Za nami dopiero trzy tygodnie nowego sezonu, ale jestem niecierpliwy.
W tym, co było do przewidzenia, powoli zwalniającym, po kosmicznym pierwszym tygodniu, tempie gry zawodnicy mają natłok okazji, żeby pokazać nam zdecydowanie więcej niż mogli 20, a nawet 10 lat temu. Jako alternatywny pomysł na tekst miałem dziś bowiem ten o czterech kompromisach, na które muszą iść trenerzy w tych szybko zmieniających się czasach. Jednym z nich jest właśnie zabranie z boiska uwięzi i danie zawodnikom zielonego światła na szukanie okazji w pierwszych 6-10 sekundach akcji. Dlatego gracze pasywni jak Dragan Bender lub nawet ci 3-and-D nie będą mieli zaraz w tej lidze sensu.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Przy Simmonsie i tego typu ludziach (Giannisie może trochę mniej) zawsze mam z tyłu głowy myśl, że nierozwijanie umiejętności zwłaszcza rzutowych to jest przecież sabotowanie drużyny. Zwłaszcza w czasach, gdy blueprintem jest sytuacja gdzie “nie wiadomo od kogo podwajać”.
Już nie chodzi o to, żeby każdy rzucał 40% za 3. Chodzi o respektowanie rzutu (…i rzucanie w ogóle) i możliwość otwierania opcji drużynie, zamiast dawania przeciwnikom darmowego podwojenia. Może mniej to boli przy ludziach, którzy są nie do zatrzymania przy ewentualnych penetracjach, ale jak jesteś Robersonem lub co gorsza Simmonsem, to grasz momentami 4v5 w ataku. Koszykówce bliżej IMO do szachów niż boksu. Rzut respektowany to lepszy spacing, który wraz z wizją i podaniami tworzy więcej “pick your poison” opcji. No ale “na rzut przyjdzie jeszcze czas”…
Ja się dziwię, że taki Simmons od chyba 2 roku życia grał w kosza i nie nauczył się w tym czasie rzucać. Co on kurde trenował przez tyle lat? Jak były treningi strzeleckie to szedł strzelić dwójkę i nigdy nie wracał?
Największym – niepojętym dla mnie – problemem jest mówienie otwarcie, że nie potrzebuje dodawać kolejnego aspektu do swojej gry i że nie zamierza próbować. I jak widać, czuje się z tym całkiem dobrze. Dla mnie to przerażające lekko. Może to za daleko idące stwierdzenie, ale w grę wchodzi ego (?), bycie coachable w jakimś stopniu?
Nie ma się co martwić o jego karierę, ale takie wypowiedzi/akcje to jest dla mnie trochę sabotaż – świadome unikanie ulepszania swojej gry. Przez co Ben i Philly być może nie osiągną tyle, ile by mogli.
O którym zespole mowa w trzecim akapicie od końca?
OKC zdaje sie
Cavs?
Lakers?
Chociaż nie… Lakers nie mieli momentów….ale Randle, Russel, Ingram to była dla mnie mini-Philly.
Wolves?
Towns, Wiggins, LaVine, Dunn, Rubio?
Początek tekstu brzmi trochę tak jakby dotychczas obecność Bendera w lidze miała jakiekolwiek sens.
„Nie ma za to w NBA zawodnika, który jest tak nieprzydatny, który tak stoi, kiedy nie ma piłki, jak Russell Westbrook”
Fultz został zignorowany nawet w najbardziej elitarnym elemencie swojej gry, przykra sprawa.
A nie chodziło przypadkiem o graczy z TOP20 Ligi? Fultz to tego grona jeszcze długo długo nie wejdzie :)
Wow, w całym tym swoim #notarookie sezonie Simmons naprawdę nie trafił ani razu za trzy?! Jestem w szoku i jeszcze bardziej mnie to utwierdziło w przekonaniu, że ROTY powinien iść do Utah.
Można powiedzieć więcej, oddał łącznie 11 rzutów, z czego 3 to były regularne rzuty za 3 a 8 to rzuty ze swojej połowy.