Blisko dwa miesiące trwała drama wokół Jimmy’ego Butlera czekającego na transfer z Minnesoty Timberwolves. Tom Thibodeu długo się opierał, nie chcąc tracić swojego ulubionego zawodnika i po części dopiął swego, bo zmusił go, żeby jeszcze na chwilę wrócił do drużyny. Butler rozpoczął sezon u boku Karla Townsa i Andrew Wigginsa, podczas gdy Thibs próbował wszystkim udowodnić, że to całe zamieszanie nie musi mieć znaczenia na parkiecie i Jimmy pomoże im wygrywać. Potrzebował 13 meczów, żeby dojść do wniosku, że nie ma sensu dłużej tego ciągnąć.
Wolves dopiero co zakończyli 5-meczową trasę z kompletem pięciu porażek. Butler jedno z tych spotkań opuścił, żeby zadbać o swoje zdrowie, a po ostatnim meczu w Sacramento narzekał na to, że spędza na parkiecie po 40 minut i mówił o swojej frustracji kolejnymi porażkami. Atmosfera w drużynie była tylko coraz gęstsza, zawodnicy byli zmęczeni tym ciągłym zamieszeniem i podobno wewnątrz Wolves odbyły się dyskusje czy może nie lepiej odsunąć Butlera od zespołu do czasu wymiany. Coraz poważniejszym problemem była także strona biznesowa fukcjonowania klubu, ponieważ niezadowoleni z sytuacji drużyny kibice nie wypełniali Target Center. Jak na razie tylko na mecze w Atlancie przychodzi mniej ludzi. Natomiast teraz Wolves wchodzą w serię, podczas której 10 z najbliższych 12 spotkań rozegrają na własnym parkiecie. Ta perspektywa, plus te kolejnych pięć porażek, sprawiły że nawet Thibs nie mógł już udawać, że nic się nie dzieje. I w końcu postarał się, żeby wreszcie znaleźć transfer.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Poczekam oczywiście na weryfikację przez boisko, ale dla mnie to jest póki co lose-lose wymiana. A największym przegranym jest Makrela Fultz.
Wiggins i Towns nie są jeszcze gotowi, żeby dać im dobrych role players i ot, już będą stanowić trzon zwycięskiej drużyny. Mogą nigdy nie być, patrząc choćby po tym sezonie. A skoro o wymianie ponoć dyskutowali głównie właściciele, to IMO Fultz powinien przede wszystkim zmienić drużynę i miasto. Przecież to nie jest tak, że kosmici zabrali mu moce, jego problem siedzi w głowie (lajkował nawet posty o problemach psychicznych) i w PHI z tego nie wyjdzie. Zakopią go całkiem, już to robią. Tercet Simmons-Fultz-Butler to może być powtórka z Rondo-Wade-Butler. A tak, paradoksalnie, może na dobre wyszła by mu przeprowadzka i uczenie się od Thibsa (jak on by mu zaufał to na zawsze) i Rose’a (jaki inny mentor lepiej wytłumaczy mu trudy kariery koszykarza). Tak warunkami i stylem nawet go przypomina.
Do tego Saric i można budować młodą drużynę na okienko za 3-4 lata. IMO więcej sensu. Więcej potencjału / ryzyka / zabawy / nagrody.
Tak samo dla 76ers. Piątką Simmons-Reddick-Butler-Covington-Embiid jarałbym się mocarnie. Dwóch kreatorów, dwóch strzelców i JoJo. Parę roszad (Korver) i idą po Warriors już teraz / za rok. A z Fultzem ich talenty i możliwości się nie maksymalizują. Dla mnie to był bad day w NBA.
Trafione w punkt.
Wg mnie jest zbyt wcześnie żeby oceniać tę wymianę w kategoriach porazki obu drużyn.Sukcesu zresztą też nie ma co ogłaszać.Minnesota prawdopodobnie ma dużo niższy sufit i szanse na coś więcej niż 2 runda są iluzoryczne ale każdy chyba wie, że ruchy z Butlerem były nieuniknione a wymiana po Covingtona i Sarica to bezpieczny i rozsądny krok.Trudno odgadnąć intencję w stosunku co do Fultza.Czy jego wartość została przeszacowana przez 76ers, którzy nadal widzą w nim materiał na All Stara czy może Timberwolves traktują go jako zbyt dużą niewiadomą?Póki co, rzeczywiście może się okazać, że jego potencjał podobnie jak Okafora czy Noela zostanie w Filadelfii zaprzepaszczony. Jednak jeśli 76ers dojdą co najmniej do Finałów Konferencji a Butler pdopisze z nimi nowy kontrakt to ciężko będzie traktować ten deal jako porażkę.
No Fultz wygląda strasznie. Domyślam się, że w NCAA nie mógł być taki słaby jak jest teraz. Kłopoty psychiczne kłopotami psychicznymi i nie chcę ich lekceważyć ale widziałem jak wykonuję rzuty osobiste. On jest tak w dupie ze swoją grą, że to jest niesamowite. Wygląda dzisiaj jak mega bust, jak drugi Bennett. Gdyby nie był nr 1 w drafcie, mógłby w ogóle nie grać. Pewnie zmiana otoczenia mogłaby mu pomóc ale sam sobie też mógłby pomóc, gdyby przychodził do gry. Reasumując, ja na miejscu Wolves nie chciałbym Fultza.