Mecz w Toronto był jednym z najlepszych tego sezonu, a rywalizacja Kevina Duranta z Kawhiem Leonardem to najprawdopodobniej najlepszy jak dotąd bezpośredni pojedynek między zawodnikami z tej samej pozycji. Toronto Raptors pokazali swój charakter, przetrwali comeback i wywalczyli zwycięstwo, umacniając się na szczycie ligi. Ale ten mecz po raz kolejny przypomniał też o tej niesprawiedliwiej przewadze talentu Golden State Warriors, którzy nawet pod nieobecność swoich dwóch gwiazdorów byli o krok od wyrwania zwycięstwa na boisku liderów NBA. Ten mecz przypomniał również jaką bestią potrafi być Kevin Durant. A w sumie już jego cztery ostatnie występy pokazują jak mogłoby być ciekawie, gdyby KD miał swoją drużynę. Gdyby musiał grać na najwyższych obrotach przez cały sezon, a nie tylko pod nieobecność Stephena Curry’ego. Może już w przyszłym sezonie się tego doczekamy…
sobota Golden State @ b2b Detroit 1:00
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Ból dupy Howarda nie wpływa dobrze na OCIEPLENIE wizerunku Wizards, ale who cares. Czekam czy kiedy Cousins wróci do gry to czy pobije się na treningu z Greenem a Durant będzie mówił “spokojnie chłopaki, nic się nie dzieje”.
Nba cares
zacny przegląd wojsk przed weekendem. Dzięki Adam
Od momentu przejęcia władzy w Spurs przez byłą już panią Holt organizacja zaczyna coraz bardziej wyglądać jak żart.
Afera ze środowiskiem trans i homoseksualnym zbiega się z bólem dupy. Nie żebym cię sugerował, ale… ?
to już żart z brodą… no offence James