Historią piątkowej nocy było to o czym w sąsiednim poście pisze Sebastian. Jeżeli więc nie czytałeś jeszcze, to koniecznie kliknij.
Na parkietach NBA rozegrano natomiast dziewięć niespecjalnie ciekawie zapowiadających się meczów. No ale trochę się w tych meczach działo, więc przejdźmy do nich szybko, bo mikołaj się sam nie kupi.
Jeżeli ktoś ma sprawdzoną indyjską restaurację w Gdańsku i chciałby mi o tym napisać na [email protected] będę wdzięczny.
Do gier:
Golden State @ Sacramento 130:125 (Curry 35 – Hield 27)
New York @ Charlotte 126:124 OT (Mudiay 34 – Batum 21)
Miami @ Memphis 100:97 (Olynyk 18 – Conley 22/8a)
Indiana @ Philadelphia 113:101 (Young 26 – Embiid 40/21)
Toronto @ Portland 122:128 (Leonard 28 – Lillard 24)
Oklahoma City @ Denver 98:109 (George 32 – Jokić 24/15/9)
Washington @ Brooklyn 118:125 (Beal 31 – Dinwiddie 27)
Milwaukee @ Cleveland 114:102 (Antetokounmpo 44/14/8 – Clarkson 23)
Atlanta @ Boston 108:129 (Huerter 19 – Irving 24)
Na wstępie Lance. Być jak Lance:
I jeszcze jedno. Wiesz, że niewielu jest lepszych ludzi w NBA niż Steven Adams. Popatrz na to i naśladuj:
1) Na 38,5 sekundy przed końcem meczu w Golden 1 Center Klay Thompson trafił za trzy, a po nim Stephen Curry dodał cztery celne rzuty wolne i Golden State Warriors pokonali Sacramento Kings 130:125. Zrobili to dużą serią na końcu meczu, przykro mi Kings, po słabym starcie w czwartej kwarcie.
Warriors mają jakże świeżą historię bimbania – patrz środa u siebie z bezkałajowymi Raptors. Trzy dni temu obrońcy tytułu przegrali u siebie minus-20. Tym razem w odpowiedzi rzucili już 103 punkty po trzech kwartach, zanim przez pierwsze osiem minut czwartej kwarty praktycznie zmarli. Tylko, że skończyli ten mecz runem 17-2 przez ostatnie trzy minuty.
Curry wyszedł z hali z 35 punktami, siedmioma zbiórkami i sześcioma asystami. Thompson miał 27 punktów i 9 zbiórek, a Kevin Durant dodał 33 punkty, 8 zbiórek i 8 asyst. KD 13 ze swoich punktów rzucił w czwartej kwarcie, wliczając w to osiem z dziesięciu pierwszych we wspomnianej serii. Draymond Green miał 14 zbiórek i 10 asyst.
Vivek raz jeszcze natomiast pokazał, że właściwych ludzi zatrudnia w entertainmencie, Wizards. Oto prezentacja wyjściowej piątki Golden State Warriors, kilka dni po moim zdaniem słusznych wątpliwościach Curry’ego, co do tego czy Amerykanie faktycznie wylądowali na księżycu:
Buddy Hield rzucił 27 dla Kings, a De’Aaron Fox miał 25 punktów, 9 asyst i 6 zbiórek. Willie Cauley-Stein skończył z 22 punktami i 11 zbiórkami. Marvin Bagley III kontuzjował kolano i opuści minimum dwa tygodnie.
Kings są powyżej +0.500, ziemia jest okrągła, Amerykanie wylądowali, lub nie wylądowali na księżycu, Curry > Kyrie.
2) Jak najdalej z tym… Emmanuel Mudiay miał 34 punkty i 8 asyst, i przerzedzony skład New York Knicks bez Triera, Burke’a, Dotsona odrobił w Charlotte 21 punktów straty, by przerwać passę pięciu porażek. Michael Jordan prawie wszedł na boisko. W dodatku w trakcie meczu The Knicks stracili Mitchella Robinsona (kocha) i Franka Ntilikinę (też kocha).
No ale od czego jest Luke Kornet – 13 punktów.
Mudiay rzucił 14 punktów w czwartej kwarcie, w tym dziabnął fade-away’a na 27,2 sekund przed końcem, żeby doprowadzić do remisu 113:113. W odpowiedzi Kemba skasztanił trójkę na 8,2 sekund przed końcem i mieliśmy dogrywkę. W niej Knicks wygrali 126:124.
Hornets mieli po 21 punktów od Nica Batuma i Cody’ego Zellera, i Marvin Williams dodał 20. Walker, który już od miesiąca jest w dołku, miał tylko 16 punktów i 10 asyst.
3) Miami Heat wygrali sobie chyba najlepszy mecz w tym sezonie. Josh Richardson i Kelly Olynyk rzucili po 18 punktów, i Heat pokonali w Memphis miejscowy klub koszykówki Grizzlies 100:97. Heat przerwali w ten sposób serię dwóch porażek.
Do gry po narodzinach syna i czterech meczach przerwy wrócił Hassan Whiteside. Nie ma to jak tacierzyński w Heat, zapytaj Dwyane’a.
Synek Whiteside na imię ma “Jayden Legend”. He will be great.
Tyler Johnson skończył z 17 punktami, a Derrick Jones Junior dodał 13. Mike Conley prowadził Grizzlies, rzucił 20 punktów. Mike i Marc, obaj, grają od minimum tygodnia z kontuzjami. Marc w zasadzie od trzech.
Kontuzjowany nie jest natomiast menedżment klubu, który prawidłowo wycenił różnicę pomiędzy MarShonem, a Dillonem Brooksem, w wymianie do której nie doszło.
4) Thaddeus Young jest w gazie. Dopiero co przed trzema dniami zrobił z Giannisa Antetokounmpo Nikosa Ekonomou. Tym razem miał 26 punktów, 10 zbiórek i 5 asyst przeciwko swojej BYŁEJ DRUŻYNIE, i Indiana Pacers przetrwali mecz Joela Embiida na 40 punktów i 21 zbiórek.
Bojan Bogdanović miał 18 punktów w wygranej Pacers w Filadelfii przeciwko 113:101. Była to już szósta wygrana raz jeszcze zaskakującego teamu Pacers, który przecież dopiero od dwóch meczów ma z powrotem w składzie, po 11 meczach przerwy, Victora Oladipo. Dipster miał w Philly 14 punktów i 9 asyst.
Embiid tymczasem został pierwszym graczem 76ers od 1990 roku (Charles Barkley), który miał mecz na minimum 30/20. Jest też pierwszym w tym sezonie NBA graczem (i Embiidem) z meczem na 40/20. No ale co z tego. 76ers znów grali bez kontuzjowanego Jima Butlera z Tomball.
Myles Turner, który tym razem nie spowolnił Jo – 17 minut, 5 fauli – przeleje trochę pieniążków za tego ptaszka w kierunku fanów Sixers:
5) W Oregon zagrał za to niespodziewanie Kawhi Leonard, ale Portland Trail Blazers wreszcie zrobili jakiś porządny wynik. Damian Lillard miał 24 punkty i Trail Blazers zatrzymali serię dwóch porażek w efektownej wygranej z Toronto Raptors 128:122. Trail Blazers prowadzili już różnicą 16 punktów w czwartej kwarcie i przetrwali comeback Raptors, którzy najbliżej zeszli do dwóch punktów straty.
Zach Collins rzucił 16 punktów, a Seth Curry – tak, Seth Curry – dodał season-high 13, w tym trzy kluczowe trójczyny w czwartej kwarcie. Ławka Blazers zdobyła aż 58 punktów w tym meczu.
Leonard wrócił po dwóch meczach przerwy i miał 28 punktów dla tych Raptors. Przez obrotowe drzwi szatni wypadł jednak Kyle Lowry, który nie tylko ma od kilku tygodni kłopoty z plecami, ale w środowym meczu z Warriors potłukł sobie lewe udo. Kyle nie grał.
Frederick VanVleet pozostał więc w piątce i rzucił 21 punktów. Danny Green dodał za to 19 punktów i 11 zbiórek, trafił też pięć trójek.
Było to pierwsze zwycięstwo Trail Blazers z Raptors po sześciu kolejnych porażkach w tej dosyć północnej rywalizacji. Kolejna niedobra informacja dla Raptors, po planowanym miesiącu przerwy Jonasa Valanciunasa, to poważne bóle pleców, na które narzekał po tym meczu Pascal Siakam.
6) Jamal Murray naraża się, część kolejna. Nikola Jokić niby rzucił 24 punkty, a Murray miał 19, i Denver Nuggets pokonali u siebie Oklahomę City Thunder 109:98, ale kanadyjski comboguard miał małą scysyjkę z Russellem Westbrookiem w tym meczu.
Problemem było dla obu tych słomianych głów wznowienie piłki podrzutem bez sędziego. Nagle okazało się, że brakuje im miejsca w hali. Jokić próbował wcisnąć się między nich i konflikt załagodzić, ale Westbrook zagroził Jokesterowi, że mu spuści wupe, ewidentnie nie znając braci legendy Samboru.
Za “I will fuck you up” Westbrook straci co najmniej jednego palca. Najpewniej tego, którym wygrażał. Już wkrótce.
Niestety nie zostały wyprowadzone żadne ciosy, ale ostatnie minuty były grane w atmosferze tych poranków Westbrooka, kiedy krzyki jego malutkich bliźniaczek budzą go o piątej, deszcz pada rzęsisty, a żona w najlepsze sobie chrapie.
Nikola za to nie ma takich problemów. Miał 15 zbiórek i 9 asyst. Nick Young, który podpisywał z Nuggets swój kontrakt w poniedziałek, jednocześnie zaciągając się zalegalizowanym w Kolorado machem, rzucił w swoim debiucie niby 6 punktów, ale dziabnął kluczową trójkę w czwartej kwarcie.
Paul George miał 32 punkty dla Thunder, Steven Adams dodał 26, a Westbroży tylko 13. Thunder przegrali z Nuggets już po raz czwarty z rzędu. Tymczasem może to być matchup w play-offach, a Nuggets grali przecież ostatniej nocy srogo osłabieni.
W Kolorado dobre życie:
7) Spencer Dinwiddie rypie drużyny przeciwne w swoim najlepszym tygodniu w życiu. W środę były to 39 punkty, potem trzyletni kontrakt na 34 mln dolarów, a w piątek 27 punktów w wygranej Brooklyn Nets u siebie z Czarodziejami z Waszyngtonu 125:118.
To już czwarte z rzędu zwycięstwo Nets. Rodions Kurucs – 15 punktów – od ostatniej nocy jest 1-0 jako starter w swojej krótkiej karierze.
Joe Harris dodał 19 punktów dla Nets, którzy już do przerwy położyli 70 punktów na najgorzej zbierającej drużynie ligi i jednej z gorszych defensyw. No ale Zards z 16 punktów straty w czwartej kwarcie zeszli do czterech.
Na szczęście przegrali, i to w wieczór, gdy prawie udało im się pozyskać Trevora Arizę, za Kelly’ego Oubre i Austina Riversa. Obaj przyjęli to na pewno świetnie… Bradley Beal miał 31 punktów i 9 asyst dla Wizards, myśląc o domu w Saint Louis i świętach.
Keep going, WizKids:
John Wall declined to speak to reporters after the game. Not usual for Wall, who is one of the most media-amenable stars in the league.
— Fred Katz (@FredKatz) December 15, 2018
Here comes Delly, atakując play-by-play Cavaliers Freda McLeoda:
8) Matthew Dellavedova pokazał Milwaukee Bucks jak wielki błąd popełnili i rzucił 52 punkty, i wtedy się obudziłem. To Giannis Antetokounmpo wyrównał swój career-high, grając na trafionym barku. Giannis rzucił 44 punkty i pomimo gry w osłabieniu Bucks pokonali w Cleveland miejscowych Cavaliers 114:102.
Wielka noc Antetokounmpo zbiegła się z niewystawieniem go przeze mnie do składu swojej drużyny fantasy. Rzucił bowiem grający z urazem Antek season-low 12 punktów w środowej porażce z Indianą. Tym razem trafił 14 z 19 rzutów z gry, w tym 16 z 21 rzutów wolnych, miał 14 zbiórek i 8 asyst, nie miał za to na przeciw siebie Thaddeusa Younga. Nikogo kto mógłby go powstrzymać.
Bucks zagrali w Cleveland bez skręconego palca prawej dłoni Khrisa Middletona i pozostałych części jego ciała. Bóle ścięgna podkolanowego skuteczenie natomiast podkopały Malcolma Brogdona, który też dostał wolne.
Jordan Clarkson rzucił 23 punkty dla Cavaliers, przed którymi trzydzieści lat smutku.
9) Kyrie Irving też gra z urazem barku, ale w trzy pierwsze kwarty rzucił 24 punkty i Boston Celtics pokonali Atlantę Hawks 129:108. Było to już ósme zwycięstwo tych jeszcze niedawno zawodzących Celtics, którzy na terminarzu zdominowanym przez mecze z fantastyczną Konferencją Wschodnią wspięli się z 10-10 do 18-10.
Irving miał też pięć asyst, pięć zbiórek i cztery przechwyty. Rzucił 12 punktów w pierwszej kwarcie i Celtics prowadzili już 23-5. Gosia zapytała się Marcina dlaczego wybrali ten mecz na randkę. Celtics mieli 100 punktów już na dwie minuty przed końcem trzeciej kwarty.
Jayson Tatum, też z Saint Louis, miał 22 punkty dla Bostonu, Marcus Morris dodał 20, Gordon Hayward miał 19 i pięć asyst, a Daniel Theis rzucił 18 punktów. Rookie Robert Williams III zablokował pięć kurczaczków Hawks.
Hawks do boju prowadził Kevin Huerter, który 19 punktami i włosami czcił w Bostonie legendę Briana Scalabrine. W poprzednim meczu nr 19 draftu też rzucił 19. John Collins miał 11 punktów i 14 zbiórek, a dla Hawks, którzy już w pierwszej kwarcie popełnili 9 ze swoich 24 strat, była to szósta porażka w siedmiu ostatnich meczach, jeżeli ktoś to jeszcze liczy w domu. Trae Young trafił 2 z 11 rzutów.
10) Nie jest to niestety weekend obfitujący w interesujące matchupy. Bobcats rehabilitowali się będą dziś w Charlotte meczem przeciwko Lakers (godz. 1), a Michael będzie oglądał LeBrona, i vice versa. Oprócz tego jeszcze sześć innych spotkań, w tym Bulls-Spurs, o którym wspominał wczoraj Adam.
Czytam już drugi raz i nadal nie mogę znaleźć tego akapitu o meczu Knicks?
Lance is gonna make you dance!
No i ja się pytam Mundiay, dumny ty jesteś z siebie zdajesz sobie sprawę z tego co robisz? masz ty w ogóle rozum i godność człowieka? ja nie wiem ale żałosny typek z ciebie, chyba nie pomyślałes nawet co robisz i kogo obrażasz, po cholerę chcesz wygrywać nieistotne mecze.
Wczoraj patrzyłem na odwróconą tabelę, byliśmy blisko pierwszego miejsca a tak znowu ch….j
Nie martw się Rzepko, draft to loteria ;). Poza tym wciąż robimy przegląd wojsk!
Niby Embid monstrualne statystyki, ale nabite w całości w pierwszej połowie. Potem Indiana zmieniła schemat krycia, więcej podwojeń i rotacja PHI poza Embidem, Reddickiem bardzo krótka się okazała.
Bogdanowicz kozak!
Lance <3
Steven Adams – klasa sama w sobie. Bardzo zapulsował u mnie tym zachowaniem – szacun. Człowiek ważniejszy niż punkty.
A ja sie zastanawiam czy Adams nie był dublerem Jasona Mammoi (tak sie to pisze?) w Aquamanie xD