Wake-Up: Wielki mecz Joela Embiida i 46 punktów w LA

23
fot. League Pass
fot. League Pass

Za nami aż 11 spotkań, ale gwiazda tej długiej nocy była tylko jedna – Joel Embiid rozegrał wielki mecz, robiąc prawdziwe show w Los Angeles.

Sacramento @ Atlanta 90:126 (Randolph 16 – Schroder 21)
Washington @ Miami 102:93 (Wall 27 – Dragioć 21)
Utah @ New York 101:106 (Hood 30 – Hardaway 26)
Cleveland @ Charlotte 115:107 (James 31 – Kidd-Gilchrist 22)
Indiana @ Memphis 116:113 (Collison 30 – Gasol 35)
Detroit @ Milwaukee 95:99 (Bradley 28 – Middleton 27)
San Antonio @ Minnesota 86:98 (Aldridge 15 – Towns 26)
Toronto @ New Orleans 125:116 (DeRozan 25 – Cousins 25)
Chicago @ Oklahoma City 79:92 (Markkanen 16 – Westbrook 21)
Orlando @ Portland 94:99 (Fournier 22 – Lillard 26)
Philadelphia @ LA Lakers 115:109 (Embiid 46 – Ingram 26)

* Już w poprzednim meczu przeciwko Clippers, Embiid pokazał, że bardzo dobrze czuje się w Staples Center, a teraz przeciwko Lakers zagrał jeszcze lepiej. Był absolutnie nie do zatrzymania, przypominając czasy najlepszych centów występujących w Los Angeles. W samej czwartej kwarcie rzucił 19 punktów (6/7 z gry) i poprowadził Sixers do zwycięstwa. Ostatecznie miał rekord kariery 46 punktów (14/20 z gry), 15 zbiórek, 7 asyst i aż 7 bloków w 34 minuty. Nie ma co tu więcej pisać, to trzeba obejrzeć.

A po zakończeniu meczu przedstawienie nadal trwało:

* W cieniu popisów JoJo, Ben Simmons zdominował pojedynek z Lonzo Ballem i zabrakło mu tylko jednej zbiórki do triple-double. Zaliczył 18 punktów, 9 zbiórek, 10 asyst i 5 przechwytów.

Ball tymczasem trafił ledwie jeden ze swoich 9 rzutów, miał 2 asysty i w drugim meczu z kolei przesiedział całą czwartą kwartę na ławce.

* Kolejny comeback i kolejna wygrana gospodarzy w Madison Square Garden. Tym razem Knicks odrobili 10 punktów straty z trzeciej kwarty w pojedynku z Jazz, a na finiszu bohaterem był Tim Hardaway. W decydującej akcji najpierw został zablokowany w penetracji, ale Knicks odzyskali piłkę, ponownie dostał ją Hardaway i trafił dagger trójkę na 32.5 sekund przed końcem.

Hardaway zdobył 14 ze swoich 26 punktów w czwartej kwarcie i miał też 6 asyst. Kristaps Porzingis dołożył 22 punkty. Najlepszym strzelcem Jazz był Rodney Hood, który wchodząc z ławki trafił 6 trójek na 30 punktów.

* Bucks zatrzymali serię pięciu zwycięstw Pistons i pozostają niepokonani od czasu pozyskania Erica Bledsoe, który teraz odegrał kluczową rolę na finiszu. Nowy rozgrywający gospodarzy trafił decydujący jumper na 42.5 sekund przed końcem, odzyskując prowadzenie dla Bucks.

Bledsoe wszystkie swoje 14 punktów zdobył w drugiej połowie. Khris Middleton był najlepszym strzelcem Bucks z 27 punktami, natomiast Giannis Antetokounmpo miał 21 punktów i 4 z aż 16 bloków drużyny. Dla Pistons najwięcej w sezonie 28 punktów rzucił Avery Bradley, ale pod presją obrońców Bucks zanotował ważną stratę po tym decydującym trafieniu Bledsoe.

* Hawks nie tylko po raz pierwszy w sezonie wygrali na własnym parkiecie, ale w pojedynku na szczycie odwróconej tabeli zupełnie zdemolowali Kings zaliczając najwyższe zwycięstwo w historii klubu. +46.

Gospodarze trafili 63% rzutów z gry, w tym 16 razy za trzy i zaliczyli 40 asyst. Dewayne Dedmon zdobył career-high 20 punktów (9/10 z gry, w tym celna trójka), zebrał 14 piłek i miał 5 asyst. Dennis Schroder zanotował 21 punktów i 8 asyst.

“Forty-six points in the NBA, it’s almost like you’re laying down. You gotta take it, you know? Own up to it. You can’t back down from it. We got our butts kicked.” George Hill

* Wizards prowadzili przez całą pierwszą połowę w Miami, w trzeciej kwarcie Heat odpowiedzieli wygrywając 25-10, ale finisz ponownie należał do gości, którzy zaliczyli czwartą wygraną z rzędu. John Wall miał 27 punktów, a Bradley Beal 26, w tym 10/10 z linii w czwartej kwarcie. W pojedynku środkowych Hassan Whiteside zanotował 14 punktów i 21 zbiórek, podczas gdy Marcin Gortat nie miał celnego rzutu z gry (0/6), zdobył tylko 2 punkty i zebrał 5 piłek.

* LeBron James (31 punktów i 8 asyst) jeszcze nigdy w karierze nie przegrał meczu przeciwko Kembie Walkerowi (20 punktów) i to się nie zmieniło. Poprawił bilans tego pojedynku do 24-0 (łącznie z playoffami), natomiast w sumie przeciwko drużynie z Charlotte w sezonie zasadniczym jest 40-6.

Dla Hornets to już piąta porażka z rzędu. Nie uratowały ich powrót Nicolasa Batuma i najlepsze w sezonie 22 punkty Michaela Kidda-Gilchrista. Batum w swoim pierwszym występie w tym sezonie zdobył pierwsze 6 punktów dla gospodarzy, a ostatecznie zanotował ich 16, 5 zbiórek i 6 asyst.

* Thunder przeszli się po Bulls rozpoczynając mecz od 27-7 w pierwszej kwarcie. Tylko 7 punktów rywali to wyrównany rekord klubu w jednej kwarcie od czasu przeprowadzki do Oklahomy City. Russell Westbrook miał 21 punktów, 7 asyst i 4 przechwyty, Carmelo Anthony wrócił po jednym meczu przerwy i zaliczył double-double 18-11, a Paul George po ostatnich popisach strzeleckich teraz uzbierał tylko 13 punktów z 15 rzutów.

* Grizzlies grali bez Mike’a Conely’a, stracili najwięcej w tym sezonie w pierwszej połowie 67 punktów i przez większość czasu Pacers utrzymywali dwucyfrowe prowadzenie, ale jeszcze wrócili z -17 na początku czwartej kwarty i na finiszu Marc Gasol miał okazję doprowadzić do dogrywki, jednak spudłował daleką trójkę. Cała spotkanie zakończył z dorobkiem 35 punktów, 13 zbiórek, 5 asyst i 5 bloków. Pacers do zwycięstwa poprowadzili Darren Collison mający season-high 30 punktów i Victor Oaldipo z dorobkiem 21.

* Po świetnym meczu w Houston, teraz Raptors zrobili się jeszcze bardziej hot w ataku, trafili 16 trójek, 59% wszystkich rzutów z gry i pokonali gospodarzy w Nowym Orleanie. DeMar DeRozan zdobył 25 punktów, z czego 11 w trzeciej kwarcie, kiedy na dobre uciekli Pelicans. Kyle Lowry miał 22 punkty, 11 zbiórek i tylko jednej asysty zabrakło mu do triple-double. W Pelicans po raz pierwszy w pierwszej piątce wyszedł Rajon Rondo i w 14 minut zanotował 8 asyst.

* Wolves zrewanżowali się za porażkę z meczu otwarcia i równocześnie przerwali serię 12 kolejnych porażek przeciwko Spurs. Rozstrzelali się w drugiej kwarcie, kiedy zdobyli 39 punktów i potem już nie oddali prowadzenia. Karl-Anthony Towns w swoje 22-gie urodziny zanotował 26 punktów i 16 zbiórek.

* Damian Lillard miał 26 punktów, 11 zbiórek i 7 asyst, CJ McCollum dołożył 24 punkty i razem trafili 9 trójek w wygranej z Magic, kończąc 6-meczową serię na własnym parkiecie z bilansem 4-2.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

23 KOMENTARZE

  1. Po tych dwóch meczach wypada tylko żałować, że Sixers grają w LA tylko dwa razy w roku. Monster game Embiida, nie było w NBA linijki 46/15/7/7, odkąd NBA zaczęło liczyć bloki, Lonzo zbenchowany na całą 4-tą kwartę, a Walton podał JoJo pomocną dłoń, przez prawie całą drugą połowę matchując go z Randlem, z z którym to Embiid robił to, co jego kolega z Legii z pewną żonatą pielęgniarką.

    Jedyne czego mi w tym meczu brakowało to trójki, bo Sixers byli 7/32, a Lakers 3/27, ale jako, że Sixers wygrali, to średnie ma to dla mnie znaczenie, zwłaszcza, że Embiid w końcu zagrał tak, jakbym tego chciał, czyli znacznie bliżej kosza, zdecydowania mniej rzutów za 3, mimo, że dzisiaj 2/3 i był najlepszym pod tym względem graczem Sixers, no i ta dominacja na obu końcach.

    A… no i RoCo przedłużony na cudownych warunkach – do tego sezonu dostaje 15 mln bonus, a przez kolejne 4 zarobi łącznie 44 mln.

    0
    • „Żonata pielęgniarka” – kurczę ominęło mnie, że coraz bardziej tolerancyjni jesteśmy

      Praca nóg Embiida w post przeciwko Randle’owi – ta jedna akcja – po prostu Wow. Hakeem widziałeś?
      Super ogląda sie 76ers.
      Plus dla kolesia na trybunach w żółtej koszulce „Kuz Kontrol” (moze kontrol było przez c). Daje radę ten rookie jeziorowców

      0
      • Tylko Palmę cytuję;P

        NBA od stosunkowo niedawna oglądam, więc tylko kilka akcji, ale grunt, że JoJo, jeszcze w Kamerunie, oglądał jego akcje do znudzenia :)

        Szkoda tylko tych trójek, bo to kolejny mecz, gdzie cegły niesamowite lecą, a JJ Redick to w Los Angeles był chyba jakieś 1/16? za 3. No ale i bez tego wyglądało to fajnie. Z trójkami będzie wyglądać jeszcze fajniej :)

        Kuzma pracuje na to, by być pierwszoroczniakiem roku w Lakers, a mi w sumie trochę szkoda, że Ingrama oddałem w fantasy, bo tak jak przed sezonem, tak i teraz w niego wierzę – fajnie się go ogląda.

        0
  2. Kolejna epicka czwarta kwarta w wykonaniu Lonzo. Wow co za gość!

    A na serio to zaczyna przypominać groteskę – z jednej strony Magic i cała organizacja Lakers mówiący jak to wierzą w Lonzo, jak nie chcą zmieniać jego rzutu, jaki to talent, wielki HAJP itd a z drugiej Walton sadzający Łajzo w kolejnym meczu w czwartej kwarcie na ławie. Skoro Łajzo ma grzać ławę wtedy gdy decydują się losy meczów(meczy) po co robić z niego startera? Ktoś robi mu krzywdę…

    0
  3. Powinna powstać kompilacja “Embiid and Lonzo duel! Combines for 48 points!” ;)

    A poważnie to dzieje się to co opisywał Maciej, tylko LBJ uniósł taką górę hype’u jaka była przed startem kariery w NBA, młody Ball wygląda jakby coraz bardziej zakopywał się w swojej głowie niestety.

    A i wschód z Philly i Bostonem na czele jest świetny do oglądania w tym sezonie!

    0