Tak jak można było się spodziewać, Luke Walton nie musiał długo czekać aż jego przyszłość na stanowisku trenera Los Angeles Lakers stanie się dużym tematem mediów. Przy słabym starcie drużyny to było nieuniknione, a cała burza rozpoczęła się od opierdolu jaki trener dostał od Magica Johnsona w zeszłym tygodniu. Magic przed sezonem bardzo dużo mówił o cierpliwości, ale teraz szybko ją stracił, niezadowolony z postawy drużyny po obu stronach parkietu. Choć nie na tyle, żeby już myśleć o zmianie trener. W niedzielę przekonywał, że Walton ma pełne wsparcie drużyny, może być spokojny o swoją pracę, pozostanie trenerem do końca sezonu (o ile nic dramatycznego się nie wydarzy) i to w ogóle nie było tematem ich spotkania. Rozmawiali tylko o tym, żeby poprawić grę drużyny. O swoim wsparciu dla Luke’a mówił też LeBron James, więc sytuacja nieco się uspokoiła. Przynajmniej na chwilę, bo jeśli zaraz znowu oberwą tak jak w niedzielę z Toronto Raptors, Walton nie zniknie z nagłówków.
A żeby Walton nie musiał za bardzo tłumaczyć się, że trudno wygrywać z tak dziwnym składem, jaki zebrali mu Magic i Rob Pelinka, to teraz dokonali małego wzmocnienia. Pozyskali Tysona Chandlera, który ma nieco załatać dziurę pod koszem. W LA podobno od początku zakładali, że na rynku buyoutów znajdą jakiegoś doświadczonego centra, dlatego nie przejmowali się tym, że przystępują do sezonu z tak słabo obsadzoną pozycją środkowego. Szybko jednak uświadomili sobie jak duży to jest problem, więc już teraz sięgnęli po wsparcie. Chandler tylko czekał na taki sygnał, bo miał już wcześniej wstępnie dogadany buyout z Phoenix Suns, ale zdecydował się na to dopiero, gdy wiedział, że dostanie miejsce w nowej drużynie.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Dużo się mówi o Carise LeVert (wybaczcie, nie wiem jak się odmienia), ale to Josh Richardson jest moim typem na MIP w tym sezonie. Patrząc wstecz, gracz, który zgarniał tą statuetkę, albo prowadził drużynę do PO, albo był nominowany do meczu gwiazd. Jeśli Miami znajdzie się na koniec sezonu w top8 (powinni), a Josh utrzyma średnie na poziomie ok 20 punktów to nominację do ASG i statuetkę MIP ma w garści.
No chyba, że w lutym kryształowy Pat wyśle go do Minnesoty.
kryształowy Pat ???
:)))
Co prawda Miami gra gówniany basket ale chyba aż tak mocno jego wartość jeszcze nie spadła :)
#BrylantynowyPat
Haha racja…
Pracowałem kiedyś z człowiekiem, który miał ksywkę ‘kryształowy’…stąd ta pomyłka :)
Swietny wywiad z Gortatem. Naprawde swietny. Konkretny, rzeczowy i bardzo szczery ze strony Gortata.