Wake-Up: Sprawiedliwości stało się zadość. Wielki Boston w finale Wschodu! Clippers nie potrafili skończyć Denver

36
fot. AP Photo / Spin.ph

Boston Celtics Brada Stevensa po prostu nie tracą nic kiedy grają osłabieni, a może nawet zyskują? Serce, głowa, “grit & grind” – wszystko czego chcesz od swojej drużyny koszykówki. Pamiętasz finał Wschodu bez Kyrie’ego Irvinga i Gordona Haywarda. Pamiętasz(?) jak mali Butler Brada Stevensa już bez Haywarda drugi sezon z rzędu awansowali do finału NCAA.

Znowu bez Haywarda Celtics nie tylko znokautowali 4-0 również osłabionych Philadelphia 76ers, ale pokonali Obrońców Tytułu 4-3 po klasycznym, ciasnym, ale w jakimś sensie też kontrolowanym meczu nr 7, w którym to Nick Nurse musiał dwoić się i troić, żeby jego team nadążył.

Tego wszystkiego wyżej nie mają jeszcze za to Los Angeles Clippers, którzy prowadzili 3-1 i 80-65 w trzeciej kwarcie, żeby ci wciąż młodzi, ale już niezłomni Denver Nuggets doprowadzili do meczu nr 6.

Nuggets już raz wrócili w tych playoffach z 1-3. Czy zrobią to znowu?!

Do gier!

Jeszcze tylko Pan Marcus Smart i jego wersja “The Block” na 59 sek. przed końcem meczu nr 7, przy dwupunktowym prowadzeniu:

 

Los Angeles Clippers – Denver Nuggets 105:111 (2-3) K.Leonard 36 – J.Murray 26/8/7
BOSTON CELTICS – Toronto Raptors 92:87 (4-3) J.Tatum 29/12/7 – F.VanVleet 20

1) Rookie Grant Williams na 11 sek. przed końcem zablokował rzut za trzy Freda VanVleeta, zaraz Kemba Walker trafił dwa rzuty wolne i Boston Celtics pokonali Toronto Raptors 92:87 w meczu nr 7 półfinału Konferencji Wschodniej i w finale Wschodu zmierzą się z Miami Heat.

 

W typowym, dusznym i ciasnym meczu numer siedem – ale meczu numer siedem, w którym koszykarze pokazali więcej lekkich nóg niż to zwykle bywa – Celtics prowadzili 72-71 na starcie czwartej kwarty, następnie dorosłość 22-letniego Jaysona Tatuma – 9/23 FG, 29 PKT, 12 ZB, 7 AST – wyprowadziła Boston na dziesięciopunktowe prowadzenie (88-78), którego na końcu nie oddali.

Na końcu Raptors zdobywali w tej siedmiomeczowej serii 100.3 punkty na 100 posiadań – ich również w meczu nr 7 zawodząca ofensywnie pierwsza piątka tylko 97.2. Całościowy wynik Raptors jest aż o 4.1 punktu na 100 posiadań gorszy niż poziom najgorszej, 30-tej ofensywy ostatniego sezonu regularnego (Warriors).

Na końcu wyszedł Raptors brak Kawhi’a Leonarda w ataku pozycyjnym. Pascal Siakam, który całą czwartą kwartę spędził jako niski center, w tej serii był w stanie zdobywać punkty dopiero, gdy Stevens zmuszony był wstawić na sześć ostatnich minut meczu debiutanta Granta Williamsa – ale to i tak tylko przez chwilę. Siakam – 13 PKT, 5/12 FG – został też dwukrotnie w kluczowym momencie czwartej kwarcie przejechany przez Tatuma jeden na jednego.

Siakam po prostu w tej serii – jak i w poprzedniej, jak i w ogóle w Orlando – zawiódł, a co dopiero mogłoby mu się przytrafić, gdyby w kolejnej miał zmierzyć się ze swoim katem Bamem Adebayo?

Lowry po meczu o Siakamie:

“When we got swept by the Wizards I read every single article. I read every single thing that was said about me – good, bad, evil, terrible, awesome, and I used it as motivation. And that’s what (Siakam) is going to do. That’s the advice I would give him.”

Na końcu i Celtics prawie wyszedł wreszcie brak Ala Horforda, albo piątego gracza. Być może na końcu, z dostępnym Haywardem, wystawiliby swój superniski lineup, złożony ze zdecydowanie pięciu najlepszych graczy.

Przekonamy się czy nie zobaczymy go JESZCZE W TYM SEZONIE.

Tam gdzie Celtics opierali się na zrozumieniu w obronie jeden na jednego, Nick Nurse rzucił nie tylko nóż, ale pół kuchni na mecz nr 7. Od startu tego meczu Raptors byli w jakiejś przedziwnej strefie 2-3 – zmieniającej się w 2-1-2, w matchup-zonę, a to czasem przechodzącej w Box-and-1 – w której niziutki VanVleet był schowany w rogu, a z przodu Lowry’emu towarzyszył OG Anunoby i wyżej na grzyb wychodzili też Siakam, Marc Gasol i Serge Ibaka.

Czymkolwiek to nie było, miało to za zadanie zlebronizować grę Tatumowi i Walkerowi – sprawić żeby z piłką na obwodzie u góry widzieli za swoim obrońcą już dwóch czekających, gdyby chcieli penetrować.

W ten sposób (wielki) Nick Nurse atakował tendencje tych dwóch do przejęcia gry w meczu nr 7, ale też zostawiał nieco rogi boiska, by atakować potencjalnie zmęczone nogi shooterów Bostonu.

I choć nie mam złudzeń, że to przede wszystkim Nurse utrzymał Raptors w grze w tej serii – i Anunoby w meczu nr 3, i może jeszcze sędziowie na końcu meczu nr 6, którzy na 4.4 sek. przed końcem błędnie (potwierdził to ligowy raport) nie odgwizdali faulu OG na Kembie – to od początku trzeciej kwarty Nurse popełnił moim zdaniem błąd, grając cały czas swoją niepotrafiącą wykreować dobrych pozycji pierwszą piątką. Piątką, która rozpoczęła mecz nr 7 od strat 9-16 i oddała na końcu drugiej połowy run 6-15. Przegrała też wyraźnie pierwsze minuty trzeciej kwarty. Raptors grali najlepiej w ataku w tej serii z Ibaką i z Powellem.

Na tle tych strefowych warunków Tatum nie forsował gry aż do czwartej kwarty i choć spudłował 14 z 23 rzutów, i choć nie trafił dwóch wolnych w crunchtime, to czy to z podwojeń, czy odczekując chwilę na pojawienie się prześwitu, rzucał dobre podania – mądre podania – tym razem bez strat na końcu.

Kemba o Tatumie:

“He’s a superstar. He showed it tonight. Anybody who doubted it? He showed it tonight.”

To Tatum też na 35 sek. przed końcem, przy +2 dla Bostonu po drugim spudłowanym wolnym – z dwóch – przez Granta Williamsa, wbiegł zza łuku po zbiórkę (jak Mike), zebrał piłkę obok Powella, został sfaulowany i trafił 1 z 2 wolnych.

Wszystko z siebie dali Celtics. Tatum w 44 minutach gry, Kemba w 44, Smart w 43, Jaylen Brown w 42, Theis w 24, Robbie Williams w 18, czy Grant Williams który – atakowany przez Raptors non stop – niemal całe swoje 7 minut w tym meczu grał na jego końcu. Dobry był ruch Stevensa z graniem w pierwszej połowie też Semim Ojeleye ponad Grantem Williamsem, który mimo błędów, mimo bycia atakowanym, dał radę i miał głowę tam gdzie powinien mieć głowę.

Wielkie “guts” Brada Stevensa żeby grać rezerwowym rookie’m na końcu meczu nr 7.

Pamiętasz gdy Pat Riley powiedział Danny’emu Ainge’owi, że ten może się przepraszam pierdolić?

BOSTON MIAMI!

2) Michael Porter Junior przekonał się jak to życie się układa i że jego zespół jest lepszy niż mu się to jeszcze dwa dni temu wydawało.

To jego nowi “wrogowie” Jamal Murray – 9/25 FG, 26 PKT, 8 ZB, 7 AST – i Nikola Jokić – 9/17 FG, 22 PKT, 14 ZB, 5 AST – w dwójkę poprowadzili ratujący sezon dłuuuugi run 29-8 na przełomie 3/4 kwarty (do 94-88) i następnie to ten sam gubiący się w off-ball obronie MP Easy wyszedł w górę i trójką zamroził na końcu wielkie zwycięstwo Denver Nuggets 111:105 nad Los Angeles Clippers w meczu nr 5.

 

Jako pierwszy znak do powrotu dał za to weteran – od czego są? – Paul Millsap, chwilę znowu polerując ludzi na bloku i w trzeciej kwarcie rzucając 14 ze swoich 17 punktów.

Znakomity Kawhi Leonard i Clippers przez 30 minut gry wydawali się mieć ten mecz ABSOLUTNIE pod kontrolą i jestem pewien, że wiele osób zrezygnowało już z oglądania.

Ale (to jest problem) Lou Williams pozostaje poza rytmem – i przez to, że nie może go znaleźć, jest jakby coraz bardziej poza zespołem; 2/26 3PT w 7 ostatnich meczach! – a w ostatnich dwóch minutach meczu Patrick Beverley zrezygnował z czystej trójki w prawym rogu, a Sweet Lou, Paul George i Marcus Morris nie trafili swoich, i Clippers nie potrafili skończyć Nuggets.

Pomeczowe komentarze Portera niektórych mogły jednak rozczarować:

“Everything I said, I stand by what I say.

And I didn’t mean it in any type of disrespectful way or anything like that. (My) coaches and teammates, they all know that.”

Dla Clippers George rzucił 26 punktów i miał 6 asyst, ale w drugiej połowie spudłował każdą z pięciu trójek. Obaj byli znakomici do przerwy z Leonardem – 12/24 FG, 36 PKT, 9 ZB, 4 AST, 3 PRZ – nie potrafili jednak tego skończyć i znów wyszło to jak nieograni są razem Clippers, jak brakuje im doświadczenia w kończeniu meczów RAZEM.

Razem jak Jamal Murray i Nikola Jokić.

3) Czy to doświadczenie mają już LeBron James i jego Lakers?

Na to wygląda. Zobaczmy co zrobią dziś w meczu nr 5 z Houston, znów bez Danuela House’a (3-1; godz. 2) i czy James Harden wyjdzie na ten mecz.

4) Top-5 akcji z piątku:

Poprzedni artykułDniówka: Raptors i Celtics w Game 7. Drużyny z LA o krok od awansu
Następny artykułPlayoffowy Typer 6G 2020: Finały Wschodu Celtics – Heat

36 KOMENTARZE

  1. Maciek napisał o Bostonie, w dodatku w tytule “Wielki Boston”. To lepsze uczucie niż zdobycie mistrzostwa w 2008.

    *oczywiście trochę żartobliwie ale przez lata śledzenia portalu i Celtów wyczuwalem lekki chłód i jakiś taki brak docenienia moich Celtów przez Maćka.

    0
  2. Zastanawiałem się skąd u Nurse’a tyle różnych wariacji strefy, dopóki nie przypomniałem sobie , że tam jest Sergio Scariolo ;) Tym razem oprócz rozbicia trójkami strefy Brad Stevens zastosował podanie do wchodzącego zawodnika z lewej czy z prawej strony trumny przy koszu. Bardzo dobra seria. Teraz czekam na następną 7 meczową Boston – Miami :)

    0
  3. Paradoksalnie takie ciezkie boje moga pomoc Clippers sie otrzaskac i przygotowac na Final zachodu (i Final w ogole).
    Nuggets wygrywajacy G7 z nimi to bylaby piekna historia, ale Claw jest w stanie chyba sam dokonczyc te serie.
    Ciagle nie moge ”kupic” LAC ale nie mozna stawiac przeciwko Leonardowi.

    0
  4. Myślę, że Toronto i tak się należy szacunek za cały sezon. Stracili lidera, może inaczej, mieli go na sezon. W regular sezon myślę że zaskoczyli pozytywnie wielu, podobnie jak Oklahoma na zachodzie. Zabrakło lepszego Siakama i może lepszej postawy podkoszowych. Gasol albo się już posypał albo nie przyszedł do gry w tej serii.

    0
  5. Porter Jr – co za gość. Najpierw robi te szopkę przed kamerami, potem gra nic w ataku przez prawie cały mecz żeby się skompromitować i potwierdzić jak bardzo się mylił a na samym końcu ratuje swoją drużynę w ostatniej minucie zdobywając 7 z 9 ostatnich punktów jakby nigdy nic się nie stało gdy jego koledzy są totalnie zmrożeni bo Kawhi włączył tryb Zombie.

    Pokolenie Z w całej okazałości.

    0
  6. Czy blok może być daggerem? Może! Martwi mnie to ile minut w nogach więcej będzie miał core Bostonu w porównaniu do Miami. Oby Gordon wrócił. To była świetna seria, Nurse wykonał niesamowitą robotę i dał mnóstwo materiału do analizy dla Spoelstra. Dawać już ECF!

    0
    • Tak dokładnie – siły i zdrowie Bostonu mogą być kluczowe. Dobrze, że mają chłopaki teraz 3 dni, żeby się zregenerować, szczególnie po tych dwóch ostatnich meczach. Wygrana Denver pewnie trochę pomogła, żeby już nie majstrować przy dacie startu ECF – gdyby Clippersi wczoraj wygrali, w perspektywie dzisiejszych “dorzynek” na Houston pewnie byłyby pokusy, co by to już na poniedziałek przesuwać.
      Swoją drogą 15.09 miną dokładnie 4 tygodnie od pierwszego meczu z Philą i kontuzji Haywarda – ciekawe jak z tą jego rehabilitacją i czy będzie mógł grać. Jeśli tak – ciekawe jak Brad będzie go wprowadzał. I pewnie łatwo się mówi, ale na miejscu jego żony kazałbym mu już zostać w tej cholernej bańce (o ile tylko będzie w stanie grać).

      0
  7. z innej beczki. Finał zachodu będzie bardzo trudną zagadką logiczną. Bo jak wiemy, nie można stawiać przeciw Królowi, ale od roku nie można też stawiać przeciw Kawhi’owi. Więc mamy sytuację kromki z masłem przywiązanej do pleców spadającego kota – matrix wariuje.

    0
    • Nic nie będzie.Lakers ich rozjadą.Clippers ciągle grają nierówno i nonszalancko.W tym sezonie nie widziałem jeszcze spotkania, które zagraliby skupieni przez 48 minut.Albo kiepsko zaczynają i gonią wynik siadając na przeciwniku w obronie, albo trwonią kilkunastopunktowe przewagi płynąc parostatkiem.Ich mecze są jak z generatora przebiegów sinusoidalnych, a do tego ławka, która była najmocniejsza w lidze obecnie ssie pałe i jest na poziomie LAL.Nie spodziewam się, żadnej epickiej potyczki do ostatniego posiadania na kształt Celtics-Raptors.

      0
  8. być może Nurse to wielki trener, ale stawianie do upadłego na Siakama i wiara w to, że po 1,5 miesiąca grania paździerzu nagle się przebudzi, to najgłupsza rzecz jaką widziałem w ostatnich latach w playoffach i niewątpliwie kosztowała TOR wygraną

    0
  9. Ależ Siakam był fatalny w tej serii.Nurse rzeczywiście niepotrzebnie grał tym s5, bo Celtics praktycznie przełączyli mecz na swoje w 3 kwarcie gdy po parkiecie biegał Gasol.Szkoda Raptors bo mimo iż talentu gwiazdorskiego mieli mniej to szeroka ławka sporo nadrabiała.Boston tym składem, nawet jeśli przejdą Heat, będą kończyć playoffy na oparach.Tam w tym momencie jest 5 graczy na poziom Finałów.

    0
  10. Bez przesady, że to Nurse samojeden utrzymał Toronto w grze do końca. Zrobił świetną robotę na ławce, ale to nie on oddawał rzuty, wymuszał ofensy, rzucał się za piłką. Z narracji Maćka wygląda to jakby Toronto miało skład z Hoop basket ligi i trenera nadczłowieka. Fajna seria, szkoda Toronto, ale wygrał jednak trochę większy talent. Super, że w głowach kilku kolejnych kibiców Lowry przestał być pampersiakiem.

    0
  11. Tak czytam te komentarze i wszyscy piszą głównie o Toronto. Hej, Boston wygrał 7-meczowa serię grając w 5,5 zawodnika. Trochę szkoda tego błędu sędziów w końcówce game 6, bo teraz Miami będzie miało ogromną przewagę w świeżości, a do tego ma jeszcze znacznie dłuższą ławkę.

    0
      • A i jeszcze co do świeżości, to chyba trzeba przypomnieć, że ten sezon miał 10 spotkań mniej niż zwykle, do gry w bańce mieli 5 miesięcy przerwy, a w niej nie było żadnych przejazdów, przelotów itp. W dodatku do serii z Heat mają 4 dni odpoczynku. No na bank są wycieńczeni i nie zdążą się zregenerować :)
        Wygląda jakbyś już budował narrację, aby po jak najbardziej prawdopodobnej wygranej Bostonu napisać, że idąca na kolanach ostatnia żyjąca piątka Celtów, dokonała praktycznie niemożliwego ;)

        0
        • Proponuję żebyś przeczytał jeszcze raz mój komentarz ze zrozumieniem i darował sobie seksistowskie i złośliwe uwagi. Chodziło mi o to, że prawie wszyscy podziwiają Toronto, ale to Boston grając bez startera i ławki wygrał serię. Peace i cieszmy się koszykówka.

          0