W NBA trwają intensywne prace nad uzgodnieniem szczegółów planu powrotu i albo nadal jeszcze nie ma żadnych konkretów, albo nikt nie ma czasu przekazywać dotychczasowych ustaleń Adrianowi Wojnarowskiemu, bo nadal nie wiemy jak dokładnie będą wyglądały rozgrywki po wznowieniu. Wiemy, że najprawdopodobniej zostanie wybrany scenariusz z udziałem 22 drużyn, który zakłada kilka meczów sezonu zasadniczego, turniej play-in i playoffy. Były również doniesienia o tym, że będzie najpewniej 8 meczów fazy zasadniczej, play-in rozstrzygnie o ostatnim miejscu w ósemce, a teraz pojawia się też termin 12 października jako najpóźniejsza data zakończenia sezonu 2019/20. Ale jak w praktyce to będzie wyglądało, kto będzie grał ze sobą w meczach sezonu (pojedynki wewnątrz konferencji, czy między konferencjami), ile drużyn znajdzie się w play-in, jaki będzie format tego turnieju… Pytań jest bardzo dużo. W tym także o to, jak potraktować najlepsze drużyny, które na campusie w Orlando zostaną pozbawione przewagi własnego parkietu?
Dotychczas uwaga głównie skupiała się na zespołach znajdujących się na granicy playoffów i zapewnieniu im szansy dokończenia przerwanego nagle wyścigu o awans. Ale co z tymi najlepszymi drużynami, które przez 80% sezonu wygrywały najczęściej i były najbliżej zapewnienia sobie czołowych miejsc w tabeli obu konferencji. Te miejsca miały zagwarantować im możliwość rozegrania czterech z siedmiu meczów serii playoffów, a zwłaszcza tego decydującego, siódmego, na własnym boisku, przy wsparciu swoich kibiców. Teraz to będzie niemożliwe, ale czy w takim razie nic nie zyskają na tym, że mają najwięcej zwycięstw?
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Patrzac jak dokladny i zorganizowany jest w swoich tekstach redaktor Adam, az prosi sie, zeby go dolaczyc do tego grona, co musi ogarnac ten bajzel w Disneylandzie :)
Serio! Rewelacyjna robota każdego dnia!
To mogą być jednocześnie najgorsze i najlepsze play offy
No niestety, albo kończymy sezon w bańce i mamy hajsik dla wszystkich, albo rozbijamy się o skały problemów pt. home court advantage… Myślę, że max, co mogą zespoły uzyskać, to zmieniony podział zysków za transmisje, albo – jeżeli będą kibice w jakiejś formie w hali – więcej hajsu z popcornu i piwa.
Czy to prawda, ze zwolnili komentatora Sacramento Kings (if you dont like that…) bo napisal na twitterze, ze kazde zycie sie liczy :) ?
Skoro już decydują się na 22 drużyny, co jest wysoce niesprawiedliwe z racji na różnice pojedynczego meczu między drużynami 11 i 12 w swoich konferencjach, to wydaje mi się, że uwzględniając sytuację na Zachodzie, najsprawiedliwszą opcją byłyby play-iny drużyn z miejsc 8-11 o to ostatnie miejsce w playoffach, bez angażowania siódmej pozycji. Mavs, Rockets i Thunder zbudowały sobie taką przewagę, że wrzucanie ich do jednego wora z Kings byłoby groteskowe, a Nets z Magic dodatkowo mieliby o co walczyć, wszystkich się nie udobrucha.
Abstrahując od pomysłu NBA, logicznym rozwiązaniem na ten moment byłby powrót wszystkich drużyn, dogranie tych ~8 meczów i później turniej play-in między 8-11 w konferencjach. Prócz Warriors i Wolves wszyscy mają realne szanse na TOP11 w konferencjach, a układanie się pod kilku tankowiczów, którym nie chce się wracać do gry jest absurdalne. Jeśli nie grasz o playoffy, to chociaż grasz o pieniądze.
Powinni wprowadzić symulację home court advantate – logo zespołu na środku, dźwięki z własnego stadionu, krzesełka w kolorze barw zespołu i jakieś buczenie jak przeciwnik jest w ataku ;)
No wlasnie tez pomyslalem o tym od razu.