Flesz: Top-5 ataków NBA w sezonie 2018/19

6
fot. newspix.pl
fot. newspix.pl

Oczywiście z wielkim podnieceniem i przerażeniem czekamy, żeby dowiedzieć się czy zbliżający się sezon regularny przyniesie nam kontynuację izolacyjnego stylu gry, który mnie na przykład już w meczu nr 2 przedwczesnych Finałów Golden State – Houston skłonił do przewijania posiadań o 10 sekund w przód. Konsekwentne stawianie zasłon miało znaleźć ten właściwy dla Jamesa Hardena czy Stephena Curry’ego switch, czyli najlepszy matchup, który mogliby ogarnąć jeden na jeden. Przewijałem, wiedząc do czego to zmierza.

Nie wybiegajmy jednak do przodu i póki co wstrzymajmy się z ferowaniem, że NBA cofnie się o 20 lat i “Beautiful Game” zamieni się w Jamala Mashburna tyłem na skrzydle dupą z Damona Stoudemire’a twarzą na niej i – co gorsza – trójki z 8 metrów z obrońcą na twarzy.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

6 KOMENTARZE

    • Cytując tekst, którego tyczy się powyższy komentarz “W poprzednim sezonie Ingram trafiał 39% za trzy, Kuzma 37%, Kentavious Caldwell-Pope 38%, Josh Hart 40% (Michailuk 44%) i nawet Lonzo Ball od 7 grudnia do końca sezonu trafiał 37% trójek catch-and-shoot.”
      Wydaje mi się, że Ingram, KCP czy nawet Lonzo mają szansę na S5. Do tego LBJ w zeszłym roku przy 5 próbach miał 37%. Nie do końca rozumiem argument powyżej.

      0