całe Playoffy.
Prawie zawsze dostaje ją lider/ najlepiej punktujący /czesto bramkarz zwycięskiej drużyny.
Wszystko o czasie, i zdaje się, że bardziej fair, niż koszykarski MVP za sezon reguralny, oglaszany w połowie Playoffs( kiedy zwykle już wędkuje) a potem nagroda, za jedną finałową serię (czesto, równie kontrowersyjna)
Edit: McDavid jej nie dostanie, raczej jego kolega z lini ataku Leon Draisaitl. Przespałem nominacje :)
więc w praktyce nie różni się to od nba, jest mvp za sezon zasadniczy a potem nagrodę mvp playoffs dostaje gracz mistrzów. W nba jest dokładnie to samo, tylko nazywa się to finals mvp.
zdarza się, że mvp playoffów w nhl dostaje ktoś, kto nie dotarł do finałów? albo jak często z drużyny, która finał przegrała?
No właśnie, że nie.
To jest ta różnica..
Musisz przeprowadzić drużynę przez całe Playoffy, być jej wyraźnym liderem, i zdobyć mistrzostwo (często nie są to największe nazwiska, ale na końcu, są to goście, którzy poprowadzili swój zespół do zwyciestw w 4rech kolejnych seriach, a nie tylko w jednej)
Czyli koniec końców, przekładając na realia NBA.. Duncan – nie Kawhi
Curry- nie Iguodala… itp.
Nie.
Historia zna chyba tylko 5-ciu gości, którzy zdobyli Conn Smythe Trophy nie zdobywając Pucharu Stanley’a.(Jerry West case)-głównie w latach 60/70.
Jedyny wyjątek J-S Giguere, bramkarz Mighty Ducks w 2003(pozdro Bartek z PNŻe, co za podcast!!!)
To i tak sporo.
Historię, piszą zwycięzcy :)
ok, jeśli tak jest to na papierze jest to jakaś różnica (na plus nhl), ale w praktyce niewielka. W nba poza Kawhim i Iguodalą trudno znaleźć mvp finałów z dupy. Raczej są to goście, którzy byli liderami teamu, który wygrał 4 serie i mistrzostwo.
Ale rozumiem, na pewno wolałbym nagrodę mvp playoffów niż mvp finałów. Brzmi poważniej, ma więcej sensu i ciężaru, a kto wie, może głosujący czasem robiliby niespodzianki i dawali nagrody jakiemuś hiper kozakowi, który akurat mistrzostwa nie zdobył.
To jest diametralna różnica.
Nie ma sporu o to, że np. Giannis czy Harden byli zajebiści w sezonie regularnym, bo z tym się wszyscy zgadzamy..
Ale teraz, mądrzejsi o wiedzę z Playoffs, doceniamy bardziej Butlera, Tatuma czy Jokica(o Bronie, nawet nie wspominając) i moim zdaniem, to jest bardziej w porządku, bo możesz oddać królowi co królewskie.
Doprowadziłeś, swoją grą, lidershipem, drużynę do mistrzostwa, więc jesteś najlepszym graczem, co tutaj więcej komentować.
Statystyki grają tutaj mniejszą rolę.
Idę o zakład, że jesli wygra Tampa to MVP, będzie Hedman, a jesli Dallas to Jamie Benn, chyba, że coś się diametralnie zmieni, a jeden i drugi, to są gwiazdy z 2giego taier’u ligi (w sensie statystyk).
Obaj mają, bardziej widowiskowych, lepiej punktujących graczy w swoich zespołach, ale “test oka” jest w tym przypadku oczywisty.
Jeśli chodzi o wygrywanie, to są kozakami, i nie budzi to żadnych wątpliwości. (gole w końcówkach /na przełamanie, tercji/serii/cechy wolicjonalne itd.)
To już kwestia głosujących, ale nagroda ta sama :)
Nie wiem, czy Cię dobrze zrozumiałem Kolego, ale wyprodukowałem się w tych długich wpisach, starając się przedstawić mój punkt widzenia, iż, jednak “nagroda nie ta sama”.
Jeśli widzisz to i inaczej, z chęcią poznam, Twoją (dłuższą) opinię na ten temat.
Takie tam cyferki :)
Z ostatnich 40 zdobywców MVP
14 zdobyło potem mistrzostwo (4x Mj 2x James 2x Bird 1x Magic 1x Shaq 1x Curry 1x Duncan 1x M.Malone 1x Hakeem
7 przegrało w finale (1x Bird 1x Magic 1x Kobe 1x Curry 1x Iverson 1x K.Malone 1x Barkley)
10 przegrało w finale konferencji ( 2x Nash 1x James 1x Giannis 1x Harden 1x Durant 1x Rose 1x Garnett 1x Robinson 1x Erving)
6 przegrało w drugiej rundzie ( 1x Mj 1x James 1x Magic 1x Giannis 1x Giannis 1x K.Malone
3 przegrało w pierwszej rundzie (1x Dirk 1xWestbrook 1x M.Malone