Adrian Wojnarowski niestety potwierdził bardzo przykre doniesienia, które wstrząsnęły nami dziś wieczorem. W niedzielę rano czasu kalifornijskiego Kobe Bryant zginął w katastrofie helikoptera, który rozbił się na przedmieściach Los Angeles.
Kobe Bryant is among those dead in a helicopter crash outside Los Angeles, a source confirms to ESPN.
— Adrian Wojnarowski (@wojespn) January 26, 2020
41-letnia ikona NBA była jedną z pięciu osób, które podróżowały jego prywatnym helikopterem, gdy nad miejscowością Calabasas w stanie Kalifornia na pokładzie rozpętał się ogień. Śmigłowiec runął na zbocze pobliskich wzgórz.
Los Angeles Times dodaje, że po uderzeniu w ziemię wybuchł ogień, który utrudnił strażakom i ratownikom dotarcie do ofiar.
UPDATE 21:50 Portal TMZ dodaje, że niestety na pokładzie była też 13-letnia Gianna, jedna z czterech córek Bryanta. Zmierzali helikopterem do Mamba Academy na trening.
Łączymy się w bólu z rodziną i wszystkimi fanami NBA, którzy w niedzielę wieczorem przeżywają tę smutną informację.
Jako człowiek miał dużo za skórą, ale jako koszykarz był jednym z ostatnich z taką etyką pracy, determinacją, lojalnością i czystym sercem do ukochanego sportu. Straszna sprawa, a córka na pokładzie sprawia, że coś naprawdę pękło w człowieku….
:(
To tylko pokazuję, że trzeba chwytać każdy dzień, jakby miał być tym ostatnim. Brak słów…. :(
Szok. Ciężko uwierzyć w to co się stalo. Spoczywaj w spokoju. Byłeś wybitnym sportowcem. Na zawsze w mojej pamięci.
Mój Idol dzięki któremu zaraziłem się grą w koszykówkę. Kochał ten sport bardziej niż ktokolwiek inny…R.I.P. mistrzu ;(
Ku*wa, żebym się obudził za chwile i był to tylko fatalny koszmar
Ja pierdole… Nigdy nie lubiłem Kobiego jako koszykarza i jego Lakers też.. Nigdy nie sądziłem że jego śmierć aż tak mną wstrząśnie… Jestem rozbity
Szok i żal. Mamby nie powinny tak kończyć
W rozgrywanym teraz meczu Clippers popełnili błąd 24 sekund. Magic odpowiedzieli błędem 8 sekund.
#24 i #8 piękny sportowy tribute dla Kobe’go.
Nie lubiłem gościa i do dziś nie lubię. Ale to ten typ osoby, która Cię zmusza do wysiłku, bo tak po prostu trzeba. Szanowałem go też za całą pracę, która wykonywał, chociaż codzień się budził z bólem w innym miejscu.