Spóźnione słowo na niedzielę, więc będzie nieco nostalgicznie. Nie może być inaczej, gdy z NBA żegnają się Dwyane Wade i Dirk Nowitzki. Od czasu zakończenia kariery przez Tima Duncana (“Paul Pierce sucks!”) nie było w końcu w lidze ważniejszych pożegnań. Wypada więc napisać choć kilka zdań.
Playoffy playoffami, ale ciężko jest przejść obojętnie obok odejścia graczy, którzy w sumie zaliczyli 27 nominacji do All-Star Game, 20 wyborów do składów All-NBA, a przy okazji zdobyli 4 tytuły mistrzowskie i w dodatku dwukrotnie stawali naprzeciwko siebie w finałach.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Taki fajny art, a tu do roboty trzeba wstawać…
Wiadomo-co byłoby gdyby Sabonis wcześniej,Manu,Gasol…
Jak dla mnie,jeśli chodzi o Europejczyków w NBA nikt nie jest nawet blisko.Zreszta,co tu mówić o Europejczykach.Tacy goście jak Dirk nie podpadają pod kanony.
Unikalny,jedyny w swoim rodzaju gracz.
Świetnie się to czytało!
Bardziej będę tęsknił za Dirkiem niż Waydem choć z początku tak bardzo go nie lubiłem 😉