Bogowie Koszykówki są durniami

27

fot. AP Photo

Maciek od dawna to wywoływał.

Za zgromadzenie takiego talentu czeka Cię kara!

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

27 KOMENTARZE

  1. Kurwa, jaką wspaniałością oni tę ligę zdominowali? Ich “pierwsza edycja” była naprawdę imponującą drużyną, temu nie sposób zaprzeczyć, 73-9 nie wzięło się z przypadku, ale przegrali finały z Cavs od razu w następnym roku, gdy ich dwoma najlepszymi zawodnikami oprócz LeBrona nie byli już Timofey Mozgov i Matthew Dellavedova.
    Można dawać słodkie pierdy że lata świetlne, super organizacja bla bla, a potem zdobyli 2 tytuły tylko dlatego, że podskoczyło salary cap, a Kevin Durant wychowywany bez ojca chciał podbić sobie ego wpisem do wikipedii pt. “mistrz NBA”.
    Żadnemu zawodnikowi nie życzę urazu, nie odbieram im umiejętności, w życiu jest jednak potrzebny również fart, który w kilku sytuacjach mieli – teraz się to niestety trochę odwróciło, trudno.

    0
    • Dokładnie … plus pycha, która ZAWSZE kroczy przed upadkiem (słynne lata świetlne). I nie mówię tu o kontuzji Stefana, bo i przed jego kontuzja leżeli i kwiczeli. Stefana bardzo żal, liga bez niego to nie to samo, ale jego kontuzja tylko zakłamie historie Warriors w tym sezonie, którzy po prostu byli beznadziejni i tak by przypuszczalnie nie weszli do playoff. Co skończyłoby się mega wstydem i weryfikacja powyższych peanów.

      0
    • Dorzucę swoje trzy grosze pod tym postem.

      Po pierwsze, nie każdy był/jest fanem dominacji GSW.
      Po drugie, niekoniecznie nawet antyfani Warriors chcieli zobaczyć Curryego łamiącego się w 4 meczu sezonu. Na pewno nie ja. Wolałbym zobaczyć i uwierzyć w Curryego, że potrafi pociągnąć przeciętny zespół do playoffów. Wygląda na to, że już nigdy się nie dowiemy, jak dobry naprawdę jest Curry, gdy nie ma obok siebie 3-4 allstarów.
      Po trzecie, farta to oni mieli tyle, że powinni dziękować bogom koszykówki, że tak długo ich oszczędzał zdrowotnie, finansowo (kostki Curryego, salary cap spike etc).
      Po czwarte, złamana ręka to nie urwana głowa. Włożą w gips i na nowy sezon będzie git.
      I po piąte. Ta kontuzja to najlepsze imo co się mogło stać. Teraz bez kozery mogą tankować i oszczędzać siły na kolejne sezony. I tak dostaliby srogo po dupie, po co eksploatować graczy w przegranych sezonach? Jest szansa na wysoki pick, może uda się wyciągnąć kogoś ciekawszego niż przehajpowanego Russela.

      Dajmy już spokój z tą narracją o bogach, hejterach etc. Męczenie buły.

      0
  2. Szkoda Stepha, ale fakt, życie się na koszykówce nie kończy, koleś jest i tak spełniony. Natomiast trzeba sobie zadać pytanie, dlaczego GSW nie są lubianą, czy może nawet bardziej akuratnie, szanowaną drużyną. Nie dlatego, ze wygrywali – Byków też nie za bardzo lubiano, ale jednak szanowano. GSW lecieli dłuuugo na farcie, ale wszystko przypisywali sobie. I w pewnym momencie symbolem drużyny został Green, chyba najbardziej antypatyczny i zadufany z nich wszystkich (oczywiście patrząc z zewnątrz, przez pryzmat wypowiedzi i komunikatów medialnych). I nie. nie wrócą. Window of opportunities is closed.

    0
    • Wyciągali graczy w draftach z wcale nie najwyższymi numerami, sprowadzali z rynku uważnego za przepłaconego Iguodalę i Livingstona w którego nikt nie wierzył, że wróci po kontuzji. Stworzyli organizację która mogła byś magnesem dla Duranta. Mieli szczęście, ale przede wszystkim mieli plan i wizję. To nie był klub piłkarski kupiony przez szejków, który nagle staje się wielki z niczego. Może już nigdy nie będą na samym szczycie ale wrócą.

      0
      • Wiele klubów ściągało graczy z wcale nie najwyższymi numerami, jeśli nie wszystkie. Czasem się udaje czasem nie. Im się udawało. Takiemu OKC czy Minionkom też się udawało, ale mistrza nie było. Może to “kultura organizacji”, może fart. Nikt nie mówi o szejkach, jak PSG, ale przyznaj, że finansowo trafili na korzystny czas, plus wspomniany wyżej kontrakt Stefki. I owszem, w tym sensie, o którym piszesz, wrócą. I dobrze, nikomu przecież nie zależy, by było więcej klubów jak Knicks :-)

        0
        • A’propos “szejków” polecam lektrurę “The Club” Joshui Robinsona i Jonathana Clegga. Zrozumiecie, że głównym powodem wydawania takiej kasy, w tym przypadku na ManCity, nie są wcale sukcesy. Jest to zupłenie coś innego. I nie kupują klubów “małych” i nieznanych, bo takimi ManCity czy PSG nie są i nie były.

          0
  3. Jak już GSW muszą przydarzyć się kontuzję, a każdemu się przydarzają, to chociaż skumulowały się w jednym okresie. Gdyby w jednym sezonie wypadł Durant, w drugim Klay a w trzecim Curry, to w sumie pierścieni przez ostatnie 5 lat mogliby mieć znacznie mniej. Wrócą wyleczeni, wypoczęci, wzmocnieni przez draft i znowu głodni gry i wygrywania.

    0
  4. Nawiązując do podcastu Wojnara, to co innego Myers z Greenem mają robić niż spijać sobie z dziubków? Prać brudy, czy nawzajem cisnąć co robi źle management, a co zawodnicy? Jak każdy tego typu występ, była to sympatyczna pogadanka marketingowa i tyle. Zupełnie jak tekst Woodena powyżej. Dużo wzniosłych słów i emocji, a zero konkretów, zupełnie jak kolejny komunikat z instytucji przy ul. Wiejskiej. Tekst o zawodnikach zwalnianych, ale rozumiejących, że to jest biznes i że Myers handluje nimi, ale kocha ich bardziej niż pracowników, to najgłodniejszy kawałek świata typu “naprawdę lubię Ciebie, ale…” albo “to nie Twoja wina, to ze mną jest problem”. We wszystkich innych teamach management zatrudnia i zwalnia zawodników na podstawie jakiś dziwnych widzimisię i traktuje ich jak gówno, rajt? Szkoda Curry’ego, ale nie “przereagowywujmy” (najmodniejsze słowo na 6G ostatnio chyba). Kilka razy GSW miało okazję zagrać o poważną stawkę z poważnie osłabionym rywalem, teraz trafiło na nich. Jak ktoś wyżej napisał, to w sumie dobrze, że wszystko spierd… się teraz. I tak o nic by nie zagrali, a u Stepha, to tylko złamana ręka w przegranym sezonie, więc o co drzeć szaty? Raz na wozie, raz nawozem. Ogra się młodzież, może wpadnie dobry pick i jakoś to znowu będzie. Generalnie nikt się na nie naśmiewa, nikt nie hejtuje, a niektórzy koledzy redaktorzy walczą z wiatrakami i ogłoszą zaraz dzień żałoby narodowej…

    0
  5. Fajnie sie czyta takie wspomnienia bo większość z nas odnajdzie w nich siebie samych i własne przeżycia ale odniesienie tego do GW jest zupełnie nietrafione I świadczy chyba tylko o naiwności autora, apropo Duranta, którego zrekrutowała ta wybitna organizacja to ja tylko przypomnę, że udało to się teraz kolejnej super organizacji z Brooklynu a podobno inna świetna z Nowego Jorku też była całkiem blisko…

    0