Flesz: Houston nie mają szans bez Point Goda

10
fot. newspix.pl

Ostatniej nocy w Miami (16-15) Houston Rockets zaprezentowali duch podrażnionego bengalskiego tygrysa, w trzecim meczu w ciągu czterech dni, w dodatku back-2-backu, wracając z 77-88 na starcie czwartej kwarty, do rzutu za trzy Erica Gordona na zwycięstwo na dwie sekundy przed końcem meczu.

Ale całą drugą połowę grali już bez Chrisa Paula, Hall-of-Famera, stronę B LeBrona Jamesa w manowaniu pozycji point-everything w ostatniej dekadzie, bez klasyka którego potężny regres, z tych wszystkich przeróżnych dotychczas powodów, wyłania się po dziesięciu tygodniach sezonu jako powód nr 1 rozczarowującej jesieni drużyny, która w maju była o jedną połowę od strącenia być może najlepszego zbioru talentów w historii ligi.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

10 KOMENTARZE

  1. ciekawe, czy istnieje możliwość, że Rockets zabezpieczyli sie w jakis sposób o którym sie nie dowiedzieliśmy. W sensie – wiadomo kontrakt jest potężny, ale problemy zdrowotne CP byly znane jeszcze przed podpisaniem i jakoś ciężko mi przyjąć do wiadomości, że Morey lekka ręka wydał taki hajs na wiekowego gracza – nawet tak dobrego jak Paul, jezeli zdrowy. Ciekawi mnie czy jest szansa na to, że Rockets będą mogli jakoś zjechać z umowy jesli np Paul nie rozegra iluś tam meczy przez powiedzmy dwa sezony. Tak tylko głośno myślę :)

    0