Na kaszel bańki.
Szef Curry gotował, ale to był Seth. Starożytna bestia obracała się pojedynczym Salchowem, ale to był Nurkić. Wielki rzut trafiony został na koniec czwartej kwarty, ale większy na końcu dogrywki. Jeden z Bros sprawdzał, która godzina. Ale nie Splash, tylko Rain Bro. Warriors krótko prowadzili w ostatecznie przegranym 109:110 u siebie meczu z niegrającymi jakiejś wspaniałej koszykówki Portland Trail Blazers. Kiedy już wyglądało na to, że chociaż wynik się obroni, nie obronił się nawet wynik.
Od czasu powrotu po kontuzji Draymonda Greena (23-13) Golden State Warriors są 5-4, ale wskaźnik efektywności plasuje ich na dopiero 20. miejscu w tym okresie (-1.8). Są bardziej 4-5, nawet 3-6 zespołem w tym czasie, niż 5-4, choć różnicę tę zaniża przede wszystkim świąteczny ból brzucha z Lakers. Ale nawet 22 i 23 grudnia, z Dallas Mavericks i Los Angeles Clippers u siebie, Warriors wygrali łączną różnicą +6 punktów. Są 3-3 w tym czasie w Oracle Arena, minus-25.
Z Greenem na boisku Warriors mają atak niewiele lepszy niż atak New York Knicks w tym sezonie. Każdy następny zespół, Portland wczoraj, kryje go na radar, a Klay Thompson trafia 36% rzutów z gry, 26% rzutów za trzy, pudłuje nawet osobiste po faulu technicznym, gdy wydawało się już, że opuścił kryzys strzelecki z początku sezonu. Mówi:
Jesteś kurwa w dołku. Się nie ma czego wstydzić, tylko rzucać dalej. Spudłowałeś w czwartek 7 z 9 trójek, przy trzech z nich myślałeś przed rzutem, zamiast ciepać. Grasz dla dwóch z trzech moich drużyn fantasy i bardzo to wszystko przeżywam!
Ostatniej nocy, raz kolejny, w meczu Warriors można było obejrzeć od Warriors festiwal klaskania w ręce z bezradności, pokrzykiwania na siebie, katalog opuszczonych, wątłych ramion, ale też zaraz kamaraderię, próbę zainspirowania się każdym krótkim runem, każdym rzutem trzy plus jeden Thompsona, niemal każdą sekwencją dwóch-trzech udanych posiadań. Tak nie reaguje zespół, który gra swoje. Tak reaguje zespół, który wie, że jest w dołku i próbuje z niego wyjść.
Na dwie minuty przed końcem czwartej kwarty Draymond Green był niekryty z piłką, za Stephenem Curry’m biegało dwóch obrońców, a i tak Draymond próbował Curry’ego znaleźć. Miało to coś wspólnego z frustracją, bezradnością i biciem głową w ścianę.
Popatrz jak smutno to wygląda. Kryjący Greena Nurkić znajduje się przejdź-osiem-tysięcy-kilometrów-aż-dojdziesz-do-Oradei-znajdź-rynek-znajdź-szewca-trzy-razy-zapukaj-a-gdy-otworzą-zejdź-schodami-osiem-pięter-w-dół-idź-przed-siebie-korytarzem-aż-do-rozwidlenia-następnie-skręć-w-prawo-idź-dalej-pod-górę–przez-godzinę-wyjdź-na-polanę-zobaczysz-szosę-zatrzymaj-auto-i-zapytaj-czy-jedzie-na-Bukareszt od niego. Ja bym tam swoje kroki między nimi mógł robić i nie wydała by mi się to nużąca trasa. Jest odległość. I Green zamiast rzucać, szuka Curry’ego. Próbuje znaleźć sposób…
Pytanie brzmi oczywiście: Jak istotny jest ten zimowy dołek Warriors?
Odpowiedź na dziś: Nie tak bardzo, dopóki nie wyłoni się na horyzoncie ktoś, kogo Warriors będą mogli zacząć się naprawdę obawiać.
Warriors wciąż są aż o +13.4 punktów na 100 posiadań lepsi, gdy na parkiecie w tych dziewięciu ostatnich meczach są odporny na kryzys Kevin Durant, nieco schowany w takim momencie – ale już przyzwyczailiśmy się – Stephen Curry i słabo spisujący się Green z Thompsonem. Dlatego w tym dołku znajduje się prawda, której dołkiem czy kryzysem trudno nazwać. Warriors brakuje lepszej klasy graczy okalających.
Lineup śmierci zaczął grać więcej (32 minuty w ostatnich pięciu meczach, 9 wczoraj), ale to jest lineup minusowy w ostatnich dziewięciu meczach (-0.2 efektywności) i minusowy w 11 meczach tego sezonu (-3.7). Andre Iguodala fizycznie wygląda dziś lepiej, niż miesiąc temu, ale kiedy jest na boisku z Greenem, to można nawet potrajać Curry’ego z Durantem. Coś jest nie tak w tym sezonie z Shaunem Livingstonem, Quinn Cook i Alfonzo McKinnie grają nieregularnie, Jonas Jerebko nie robi różnicy, Jordan Bell kompletnie zaginął, nie mówiąc o Patricku McCaw, którego nie ma nawet w drużynie. Jedynym pierwiosnkiem jest znakomicie grający, też odporny na kryzys, ten drab Kevon Looney, dziś kandydat do All-2nd Defensive Teams, przypominający dziwny miks Roberta Parisha ze starzejącym się, ale wciąż pożytecznym Kendrickiem Perkinsem.
Więc są sobie Warriors w tym dołku, który przy 5-4 trudno może nazwać kryzysem, ale jeśli oglądasz ich, widzisz że coś jest nie tak.
Jedno co na pewno można powiedzieć o nich teraz, i to nisko wiszący owoc, to że najzwyczajniej nie klikają. Czasem, bez nadniebnego spacingu JaVale’a McGee, wyglądają też monotematycznie, i to w czasach, gdy tempo obok nich wzrosło i ludzie za trzy rzucają lepiej. Czasem wyglądają jakby rewolucja zaczynała ssać swoim dzieciom mały palec. Choć może tylko próbuje odgryźć paznokieć.
W terminarzu w niedzielę wyjazdowy mecz w Portland, w Nowy Rok wizyta w Phoenix, dwa dni przerwy i następnie mecze w następny weekend z Houston i w Sacramento. To bardzo interesujący czas dla tych Warriors.
Dlaczego Green nie wjeżdża pod kosz w takiej sytuacji?
gdy wjedzie, będzie rzucał floaterek nad wyższym typem, albo nadzieje się na ofens. To też mu nie siedzi
To co, na kłopoty Cousins?
Gołym okiem widać że sytuacja GSW to nie jest tylko odpoczynek by mieć siły na p-o gdzie jak wiadomo są pierwszą opcją do tytułu. Zaczęło się od spięcia DG-KD i moim zdaniem konflikt nie został zażegnany. Green wtedy ostro darł ryja, a Durant trochę jak pipka pokazał że się go najzwyczajniej boi. Na meczach skacze do wielu zawodników ale przy tej kłótni wyglądał na zakrzyczanego i dobrze wie że wszyscy to widzieli. Te dołki Greena i Klaya biorą się raczej z gorszej chemii w zespole. Na pewno też znaczenie ma fakt, że zespoły powoli znajdują sposób na system GSW (odpuszczanie innych i męczenie big-3).
Warriors się rozpadną po tym seoznie, moim zdaniem to pewne, bez względu na to czy wygrają tytuł czy nie. Nadal m ogą być silni, ale tylko jeżeli podpiszą Duranta, a odeślą Greena i być może Klaya, a dziury zapełnią rolesami.
Oo 3 artykuł z rzędu o gsw. Rozumiemy, są w dołku, wyjdą z niego lub nie. Czy naprawdę nikt inny nie gra na tyle interesująco by o nich pisać? Coś w tym jest że brakuje drużyn elitarnych, ale czy ten wyrównany zachód nie jest czymś o czym warto skrobnac parę linijek? Może unifikacja stylów gry sprawia, że tak to już będzie wyglądać, komuś siedzi 3, to wygra, na odwrót – przegrywa i tak się szansę na zwycięstwo zrównują. Gsw częściej nie siedzi akurat, innym siedzi częściej. Przy okazji gsw i większości nowych 3rjkowych zespołów widać, że dużo od skuteczności drużyn za 3 punkty, zależy od zdolność do kreowania pozycji jednego z graczy oraz potrzeba posiadania spacingu. Green stracił zdolność kreowania rzutów jak przestał trafiać za 3, a nie od dziś wiadomo, że większe zagrożenie ofensywne danego gracza, otwiera mu więcej dróg do kreowania kolegów. Dlatego tak nagle poleciały statystyki rzutowe Klaya.
azali zaś a czemu
Królewski Szczep Piastowski LeBron Lakers miałby nie wygrać w play-offs ze szczurami??????????????????
jeśli
1-Kniaż będzie zdrowy i będzie chciał i mógł zagrać na poziomie swoim z play-offs
2-inteligent Palatyn Rondo nie wy główkuje się z gry
3-rotacja będzie full zdrowa na czele z psami gończymi Królewstwa; Komesem Kuzmą, Hetmanem Ballem, Kasztelanem Ingramem, Chorążym Hartem oraz Harcownikami Twierdzy: McGee, Chandler, Żubać.
azali temu iż wtedy niechybnie żaden Wojownik Sławetny nie wstąpi już w ich szeregi pod zarzutem motłochu iż wygraliśmy bez ciebie i swoją swą wątpliwością o the legendary the legacy???
azali nie o match upy w play-offs idzie a Czarnoksiężnik Magik i Merlin Pelinka nie stworzyli Druzynę Pierścienia przeciw siłom mordoru, sauronowi, goblinom, nazgulom, trolom i wszelakim siłom ciemności imperium uruk-hai weża orków?????????
Piękne.
Pewnie by było gdyby Lakers nie dostali w dupę w p-o, przypuszczalnie wcześniej, od Rockets, Thunder, Nuggets … ;-)
Krycie Greena to nie krycie na radar. Na radar kryje się z odległości 3/4 nie 6/7 m. To krycie “jebiemy cię i Twoj pokraczny rzut i mówimy Ci to prosto w twarz”. A Green nie ma psychiki aby na to odpowiedzieć. Jeszcze ciekawsza sytuacja była przy akurat tej jedynej trafionej trójce Greena, gdzie Nurkic od razu jak Green dostał piłkę przy narożniku odwrócił się do kosza czekając na zbiórkę. To był ważny rzut, ale Nurkic nawet nie zrobił kroku w stronę Greena. I miał racje. I będzie to coraz powszechniejsze we wszystkich meczach po to aby frustrować Warriors i Greena “to, co gramy 4 na 5 w ataku?”.
Naprawdę red. Kwiatkowski uważa, ze Warriors nie maja się kogo obawiać?. Dla mnie na obecną chwile Raptors z 3 kopiami Leonarda wyglądają na tle Warriors jak “spokojnie pykniemy ich w 5 w finałach”. Warriors mieli zawsze problem z jednym Leonardem, a co dopiero z trzema. Warriors nie wyglądają na grających na przedplayoffowym luzie. Wyglądają poprostu przeciętnie.
Wszyscy poważni dziennikarze zakładają, że Raptors się zesrają.
Będą tak zakładać dopóki Raptors się nie zesrają :)
Ja stawiam, że Wschód będzie wygrany w stanie Wisconsin