Kolanowski: 80’s Rockets – Sex, Drugs & Basketball

7
fot. YouTube.com

Ponownie odkurzamy kartki z bogatych w wydarzenia pamiętników NBA. Tym razem bierzemy pod lupę starych, dobrych Houston Rockets. Nie będzie jednak o tych mistrzowskich Rockets z lat 1994 i 1995, tylko o tych “o mało co mistrzowskich” z 1986 roku. Był to zespół, który miał być przyszłością ligi. Rozpadł się właściwie równie szybko, jak pojawił się w gronie poważnych kandydatów do tytułu.

Wszyscy pamiętamy o mistrzach. Rzadko kiedy mamy w pamięci wicemistrzów, a o tych, którzy zostali sklasyfikowani niżej często w ogóle zapominamy. Ten schemat można by praktycznie odnieść do każdej dyscypliny sportu.

Fani boksu jednym tchem wymienią mistrzów wagi ciężkiej, ich nie mniej utalentowanych rywali w walce o kolejne pasy, ale pewnie mało kto będzie pamiętał po latach o bokserach, którzy ostateczni ani razu nie znaleźli się na szczycie. W naszym koszykarskim światku działa to podobnie. Każdy szanujący się kibic bez problemu poda mistrzowskie zespoły z kolejnych lat czy ich przeciwników z finałów.

Z nutką goryczy ci bardziej sentymentalni obserwatorzy wspomną kiedyś przy piwie o kilku innych ekipach, które były o krok od sukcesu, ale zawsze coś stanęło im na drodze. Będą opowiadali o spoconej grzywce Steve’a Nasha, jego dwóch nagrodach MVP i niezwykle atrakcyjnych do oglądania Phoenix Suns z poprzedniej dekady. Najwięksi pasjonaci pochwalą się nawet, że czytali książkę “7 Seconds or Less” Jacka McCalluma. Niemal wszyscy będą za to żartowali z podobieństwa Mike’a D’Antoniego do znaczka chipsów Pringles, czy ubolewali nad czwartym meczem półfinałów konferencji z 2007 przeciwko San Antonio Spurs. W samej końcówce dość hokejowe zachowanie Roberta Horry’ego względem Nasha sprowokowało kluczowych graczy Suns do opuszczenia ławki, a w konsekwencji do zawieszeń, które ułatwiły Spurs rozstrzygnięcie serii na swoją korzyść.

Przebieg tamtych meczów, a właściwie sposób ich sędziowania był później krytykowany przez samego Tima Donaghy’ego. Niesławny arbiter podawał tamtą serię Spurs-Suns za jeden z przykładów manipulowania wynikami przez środowisko sędziów. Sam Donaghy był oczywiście antybohaterem innej serii, gdzie poszkodowanymi również była drużyna o wielkich aspiracjach. Wielu do dziś pamięta tamtych Sacramento Kings. Ciężko było ich nie lubić.

Jeżeli masz jeszcze przed oczami NBA z lat 90-tych, to na bank wspomnisz Orlando Magic. Pamiętasz dobrze młodego Shaqa, Penny’ego oraz buty w jakich grali.

Cofając się o kolejne lata trafiamy na jeszcze większą liczbę przypadków tych wielkich i niestety – dla swoich kibiców – niespełnionych ekip.

Kojarzysz “Blazermanię” z (jeszcze) zdrowym Billem Waltonem? To mogła być ekipa na lata. Warta przynajmniej dwóch tytułów. Byli młodzi i utalentowani. Nie obronili mistrzostwa w 1978 roku, chociaż wygrali 50 z pierwszych 60 meczów w sezonie. Plany stworzenia dynastii legły w gruzach wraz z kontuzją wielkiego rudzielca. W dodatku włodarze klubu dali wcześniej ciała na całej linii, bezmyślnie rezygnując z Mosesa Malone’a, którego pozyskali po rozpadzie ABA. Kilka lat później cała Filadelfia chórem powtarzała za nim “fo, fo, fo!”, otwierając kolejne butelki szampana na paradzie mistrzowskiej.

Wstydźcie się, Blazers. Nie tylko oddania za pół darmo Malone’a do Buffalo (chwilę później wylądował w Rockets), ale także pominięcia w Drafcie 1978 Larry’ego Birda. Tak oto fantazje kibiców w Oregon nigdy nie znalazły spełnienia, a Walton i Bird połączyli swoje siły dopiero kilka lat później w Bostonie.


Zostawmy jednak Portland i przenieśmy się na południe do Teksasu. Udajmy się też w podróż w czasie, bo do roku 1986 – wyjątkowego pod wieloma względami. Był to czas kiedy na listach przebojów brylowali Europe ze swoim “The Final Countdown”, w kinach rządziły takie tytuły, jak “Top Gun”, “Pluton” czy “Aliens” (vel “Obcy: Decydujące starcie”), a w kraju nad Wisłą na świat przychodzili Sebastian Hetman oraz moja skromna osoba.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.