Co za dzień, żeby żyć! Co za weekend dla fanów, moich przyjaciół i znajomych, którzy kibicują Golden State Warriors! Obserwuję od rana ich udane soboty, którym towarzyszą niemal same tylko wykrzykniki, i zazdroszczę. #GoCats. Dobrze dla nich. Kevin Durant rzucił 50 punktów, Clippers zostali zmieceni z parkietu soczystym 4-2 i ziemia znów jest okrągła.
Durant rzucił 95 punktów w dwóch ostatnich meczach. Rzucił też 75 punktów w dwóch pierwszych meczach finałów Zachodu z Houston przed rokiem. Miał wtedy jednak tylko jedną asystę, było 1-1 i dziennikarze po drugim z rzędu dominującym występie pytali go o tę jedna asystę, chyba żeby podsycić atmosferę, bo mam nadzieję, że ci dziennikarze coverujący serię widzieli, że brak asyst wynikał ze switchowania Rockets i faktu, że Durant po prostu trafiał swoje rzuty, w izolacjach, nad ludźmi, tak jak tylko on w tej dekadzie potrafi. Robił swoje. Oto jak rozpoczynałem swój recap po tamtym meczu:
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Szanuję pracę w sobotę.