Więc wywołałem niemałe zamieszanie na Szóstym Graczu i na jednym z osiedli Twittera swoją wczorajszą, diametralną zmianą zdania: postawieniem na Giannisa dzień po tym, gdy przecież ogłosiłem we Fleszu, a podniecony wykrzyczałem w Palmie “koniec serii”. Kibice Milwaukee Bucks będą teraz rozczarowani, bo odkąd od dwunastu godzin znów chodzi o mnie, niech będzie dalej o mnie. Napiszę co się stało.
To pewnego rodzaju “overthinking”. Nazwij to pychą – ja nazwę to faktem – ale rzeczywistość, czyli dalsze wydarzenia w tej serii po meczu nr 5 wydawały mi się najzwyczajniej, z mojej perspektywy, nudne. Seria Raptors 26-3 w drugiej połowie była dla mnie najnudniejszą serią 26-3 w historii sportu. Widzę koniec serii, gdy go widzę. Gdy go widzę, o tym piszę. Na szczęście z ratunkiem dla rzeczywistości przychodzi czasem fikcja.
Pamiętasz, gdy mówiłem tej wiosny w Palmie, że czasem w sporcie chodzi o to, aby napisać taką historię, w którą można uwierzyć? Zwłaszcza w naszym sporcie – w tym który już trwa niemal przez pełnych dwanaście miesięcy. Robimy to bardzo często zapowiadając potencjalnie sześcio/siedmiomeczową serię. Robimy to, gdy wypełniamy wolne miejsca między plotkami o powodach ostatniej decyzji Magica. Robimy to układając narracje. Robimy to gdy mówimy gdzie Kevin Durant trafi. Robimy to cały czas. Robimy to w przeszłość i przyszłość.
zNYK niedawno w Palmie naigrywał się z wszystkich tych klisz o drużynowości sportu, typu zespoły Mike’a Budenholzera w Atlancie (czy Spurs Gregga Popovicha), gdzie “wszyscy rzucają między 15 a 20 punktów, grają razem i szatnia funkcjonuje tak świetnie, że aż dżemy sobie przynoszą”. Mówił to w kontekście play-offów, jak najbardziej słusznie, gdy faktycznie potrzebujesz mieć takiego Kawhi’a. Z drugiej strony historia ligi pamięta mistrzostwa zdobyte przez zespoły bez graczy takiego formatu. Więc odpowiedziałem mu wtedy, że może nie jest w stanie tej całej drużynowości kupić, dlatego, że nikt mu tej historii jeszcze dobrze nie opowiedział.
No więc, sam w trakcie pisania wczorajszego Flesza uwierzyłem w swoją.
To myślę widać będzie dobrze, akapit po akapicie, jeśli będziesz miał ochotę jeszcze wrócić się i sprawdzić co dokładnie się stało. Nie moim oryginalnym planem przy samym podejściu do pisania było stawianie na Giannisa. Miałem napisać tekst przed meczem nr 6 o serii, która się dla mnie skończyła. Sam tytuł napisałem dopiero na końcu. Za to tak dobrze się pisało, tyle było fraz i zdań, które tak wyjątkowo łatwo schodziły mi z głowy do klawiatury przez palce, że poszedłem za tą historią. I dziś rano nawet trzymałem kciuki za tę historię, wbrew temu co myślę.
Zresztą, po zakończeniu pisania, od razu miałem dwa kolejne akapity przyszykowane już na dziś: “Największą historią tu i teraz jest to, że Afryka powraca po swój skalp. Z sercem czystszym niż krew niemowlęcia, z wingspanem tysiąc siedmiuset obozów”. Cóż… Taki jestem. Kiedy Bruce Chatwin opisuje swoją podróż do Patagonii, a sprawdza go Paul Theroux i udowadnia, że w swoich opisach Chatwin fantazjuje – jestem z Chatwinem. Choć więcej mam książek Theroux.
Przy okazji, miło było się raz jeszcze przekonać, że taką dramatyczną zmianą zdania jestem w stanie wstrzymać ruch na ulicach. Obyśmy tylko mieli więcej dramaturgii w najbliższych Finałach (zacznijmy jej szukać od tego miejsca). Oby nie skończyło się za te kilka dni oglądania pojedynków Raptors i Warriors z sezonu regularnego, tak jak skończyło się rok temu, gdy przed Finałami napisałem “Nowa Empatia, czyli …dlaczego Cavaliers wygrali Finały 2018”. By potem w samej zapowiedzi odwoływać się do Bogów Koszykówki, chociaż szkiełko i oko krzyczało nawet nie tyle co “4-0!”, ale 5-0. Cavaliers 2017/18 we Fleszu zostali przecież rozwiązani zanim swój sezon rozpoczęli.
Przepraszam więc, jeśli Cię tym wszystkim skonfundowałem. Zwłaszcza nowego czytelnika, który może czuć się nagle BARDZO zdezorientowany.
Mam nadzieję, że nie uwierzyłeś w tę historię, a po komentarzach sądząc: chyba tak się na szczęście nie stało.
Spróbuję napisać ją więc następnym razem lepiej. Czasem fikcja jest tylko ciekawsza niż nudna rzeczywistość i to nic wielkiego. Witam we Fleszu.
I dziękuję za przeczytanie:)
OK Maciek, naprawdę nie musisz się tłumaczyć.
Chwila słabości może zdarzyć się w końcu każdemu.
Myślę, że nie będzie to wykorzystywane w przyszłości do podważania twojego niekwestionowanego autorytetu przez obecnych tutaj licznych szyderców.
Ja to raczej widze jako demonstracja sily, a nie chwila slabosci ;). Poza tym im wiecej takich “wpadek”, tym wiecej szydercow. Z nich zyjemy, dla nich odswiezam co 5min strone. To moje dzieci!
Tak naprawdę wszelakie dywagacje przed meczem/ serią to w 60% wróżenie z liści paproci. Analizy po, o to już inna bajka. Nic się nie stało, nic się nie stało…..😊
O to, to, to!
To ja jeszcze poprosze wiecej analizy przed/po serii zamiast tlumaczenia sie ze swoich trafionych/przestrzelonych typow
Dla mnie brzmi jakby Kevin Durant dorwal sie do tego konta. Gdzie to zglosic?
Maćku, mysle, że niewiele osób wzięło na serio Twoje zmiany zdania czy okrzyki “it’s over”, jednak większosc z nas to stali czytelnicy;)
Rozsmieszyło mnie natomiast to zdanie: “Pamiętasz, gdy mówiłem tej wiosny w Palmie, że czasem w sporcie chodzi o to, aby napisać taką historię, w którą można uwierzyć?”. Także tego, jesli to nie żarcik (a z tonu tego tekstu trudno mi to wyłowić, bo jest dla mnie niespodziewany i nie w Twoim stylu), to odpowiadam Maćku – nie, nie pamiętamy, nawet ja, Palmowa weteranka zgubiłam ostatnio swoją czerwoną książeczkę z cytatami z Palmy i linkami, kiedy padły. Udanych Finałów wszystkim (no, oprócz GSW of kors:P)!
:D
Szczerze zazdroszczę Wam wszystkim.Za jakiegoś wyjątkowego przygłupa się nie mam ale nic kompletnie z powyższego nie zrozumiałem.
Mam podobnie :) Wyszło mi na to, że Maciek od początku stawiał na Toronto, ale trochę nie, tylko że chyba jednak tak.
Maciek widać niższy poziom testosteronu, większy estrogenu:)
Pisz do Nas wiecej! :)
Yhy…
P.S. Głowa nie ogarnia, co byśmy dzisiaj czytali, gdyby Bucks się podnieśli :P