Dniówka: Cztery drużyny wymieniły się 12 zawodnikami. Knicks zwolnili Millsa

5
fot. Carlos Gonzalez / Newspix.pl

Trade deadline dopiero jutro, ale nie wszyscy czekają do ostatniego momentu i już dzisiaj z samego rana rynek transferowy bardzo się rozgrzał, gdy finalizowano wielką wymianę z udziałem czterech drużyn i aż 12 zawodników.

Houston Rockets

Rockets są już 4-0 rozpoczynając mecze super niskim składem z mierzącym niecałe dwa metry PJ Tuckerem w roli środkowego, co mogło tylko utwierdzić Daryla Moreya w przekonaniu, że Clint Capela jest im zbędny. Pozycja centra od lat traci na wartości, do tego atak Rockets odchodził od pick-and-rolli Jamesa Hardena z Capelą na rzecz izolacji najlepszego strzelca NBA, dlatego zamiast drogiego Capeli w Houston wolą mieć kolejnego rzucającego. Gracza, który będzie mógł skutecznie karać rywali podwajających Hardena i otwierać drogę do kosza dla Russella Westbrooka. Zamieniają dunki Capeli na trójki Covingtona i będą mogli pójść teraz w small-ball na całego. Pytanie tylko jak Tucker wytrzyma ciągłe przepychanie się z wyższymi i większymi rywalami, bo już jest mocno pobijany.

Morey wykonał swój cel. Rockets od dłuższego czasu szukali 3-and-D gracza, a Covington jest jednym z najlepszych specjalistów i do tego ulubieńcem analityki, więc idealnie tutaj pasuje. Zresztą warto przypomnieć, że to właśnie Rockets go odkryli i podpisali gdy został pominięty w drafcie. Swój debiutancki sezon spędził w Houston, choć głównie grał w G-League, a potem został zwolniony i wtedy Sam Hinkie ściągnął RoCo do Filadelfii.

Dużą wartość stanowi także korzystny kontrakt Covingtona na jeszcze dwa następne lata. Przy zapchanym salary cap gwiazdorskimi umowami, zapewni to większe pole manewru w przyszłości, a teraz pomogło Rockets istotnie ograniczyć koszy. Wygląda na to, że drugi rok z rzędu ruchami przed trade deadline uda im się uniknąć płacenia podatku (pozbyli się też Nene i Geralda Greena). Choć wczoraj pojawiły się doniesienia, że Tilman Fertitta wcale na to nie naciska i podobno dał Moreyowi zielone światło, żeby wzmocnił zespół bez przejmowania się finansami… w co trudno jednak uwierzyć.

Ale przekonamy się, bo Adrian Wojnarowski zwraca uwagę, że Rockets mają jeszcze czas na rozszerzenie tej i tak już ogromnej wymiany. Mogą znaleźć jeszcze jakiś deal i dodać kogoś do swojego składu (zyskali dwa wolne miejsca), będąc w stanie przejąć nawet $12mln w kontraktach. Bardziej prawdopodobnym limitem wydaje się jednak $5.8mln, bo tyle dzieli ich od granicy podatku. Mają więc jeszcze furtkę, żeby pozyskać tańszego centra i nieco odciążyć Tuckera.

Atlanta Hawks

Hawks od kilku tygodni bardzo aktywnie szukali sposobu, żeby zrobić wymianę po środkowego i prowadzili już zaawansowane rozmowy z Detroit Pistons, ale do porozumienia nie doszło, ponieważ nie chcieli oddać picku, który w wakacje dostali od Brooklyn Nets. Oddali go dopiero teraz i dorzucili jeszcze przyszły wybór w drugiej rundzie, żeby zdobyć Clinta Capelę. Nieco młodszego, ale przede wszystkim dużo tańszego środkowego, dlatego ma dla nich większą wartość. Capela w tym sezonie zarabia niemal dwa razy mniej niż Andre Drummond, do tego ma umowę do 2023 roku, podczas gdy Drummond oczekuje dużej wypłaty w nadchodzące wakacje. Teraz Hawks nie muszą już martwić się, że trzeba będzie przepłacić na rynku wolnych agentów, żeby załatać dziurę na centrze.

Capela zapewni potrzebne wsparcie pod koszem, pomoże chronić obręcz i zbierać piłki, a do tego będzie stawiał zasłony dla Trae Younga i otwierał mu większe pole manewru atakując obręcz. To duży upgrade. Pytaniem jednak pozostaje to, jak i czy uda się pogodzić Capelę z Johnem Collinsem. Hawks skorzystają na tym, że Collins nie będzie musiał bronić środkowych, ale w ataku może brakować miejsca dla tej dwójki. Collins co prawda systematycznie poprawia swój rzut i w tym sezonie trafia już 35.6% trójek, ale nie jest jeszcze poważnym zagrożeniem na dystansie, a najefektywniejszy jest jako finiszer przy obręczy.

Hawks mają więc resztę sezonu, żeby sprawdzić jak działa ten duet i zdecydować co zrobić dalej, jeszcze zanim w wakacje będą mogli negocjować przedłużenie z Collinsem.

Minnesota Timberwolves

Robert Covington to dobry kumpel Karla-Anthony’ego Townsa i jeden z nielicznych graczy w składzie Wolves, którzy mogliby być ważną częścią silniejszej drużyny w przyszłości, ale Gersson Rosas wolał wykorzystać zainteresowanie na rynku i wysoką wartość swojego skrzydłowego, żeby zebrać assety. W końcu Covington ma już 29 lat, a rok temu stracił drugą część sezonu z powodu kontuzji kolana, więc lepiej nie ryzykować, że przespało się najlepszy moment na wymianę.

Wolves nie zdobyli dwóch picków w pierwszej rundzie, co miało być ich oczekiwaną ceną, ale zrobili dobry interes, ponieważ dostali pick Brooklyn Nets, który powinien być tuż za loterią i zawodników, którzy mogą się przydać w przyszłości. Co prawda w wakacje trzeba będzie im zapłacić, żeby ich zatrzymać, ale będą zastrzeżonymi wolnymi agentami, więc Wolves będą kontrolowali sytuację. A póki co mogą sprawdzić ich przez resztę rozgrywek.

Malik Beasley nie utrzymał formy z zeszłego sezonu i spisuje się dużo słabej, ale ma dopiero 23 lata, dysponuje dobrym rzutem (38% za trzy w karierze) i może wyrosnąć na co najmniej bardzo dobrego rezerwowego. Wolves brakuje opcji w ataku, więc Beasley będzie miał teraz okazję pokazać się w większej roli i przypomnieć o swojej wartości. To będzie też dobra okazja dla 24-letniego Juancho Hernangomeza na regularne minuty, na które nie mógł liczyć w Denver. Wolves brakuje wartościowych graczy, więc zawodnicy z uspidem dają im szasnę, że to się poprawi.

Ale to jeszcze nie powinien być koniec aktywności Wolves przed trade deadline. Przydałby im się chociażby jakiś rozgrywający, bo po oddaniu Shabazza Napiera i wcześniej Jeffa Teague’a, mają na tej pozycji ogromną dziurę. Wiadomo, że najbardziej chcieliby, żeby zapełnił ją D’Angelo Russell. Teoretycznie nadal są w grze, pozyskali pick, który mogą oddać Golden State Warriors, ale póki co rozmowy z nimi zostały wstrzymane.

Warriors podobno nie są zainteresowani pickami w nadchodzącym drafcie, który nie zapowiada się na bardzo silny w talent. Chcą przyszłe picki, które mają potencjalnie większą wartość, a na pewno dłuższą ważność transferową. Przede wszystkim oczekują od Wolves wyboru w pierwszej rundzie draftu 2021 i to bez protekcji. Rosas jednak nie chce zgodzić się na taką cenę. Przynajmniej na razie.

Wygląda więc na to, że jest jeszcze szansa, że Towns i Russell mogą znaleźć się w jednej drużynie jeśli tylko Wolves się ugną. A może ta cena nie jest wcale aż tak wygórowana jeśli pozyskując Russella równocześnie pozbyliby się Andrew Wigginsa? Podobno jego nazwisko przewijało się przez wszystkie omawiane scenariusze transferu, więc jeśli miałoby dojść do wymiany, Wiggins najprawdopodobniej wylądowałoby w San Francisco. Warriors teoretycznie dużo bardziej przydałby się niski skrzydłowy niż guard, ale czy oni byliby w stanie odmienić karierę Wigginsa i sprawić, że stałby się wartościowym spot-up shooterem obok Splash Brothers? Chyba za dobrze znamy Wigginsa, żeby w to uwierzyć. Nawet w tym sezonie jego bardzo dobry okres długo nie potrwał i nie okazał się breakoutem. A jego kontrakt to jeszcze $94mln za kolejne trzy lata… Warriors naprawdę byliby skłoni wziąć to do siebie?

Denver Nuggets

W ostatnich dniach pojawiały się doniesienia, że Nuggets chcą wybór w pierwszej rundzie za Beasleya i w pick w drugiej za Hernangomeza. Ostatecznie zadowolili się tylko jednym pickiem w pierwszej rundzie (w dodatku zapewne w trzeciej dziesiątce) w zamian za tę dwójkę, ale jeśli nie zamierzali im płacić w wakacje, nie jest to zła cena (przypomnijmy, że swojego picku nie mają, oddali za Jeramiego Granta). Tym bardziej, że obecnie nie odgrywali oni ważnej roli w drużynie i gdyby wszyscy byli zdrowi, Hernangomez byłby poza rotacją, a Beasley mógłby liczyć tylko na niewielkie minuty. Nuggets zadbali jednak o to, żeby ich głębia składu nagle nie zniknęła i przejęli graczy (Shabazz Napier, Keita Bates-Diop i Noaha Vonleh) na koniec ławki, po których Mike Malone będzie mógł czasami sięgnąć.


Nie możemy też zapomnieć o New York Knicks, którzy byli głównym tematem zanim pojawił się ten wielki trade, ponieważ wczoraj zdecydowali się zwolnić człowieka odpowiedzialnego za decyzje kadrowe. James Dolan wie co to dobry timing. Kiedy zwalniał Phila Jacksona, zrobił to tuż przed startem wolnej agentury. Teraz podziękował Steve’owi Millsowi w ostatnich dniach przed trade deadline. Bo dlaczego nie?

Ale w tym bagnie jakim są Knicks, to mimo wszystko dobra wiadomość, że Mills wreszcie przestał zajmować się sprawami kadrowymi. Szkoda, że tak późno. Był on już przecież częścią tego fatalnego okresu pod wodzą Jacksona, kiedy pełnił rolę generalnego managera, a potem zamiast stracić pracę razem z Philem, awansował przejmując jego stanowisko… Bo jest po prostu zaufanym człowiekiem Dolana. Jest z nim od samego początku, rozpoczynając pracę w spółce Madison Square Garden w 1999 roku (miał tylko małą przerwę w latach 2009-13) i nawet teraz nie zostanie zwolniony, tylko przeniesiony na członka rady MSG. Więc nie do końca można być spokojnym o to, że nie będzie miał wpływu na to, co będzie działo się w Knicks. Ale przynajmniej bezpośrednio nie będzie już odpowiadał za skład, a to krok w dobrą stronę.

Dużo można by pisać o tym co złego robił Mills, ale przede wszystkim z jego czasów zapamiętamy transfer Kristapsa Porzingisa, który okazał się dużą klapą, bo oddali młodego gwiazdora, a nie byli w stanie pozyskać nowych gwiazd na rynku i tylko zmarnowali wolne pieniądze. Mills lubił przepłacać przeciętnych zawodników, a nie potrafił spojrzeć szerzej, bardziej strategicznie, żeby wolne środki wykorzystać na zdobywanie assetów. Bo przecież w wakacje przepuścił okazję pozyskania picku razem z kontraktem Mo Harklessa albo Andre Iguodali. Co więcej, teraz wolał zatrzymać Marcusa Morrisa, żeby podpisać z nim kontrakt w offseason, zamiast wykorzystać jego wysoką wartość w wymianie, co nie miało większego sensu.

Scott Perry ma nieco inną wizję i od wczoraj Morris jest dostępny. Zdążył też już zadzwonić do Lakers z pytaniem o Kyle’a Kuzmę. Trudno jednak powiedzieć na ile będzie miał swobodę działania i ile będzie mógł zrobić, bo tylko tymczasowo przejął stery, podczas gdy Dolan szuka już następcy Millsa.

Dolan oczywiście marzy o Masaim Ujirim, ale na ten moment wydaje się to bardzo mało realne. Po pierwsze, nie wiemy czy Ujiri w ogóle byłby zainteresowany. Po drugie, ma on jeszcze kontrakt w Toronto do 2021. Po trzecie, Dolan podobno nie chce oddawać picków do Raptors, żeby wypuścili Ujirego. Innym pomysłem właściciela Knicks jest podobno model Warriors i Lakers, czyli powierzenie prowadzenia drużyny szanowanemu agentowi. Pewnie Rich Kleiman byłby faworytem, gdyby tylko Kevin Durant wybrał Knicks.


Dzisiaj 9 meczów. Victor Oladipo będzie w Toronto, gdzie obrońcy tytułu mogą ustanowić nowy rekord klubu 12 zwycięstw z rzędu. D’Angelo Russell wraca na Brooklyn i jeśli tylko nie zostanie wcześniej wytransferowany, powinien zagrać. Atlanta Hawks jeszcze bez Clinta Capeli odwiedzą Timberwolves już bez Roberta Covingtona. Utah Jazz wracają do siebie i spróbują przerwać serię porażek w starciu z Denver Nuggets, z którymi przegrali tydzień temu. Memphis Grizzlies będą w Dallas i może przy okazji zostawią tam Andre Iguodalę. Na koniec Jimmy Butler przyjeżdża do LA na rewanżowe starcie z Kawhiem Leonardem, który niedawno wygrał w Miami zaliczając swoje pierwsze w karierze triple-double.

3w4 (20-30) Phoenix @ 3w4 (18-34) Detroit 1:00
(31-19) Indiana @ (36-14) Toronto 1:30
(22-28) Orlando @ (34-15) Boston 1:30
(12-39) Golden State @ (22-27) Brooklyn 1:30
(13-38) Cleveland @ Oklahoma City 2:00
(13-38) Atlanta @ (15-34) Minnesota 2:00
(25-25) Memphis @ (31-19) Dallas 2:30
3w4b2b (35-16) Denver @ (32-17) Utah 3:00
(34-15) Miami @ (35-15) LA Clippers 4:00

Poprzedni artykułMiędzy Rondem a Palmą (853): Blokbaster
Następny artykułD’Angelo Russell na celowniku New York Knicks

5 KOMENTARZE

  1. The only NBA teams without a representative in All-Star game, Rising Stars, dunk contest, 3-point contest or skills competition:
    Spurs & Cavaliers

    Heat lead NBA in All-Star Weekend participants (seven, three more than any other team):

    Jimmy Butler (All-Star)
    Bam Adebayo (All-Star, skills competition)
    Kendrick Nunn (Rising Stars)
    Tyler Herro (Rising Stars)
    Duncan Robinson (3-point contest)
    Derrick Jones Jr. (dunk contest)

    @DanFeldmanNBA

    #BufordYourTimeHasPassed

    0