Dniówka: Marcin Gortat wraca do Waszyngtonu, gdzie poziom frustracji w jego byłej drużynie tylko rośnie

5
fot. Brian Rothmuller / Newspix.pl

Washington Wizards jeszcze przed chwilą mieli krótką serię zwycięstw, ale nawet to nie pomogło poprawić fatalnej atmosfery w drużynie. Dlatego wczorajszy raport Adriana Wojnarowskiego raczej nikogo nie zaskoczył. Ten zespół błaga o jakieś roszady kadrowe, bo frustracja coraz bardziej daje się we znaki, o czym dowiedzieliśmy się nieco później z kolejnych doniesień z Waszyngtonu. W miniony czwartek, dzień po trzeciej z rzędu wygranej, temperatura podczas treningu mocno się podniosła, doszło do wymiany zdań między zawodnikami, John Wall obraził trenera, a Bradley Beal głośno wyraził swoje pretensje do prezydenta Ernie’ego Grunfelda.

Według Candace Buckner z Washington Post, wszystko zaczęło się od starcia między Johnem Wallem i Jeffem Greenem. Green stara się być wokalnym liderem zespołu i chciał aby jego koledzy podnieśli poziom intensywności treningu, co doprowadziło do wymiany zdań między nim a Wallem. W to wtrącił się Scott Brooks, próbując uspokoić emocje i usłyszał od swojego gwiazdora „Fuck you”. Wall został za to ukarany finansowo, przeprosił trenera, a potem również całą drużynę. Buckner dodaje, że Kelly Oubre też podczas jednego z wcześniejszych meczów rzucił jakieś przekleństwa stronę trenera. Natomiast do drugiego spięcia podczas treningu doszło między Bealem i Austinem Riversem. Tu też była burzliwa wymiana zdań, po czym podburzony Beal wylał swoje żale, narzekając na kulturę organizacji. Miał krzyczeć, że ma już tego dosyć, że męczy się z tym od siedmiu lat i wskazując na Grunfelda, mówił, że to zaczyna się od góry.

Nie doszło do żadnej fizycznej konfrontacji, a takie gorące momenty podobno zdarzają się w każdej drużynie podczas długiego sezonu, więc nie było to nic nadzwyczajnego. Emocje w zespole szybko się uspokoiły i można by powiedzieć, że wszystko wróciło do normy. Tylko, że w przypadku Wizards ta norma obecnie to fatalna gra i nie funkcjonowanie jako drużyna, a ten trening tylko uwidocznił poziom rosnącej frustracji. Od tamtego czasu przegrali dwa mecze w kiepskim stylu i to grając na własnym parkiecie. Dlatego nic dziwnego, że we władzach klubu też wreszcie poczuli, że najwyższy czas zacząć szukać jakiś poważniejszych rozwiązań i są gotowi rozmawiać o transferze każdego gracza ze swojego składu. Choć według Buckner nie ma planu, aby oddać Walla lub Beala. Woj donosił, że oni też mogą być na wylocie, ale dodaje, że Wizards woleliby przemeblować skład wokół tej dwójki.

Wydaje się, że tylko jakieś poważne zmiany mogą coś tutaj poprawić, jednak znalezienie dobrej wymiany będzie bardzo trudnym zdaniem. Beal ma największą wartość i jego najłatwiej można by przehandlować, ale też na nim najbardziej powinno im zależeć, żeby go zatrzymać. Dodajmy, że mimo narzekań na organizację, nie ma żadnych sugestii, że Beal mógłby poprosić o transfer. W przypadku Walla wszystkich ewentualnych zainteresowanych skutecznie odstrasza super-max przedłużenie na $170mln/4, które wejdzie w życie w kolejnym roku. Otto Porter wydaje się najbardziej sensowym kandydatem do wymiany, ponieważ teoretycznie można za niego dostać najlepsze nowe wsparcie dla duetu gwiazdorów. Tylko, że Porter bardzo słabo rozpoczął ten sezon i jest dopiero w pierwszym roku swojego dużego kontraktu. Sporo drużyn może być zainteresowanych przejęciem go ze względu na jego potencjał 3-and-D, ale pewnie wszyscy chcieliby skorzystać z okazji i zrobić to po zaniżonej cenie. Podobno Pelicans i Nets mogą chcieć rozmawiać z Wizards o Porterze. Innym zawodnikiem, który może wzbudzić większe zainteresowanie na rynku jest młody Kelly Oubre. On jednak będzie zastrzeżonym wolnym agentem w wakacje, więc trzeba będzie zaraz mu zapłacić, a obecnie jego niski kontrakt oznacza, że musiałby być oddany w większym pakiecie.

(11-5) 3w4b2b LA Clippers @ (5-11) Washington 1:00

Marcin Gortat na szczęście nie musi już w tym uczestniczyć. Dzisiaj tylko odwiedzi Waszyngton, po raz pierwszy wracając do hali, w której grał przez pięć poprzednich sezonów. Clippers już pod koniec października rozbili Wizards różnicą 32 punktów na własnym parkiecie. Teraz przyjeżdzają do Waszyngtonu dzień po meczu w Atlancie, będąc na fali z serią 5 zwycięstw. Inny były gracz Wizards, Mike Scott rzucił wczoraj dla Clippers najlepsze w sezonie 18 punktów.

Gortat jednak ponownie prawdopodobnie nie będzie miał okazji zmierzyć się z Dwightem Howardem. Kiedy Wizards byli w LA, Dwight leczył bolącą dupę, a w poprzednim spotkaniu ta kontuzja się odnowiła, wczoraj nie trenował i trudno oczekiwać, żeby zagrał.

(11-5) Portland @ (4-13) New York 1:30

Clippers i Blazers walczą o umocnienie się na szczycie Zachodu, gdzie dość niespodziewanie się znaleźli. Ale tak jak można było się spodziewać, ścisk w tej części ligi jest bardzo duży i wystarczy krótka seria, żeby nagle przesunąć się o kilka pozycji w tabeli. W tym momencie te najlepsze drużyny Zachodu mają tylko 4.5 meczu przewagi nad znajdującymi się na przedostatnim, 14. miejscu Wolves. Taka sama różnica jest na Wschodzie między Raptors, a ósmymi Hornets.

Blazers są w trakcie 6-meczowej trasy wyjazdowej, którą otworzyli dwiema porażkami, ale ostatnio wygrali w Waszyngtonie, gdzie Damian Lillard rozstrzelał się na 40 punktów. Dzisiaj czeka ich przystanek w Madison Square Garden i spotkanie z drużyną mającą serię pięciu porażek.

David Fizdale mocno miesza ustawieniami pierwszej piątki i rotacjami, tłumacząc to przede wszystkim naciskiem na rozwój młodych zawodników. W końcu to jest priorytetem Knicks w tym sezonie. Choć można to też nazwać tankowaniem, kiedy w crunch time w Nowym Orleanie na boisku było trzech debiutantów. Knicks oddali w tamtym meczu 19 punktów przewagi i ostatecznie przegrali.

Po tamtym meczu Fizdale miedzy innym narzekał na brak zbiórek swojej drużyny w końcówce. Nie zdecydował się jednak skorzystać wtedy z Enesa Kantera, który spędził na boisku tylko 15 minut i wydaje się coraz bardziej sfrustrowany swoją sytuacją. Rok temu wszystkie mecze rozegrał w pierwszej piątce, teraz też zaczął jako starter, ale już w szóstym meczu trener przesunął go na ławkę, żeby zrobić miejsce dla debiutanta Mitchella Robinsona. Kanter nie był z tego powodu zadowolony i nie przekonały go próby zmotywowania go walką o tytuł najlepszego rezerwowego. Tak też kiedyś Fizdale przekonywał Zacha Randolpha do pogodzenia się z rolą rezerwowego.

Kanter jest w ostatnim roku kontraktu, a Knicks nie wiążą z nim swojej przyszłości, dlatego najlepszym rozwiązaniem dla obu stron byłaby wymiana. Bardzo poważną przeszkodą jest jednak jego pensja warta aż $18.6mln, a także problemy w obronie i to, że nie jest idealnym graczem do dzisiejszej koszykówki. Choć nie ma wątpliwości, że potrafi zdobywać punkty i świetnie walczy na tablicach, będąc maszynką do double-doubles. Zalicza bardzo ładne cyferki – 15.5 punktów, rekordowe 11.7 zbiórek i również najlepsze w karierze 2 asysty. Jest czwartym najlepszym zbierającym w lidze ze wskaźnikiem 23.7%.

Trey Burke to kolejny zawodnik Knicks, który rozpoczął sezon jako starter, a teraz próbuje odnaleźć się w roszadach trenera i nie zawsze ma okazję opuścić ławkę. Ostatnio gra i w dwóch kolejnych meczach rzucił 24 i 31 punktów, ale we wcześniejszych czterech spotkaniach tylko raz pojawił się na boisku.

(13-4) Toronto @ (9-8) 3w4 Orlando 1:00

Kiedy na początku listopada Magic oberwali do Clippers -25 na własnym parkiecie, mieli bilans 2-6 i byli drużyną zdobywającą średnio najmniej punktów w całej lidze (99.9). Tylko trzy razy w tych pierwszych 8 meczach udało im się osiągnąć 100 punktów. Potem nagle wszystko się odwróciło. Od tamtego momentu, w 9 kolejnych spotkaniach już tylko raz znaleźli się poniżej pułapu 100. Natomiast w miniony weekend ich atak zrobił się aż tak gorący, że w dwa dni mieli dwa występy na 130 punktów. W sumie tym okresie zdobywają średnio 114.2 i jest to piąty najlepszy wynik w lidze. Trafiają aż 49.6% z gry i 39.2% za trzy (i nadal nie dostają się na linię, w sezonie mają najmniej w całej lidze 18.2 FTA).

Jak pamiętamy, rok temu na początku sezonu Magic też mieli serię meczów, kiedy byli w ogniu. Zobaczymy jak teraz długo to potrwa i czy uda im się dalej walczyć o zwycięstwa, gdy piłka nie będzie już wpadać na takiej skuteczności. Póki co, dzięki tej gorącej serii wygrali siedem z dziewięciu meczów i po raz pierwszy od trzech lat są na plusie na tym etapie sezonu. Ale też pomógł im w tym sprzyjający terminarz, który teraz stanie się dużo trudniejszy. Dzisiaj gorszą u siebie liderów Wschodu, a potem wyruszają w 6-meczową trasę, którą rozpoczną odwiedzając Denver, LA, Oakland i Portland.

Raptors przerwali serię trzech porażek, demolując gospodarzy w Chicago. Kawhi Leonard dostał wolne, a najlepszym strzelcem drużyny był przesunięty do piątki Fred VanVleet. Zdobył 18 punktów trafiając 4/7 za trzy i w Toronto mają nadzieję, że to był moment, w którym wreszcie się przełamał, ponieważ dotychczas miał kłopoty z wyregulowaniem swojego celownika. We wcześniejszych dwóch meczach spudłował wszystkie 8 rzutów za trzy, a w całym sezonie ma skuteczność tylko 38.7% z gry i 29.8% za trzy.

Ale teraz to liderzy Raptors stracili skuteczność. Gorący na starcie Klye Lowry w ostatnich czterech meczach trafił 21% z gry i 4/23 za trzy. Leonard w pięciu meczach od czasu urazu kostki – 42.5% z gry i 16.7% za trzy.

(7-10) Brooklyn @ (6-10) Miami 1:30

Heat przegrali już cztery razy z rzędu na własnym parkiecie, ale dzisiaj zmierzą się z jedyną drużyną, którą w ostatnich sześciu meczach udało im się pokonać. Nets przegrali cztery z pięciu spotkań.

Gospodarze ponownie będą bez Gorana Dragica, który ma opuścić jeszcze dwa mecze z powodu kontuzji kolana, a także Dwyane Wade nadal nie wrócił jeszcze do drużyny.

Poprzedni artykułWake-Up: Czwarta kwarta Kemby w wygranej z Celtics. Grizzlies i Clippers na szczycie Zachodu
Następny artykułFlesz: (Grizzlies i) Poziom obawy o 6 rozczarowujących drużyn

5 KOMENTARZE