Flesz: Lakers nagle wyglądają jak zespół na skraju buntu

7

Joakim Noah jebał się z teamem LeBrona i krzyczał mu w twarz jak za starych dobrych dni.

(29-31) Los Angeles Lakers podwajali ludzi, których nie powinni byli podwajać, zostawiali wjazdy pod kosz niekryte i puste jak bramki na koncerty Dody. Bronili jak za tych ostatnich dni.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułDniówka: Wyścig o ostatnie miejsca w playoffach na Zachodzie
Następny artykułWake-Up: Lakers znowu przegrali, teraz w Memphis. Przerwana seria Hardena. Koniec porażek Suns

7 KOMENTARZE

    • Nie kontuzja LeBrona. Kontuzje tam odniosło dłuższe lub krótsze pół składu w trakcie sezonu. Wystawienie niemal całego składu do handlowania za mrzonki o Anthonym Davisie spierdoliło im sezon. Po czymś takim poukładać szatnię i znaleźć motywację na nowo? Niemożliwe, i to się właśnie dzieje, jak napisał Maciek.

      0
  1. No dziś zabrakło zaangażowania, umiejętności, szczęścia i dobrych gwizdków. Przy -2 ewidentny goaltending i błąd wyprowadzania piłki z połowy Memphis. Lakers zamiast bronić kłócili się o te dwie sytuacje i Conley dorzucił kolejne punkty. Moment kluczowy.
    Ale nie da się oglądać Lakers, oczy bolą. Lepiej żeby przegrywali nawet po kontrowersjach z taką grą zamiast łudzić się, że coś mogą osiągnąć wchodząc do PO.

    0
  2. LeBron daje, LeBron odbiera.
    Daje siebie i swoje umiejętności, kreowanie kolegów i wiarę, że z nim można wszystko.
    Odbiera zaangażowanie w obronie, dobrą atmosferę w szatni, poczucie wspólnoty, poczucie bezpieczeństwa i poczucie odpowiedzialności za drużynę innym zawodnikom nie nazywającym się LBJ.

    Do tego jego obecność tak bardzo wymusza styl gry, że w przypadku jego nieobecności nie ma stylu żadnego i nie ma gry.

    Cały czas zdrowy LBJ więcej daje. Jednak to co odbiera jest ciężkie do zastąpienia, do uzyskania, zwłaszcza w sytuacji jak nie idzie drużynie. Tak było w Cavs, tak jest teraz.

    A dywersja jaką zrobił ze swoim agentem, w związku z niedoszłym tradem Davisa, w oczywisty sposób spada również na jego barki. I dobrze, bo od początku było to gówniane zagranie…, które najbardziej śmierdzi w Lakersach i w domu Davisa.

    0
    • Racja. MI tez sie wydaje ze gra z LBJ odbiera cala radosc z gry, szczegolnie mlodym graczom. To tak jak wpasc w szpony zbetonialej korporacji na Domaniewskiej mając jeszcze mleko pod nosem. To zabija cala pasje do zawodu.

      0