Dniówka: O kilku dobrych, złych i wymuszonych ruchach pierwszego dnia wolnej agentury

2
fot. Nuccio Dinuzzo / Newspix.pl

Tak jak pewnie i Wy, nadal jeszcze próbuję przetworzyć to co wydarzyło się w NBA minionej nocy. Cały czas trudno to wszystko ogarnąć, a to parzcież dopiero sam początek free agency. Co prawda większość z tych największych gwiazd ma już dogadane kontrakty, wiec kolejne dni nie powinny być aż tak szalone, ale Kawhi Leonard pozostaje na rynku, a wraz z nim mnóstwo innych zawodników, dlatego przed nami jeszcze sporo roszad. Będzie się działo, ale kurz po pierwszym dniu powoli opada, więc przyjrzyjmy się kilku drużynom.

To był dzień wielkiego triumfu Brooklyn Nets. Zmiażdżyli swoich lokalnych rywali w pojedynku na rynku wolnych agentów, a do tego wzięli rewanż na Boston Celtics, którzy kiedyś ograbili ich z picków, a teraz to oni podebrali im gwiazdora, którego Danny Ainge pozyskał też dzięki jednemu z tych picków. Ale Nets poświęcimy jeszcze pewnie dużo uwagi w najbliższych dniach, dlatego zostawię sobie ich na nieco później, na coś dłuższego (mamy czas, w końcu nie będą jeszcze kontenderem w przyszłym sezonie).

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

2 KOMENTARZE

  1. Plus dla Knicks za to, że te nazwijmy to delikatnie, średnie kontrakty nie są zbyt długie i nie zakopią ich totalnie.

    Warriors moim zdaniem dodali kogoś im mogło brakować w serii z Raptors. Strzelca, człowieka, który wygeneruje im w meczu 30 pkt (punkty i playmaking). Problemem z nim jest to, że próbuję napisać, że będzie nadwyżką na pozycjach 1-2 nad Livingstonem, ale zwyczajnie sam w to nie wierzę.

    Na ten moment mam ich na 6-7 miejscu (za Rockets, Thunder, Blazers, Nuggets, Jazz + nieśmiertelni Spurs). Granie na parkiecie Currym i Russelem w obronie będzie ryzykowne, ale ofensywnie to moim zdaniem bardzo ciekawy fit, który może się sprawdzić. Przypomina mi trochę czasy Warriors Marka Jacksona z Jarretem Jackiem jako trzecim do tańca i szalone zasłony dla Klaya i Stepha.

    0