Flesz: Miejmy nadzieję, że Ayton to nie Kwame

4
fot. nba.com
fot. nba.com

1) W poprzednim tygodniu otworzyłem kimono, żeby napisać więcej o tej korkowej tablicy na godzinie pierwsza trzydzieści od stolika, na którym teraz piszę. Dziś o moim dążeniu do minimalizmu i Twoim nietraceniu czasu. Mianowicie, nie chciałbym pisać zdań na siłę, żeby wydłużyć Flesze, a przez to pisać bez przekonania, żeby pisać o koszykarzach, bo umiem o nich wymyślić zdania. Ja nie chcę tego pisać. Ty nie chcesz, zaufaj mi, tego czytać. Ale najbardziej ja nie chcę, żebyś Ty chciał to czytać. Moim ulubionym komentarzem w zeszłym sezonie był ten, gdy ktoś pod wtorkowym, poweekendowym Fleszem napisał blablablabla.

2) Ten model oczywiście nie będzie działać z powodu mojej obawy o to, że tekstu będzie za mało.

3) Szósty dzień rozgrywek Ligi Letniej dniem, w którym dotarł wreszcie styl koszykówki, z jakim mamy do czynienia. Gdybym to ja był trenerem, zmienialibyśmy krycie na 12 sekund przed końcem każdej akcji i patrzyli jak zespoły nie wiedzą, co począć. I prawdopodobnie straciłbym pracę, ponieważ to, żeby tak nie robić, wydaje się być ustanowieniem, na które trenerzy się w tych rozgrywkach umówili.

4) Kontynuując myśl z piątku, poziom debiutantów, których przynajmniej ja oglądam, nie jest doprawdy czymś, o czym chciałoby się pisać i wysyłać listy do północno-zachodniej Szkocji albo sms-y do znajomych i dyskutować w tych telefonach o poziomie debiutantów ze świadomością głębokiego sensu dalszej wymiany zdań.

5) Nieskomplikowana, ale metodycznie grana w piątek nawet przez letni zespół Nets ta sama ofensywa pindown/offscreen, która grana była w poprzednim sezonie, była dla Mohameda Bamby sprawdzianem na jego mobilność i reakcję – zostawanie przy kozłujących, powrót do rolującego. Steve Clifford, który Magic w Las Vegas nie prowadzi, ale podejrzewam, że jako tako nad tym panuje, był dotychczas jednym z tych mniej switchujących trenerów – ekonomią ruchu Bamba ten test zdał.

6) Koszykarskim stoikiem jest Bamba. Niemal wyzutym z emocji, nieulegającym uczuciu. W pewnym sensie antyembidem, w tym pozytywnym sensie, w którym można zmęczyć się gadaniem i gestykulacją. Bamba np łapał loby w niedzielnym meczu z Memphis, żeby nie uderzyć się w głowę, nie po to, żeby pokazać, że mógłby.

7) DeAndre Ayton nie wygląda jak przyjdę i wezmę co moje gracz. Sprawia wrażenie kogoś, komu wystarczy trzy plus, kogoś kto dotychczas radził sobie w koszykarskim życiu siedemdziesiącioprocentowym wysiłkiem. Nie ma tego nosa do piłki, który Jaren Jackson Junior ma. Potrójny Jay widzi piłkę i atakuje piłkę. Ayton widzi piłkę i na tym się jego miłość do koszykówki kończy.

Jeżeli rozpoznajesz to wiesz, że warto zaczekać do końca filmu:

Chociaż gra chyba za dużo i zbyt często.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułSitarz: Pacers nie zwalniają. Nowe nabytki
Następny artykułMiędzy Rondem a Palmą (650): Krzysztof Materna Junior

4 KOMENTARZE