Flesz: Nowi Warriors z Boogie’m są ofensywnym astronautą

3
fot. newspix.pl

Jest super wcześnie i w zasadzie dopiero Washington Wizards mieli okazję skautować i przygotować się na mecz z tymi nowymi (34-14) Golden State Warriors z DeMarcusem Cousinsem w składzie.

Wizards mieli dwa dni na to, dlatego w czwartek ewidentnie podniesione antenki w górę, już od podrzutu piłki. Grali naprawdę dobrze, zwłaszcza pewien czeski rozgrywający. Umieścili na parkiecie wiele switchujących lineupów, grali twardo, agresywnie, trafiali rzuty, biegali. Było to naprawdę imponujące. Może powinienem oglądać tę bezużyteczną organizację częściej. Ale i na koniec pierwszej kwarty, i na koniec meczu, Zards po prostu nie byli w stanie wytrzymać tempa w jakim Warriors zdobywali punkty. 126:118 Dubs.

Wake-Up: Poznaliśmy starterów Meczu Gwiazd. Warriors wygrali po raz 9 z rzędu

Trzy dni po tym jak Klay Thompson ustanowił nowy rekord NBA i trafił pierwszych dziesięć trójek, Warriors pobili swój rekord sezonu i aż 70 punktów zdobyli w polu trzech sekund.

Z Boogie’m byli dwa i pół raza bardziej utalentowanym zespołem niż Zards. Dysproporcja klasy graczy jest teraz ogromna, zostawiając pozostałe 29 zespołów w walce o 2. miejsce i czyniąc nawet ten słynny cytat Larry’ego Birda wyglądającym głupio jak Larry Bird i jego nogi w stroju baletnicy.

Numery wyjściowej piątki na start (Curry, Klay, Slim Reaper, DrayDog, Boogs). Warriors grali z Clippers, Fakers i Wizards, więc generalnie średnio-do-(słabo)słabą opozycją:

Minuty: 32
Tempo: 106,8 (nr 1 w NBA)
Atak: 131.4 punktów na 100 posiadań (nr 1 w NBA)
Obrona: 81.7 (nr 1 w NBA)

Co się zmieniło?

Przede wszystkim to, że dziś brak obrazków. Powinieneś to bowiem oglądać równie namiętnie co Heezy’ego Hardena. Ci Warriors teraz to prawdopodobnie najbardziej utalentowany klub koszykówki kiedykolwiek zestawiony w NBA, a możemy po tym sezonie już czegoś takiego nigdy nie zobaczyć. Więc, jeszcze raz, co się zmieniło?

Póki co jesteśmy jeszcze w pierwszych trzydziestu minutach urodzin. Wizje porządnego dania w palnik dopiero ożywają, grupa się dopiero wyczuwa. Mniej ataku niż poprzednio startuje z wysokiego post na skrzydle, dwa metry od linii końcowej. Sam Boogie nie postuje też dużo w wyjściowym lineupie (choć jadł Sama Dekkera ostatniej nocy na starcie 4. kwarty w innym lineupie), za to biega ostro, grając po kilka minut na starcie każdej z kwart. Popatrz jak znakomicie używa swojego ciała, żeby zostawić sobie obrońcę na plecach. Warriors dopiero wyczuwają miejsca w które wrzucić mu mogą piłkę z obwodu pod obręcz, gdy sprzedaje i pokazuje im całą stronę pod koszem swoim ciałem i zastawieniem się.

Cousins zastąpił w piątce Kevona Looney’a. Warriors otrzymali więc teraz z pozycji centra rzuty za trzy, spacing oraz pop i roll w pick-and-rollu. To największa i fundamentalna zmiana. Gracz jest najzwyczajniej zupełnie inny. Można go używać na więcej sposobów: postaw zasłonę i odskocz, postaw zasłonę i roluj, możesz nawet kozłować, graczu, 8-9 metrów od kosza i zapozorować hand-off, i wjechać (tego wcześniej było relatywnie niewiele w ataku Warriors… Coming Soon). A Looney stał się teraz jednym z pięciu-sześciu najlepszych wysokich backupów w lidze. Grać będzie z Iggy’m Harvard. Iggy, Livingston plus trzech z pierwszej piątki w minutach rezerwowych…

Ale Zards atakowali Boogie’go pickiem Brad Beal-Tom Bryant. Jest, jak pisałem, super wcześnie. Nie było jeszcze czasu żeby się przygotować. Wizards mieli dwa dni i to w gruncie rzeczy ich go-to żeby grać ten pick, więc po prostu go grali. Z biegiem czasu można się jednak spodziewać, że rywale Warriors będą izolować pick na lewej/prawej stronie boiska, pozwalając Boogie’mu ice’ować go do linii końcowej, tak myślę, rzucając po koźle za trzy, fejkując rzut po koźle za dwa, penetrując, testując jeden na jeden koncentrację (i kondycję) Boogie’ego, która w tych miejscach często dotychczas zawodziła (dłonie do wydzierania piłek kozłującym ma natomiast znakomite). A kiedy obrona schodzić będzie ze słabej strony, żeby pomóc, kozłujący znajdował będzie cutterów i shooterów. Nawet jeśli Cousins zeswitchuje, kozłujący tym bardziej będzie go atakował. Nie spodziewam się jednak tego, i dotychczas się to nie dzieje, że Boogie będzie switchował, jak reszta Dubs. To nadzieja nr 1 dla reszty NBA: atakować Boogie’ego w pick-and-rollu. I ryzyko dla Warriors, które sprawiło, że można kwestionować czy był w ogóle sens sprowadzać kogoś kto będzie takim celem, zwłaszcza w playoffach, i kto sprawi, że w jednym miejscu nie będą mogli switchować tak naturalnie jak potrafią to robić.

Wygląda za to po tych 32 minutach, że trudniej jest teraz zostawiać Draymonda Greena bez krycia. Kiedy nie wyprowadza piłki, częściej niż wcześniej spędza swój czas wzdłuż linii końcowej, czyli tam gdzie trenerzy zwykle umieszczają niespace’ujących graczy. I tam gdzie prawdopodobnie częściej niż wcześniej powinien być. To Cousins znajduje się teraz często w miejscach Greena. I to nadzieja nr 2 dla reszty NBA – że przestanie się to Dray’owi podobać – ale dopiero gdy Warriors zaczną przegrywać.

A to może się nie wydarzyć.

Będzie bardzo trudno pokonać ten zespół, jeśli ten zespół nie pokona się sam. To ofensywna maszyna, prawdopodobnie w ataku najlepszy lineup kiedykolwiek w historii ligi zestawiony.

* Jestem prawie pewien, że w dzisiejszym “10 Things I Like/Don’t Like”, Zach Lowe napisze coś o pierwszych dniach Cousinsa, i może miał będzie kilka fancy numerów z Second Spectrum, więc pamiętaj żeby przez weekend to sprawdzić, jeśli jesteś zainteresowany kosmosem.

Poprzedni artykułWake-Up: Poznaliśmy starterów Meczu Gwiazd. Warriors wygrali po raz 9 z rzędu
Następny artykułMiędzy Rondem a Palmą (718): Wybiera rezerwowych do ASG

3 KOMENTARZE