Flesz: Pokaż mi WIĘCEJ

14
fot. AP Photo

Za nami dopiero trzy tygodnie nowego sezonu, ale jestem niecierpliwy.

W tym, co było do przewidzenia, powoli zwalniającym, po kosmicznym pierwszym tygodniu, tempie gry zawodnicy mają natłok okazji, żeby pokazać nam zdecydowanie więcej niż mogli 20, a nawet 10 lat temu. Jako alternatywny pomysł na tekst miałem dziś bowiem ten o czterech kompromisach, na które muszą iść trenerzy w tych szybko zmieniających się czasach. Jednym z nich jest właśnie zabranie z boiska uwięzi i danie zawodnikom zielonego światła na szukanie okazji w pierwszych 6-10 sekundach akcji. Dlatego gracze pasywni jak Dragan Bender lub nawet ci 3-and-D nie będą mieli zaraz w tej lidze sensu.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułWake-Up: 48 punktów Murray’a. Game-winner Fourniera. Kontuzja Westbrooka
Następny artykułDniówka: Bucks będą już czwartą drużyną z 9-1 na starcie?

14 KOMENTARZE

  1. Przy Simmonsie i tego typu ludziach (Giannisie może trochę mniej) zawsze mam z tyłu głowy myśl, że nierozwijanie umiejętności zwłaszcza rzutowych to jest przecież sabotowanie drużyny. Zwłaszcza w czasach, gdy blueprintem jest sytuacja gdzie “nie wiadomo od kogo podwajać”.

    Już nie chodzi o to, żeby każdy rzucał 40% za 3. Chodzi o respektowanie rzutu (…i rzucanie w ogóle) i możliwość otwierania opcji drużynie, zamiast dawania przeciwnikom darmowego podwojenia. Może mniej to boli przy ludziach, którzy są nie do zatrzymania przy ewentualnych penetracjach, ale jak jesteś Robersonem lub co gorsza Simmonsem, to grasz momentami 4v5 w ataku. Koszykówce bliżej IMO do szachów niż boksu. Rzut respektowany to lepszy spacing, który wraz z wizją i podaniami tworzy więcej “pick your poison” opcji. No ale “na rzut przyjdzie jeszcze czas”…

    0
      • Największym – niepojętym dla mnie – problemem jest mówienie otwarcie, że nie potrzebuje dodawać kolejnego aspektu do swojej gry i że nie zamierza próbować. I jak widać, czuje się z tym całkiem dobrze. Dla mnie to przerażające lekko. Może to za daleko idące stwierdzenie, ale w grę wchodzi ego (?), bycie coachable w jakimś stopniu?
        Nie ma się co martwić o jego karierę, ale takie wypowiedzi/akcje to jest dla mnie trochę sabotaż – świadome unikanie ulepszania swojej gry. Przez co Ben i Philly być może nie osiągną tyle, ile by mogli.

        0