Sitarz: Regres Blazers w ataku

7
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Na przestrzeni kilku miesięcy stali się gorszą wersją Toronto Raptors. Zespołem z dwójką niskich liderów, centrem potrzebującym piłki i masą zadaniowców, z których Terry Stotts korzysta bez większego planu i konsekwencji. Portland Trail Blazers mają dopiero 23 efektywność ofensywną, w trzech meczach rzucili mniej niż 90 punktów, atak prowadzony w wolnych tempie nie może pochwalić się kreatywnymi zagrywkami, i zaledwie dwukrotnie przekroczyli ligową średnią w liczbie asystowanych rzutów. Stało się to 28 października z Suns i 13 listopada z Nuggets. To dwie z sześciu najgorszych obron w NBA.

Jeśli chce się konkurować z topowymi zespołami, to mimo wszystko trzeba zdobywać punkty. Blazers mają problemy ze wszystkim co po tej stronie parkietu nie tylko pomaga osiągnąć sukces, ale powinno być bazą w zespole, który latem przeszedł kosmetyczne zmiany. Spacing, podania, selekcja rzutowa, jakość zasłon, ustawienia, duety i tercety graczy, które wzajemnie się wykluczają. Na dodatek marnują pracę w obronie np. wtedy gdy wywalczą sobie przechwyt lub zbiorą piłkę – w czym są elitarni. Zaledwie 7.5 rzutów na mecz jakie oddaję w transition, to trzeci najgorszy wynik… w trzech ostatnich sezonach.

Trzeba powiedzieć jasno – za kadencji Terry’ego Stottsa nigdy nie byli zespołem agresywnie pchającym piłkę do przodu, ale takiego spadku produkcji w zamyśle i chęciach nie zanotowała chyba żadna drużyna w lidze. I tak – spowalnia ich obrona oraz wysiłek włożony w podtrzymywanie koncentracji. Lillard i McCollum grają najlepszą obroną w karierach, natomiast tracą szanse na łatwe punkty z powodu posiadania przeciętnych skrzydłowych, którzy nie grają dobrze. Duet “zapłacone i pograne”; Moe Harkless i Evan Turner, wbrew oczekiwaniom stał się jednym z najgorszych na pozycjach 2-3 w NBA, a Al-Farouq Aminu i Pat Connaughton próbują ciągnąć, ale prędzej czy później wychodzi brak umiejętności i doświadczenia, czego skutkiem są błędne decyzje. Co przy okazji jest bolączką całego zespołu.

I być może bilans mówi prawdę, są drużyną na 44 wygrane bądź mniej, ale w 28 ostatnich meczach poprzedniego sezonu po wymianie Plumlee <-> Nurkić, potrafili generować ponad 109 punktów w 100 posiadaniach. W tym spadli dokładnie o 7 bez zmiany tempa gry. Na dodatek zaczęli tracić posiadania przez wzrost strat. Absolutny regres, jakby ewolucja zrobiła psikus i odwróciła kalendarz.

*

Damian Lillard i C.J McCollum zdobywają odpowiednio dobre 1.02 PPP i przeciętne 0.89 PPP w akcjach pick-and-roll, które stanowią prawie 22% wszystkich ofensywnych posiadań zespołu. Spodziewana dominacja piłki ma jednak swoje granice. I tam gdzie istniej elitarne w skali ligi 0.94 PPP z rąk ball-handlerów, kończy się zaawansowany ruch piłki. Operują akcjami hand-off z Jusufem Nurkićem, ale wyłącznie w obrębie gry dwójkowej, od której wyjątkowym odejściem są wszelkie podania do ścinających graczy – wszystko jednak bez aktywności na weak-side.

Z jednej strony ścięcia występują częściej tylko w ofensywie Golden State Warriors. Z drugiej, zaledwie cztery zespoły popełniają wtedy więcej strat.

Nurkić nie gra dobrego sezonu. W gronie 30 środkowych ligi, którzy oddają przynajmniej 7.5 rzutu w każdym meczu tylko trzech notuje gorszą skuteczność. Jest siódmym najczęściej popełniającym faul w ataku graczem ligi (15 w 24 meczach), a duża liczba start poniewiera ofensywą. Gdy kontroluje piłkę Blazers nie wyglądają tak dobrze, jak z Masonem Plumleem, który po pierwsze był odpowiedzialnym i bardziej powściągliwym graczem, po drugie nie dotykał jej w każdym posiadaniu, po trzecie podejmował więcej dobrych decyzji po otrzymaniu piłki w pick-and-rollu (przynajmniej do momentu usprawnień rywali).

O ego Bośnika dbać trzeba, więc Stotts nie tylko kieruje przez jego dłonie posiadania – aż 63 kontakty z piłką w 28 minut gry – ale też daje mu mnóstwo posiadań na bloku. I to wcale nie jest powrót do koszykówki z LaMarcusem Aldridgem, bo wtedy po parkiecie biegali mądrzejsi skrzydłowi, a i dobrych rzutów spot-up, nawet tych z półdystansu, było więcej. Prawie 5 posiadań na low-post nie służy Blazers, bo nawet Dwight Howard jest efektywniejszym graczem. Fatalne 0.71 PPP Nurkića i brak umiejętności nagminnego wymuszania fauli, powinny dać do zrozumienia, że w tym rejonie nie dzieje się dobrze.

Najgorsze w tym wszystkim są jednak metody jakie Nurkić stosuje do zdobywania punktów w akcjach 1-na-1. Joel Embiid, który rozegrał w karierze 52 spotkania, potrafi częściej wykreować sobie czysty rzut na bloku. Nurkić gra siłowo. Finezji nie ma za grosz, szansę na niezły półhak daje sobie co jakiś czas – zbyt rzadko. Brakuje mu cierpliwości; chce jak najszybciej dokozłować do pomalowanego, umiejętności w kontrolowaniu piłki, płynności ruchów oraz wyskoku. A i praca stóp pozostawia wiele do życzenia. Nie uzyskuje przewagi, dobrzy obrońcy takie rzut kontestują. A na końcu popełnia faul:

Trafia tylko 52% rzutów spod obręczy, 40% z pozostałej części pomalowanego, a jeśli wychodzi na mid-range, to pudłuje trzy na cztery próby. Nie ma pewnego ruchu, który przynosi mu punkty. Negatywny wpływ na grę całego zespołu objawia się nie tylko w rzutach i stratach, ale na zasłonach. Wystarczy tylko napisać, że są mecze, w których CJ McCollum stawia więcej twardych, ambitnych, zasłon niż centrzy i Moe Harkless.

Blazers dysponują repertuarem przeróżnych zasłon. Flat-screens, twardych bocznych oraz miękkich slip-screenów w dół i na boki, co na Brooklynie kontynuuje Allen Crabbe. Teoretycznie są przygotowani na przeróżne defensywne schematy rywali. Jak na przykład poniżej przeciwko wysokiej obronie Bucks…

… ale nie zawsze potrafią podobną przewagę wykorzystać. Być może chcą takich rzutów, ale mając sytuacje 3-na-2 blisko obręczy Terry Stotts powinien wymagać ścięć ze słabej strony – w tym przypadku z prawej. Nurkić takie podania wykonuje, natomiast to zawsze jest praca dwóch graczy – potrzebuje ruchu kolegi. Ciężko jednak ustabilizować zgranie i nawyki w zespole, który nabija mile w ataku pustymi przelotami w podobnych posiadaniach, które w tym sezonie nie prowadzą ich tak często do łatwych punktów, i wymienia średnio trzy podania na posiadanie, a drugi guard – C.J. McCollum – nie może wygramolić się z dołka w grze podaniem. I wcale nie chodzi o asysty.

Przygotowanie taktyczne to jedno. Brakuje Blazers mądrości prowadzenia ofensywy. Żyłowania zegara, bo wbrew pozorom oddają sporo wczesnych rzutów w pierwszych 8-9 sekundach posiadania, które nie mają nic wspólnego z szybkim atakiem. Bo oni do niego nawet nie przechodzą. Po zbiórce w obronie i przechwycie istnieje atak w half-court. Atak przeciwko ustawionej obronie, a więc przez 48 minut z małymi wyjątkami Blazers gotują się we własnych kotle.

Na dodatek za łatwo gubią się w grze niski-wysoki, a Nurkić do tego stopnia pokochał slip do obręczy, że miewa długie fragmenty, w których polega przede wszystkim na nim. Z jednej strony efektywność Lillarda i McColluma w pick-and-rollu rozwiewa wątpliwości, że w tym aspekcie gry mają problem. Z drugiej ta akcja wciąż nie rezonuje na efektywność ofensywną tak jak powinna. Albo jak mogłaby, jeśli Blazers kurczowo trzymaliby się wolnego stylu gry, a więc tej mocno osadzonej w half-court ofensywie, która nakazuje oddawać przede wszystkim dobre rzuty i do minimum ogranicza liczbę pochopny pull-upów.

Jest inaczej. Poza Lillardem i McCollumem niemal wszyscy gracze mają pozwolenie na oddawanie rzutów w pierwszych sekundach posiadania. Napier i Aminu. Connaughton i Vonleh. Gdzieś pod kloszem znajdują się debiutanci, lękliwy Meyers Leonard, nie mogący wykreować sobie pozycji Evan Turner, czy mający kłopoty ze zdrowiem Harkless. Ale to wszystko odbywa się w tempie ataku pozycyjnego. Mało tego – nawet jeśli przejdą do zwykłego pick-and-rolla na środku i wykreują dobry rzut, to pojawiają się jakieś przedziwne ruchy. Jak minięcie z rąk Al-Farouq Aminu, który dobrą próbę zamienił na stratę:

Aminu jest dobrym spot-up shooterem. 1.03 PPP w pierwszym sezonie w Portland oraz 1.11 PPP obecnie powinno gwarantować śmiałość w oddawaniu takich rzutów. Zwłaszcza, że rywale odchodzą od niego z kryciem mimo 46% za trzy punkty. Takie posiadanie rzadko przynoszą Blazers coś pozytywnego. Jest słabym graczem na koźle. Powinien używać go przede wszystkim w przewadze po pick-and-rollu, w których uczestniczy jako screener. Zespół nie potrzebuje tego tak bardzo jak rzutów za trzy punkty. Bo muszą iść w górę ze słabych 24 w każdym meczu. Zbliżyć się do 30, nie tylko za pomocą pullupów Damiana Lillarda. Grają wysoko, zwykle mają przewagę ramiona na pozycjach 4-5 i są dziesiątym najlepiej zbierającym w ataku zespołem ligi. Jak mało kto potrzebują trzech punktów zamiast dwóch i większej liczby szans na dodatkowe akcje po zbiórkach w ataku.

Mimo, że Aminu częściej atakuje obręczy, to nie do końca tak powinna wyglądać jego gra. Spójrz poniżej. Również zrezygnował z rzutu, a później całe to posiadanie przy złym ustawieniu na słabej stronie dążyło do katastrofy:

Mówimy i chwalimy rozwój, ale skrzydłowym notującym wyraźny progres miał zostaćMoe Harkless. Te wszystkie middle-drives powinny należeć do niego. Miał być agresywnie atakującym closeouty zawodnikiem, którego ruch niejednokrotnie zabierze pomoc. To interesujące, że Aminu jest nieco bardziej agresywny z piłką, ale póki co żadna to dla Blazers korzyść – spójrz co zrobił na mismatchu; niewiele. I to prawda, że atak na koźle czasami wystarczy, natomiast w skali całego ofensywnego konceptu, Blazers potrzebują ruchu piłki z rąk graczy najczęściej nią operujących. Przy tym szybciej i częściej. Gracz niemal w pełni ukształtowany i z zadaniami, które nijak wpisują się w jego charakterystykę; defensywny, stawiający zasłony strzelec, szkodzi zespołowi. Stąd też 50% wszystkich ofensywnych posiadań Aminu to spot-up rzuty. I ta liczba powinna tylko rosnąć.

Obecnie coraz większa rzesza skrzydłowych nie tylko inicjuje ofensywę ale też prowadzi ją. Blazers takiego gracza nie mają – nawet w osobie Evana Turnera, którego mało kto ściśle kryje w off-ball akcjach i przechodzi nad zasłoną w pick-and-rollach. Stąd też ruch piłki inicjować muszą najlepsi gracze. Problem w tym, że ona nie chodzi z rąk do rąk, gracze przetrzymują ją zbyt długo, nawet skip-podania nad pick-and-rollem Lillard-Nurkić są czytelne, a penetracje i odrzuty do strzelców nie są możliwe przez zapchane pomalowane. Lillard musi ślizgać się pomiędzy obrońcami, którzy schodzą do pomalowanego ponieważ linia piłka-gracze w rogach lub na skrzydłach nie istnieje. Spójrz na ustawienie dwóch strzelców na lewej stronie i dwóch wysokich pod obręczą:

To utah-jazz-styl, którzy coraz rzadziej grają dwójką wysokich. Terry Stotts szczerze przyznał, że nie ma ustalonej rotacji wśród skrzydłowych. Ale pary Vonleh-Nurkić i Vonleh-Davis nie mogą grać razem – to minusowe dwójki. I chociaż pierwszy duet w 262 minuty gry jest nieznacznie poniżej 0 (-0.3 na 100 posiadań), to ciężko spodziewać się, że pomiędzy nimi powstanie gra high-low, wymienność pozycji, rzucanie za 3 i mądrość w ustawieniu, żeby jeden drugiemu w drogę nie wchodził. Bo takie rzeczy nie dzieją się w sezonie regularnym. Nie ma na to czasu.

Co więcej: do grona wysokich-skrzydłowych należy zaliczyć Evana Turnera, który z Edem Davisem trzyma obronę w ryzach, ale już w ataku ciężko znaleźć dla niego miejsce. On nawet nie zdobywa punktów po ścięciach – 5 w 24 meczach – dubluje się na bloku z Nurkićem, skąd punktuje lepiej niż w transition. Jego 10 rzutowych posiadań w każdym meczu rozkłada się tak, że ciężko napisać jaką dokładnie pełni rolę oprócz zmiennika. Po dodaniu Shabazza Napiera do rotacji kozłujących, Turner jest wszędzie będąc nigdzie. A przez braki w spacingu, parowanie go z Davisem jest gorszym graczem w pick-and-rollu niż w poprzednim sezonie.

Terry Stotts nie pomaga swoim graczom. Meyers Leonarda po najlepszym meczu w sezonie na 17 punktów, bez fatalnych błędów w obronie, w następnym zagrał 3 minuty. A nawet jeśli byłby do bólu minusowy w defensywie, to Blazers są statystycznie tak dobrzy, że wprost powinni poświęcić co nieco po tej stronie parkietu. Lillard, McCollum i Turner rzadko grają w ustawieniu 5-0, a Leonard, podobnie jak Pat Connaughton, to gracz rozszerzający pole gry za pomocą 50% celnych rzutów za 3 punkty. I tak – to mała próba, ale w panujących warunkach szkoda trzymać go na ławce. Mógłby pomóc McCollumowi przełamać strzelecką niemoc (39% z gry w ostatnich 5 meczach), który do samodzielnej kreacji rzutów (aż 63%) potrzebuje miejsca. Mógłby grę Evana Turnera wskrzesić. Nawet jeśli na bloku, to bez podwojeń czy kilku kroków więcej rywali w stronę pomalowanego. Mógłby wreszcie centra na obwód wyciągnąć.

Dlatego Pat Connaughton, następca Allena Crabbe’a, (którego brak jest bardziej widoczny niż przypuszczałem), gra prawie 20 minut w każdym meczu i nie wygląda źle. Jest przede wszystkim pewny swego. Dostaje piłkę – rzuca. W mocno limitowanych posiadaniach nie kombinuje, a kozioł wykorzystuje tylko i wyłącznie do wykreowania lepszej pozycji. Pomiędzy nim a Nurkićem rodzi się nić porozumienie w akcjach hand-off, bo jest mądrym ścinającym, a wiadomo, że każde takie podanie centra niesie ze sobą ryzyko straty piłki – tym bardziej, że Bośniak nie kalkuluje; podaje gdy zobaczy lukę lub ruch, i nie posiada instynktu samozachowawczego; w jego głowie wszystkie podania dochodzą do celu; duża ich część to te na “dobieg”; nie do końca prosto do rąk.

*

Przed Trail Blazers gorąca końcówka roku. Rockets, Warriors, czteromeczowa trasa wyjazdowa, później Spurs i 76ers w Rose Garden. W dzisiejszym spotkaniu z Houston nie zagra Nurkić, Harkless jest questionable. Szykuje się czwarta porażka z rzędu, ale paradoksalnie to dobra okazja na przetestowanie ustawienia z Vonleh na środku, 4-1 z Davisem, 5-0 z Leonardem. Może Stotts pozwoli zagrać debiutantom, a w pewnym momencie meczu wystawi pięciu najlepszych strzelców zespołu – Napier-McCollum-Connaughton-Aminu-Leonard. Blazers muszą złapać iskrę, poczuć impuls, zacząć zmieniać pewne rzeczy. Od parunastu dni męczą się przeciwko słabym w obronie zespołom. A takich meczów będzie coraz mniej, gdy przyjdzie walczyć o miejsce w playoffach. Wcale nie takie pewne. Podobnie jak praca Terry’ego Stottsa.

Poprzedni artykułFantasy 6G: Przegląd ostatnich tygodni (+deal Okafora)
Następny artykułWake-Up: 48 punktów Hardena w 9 z rzędu wygranej Rockets

7 KOMENTARZE

  1. Dla mnie niestety jest to pokłosie bardzo złych zakupów. Doceniam Olsheya ale jednak Turner/Crabbe i Harkless to za dużo. Już trza było zostawić Crabba i dealowania Harkless. Aminu to wciąż Amonu i prochu nie wymyśli. Bassebolista zaskakuje ale też ponad pewien poziom nie wyskoczy. Nurkic gra fajnie ale zazwyczaj od 5-15 minut. Swietny wysoki jako druga opcja na drugie unity. Albo dealowac McCollumem albo nie wiem co by się musiało stać. Zachód jest słabszy ale po all star przerwie niektóre drużyny będą grać lepiej. Nie wiem czy PTB znajdzie miejsce w 8.
    Po kogo byś dealowal na ich miejscu? Dla mnie marzeniem było zestawić Lillard z Bradleyem lub PG ale pozostało to w sferze marzeń niestety…

    0
    • Oshley nie nadaza za epoka w ktorej jest liga. Majac dwoch dobrych dominujacych pilke guardow GM sciaga Turnera i probuje przejac Anthonego ktorzy jeszcze bardziej zamrazaja gre. Od pewnego czasu kibicow PTB bardziej ciesza te transfery Oshleya ktore nie dojda do skutku: Parsons, Anthony. Blazers potrzebuja na skrzydlach niezlych obroncow z dobra trojka np. Ariza, Covington. Oshley do wyjebania od zaraz.

      0
  2. trochę jestesmy wszyscy mądrzy fo fakcie. Harkless dostał duza kase po bardzo dobrym sezonie. Olshey miał prawo myślec , ze to będzie breakout year. I do ASG 2017 Moe grał świetnie. cos sie zacięło w marcu i do dzisiaj zdycha. Oczywiscie pomysł z Turnerem przestrzelony zwlaszcza , ze byl Crabbe. Ale nalezy pamiętać, ze wtedy Olshey polował na Parsonsa.Kiedy ten odmowił padlo na ET1, który notabene zaliczył w Bostonie świetny sezon i narracja wtedy była taka, że moze w koncu zacznie grać na miarę #2 draftu. Nurkić ma 23 lata dałbym mu jeszcze kredyt zaufania, na razie chyba trudno orzekać kim on w tej lidze będzie.

    0
    • No tak ale ile jeszcze ta drużyna ma się docierać? Jestem dużym fanem Nurka ale póki co świetny Buck up albo lepsza forma. Pomimo mojej ogromnej miłości do Bros brothers jestem fanem dealowania McCollumem. Uważam że można było za niego wyjąć PG albo jakiś fajny zestaw z Bostonu. Wydaje mi się że piątka Lillard/Bradley/Crowder/Amonu/Nurk była by lepsza. Jakakolwiek 5 z Lillardem i PG była by lepsza. Przespany off season. Zgadzam się że Harkless był zakupem spoko ale czemu w takim razie jego nie oddano tylko Crabba lub Turnera. Zakochałem się w tej drużynie ale troszkę czasem zaczyna mnie frustrować!

      0
      • byłem przeciwnikiem oddawania CJ-a, ale myliłem się. jesli Blazers chcą byc konkurencyjni na Zachodzie powinni poszukać trade’u. Bradley, Butler byliby świetni, ale to już sie nie stanie.Dlaczego Crabbe, a nie Turner? bo na tego drugiego nie było prawdopodobnie chętnych. Co do Nurka będę się upierał, że za wczesnie na przesadzajace oceny, jest zbyt krótko w tym niestabilnym systemie Stottsa.

        0
        • Przychylam się do Nurka, lubię go tylko początek sezonu fatalny. Ja lubię Stottsa choć nie do końca umiem ocenić go jako trenera :)
          W tym momencie trzeba dealowac McCollumem plus harkless/ET ale za kogo nie mam pojęcia ;/

          0