Najlepszy koszykarz na świecie. Minionej nocy po raz kolejny LeBron James pokazał dlaczego jest numerem jeden. I nikt nie jest nawet w jego okolicy. Cleveland Cavaliers znaleźli się pod ścianą, musieli wygrać i James jak zwykle w tym kluczowym momencie załatwił im zwycięstwo. Ty Lue po meczu skomentował to w jedyny możliwy sposób – “Greatness”.
Czy dzisiaj możemy liczyć na coś podobnego w wykonaniu Kevina Duranta albo Stephena Curry’ego? Powinniśmy. Tym bardziej, że oni mają łatwiej, bo mogą podzielić się prowadzeniem drużyny. Ale nie możemy być tak pewni jak w przypadku Jamesa, że staną na wysokości zadania i przejmą mecz. W dwóch poprzednich tego nie zrobili. Nie uratowali Golden State Warriors przed zmarnowanymi okazjami w crunch-time i kolejnymi porażkami.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Z całym szacunkiem, ale nazywanie CP3 jednym z najlepszych w historii NBA to przesada. Jednym z najlepszych obecnie tak, być może za nisko jest oceniany. Ale jednym z najlepszych w historii? To znaczy jednym z ilu najlepszych? 20? 30? Chwała mu, że zagrał kapitalne dwa mecze, ale to typowe przereagowanie pod wpływem chwili. Tym bardziej, że rokrocznie w rankingu 6 gracza nie macie go (chyba) nawet w top5 zawodników danego sezonu.
Lepiej to doprecyzuje – jeden z najlepszych rozgrywających w historii NBA
Pełna zgoda.
Na marginesie: ciekawe jak w przyszłości będziemy katalogować np. Curry’ego? Jako PG?
Bez CP3 i z ceglacym za 3 Hardenem, to zapowiedź Greena może się spełnić…
Gerald Green napisze historię NBA (lub będzie 2/15 i GSW wygra +30)
Ja bym stawiał raczej na Gordona.Jeśli zadaniowcy Rockets zapewnią Hardenowi odpowiednie wsparcie a ten w końcu zagra MECZ a przede wszystkim jeśli znowu uda się to sprowadzić do “brudnej gry” i festiwalu izolacji to dzieciątko Curry zapłacze żałośnie.
Wierzymy
Gordon to wiadoma jeśli mówimy nawet nie o wygraniu a o przetrwaniu do czwartej kwarty i uchronienie przed blowout’em.Tutaj potrzeba jakiejś nieprawdopodobnej historii Green’a,Tucker’a czy kto wie nawet Joe Johnson’a jeśli Houston ma wygrać w Oakland i to bez lidera.
Co źle świadczy o Hardenie.
Niech się chłop ogarnie i zagra w końcu jak mvp!
Aaaaadam, nie “cruch time”…
Statystyka nie kłamie. Harden jest way overdue na jakieś 40+