Nie była to znowu w NBA noc obfitująca w spektakularne wydarzenia. Mieliśmy jednak aż 10 spotkań, w tym stojący na bardzo wysokim defensywnie poziomie mecz w Bostonie, dwa efektowne blowouty Toronto i 76ers na dobrych drużynach, ale raptem tylko trzy crunchtime’y.
Mieliśmy kontynuację kilku trendów z ostatnich dni i tygodni. Lonzo Ball wrócił do gry po dwóch tygodniach przerwy, ale Los Angeles Lakers w Staples Center byli tylko tłem dla legendarnych Bobcats Hornets z Charlotte. Zmęczony Kristaps Porzingis był bardzo, bardzo zmęczony na końcu meczu w Miami, Milwaukee Bucks po cichu już po raz piąty z rzędu przegrali z Toronto Raptors, Bradley Beal po zdobyciu nagrody dla Zawodnika Tygodnia chce zdobyć kolejną, a Kris Dunn pokazuje, jak może jednak dobrą wymianę dla siebie Chicago Bulls zrobili, oddając Jimmy’ego Butlera do Minnesoty.
Jako, że Lakers polecieli w ostatnich trzech tygodniach na łeb na szyję, warto pamiętać, że wybór Los Angeles Lakers w Drafcie 2018 idzie do Philadelphia 76ers (jeśli #1 i #6-30) lub do Celtics (#2-5).
Philadelphia – Detroit 114:78 (Embiid 23, Simmons 19/9a – Harris 14)
Boston – Minnesota 91:84 (Smart 18 – Towns 25/23)
Miami – New York 107:103 OT (Ellington 24 – C.Lee 24)
Milwaukee – Toronto 110:129 (Giannis 24 – Ibaka 21)
Dallas – Chicago 124:127 (Matthews 24 – Dunn 32/9a)
San Antonio – Phoenix 103:89 (Ginobili 21 – Booker 21)
Denver – Utah 99:91 (Lyles 26, Murray 26 – Rubio 15)
Memphis – Washington 100:102 (Evans 26 – Beal 34, Wall 25/9a)
Portland – Atlanta 110:89 (McCollum 20 – Schroder 14)
LA Lakers – Charlotte 94:108 (Ingram 22/14 – Kemba 19/7a)
Zacznijmy może tutaj. Phoenix Suns w piątek w San Antonio grali bez T.J’a Warrena, rezerwowego rozgrywającego i łatwo przegrali 89:103, pudłując 23 z 30 trójek. Kawhi Leonard miał już trzeci z kolei bardzo dobry mecz – 21 PKT, 4 PRZ, 3 BLK – ale gwiazdą był Manu Ginobili. To styczeń i pisząc w tym tygodniu o Spurs miałem z tyłu głowy, że nie tylko zaraz okaże się, że Spurs dziabną serię 11-12 zwycięstw, ale Manu Ginobili rozbłyśnie. Wziąłem go nawet szybko w dynastii fantasy i …nie wystawiłem na mecz, w którym 13 ze swoich 21 punktów zdobył w 3. kwarcie.
Popatrzmy przez 80 sekund, jak 40-letni Manu pracuje:
Pop on Manu: “He’s something else. Whatever he’s drinking, I want some of it.”
Pop mentioned the fountain of youth.
— Paul Garcia (@PaulGarciaNBA) January 6, 2018
Manu jest 5-ty wśród guardów Zachodu w cząstkowych wynikach głosowania do All-Star.
Ten highlight Krisa Dunna – 12/17 FG, 4×3, 32 PKT, 9 AST, 4 PRZ – będzie dłuższy, więc możesz go otworzyć w nowym oknie, bo Chicago Bulls celowali w obronę Dennisa Smitha Juniora, wygrywając nagle ważny mecz w Dallas 127:124.
Bulls prowadzili już 27-14 w 1. kwarcie, ale ławka Mavericks – jak to ławka Mavericks – wróciła Dallas do meczu. Ale po przerwie stała się rzecz nieoczekiwana. To ławka Chicago była górą i choć na samym końcu Dennis Smith Junior trafiał za trzy jak szalony – ostatni raz na 124-125 na 3.2 sek. przed końcem – to Justin Holiday trafił dwa rzuty wolne 0,6 sek. później.
Wydawało się, że to koniec – Mavericks nie mieli już timeoutu i wznawiali piłkę zza kosza. Smith Junior znalazł jednak fantastycznym podaniem Maxiego Klebera osiem metrów przed koszem Bulls. Ten touch-passem odrzucił na lewe skrzydło do Yogiego Ferrella na nieprawdopodobnie dobry w takiej sytuacji rzut za trzy. Ale Ferrell nie do końca się tego spodziewał i na słabym balansie ciała nie trafił, plus był przestraszony tym pterodaktylim zasięgiem ramion Krisa Dunna. Nie zobaczysz lepszej egzekucji takiego zagrania od czasu Christiana Laettnera.
Hoiberg talked to Dunn pregame: "I brought him in my office and I said, ‘Listen, I’m going to start giving you some added responsibility. You’re becoming a guy who as you go, we go. I’m going to let you control the offense so you’re not looking over your shoulder for playcalls.’
— K.C. Johnson (@KCJHoop) January 6, 2018
W najbliższym tygodniu powinien zadebiutować Zach LaVine i Bulls po raz pierwszy będą mieli na parkiecie razem cały kontyngent z butlerowskiej wymiany: LaVine, Dunn i Markkanen (tak – oddali do Minnesoty pick, z którym Wolves wybrali Justina Pattona, ale ten póki co w NBA jeszcze nie zagrał).
W tym momencie kibicom Los Angeles Lakers pozostało buczenie na ludzi, którzy nie chcieli mieć nic wspólnego z Kobe’m Bryantem:
Bo znasz tych opalonych tifosi – nie będą przecież buczeć na swój zespół, jeśli Dwight w nim nie gra. Lonzo Ball wrócił, ale wcale nie okazał się zbawieniem, bo Lakers z nim na parkiecie grali swoje najgorsze minuty (-24) w meczu, a Charlotte w tej trasie po Kalifornii wygrało z Warriors, rozjechało Kings na 131 punktów i 3 straty, teraz rypnęło Lakers i minimalnie tylko przegrało z Clippers. Nasz Kobe Bobcats Jeremy Lamb popisywał się na 17 punktów w 25 minut…
Kemba robił swoje, Dwight miał 15 punktów i 10 zbiórek. A Lakers? Lakers nie. Lakers wyglądali płasko od startu i nie byli w meczu nigdy. Kibice szukali po meczu alternatyw. Był piątek. Słońce dopiero zachodziło nad Pacyfikiem. Rekiny układały się do snu.
W drugiej połowie mecz Milwaukee Bucks u siebie z Toronto mniej więcej wyglądał tak:
Sprawdź wynik. Serge Ibaka – 21 PKT w 29 MIN – i Jonas Valanciunas – 20 PKT w 17 MIN – przeszli się po Bucks. Zaczęli gorąco, prowadząc już 31-22, zanim Bucks wrócili w 2. kwarcie. W trzeciej jednak raz jeszcze pierwsza piątka Toronto kasowała Bucks, zaraz było 89-71 i już 104-78 na koniec 3. kwarty. To było plądrowanie i wysłanie kibiców do masowania kolana Jabariego Parkera. To było 5. zwycięstwo z rzędu Raptors na Milwaukee, uwzględniając znakomity mecz z dogrywką rozegrany w ostatni poniedziałek.
Ten zespół Toronto jest nasty. Rzucający za trzy DeRozan jest nasty – 14 z jego 20 punktów było w 3. kwarcie. Valanciunas w samej 3. kwarcie rzucił więcej niż Bucks (20-19). Patrz na ławkę Bucks:
Sytuacja w Milwaukee była krytyczna na tyle, że pies narobił na logo Bucks. Nie zachęcam, nie polecam.
Kristaps Porzingis trafił tylko 5/14 FG na tylko 15 punktów, w tym tylko 6 rzucił w czwartej kwarcie i dogrywce. To znów nie był dobry mecz podwajanego i zmęczonego Zingisa, ale New York Knicks w Miami wracali się do tego spotkania dwa razy. W końcu na 1.1 sek przed końcem czwartej kwarty to po zbiórce KP Doug McDermott trójką z prawego rogu dał Knicks dogrywkę. W niej Mike Beasley skręcił jednak kostkę już w pierwszej minucie i Heat przetrwali.
Heat przetrwali, bo trafili 19 z 20 wolnych, w tym Josh Richardson i James Johnson trafili cztery ostatnie, zamrażając mecz w dogrywce. Heat ostatnie 21 minut w tym meczu grali bez grającego jeszcze na limitowanych minutach Hassana Whiteside’a, ale gdy spojrzysz dziś w tabelę, zobaczysz Miami Heat na 5. miejscu w Konferencji Wschodniej. Przed Knicks 14 meczów, z których 11 na wyjeździe. Ten zespół umiera.
Detroit Pistons przegrywali w Filadelfii 50-80, kiedy poobijany Andre Drummond postanowił uciszyć publiczność:
Chciałbym poznać proces myślowy, ale mężczyzna ma poważnie obite żebra, był game-time decision i jeszcze JJ Redick potraktował go jak mężczyznę w 2. kwarcie. 76ers przeszli się po Pistons od 13-2 startu i prowadzili 32-15 na końcu 1. kwarty. Potem 42-15 i 52-21. Mecz był żartem z Detroit. Ben Simmons odbił się w ostatnich tygodniach od ściany i tym razem w 23 minuty miał 19 PKT, 9 AST, 2 BLK, 2 PRZ, a heroicznie grający drugi mecz z kontuzjowaną dłonią Joel Embiid znów produkował jak All-Star: 25 MIN, 23 PKT, 9 ZB. To 4. zwycięstwo z rzędu 76ers. Teraz mają wolne do 11 stycznia, gdy zagrają w Londynie.
Oto Benji lebroning do obręczy:
Karl-Anthony Towns miał mecz na 25 PKT i 23 ZB, co było jedną z niewielu ofensywnych atrakcji w pączkomasażu Bostonu na Minnesocie 91:84, w którym Celtics zdobyli przewagę na przełomie 3/4 kwarty i już nie stracili. Oto druga:
Tak, też z udziałem KATa. Celtics wygrali 5. mecz z rzędu i po raz drugi w ciągu trzech dni zatrzymali w TD Garden czołowy zespół ligi poniżej 90 punktów.
W pozostałych meczach Jamal Murray i gorący od miesiąca Trey Lyles rzucili po 26 punktów i Denver Nuggets w 3. kwarcie rozpieprzyli Utah w drobny mak (38-16), zanim Jazz doskrobali się w 4. kwarcie do porażki 91:99. W Memphis na Beale Street Bradley Beal przemianował ją na “Beal Street” i jego 34 punkty pomogło prowadzić Wizards wysoko po 3. kwarcie, zanim Otto Porter opuścił mecz z urazem pleców, Tyreke Evans i spółka wrócili, ale Markieff Morris trafił dwa wolne na 3 sek. przed końcem i Wizards wygrali 102-100. Wizards wychodzą na prostą, grają lepiej w ostatnich tygodniach. To ich czas.
Z kolei w Portland Damian Lillard był game-time decision, zagrał, rzucił tylko 14 punktów, Trail Blazers jednak zrewanżowali się Hawks za porażkę w Atlancie łatwym 110:89.
I to by było na tyle z piątku. Nic nie ominęliśmy. Dziś o godz. 21:30 Kevin Durant raczej nie zagra w meczu Golden State Warriors z Los Angeles Clippers. Następnie od północy Celtics grają back-2-back na Brooklynie, Pistons będą się rehabilitować u siebie z Houston bez Jamesa Hardena, Chicago gra w Indianie, gdzie Victor Oladipo będzie game-time decision, Isaiah Thomas zadebiutuje w pierwszej piątce przeciwko Orlando Magic, Milwaukee gra w Waszyngtonie, a Denver w Sacramento. Udanego weekendu!
Oto 8 minut najlepszych akcji z piątkowej nocy:
Dzięki za “Nie zachęcam, nie polecam” :) Jem śniadanie, więc nie sprawdzałem psiego dzieła.
Wrócił pączkomasaż. Czekam na ciastkomarsze, tortobiegi i bezoszusy (dwa ostatnie teraz wymyśliłem, nie pamiętam czy były w użyciu)?
Trzech Króli ?
K + M + B ?
Jest tylko jeden Król !
L + B + J !
K + M + B to nie imiona króli. Poprawny zapis to C + M + B czyli Chryse blogoslaw temu domowi. Twoja poprawna wersja to L + L + B czyli Lebron błogosław tej lidze.
Raczej L(avar) + L(onzo) + B(all)
LBJ + BJ -> MJ
król < bóg
Już się boję tego hajpu jeśli 6ers będą mieli jedynkę lub Boston dwójkę…
Już się boję przyszłości tego chłopaczka wybranego przez Philly. Przecież oni mają skończony skład. DLa ligi i kibiców lepiej żeby tego picku nie dostali. Cs prędzej, wezmą big mana.
Nie wchodzę w kwestie sportowe.Chodzi mi o samą narrację i podniecenie kibiców.Jako Boston bankowo wybieram i szlifiuję Bagleya czy Aytona.
Jak Philadelphia będzie wybierać z jedynką, na twiterze Embiid będzie dziękować i beefować Ball’ów
Jeśli miałbym obstawić co się stanie z pickem to szacuję, że Boston będzie trzeci rok z rzędu wybierać z 3 pickiem. 333
Manu w tym roku 41!
Drummond uciszający publiczność przy -30 to zdecydowanie obrazek tej nocy.
Manu – łezka
Gdzie jest Psiepole?!?
Na parkiecie Bucks
W NY robią badania jak długo konik może grać bez wody. Pasze zdaje się, że odstawili mu jakoś zaraz po świętach.