Wake-Up: Spurs nagle miażdżą, 24 punkty Kurucsa, 32 i megaposter Markkanena, Jazz zdominowali Blazers

11
fot. AP Photo

Zwyżkujący Utah Jazz wypluli Trail Blazers w Portland różnicą 30 punktów, Bucks zdominowali Celtics w Bostonie już w pierwszej połowie – w dwóch najciekawiej zapowiadających się meczach nie było emocjonujących końcówek.

Anthony Davis w końcu zagrał, i to na 30 punktów i 20 zbiórek, ale to LeBron James miał triple-double w brzydkim zwycięstwie Lakers z przerzedzonym frontem Pelicans. Niedaleko, Kings pokonali Grizzlies, Spurs żuli Minnesotę i już ósmy mecz z rzędu prowadzili +20, wygrywając siedem z nich, a w meczu o mistrzostwo tego prawdziwego, złego Wschodu Bobcats raz jeszcze, raz jeszcze, i raz jeszcze, poradzili sobie z Pistons. To już 3-0 w tym sezonie. To preponderancja, w zasadzie jakaś taka nadrzędność – absolutny czempionat Cats nad Pissy P’s. Być może, tymi właśnie zwycięstwami Cats zapewnili sobie powrót do playoffów.

Tymczasem kontuzjowany Chris Paul opuści w najlepszym wypadku minimum około 2-3 tygodni.

Do gier, ale najpierw pytanie co Robin Lopez robi?

Milwaukee @ Boston 120:107 (Antetokounmpo 30 – J.Brown 21)
Memphis @ Sacramento 99:102 (Conley 23 – Hield 28)
Detroit @ Charlotte 86:98 (Griffin 23 – M.Williams 24)
New Orleans @ LA Lakers 104:112 (A.Davis 30/20z – Kuzma 23)
Indiana @ Brooklyn 114:106 (Oladipo 26 – Kurucs 24)
Atlanta @ New York 114:107 (Bazemore 22 – Mudiay 32)
Orlando @ Chicago 80:90 (Fournier 24 – Markkanen 32)
Minnesota @ San Antonio 98:124 (Wiggins 15 – Forbes 22)
Utah @ Portland 120:90 (Rubio 24/8a – Lillard 19)
Cleveland @ Toronto 110:126 (Clarkson 20 – Leonard 37)

1) Giannis Antetokounmpo nie miał na przeciw siebie kontuzjowanego Ala Horforda, więc rzucił 30 punktów w wyraźnym zwycięstwie Milwaukee Bucks w TD Garden 120:107. Khris Middleton dołożył 21 i było to szóste zwycięstwo w siedmiu ostatnich meczach dla drugiego zespołu Konferencji Wschodniej.

Boston Celtics zaczęli ten mecz 10-1 i mniej więcej tutaj się mecz obrócił. I to tak, że zupełnie:

 

Bucks prowadzili już 35-22 po pierwszej kwarcie i potem praktycznie przez resztę spotkania kontrolowali dwucyfrową przewagę. Kyrie Irving miał 15 punktów, 9 zbiórek i 7 asyst dla Celtics, którzy dodatkowo grali bez Arona Baynesa i rewelacyjnego w tym sezonie Marcusa Morrisa. Jaylen Brown rzucił 21 punktów, a Jayson Tatum miał 20. Boston przegrał trzeci raz z rzędu, od razu po ośmiu kolejnych zwycięstwach.

Yeah, Jaylen Brown, yeah:

Yeah Jaylen.

No ale Bucks w rewanżu bawili się z Bostonem na końcu:

 

I bawili się z nimi po meczu, kiedy Giannis powiedział, że Bucks są bardziej utalentowani niż Celtics:

 

Na pewno było tak ostatniej nocy.

W tym samym czasie Boston zamykał się w sobie:

2) Buddy Hield w ogniu. Po 37 punktach w środę przeciwko Oklahomie, 26-letni guard Sacramento Kings cztery ze swoich sześciu trójek trafił w ostatnich 8 minutach zwycięstwa u siebie nad Memphis Grizzlies 102:99.

Hield miał w całym meczu 28 punktów. De’Aaron Fox miał 14 punktów, osiem asyst i trafił dwa kluczowe rzuty wolne w końcówce.

Na 9 minut przed końcem Kings przegrywali jeszcze 75:82, kiedy Hield podkręcił ogień i zaczął nim smagać. Rzucił 11 kolejnych punktów dla Sacto, wliczając w to trzy kolejne trójki, by powoli zmniejszać straty do 90:96. Marc Gasol na 2,20 min. przed końcem trafił dwa wolne i Grizzlies prowadzili jeszcze 97:93, ale Kings odpowiedzieli serią 9-0. Hield rozpoczął ją rzutem za trzy, a potem na 4 sekundy przed końcem trafił dwa rzuty wolne na plus-5.

Dziś tematem przewodnim są efektowne akcje białych europejskich skrzydłowych. Bjelica ze swoją wersją:

Ruthless.

Grizzlies przegrali piąty mecz z rzędu.

3) Detonował z dystansu też w piątek Marvin Williams. Starvin Marvin trafił najlepsze w karierze aż siedem trójek i rzucił 24 punkty w już trzecim zwycięstwie Charlotte Hornets w tym sezonie nad Detroit Pistons. Tym razem 98:86.

32-letni combo-forward, były nr 2 draftu trafił 7 z 11 trójek, a Kemba Walker miał 22 punkty i trafił w ostatnich minutach dwie trójki, które zamroziły Jona Leuera i jego kolegów. Andre Drummond miał 17 punktów i 16 zbiórek dla Pistons, którzy trafili tylko 39 procent rzutów z gry i rzucili najmniej punktów w całym swoim dotychczasowym sezonie.

4) 34 punkty z obu stron rzucone zostało w czwartej kwarcie, więc publiczność w Staples Center wybiegała z hali, wymiotując na trawnik. No ale LeBron James wyszedł chociaż z triple-double 22 punkty, 14 asyst i 12 zbiórek, a Los Angeles Lakers pokonali osłabionych New Orleans Pelicans 112:104.

To trzeci triple Tatusia w tym sezonie i triple nr 76 w jego pięknej karierze. Dla znów rozpieszczanych kibiców Lakers było to z kolei już szóste z rzędu zwycięstwo u siebie. Kyle Kuzma miał 23 punkty, a wskutek choroby JaVale’a McGee, grający teraz Ivica Zubac, też przeziębiony, miał season-highs 16 punktów i 11 zbiórek. Zresztą kto nie jest w Lakers mocno przeziębiony lub chory – Król też, Chandler też i jeszcze kilku.

Ci europejscy biali. Zubac zjadł Randle’a w europejskim stylu długą białą ręką:

Nasty. Dlaczego nie ma takich więcej?

Chory Anthony Davis miał 30 punktów i 20 zbiórek dla Pelicans, którzy znów przegrali trzeci mecz z rzędu. Julius Randle (kostka), który jednak zdecydował się grać, grał pierwszy raz przeciwko Lakers w Staples Center i rzucił 21, a Jrue Holiday miał 18 punktów i 10 asyst. Pelicans grali raz jeszcze bez Nikoli Mirotica i cały czas jeszcze bez Elfrida Paytona.

18 punktów dla Lakers w powrocie rzucił za to Brandon Ingram. Po 38 dniach nieobecności wrócił też wczoraj do gry Rajon Rondo, wszedł z ławki i miał 9 asyst.

5) Victor Oladipo żarł w czwartej kwarcie na tym hipsterskim Brooklynie. Słodziak 14 ze swoich 26 punktów rzucił wtedy właśnie, Myles Turner czwarty raz w tym miesiącu zablokował pięć rzutów i wygraną 114:106 Indiana Pacers przerwali passę siedmiu zwycięstw Nets.

D’Angelo Russell rzucił całe trzy punkty, 1/8 z gry.

Rewelacyjny w grudniu Thaddeus Young miał 21 punktów, żeby Pacers mogli przerwać nagłą, awaryjną seryjkę dwóch porażek. Wsparcie wschodnie, czyli Bojan Bogdanović i Domantas Sabonis dodało po 17 punktów.

Ale skoro jesteśmy już tu, to Rodions Kurucs, rookie Nets, lider plus-minus Nets w poprzednich 15 meczach, rzucił w piątek season-high 24 punktów, a DeMarre Carroll dodał 16.

Kurucs i jego 4/5 za 3, 8/10 z linii i 24 punkty, więc highlighty może niewybitne, ale Kurucs:

20-letni Łotysz grał ostatnio trochę w kratkę – w poprzednich dwóch meczach rzucił razem tylko jedenaście punktów i trafił tylko 2 z 10 trójek w trzech poprzednich. Ale jeszcze tydzień temu miał serię trzech kolejnych spotkań w double-figures i był mocno chwalony przez Kenny’ego Atkinsona, który uczynił z młodego startera.

Sam trener Kenny na końcu tego meczu miał klasyczne hold me back, hold me back, zanim wylatywał z boiska:

 

6) Komu Kent Bazemore? Komu? Bazegod rzucił 22 punkty, a John Collins miał 17 punktów i 16 zbiórek w wyjazdowym – tak, tak – zwycięstwie Atlanta Hawks w Madison Square Garden 114:107. Rywalem byli oczywiście New York Knicks. Czy trochę New York Knicks Koszykówki? To już zależy jak oceniać. Mnie np zaskakuje pozytywnie, że Bockers wygrali już w tym sezonie 9 meczów w ten sport.

Na przykład Vonleh miał gwóźdź nad Lenem:

 

Hawks mieli za to nie dziewięć, ale siedmiu graczy w double-figures i jakby nie patrzeć są w serii – to już dwie wygrane z rzędu. Trae Young miał 15 punktów i 10 asyst, a drugi rookie Kevin Huerter dodał 16.

Dla Knicks Manny Mudiay znów przekroczył trzydzieści (32), ale to już czwarta, kolejna porażka teamu Davida Fizdale’a. Jakoś taki mimo wszystko rozczarowujący atletycznie Kevin Knox tym razem błyszczał, ale tylko w pierwszej kwarcie, w której rzucił 17 ze swoich 24 punktów.

7) Klasyk w United Center. Lauri Markkanen, zazdrosny o Kurucsa w tytule, rzucił season-high 32 punkty i Chicago Bulls wygrali dopiero po raz trzeci w 15 ostatnich meczach. Zrobili to efektownym 90:80 z Orlando Magic.

Mniej ptaków niż zwykle spadło z nieba i rozbiło się na parkingu przed halą. Wendell Carter Jr. oszalał ze złości i dostał za to faul techniczny:

 

Ale czekaj, będzie lepiej już zaraz.

Markkanen był 12 na 20 z gry w swoim dziesiątym meczu, po tym jak początek sezonu opuścił z powodu rehabilitacji kontuzji prawego łokcia. Fiński MJ, podobnie jak Kurucs, trafił w piątek cztery trójczyny, ale w przeciwieństwie do Kurucsa dopuścił się morderstwa, za które ukarany został faulem technicznym:

Co za poster.

Magic przegrali tymczasem już piąty raz w siedmiu ostatnich meczach, bo zwykle w grudniu, po niezłych startach, co roku zaczynają przegrywać systematycznie. Evan Fournier, który po raz pierwszy w życiu nie był wcale gorący w listopadzie, zaczyna być gorący w grudniu i rzucił 24 punkty, a Nikola Vucević miał 19 punktów i 19 zbiórek. Vuc opuścił ostatni mecz Magic, bo urodził mu się syn. Nasze gratulacje.

8) W te dni każde zwycięstwa San Antonio Spurs cieszą. Bryn Forbes rzucił 22 punkty i The Spurs ustanowili swój nowy season-high w rzutach za trzy. Trafili 19, a trójki przecież nie są domeną zespołu Gregga Popovicha. Spurs pokonali u siebie Minnesotę Timberwolves aż 124:98.

Rozgrzewający się Marco Belinelli ponownie rzucił 17 punktów i nie patrz teraz, zNYK Ty zwłaszcza, ale Spurs wygrali siedem z ostatnich ośmiu spotkań. Co więcej, w każdym z nich prowadzili choć raz różnicą co najmniej 20 punktów. Co więcej więcej, pięć zwycięstw z rzędu różnicą minimum 25 punktów to dopiero druga taka sytuacja w historii ligi.

Andrew Wiggins rzucił 15 dla Timberwolves, którzy przegrali z kolei 11 kolejnych spotkań w San Antonio. Derrick Rose kontuzjował przed przerwą lewą kostkę i na drugą połowę już nie wyszedł. Timberwolves grali więc i bez Rose’a, i bez kontuzjowanego już “na kostkę” Jeffa Teague’a.

9) Utah Jazz, których nadejście ogłosiłem w czwartek rano po zwycięstwie z Warriors, sprawili że redaktor wygląda dziś ładnie, tym w jaki sposób przeszli się w drugiej połowie po Portland Trail Blazers. Jazz bili w Blazers jak w bębenek po przerwie (65-41) w efektownej, wyjazdowej wygranej 120:90.

Ricky Rubio w środę nie trafił żadnego rzutu z gry, w piątek miał 24 punkty i osiem asyst. Jazz w środę dziabnęli 16 trójczyn, w piątek 14. Gorący pozostali Kyle Korver, który rzucił 18 i Jae Crowder, który dodał 14 punktów. Plus-30, a Donovan Mitchell rzucił tylko trzy punkty.

Dla Trail Blazers tylko 19 punktów rzucił Damian Lillard. Była to najwyższa, najgorsza porażka Portland u siebie aż od 2004 roku.

10) Najwięcej punktów w piątek w całej NBA rzucił za to Kawhi Leonard. 37 punktów w wygranej Toronto Raptors nad Cleveland Cavaliers 126:110 było jego season-high. 12/16 z gry, 11/12 z linii, Mr Efficient.

Za to career-high 21 punktów rzucił jego młodszy kuzyn O.G. Anunoby i Raptors poprawili swój najlepszy w NBA bilans 25-9, mimo tego, że są mocno zdezelowani przez kontuzje. To jednak taki szeroki skład! Pascal Siakam miał 15 punktów i 10 zbiórek, i propozycje wymian po niego w naszej dynastii odrzucam jak Godzilla samoloty, a Fred VanVleet rzucił 14 punktów, i miał 8 asyst, i też go mam. O.G’iego też – wszystkich w tej samej lidze i już od ponad roku.

O.G., Twoja kolej:

 

Osłabieni Raptors wygrali drugi raz z rzędu, choć tym razem brakowało im nie jednego, ale trzech starterów. Kyle Lowry opuścił czwarty mecz z rzędu, a Serge Ibaka boryka się z kolei z kolanem i przesiedział drugi kolejny mecz. Danny Green narzeka za to na lewe i też w piątek nie zagrał. Dodając do tego fakt, że Valanciunas nie pogra jeszcze przez miesiąc, że Siakam i VanVleet grają z urazami pleców, że Leonard nadal będzie odpoczywał w niektórych meczach, już wkrótce wygrywanie meczów dla Raptors może stać się trudne.

Tym razem było to jeszcze Cleveland. Cleveland dla którego 20 punktów rzucił również walczący z bólami pleców Jordan Clarkson, a bożyszcze fantasy w ostatnim tygodniu Larry Nance Jr. miał 16 punktów i 12 zbiórek.

Weekend zapowiedział wczoraj tutaj Adam. Dziś w nocy Jazz grają 3w4b2b u siebie z Thunder, Warriors podejmują Lukę Doncica, zmęczeni Raptors – na pewno bez Kawhi’a – są w Philly, a już o 23 to całe Denver gra w Los Angeles przeciwko Clippers.

Coraz bliżej święta! Proszę dziś iść na zakupy i dokupić choinkę kto nie ma. Top10:

 

11 KOMENTARZE

      • Zobaczyłem taką mapę “hajtowania” w podziale na stany USA. I stwierdziłem (jako kibic GSW) – ciekawe czy w Polsce też tak nienawidzą Golden State. Dodałem parę dodatkowych pytań, żeby mieć większy ogląd polskiej fanbase ;) Całkowicie amatorsko i wiem, że kilka błędów popełniłem (np. brak opcji “nie mam, nie wiem”).

        Ale akurat frekwencja nie zawodzi ;)

        Wyniki na @Araggorn na twitterze. Jak sie uda to też może jakieś opracowanie zbiorcze zrobię.

        0