Już jest!
Dwukrotny mistrz NBA w autobiografii o wymownym tytule „Za Trzy. Moja podróż przez życie i grę, którą kocham” pokazuje kibicom swoją drogę na szczyt. Praca, poświęcenie, odwaga – to dla niego więcej niż tylko słowa. Książka nakładem Wydawnictwa SQN trafiła już do dobrych księgarni w całej Polsce.
Książkę aż o 38% taniej i z dodatkowym, rosnącym rabatem na pozostałe książki koszykarskie (do 20%) kupisz tutaj: www.idz.do/szostygracz-allen
Fragment książki:
Spurs 95, Heat 92.
Nadal wszystko było możliwe. Mamy do czynienia z dyscypliną sportu, w której piłka może się odbić w najdziwniejszy sposób, i od kiedy dołączyłem do ligi w 1996 roku, widziałem wiele takich nagłych zwrotów akcji. Takie niespodzianki kazały ci wierzyć, że maczają w tym palce jakieś inne siły.
Poza tym mieliśmy podczas tych ostatnich sekund jedną ewidentną przewagę. Mieliśmy Chrisa Bosha. Mierzył 210 centymetrów, nazywaliśmy go CB i był najwyższym zawodnikiem na parkiecie. A to dlatego, że Tim Duncan, legenda San Antonio Spurs, siedział na ławce. Popovich zmienił go na niższego gracza podkoszowego, Borisa Diawa, stawiając na szybkość w defensywie podczas pick-and-rolla. Mądre posunięcie mądrego trenera.
No i patrzcie: kiedy LeBron nie trafił za trzy punkty, CB zebrał w ataku piłkę, którą mógłby przechwycić Duncan. Do końca meczu pozostało dziewięć sekund. Oczywiście nadal potrzebowaliśmy celnej trójki. Wręcz desperacko. Czyjejś trójki. Czyjejkolwiek.
Chciałem być tym kimś. Kiedy byłem jeszcze dzieckiem, bez końca rozgrywałem w głowie dokładnie takie mecze, które rozstrzygały się w końcówkach.
„Pięć sekund do końca, piłka trafia do Allena, jego drużyna przegrywa jednym punktem. Kozłuje do linii rzutów wolnych, mija obrońcę. Zatrzymuje się. Skacze. Rzuca. Bang!!! Tłumy szaleją. Koledzy znoszą Raya Allena z parkietu po zdobyciu mistrzostwa NBA”.
Chyba niczym się nie różniłem od innych dzieciaków, które dorastały w latach 80., uwielbiały koszykówkę i chciały być kiedyś takie jak Michael Jordan. Wiedziałem to, od kiedy skończyłem 14 lat i po raz pierwszy zobaczyłem go w telewizji w meczu przeciwko New York Knicks. Patrzyłem, jak pędzi przez parkiet, jak fruwa ponad wszystkimi, wytyczając sobie ścieżkę. Pomyślałem wtedy: Chcę płynąć przez powietrze dokładnie tak jak on!
Ale ku mojemu zdziwieniu najpierw na studiach, a potem w NBA okazało się, że wielu zawodników, nawet tych najlepszych, wcale nie cieszy okazja do stania się kimś takim jak Mike – zwłaszcza wtedy, kiedy jest to najważniejsze.
Jasne, przez większość meczu są nieustraszeni – prowokują rywali, uprawiają trash-talking, trafiają z najtrudniejszych pozycji – ale kiedy następuje tych kilka najcenniejszych sekund, w których tworzą się legendy, to nie sposób ich znaleźć. Boją się, że zostaną na zawsze zapamiętani jako ci, którzy nie trafili najważniejszego rzutu w końcówce. Podajcie im piłkę i nawet wtedy, kiedy będą mieli dobrą pozycję pod koszem, pozbędą się jej tak szybko, że nie zdążysz nawet odwrócić głowy.
Ja podchodziłem do tego typu sytuacji z odwrotnym nastawieniem: wyobrażałem sobie nagrody, które na mnie czekają, jeśli t r a f i ę ten wielki rzut. A, Boże chroń, jeśli spudłuję, to przynajmniej udowodnię, że miałem w sobie na tyle dużo odwagi, żeby spróbować i położyć na szali swoją reputację. A to już 50 procent sukcesu, a może nawet i więcej.
Mówiąc szczerze, niewiele osób podejmuje próbę zostania bohaterem. A jeśli nawet to robią, często rzucają w niewłaściwy sposób. Taki, jakiego oczekuje od nich obrońca – oddają rzut z odchylenia albo z biegu, zamiast zrobić to w sposób, który najlepiej pasuje do ich stylu gry i umiejętności. Gotowość do podjęcia w takiej chwili wyzwania nie stanowi jakiejś niezgłębionej tajemnicy. Wymaga tego, czego zawsze wymaga sukces. Poświęcenia. Dzień po dniu. Rok po roku.
O książce:
Świat NBA według Raya Allena. Poznaj historię rekordzisty w rzutach za trzy punkty!
Grając w NBA przez osiemnaście lat, zdobywał mistrzostwa w barwach Boston Celtics i Miami Heat. Dzięki swojej ciężkiej pracy i zmysłowi do trafiania z dystansu zdobył także coś znacznie cenniejszego – szacunek fanów koszykówki na całym świecie.
W swojej autobiografii Ray Allen pochyla się nad własnym życiem i karierą, opowiadając zakulisowe historie i dzieląc się przemyśleniami na temat gry, która pochłonęła go bez reszty. Z tej książki dowiesz się między innymi o jego złodziejskim wybryku, panicznym strachu trenera Bucks przed jednym z zawodników czy zachowaniu Kevina Garnetta wobec młodych zawodników.
Ray-Ray trafiał „trójki” z niespotykaną skutecznością. Jako autor „Za trzy” na pewno trafi też do ciebie.
Autor: Ray Allen, Michael Arkush
Cena okładkowa: 39,99 zł
Slabiutka. Allen robi z siebie męczennika
Ale czytałeś całą książkę, czy tylko ten fragment powyżej?
Cała :)
Ktos jeszcze czytal? Jakies inne przemyslenia? :)
Rzuciłem tylko hasłem gdyż nie miałem czasu, czuje się w obowiązku napisać coś więcej. Jest to typowa AUTObiografia. Nudna jak ta Stocktona której też nie polecam. Zero jakichś większych smaczków, tylko ciągle “ja to ćwiczyłem, ja to rzucałem, nikt mnie nie chciał, nikt mnie nie lubił”. Krytyki na swój temat żadnej, no bo przecież nie będzie się sam krytykował. Czas w NBA opisany po łebkach, większość sezonów tylko wspomniane, dokładniej opisany pierwszy sezon, pierwszy w Seattle i mistrzowski w Bostonie. Jestem zawiedziony.
Ten legendarny tekst https://szostygracz.pl/2015/07/07/allen-ocd/ jest dużo lepszy niż cała ta książka (napisana fontem 16, 250 stron, z marginesami po obu stronach, jak tanie romansidło ;) )
Dla fana jak ja, wiadomo, trzeba przeczytać i położyć na półce do kolekcji, ale to wszystko :)
Pozdrawiam