Dzisiaj przed nami wieczór z NBA i już tradycyjny styczniowy mecz w Londynie. W tym sezonie NBA przygotowała dla europejskich kibiców wyjątkowo interesujący pojedynek. Najlepsza drużyna Wschodu zmierzy się z walczącymi o playoffy Philadelphia 76ers. W dodatku Joel Embiid będzie grał, a obie drużyny mają obecnie serie zwycięstw – Boston Celtics wygrali sześć kolejnych spotkań, Sixers cztery.
Ten mecz zapowiadał się bardzo ciekawie już kilka miesięcy temu, kiedy ogłoszono kto tym razem zawita do O2 Arena, dlatego szykowałem się już na wycieczkę do Anglii. Bardzo chciałbym zobaczyć na żywo Isaiaha Thomsa (bo wtedy jeszcze był w Celtics) i Embiida. Jednak teraz nie piszę Dniówki z Londynu, ani z samolotu, bo jak zwykle życie zweryfikowało plany i szybko okazało się, że z wyjazdu nic nie wyjdzie.
A myślałem nawet, żeby zabrać ze sobą dzieci i pokazać im NBA na żywo, bo po takim czymś już na pewno byliby mega wkręceni w koszykówkę. Zamiast tego najstarszy syn szykuje się na czerwcowy mecz reprezentacji Polski podczas przygotowań do mundialu. Ale akurat o to, że są wkręceni w koszykówkę już nie muszę się obawiać…
Sobotnie śniadanie, siedzimy wszyscy przy stole. Najstarszy syn ogląda jakiś stary MVP Magazyn i wypytuje o każdego zawodnika na zdjęciu, o to kto wygrał ten konkretny mecz, a ja oczywiście pamiętam wszystkie wyniki :) Młodszy z ipadem – generalnie nie pozwalam im na patrzenie w ekraniki gdy siedzimy razem, bo jak teraz się nauczą, to potem już w ogóle będzie można zapomnieć o rozmowie nie przez messengera – ale tym razem zrobiłem wyjątek, bo jak mu nie pozwolić oglądać NBA? Miał zagrać w jedną grę przed śniadaniem, a zamiast grać włączył mecz Lakers z Hornets (bo Lakers to jego ulubiona drużyna, cóż, w końcu tam grał Shaq). To wszystko było takie naturale, że dopiero żona zwróciła mi uwagę na to co zrobiłem z naszymi dziećmi. Nawet mój wolny dzień w pracy od rana jest z NBA.
Jeśli będziesz na meczu w Londynie (zazdroszczę) i będziesz chciał podzielić się swoją relacją (nie recapem), pisz na maila, może to opublikujemy.
(33-10) Boston @ (19-19) Philadelphia 21:00
Wizyta w Londynie dla obu drużyn to jak wakacje w trakcie tego długiego sezon, ponieważ przez dziewięć dni rozegrają tylko jeden mecz. Oczywiście mają długą podróż i sporo obowiązków na miejscu związanych z różnymi eventami promocyjnymi, ale mimo wszystko to dla nich świetny czas, żeby zregenerować siły.
Ten odpoczynek przyda się zwłaszcza Celtics, ponieważ w minioną sobotę rozerwali już swój 43. mecz – w tamtym momencie było to o dwa więcej niż drudzy w tym względzie Timberwolves. Nikt nie miał tak interesownej pierwszej połowy sezonu jak Celtics i to też odbiło się na nich w grudniu, kiedy wpadli w mały dołek przegrywając 6 z 11 meczów. Nie potrzebowali jednak wolnego, żeby wyjść z tego i znowu zaczęli wygrać, ponieważ przypomnieli o swojej świetnej obronie, która w grudniu nieco osłabła (104 punktów na sto posiadań). W ostatnich trzech spotkaniach ani razu nie stracili 90 punktów, a podczas tej 6-meczowej serii ich defensywny wskaźnik wynosi 91.7 i ponownie umacniają się na pozycji najlepiej bronionej drużyny w lidze. Dodajmy też, że w tym czasie pokonali między innymi Rockets, Cavaliers i Wolves.
Na treningu w Londynie bardzo dobrze się bawili
Sixers tymczasem mają na swoim koncie najmniej w całej lidze tylko 38 rozegranych meczów, ale te kilka dni wolnego to na pewno dobra informacja dla Joela Embiida, który ma okazję podleczyć nieco kontuzjowaną dłoń.
Wygrywając cztery ostatnie spotkania Sixers rozkręcili swój atak na średnio 114 punktów, ale w dwóch poprzednich, przegranych starciach z Celtics nie przekroczyli pułapu 100 punktów (w tym drugim nie było Embiida).
–
Przejdźmy do głównego tematu tego tygodnia, czyli miesiąc do trade deadline.
Danny Ainge zawsze szuka okazji, żeby zrobić jakiś deal, dlatego teraz też na pewno będzie sprawdzał dostępne opcje. Ale póki co, zapowiada się dość cichy trade deadline w Bostonie. Tym razem nie mają na celowniku takich gwiazd jak rok temu Paul George i Jimmy Butler, a też wydaje się, że nie będą polować na krótkotrwałe wzmocnienie, ponieważ nie pójdą all-in nie mając zdrowego Gordona Haywarda.
Ale za Haywarda mają wyjątek Disabled Player Exception wart aż $8.4mln, który mogą wykorzystać do 10 marca i to jest coś, co może pomóc im dodać wzmocnienie. Z tak dużą dostępną gotówką będą głównym graczem na rynku buy-outów i spekuluje się, że ktoś może nawet zostawić duże pieniądze w swojej drużynie, wiedząc (z jakiś zakulisowych, nieformalnych ustaleń), że Celtics mu to zrekompensują tymi $8 milionami. A Celtics bez problemu będą mogli w całości wykorzystać te pieniądze, ponieważ nawet wtedy nadal będą pod progiem podatku.
Sixers przehandlowali już Jahlila Okafora i nie wydaje się, żeby mieli jeszcze coś robić, choć Bryan Colangelo ma picki, a także młodych graczy będących poza rotacją i może sprawdzać czy za taki pakiet uda się zdobyć jakiegoś wartościowego weterana. Ale w Philly przede wszystkim czekają na Markelle’a Fultza. To on powinien być upgradem na druga część sezonu, o ile te jego tajemnicze problemy z ramieniem i rzutem wreszcie znikną.
(26-14) Cleveland @ (28-11) 3w4 Toronto 2:00
To powinien być mecz dnia. Starcie na szczycie Wschodu drużyn, które już od kilku sezonów ‘rywalizacją’ ze sobą o czołowe pozycje w tabeli. Tylko ‘rywalizują’, bo w playoffach kończyło się to jednostronną dominacją ekipy LeBrona Jamesa, ale dlatego też ten mecz miał być pierwszym ważnym sprawdzianem dla tych nieco zmienionych Raptors – czy obecnie są w stanie podjąć walkę z Cavaliers? Niestety z tego interesującego pojedynku nic nie wyjdzie, ponieważ gospodarze będą mocno osłabieni. Kyle Lowry jest kontuzjowany (opuści prawdopodobnie co najmniej jeszcze dwa mecze), a Serge Ibaka dostał karę zwieszenia na jedno spotkanie za przepychankę z Jamesem Johnsonem.
Tymczasem Cavaliers ostatnio grają słabo. W poniedziałek zostali rozjechani w Minnesocie i była to już ich szósta porażka w dziewięciu meczach. Przypomina się sytuacja z samego początku sezonu, kiedy trochę zajęło im czasu zanim znaleźli odpowiednie ustawienia i wszystko kliknęło. Teraz w pewnym sensie wracają do tego, bo Tyronn Lue na nowo musi poukładać zespół. Nie tylko dlatego, że Isaiah Thomas wreszcie zadebiutował, ale też Tristan Thompson niedawno wrócił i trzeba na nowo wkomponować go do drużyny. A zaraz mają wrócić także Derrick Rose (znalezienie dla niego miejsca może być największym wzywaniem) i Iman Shumpert.
Thomas wygląda obiecująco i w trzech meczach rzucił 45 punktów, ale dopiero uczy się nowej drużyny, koledzy uczą się z nim współpracować i póki co, z nim atak Cavs spisuje się nieco gorzej, a w sumie w 59 minut z IT byli -4.
Warto też zwrócić uwagę, że Thompson zajął miejsce Channinga Frye’a w rotacji. W ostatnich 10 meczach gra średnio 19 minut, podczas gdy Frye dostał tylko 8.5 w sześciu występach. A to oznacza, że Cavs nie wykorzystują jednego ze swoich najlepszych 3-osobowych lineupów, który był silnym punktem ich rezerwowych ustawień. Kiedy Dwyane Wade i Kyle Korver grają razem z Frye’em, Cavs mają atak na poziomie 116.5 punktów na sto posiadań i NetRtg 17.1, ale w ostatnich 10 meczach tylko 5 minut spędzili wspólnie na parkiecie. Zamiast z nim, Wade i Korver grają teraz z TT: atak 108.8 i NetRtg 3.7.
(19-21) 3w4b2b LA Clippers @ (13-27) 3w4 Sacramento 4:00
Lou Williams zaskoczył Warriors. Oczywiście gospodarze grali w osłabianym składzie, ale i tak powinni wygrać, bo przecież mieli z powrotem Kevina Duranta, który w dodatku był hot. Jednak Lou ukradł mu show rzucając 50 punktów. To kolejna niespodzianka tego zaskakującego i dziwnego sezonu Clippers,
Patrick Beverley już dawno temu zakończył sezon, Milos Teodosić rozegrał tylko 13 meczów, Danilo Gallinari 11, Austin Rivers też jest teraz kontuzjowany, a do tego Blake Griffin znowu wypadł z gry, a mimo to Clippers cały czas są w walce o playoffy. I nawet nie będą musieli robić jakieś super pogoni, ponieważ znajdują się tuż za ósemką, a do szóstych Thunder mają tylko dwa mecze straty.
Sweet Lou ciągnie zespół i robi nagłówki, ale też trzeba docenić rolę debiutantów grających na two-way kontraktach, którzy okazują się bardzo przydatni. CJ Williams trafił game-winnera w poprzednim meczu z Hawks. Wczoraj skręcił kostkę (bo to w końcu Clippers), ale w Oakland goście dostali bardzo duże wsparcie od Tyrone’a Wallace’a, który poprowadził run na początku czwartej kwarty. Clippers rozpoczęli ostatni fragment gry serią 14-2, a Wallace w tym czasie zdobył 6 punktów i zaliczył 3 asysty. W całym meczu miał 22 punkty (7/11 z gry), 6 zbiórek, 4 asysty i był +20 w 34 minuty.
Wallace to 23-letni rzucający obrońca, który został wybrany z ostatnim numerem draftu 2016 przez Utah Jazz i poprzedni sezon spędził w ich drużynie w D-League. Teraz dobrze spisywał się w Agua Caliente Clippers i niespełna tydzień temu Clippers dali mu two-way kontrakt, starając się łatać dziury w swoim składzie. Wallace ledwo co zadebiutował w NBA, a już ma na swoim koncie pięć kolejnych meczów z dwucyfrowym dorobkiem punktów – średnio 17.0, 49% z gry, 4.4 zbiórek i 2.8 asyst grając prawie 31 minut. Z dystansu mało rzuca (4/9), ale dostaje się nie linie zaliczając 6.8 FTA.
DeAndre Jordan jest do wzięcia, ale według Adriana Wojnarowskiego drużyny wolą poczekać, żeby sprawdzić czy ktoś lepszy nie będzie dostępny tuż przed trade deadline i dopiero jeśli nikt taki się nie pojawi, będą gotowe bardziej zawalczyć o centra Clippers. Między innymi Cavaliers już z nimi rozmawiali, ale DJ nie jest dla nich na tyle dobrym zawodnikiem, żeby oddać za niego pick Nets.
(28-14) San Antonio @ (13-27) LA Lakers 4:30
Kawhi Leonard i Rudy Gay nie zagrają, Tony Parkera też raczej nie, a występ Danny’ego Greena jest pod znakiem zapytania.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Zazdroszczę dzieciaków :) Swojemu (14 miesięcy) na razie kupiłem pluszową piłkę do kosza, od czegoś trzeba zacząc ;)
Dokładnie, od czegoś trzeba zacząć, kolejny krok to kosz, żeby miał do czego wrzucać :)
Wojnarowski co raz bardziej przypomnina mi któreś stadium yo-yo Michała “Miśka” Kamińskiego
Raczej kogoś pomiędzy Smeagolem a Andym Serkisem
Pamiętam tą wymianę Spurs, był to chyba koleżeńsku ukłon w stronę Larrego Browna. Theo grał potem całkiem konkretne minuty w Bobcats i nawet pomógł popchnąć drużynę do play offów.
A kilka lat później, jeśli mnie pamięć nie myli, Spurs dostali od Bobcats Diawa przy podobnej koleżeńskiej wymianie.