12G: Zapowiedź Week 2. Los Angeles Rams są for real

2
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Przed nami druga niedziela sezonu 2017. W pierwszej zabrakło: przyłożeń i emocji. Ale na tym tle bardzo dobrze spisali się debiutanci, o których pisze dziś Piotr Stokłosiński. Karol Górkiewicz pisze z kolei o tym co w tym pierwszym tygodniu przereagowania może się w rzeczy samej okazać prawdziwe.

57 touchdownów w Week 1 to był najgorszy od 10 lat wynik w pierwszym tygodniu rozgrywek. Dwa: 46% drużyn nie przekroczyło poziomu 300 jardów ofensywy. Trzy: Tylko 3 mecze zakończyły się różnicą 7 punktów i mniejszą – zdarzyło się to w Week 1 po raz pierwszy od 44 lat.

Tak więc mało punktów, mało przyłożeń. Do tego Thursday Night Football nie przyniosło ani jednego podania zakończonego przyłożeniem. Czyżbyśmy wracali więc do czasów Fearsome Foursome i Stalowej Kurtyny? Spokojnie, będzie lepiej.


Pierwsze zmiany trenerskie? Bengals

Po czwartkowej porażce 9-13 z Texans Cincinnati Bengals najpierw wysłuchali swoich zawodników żalących się na poziom taktycznego przygotowania do meczu i brak podań:

“Gramy jak gówno. Musimy znaleźć sposób na to, żeby nasi playmakerzy dostawali piłkę. Tylko o to chodzi. To liga gwiazd. Z całym szacunkiem dla wszystkich, ale piłka powinna być w moich rękach częściej” – zły był najlepszy gracz Bengals A.J. Green.

…i nazajutrz w piątek zwolnili swojego ofensywnego koordynatora Kena Zampese.

Bengals nie tylko są pierwszą w tym sezonie drużyną z bilansem 0-2, ale zostali w czwartek pierwszą drużyną od 1939 roku, która w dwóch pierwszych meczach u siebie na otwarcie sezonu nie zaliczyła ani jednego touchdownu.

Zampese zostanie zastąpiony przez trenera quarterbacków Billa Lazora i Bengals liczą na to, że Lazor będzie delegował Andy’emu Daltonowi lepszej jakości playbook. QB Bengals zaczął sezon od ratio 0TD/4INT, tymczasem talent ofensywny w Bengals jest niepodważalny: Green to jeden z czterech najlepszych wide-receiverów w futbolu, TE Tyler Eifert to magnes w end-zone, Joe Mixon jeszcze w sierpniu uznawany był za najlepszego running-backa w drafcie równie często co Fournette, a pierwszorundowy rookie WR John Ross bił rekordy szybkości na Draft Combine (zanim w czwartek zaczął karierę od fumble w pierwszym chwycie i dalej praktycznie już nie grał).

Ale nowy start łatwy nie będzie: Bengals grają w Week 3 na Lambeau Field. Od 10 lat tylko cztery drużyny z AFC pokonały tam Aarona Rodgersa.

Kontuzja Davida Johnsona

Trudne czasy dla graczy fantasy, którzy wybierali w drafcie z numerami 1-2, a jeszcze trudniejsze dla Arizony Cardinals, których sezon już jest w rozsypce.

Jeden z trzech najlepszych running-backów NFL planował w tym sezonie nie tylko z palcem w nosie (i ziewając) buldożyć do poziomu 1000 jardów w grze dołem, ale zrobić do tego 1000 jardów po chwycie. Niestety nic z tego. Johnson w zeszłym tygodniu kontuzjował nadgarstek i wróci najwcześniej w Week 10, a być może dopiero na święta. Zastąpić Johnsona  mają Kerwynn Williams i Andre Ellington, ale to jak spaść z wysokiego konia na beton. W dodatku nie są to jedyne kłopoty Cardinals, o czym niżej.

Zły Adrian Peterson

W drugiej połowie poniedziałkowej porażki Saints z Vikings 19-29 kamery ESPN uchwyciły moment, gdy Adrian Peterson krzyczy w kierunku Seana Paytona.

“Nie pisałem się na to, żeby być na boisku na tylko 9 snapów… Niestety mecz potoczył się tak, a nie inaczej” – mówił w piątek AP.

Trudno jednak powiedzieć czego Peterson się spodziewał. Przypomnijmy, że MVP sezonu 2012 podpisał kontrakt z Saints dopiero w kwietniu i zrobił to po kilku tygodniach bezskutecznego prezentowania się na treningach innym drużynom. Te kluby miały swoje obiekcje: od stanu zdrowia AP (zagrał tylko w 3 meczach sezonu 2016, zanim zerwał łąkotkę w kolanie), po jego umiejętności (konkretnie: ich brak) gry jako grożący chwytem piłki running-back na 3rd-downach.

Patriots z 0-2?

Od 1990 roku tylko 12% drużyn NFL, które rozpoczęły sezon 0-2 zagrało potem w play-offach. Patriots oczywiście grają w jednej dywizji z tankującymi Jets, być może tankującymi Bills i z drużyną, której quarterbackiem jest Jay Cutler, ale w niedzielę zagrają w Nowym Orleanie z Saints i D’Onta Hightower ma skręcone więzadło MCL i w tym meczu nie zagra. A co stało się bez Hightowera w Week 1 powszechnie wiadomo.

Ale spokojnie: nawet jeśli przydarzy się start 0-2, to w Week 3 Patriots podejmują Texans. W zeszłym sezonie Pats pokonali Texans u siebie 27-0, grając pod centrem swoim trzecim quarterbackiem Jacoby’m Brissettem.


fot. AP Photo
fot. AP Photo

ZAPROŚ SĄSIADA (To będzie nocne w tym tygodniu siedzenie – mecz pokazuje na żywo kanał Eleven Sports – albo poszukiwanie powtórki): (1-0) Green Bay Packers @ (1-0) Atlanta Falcons (godz. 2:30). Po wygranej w Week 1 z Seahawks 17-9, terminarz Aarona Rodgersa i Packers pozostaje na szczytach NFC. Wizyta na nowym stadionie w Atlancie to szansa rewanżu za orgazm Kyle’a Shanahana 44-21 na obronie Packers w styczniowym NFC Championship. Brak Shanahana był już widoczny w wygranej Falcons w Chicago: 6 third-and-outów, które mieli, to 25% tych, które zaliczyli w całym zeszłym sezonie.


OGLĄDAJ, WARTO: (1-0) Minnesota Vikings @ (1-0) Pittsburgh Steelers (19). Imponujące trio cornerbacków Vikings Rhodes-Newman-Waynes zatrzymało Michaela Thomasa w wygranej z Saints 29-19 na tylko 45 jardach po 8 targetach – Antonio Brown to poważniejsze wyzwanie. Ale Steelers w wygranej z Browns 21-18 tylko 14 punktów wygenerowali swoim atakiem. To jak w poniedziałek front-7 Vikings docierał do stóp ruchliwego Drew Breesa może dać Mike’owi Zimmerowi nadzieję na to, że jego atleci są w stanie podobnie docierać do tańczących stóp kolosa z Miasta Trzech Rzek. Ale na Heinz Field Vikings nie wygrali jeszcze nigdy, w dodatku występ Bradforda (bóle dwukrotnie operowanego kolana) do ostatnich minut stał będzie pod znakiem zapytania. Na boisku może więc pojawić się Case Keenum i wtedy ten mecz spadnie kategorię niżej.

(1-0) Dallas Cowboys @ (1-0) Denver Broncos (22:25). Trevor Siemian rzucił 2 touchdowny, ale też będąc pod presją kilka precyzyjnych podań w ciasne prześwity w poniedziałkowej wygranej 24-21 z Los Angeles Chargers, czyli z 7. obroną zeszłego sezonu i kandydatem do Top-10 i w tym sezonie. Ten zakończony zablokowanym field-goalem mecz pokazał Broncos pod Vance’m Josephem jako grupę z lepszą grą biegową i lepiej działającą ofensywną linią, dlatego dzisiejsza wizyta Cowboys w Denver to może być starcie nie lada. Ezekiel Elliott zagra i ostatni tydzień nie przyniósł nowych wiadomości w jego sprawie, więc póki co obowiązuje zdanie “Elliott gra do końca sezonu”. Defensywny koordynator Rod Marinelli dalej robi cuda wokół miernego talentu, zmieniona w 40% ofensywna linia robiła swoje na silnym front-7 Giants i po miesiącach mówienia o regresie Cowboys, Cowboys wyglądali jak jeden z faworytów do SuperBowl. Dziś w Denver pojedynek quarterbacków, o których powinno się mówić mimo wszystko więcej: tylko 4 interceptions w pierwszych 17 meczach kariery Daka Prescotta to najmniej w historii NFL dla minimum 300 prób podaniowych.

(1-0) Philadelphia Eagles @ (1-0) Kansas City Chiefs (19). Chiefs już od czwartej kwarty Week 1 i do końca sezonu grali będą bez swojego najlepszego obrońcy, safety Erica Berry’ego. To odbije się negatywnie na tym, w jaki sposób będą mogli kryć tight-endów rywali. Chiefs są w tym meczu faworytem, ale już dziś strata Berry’ego może być odczuwalna. Carson Wentz ukradł pierwszą godzinę zeszłej niedzieli podaniem do Nelsona Agholora (niespodzianka: Agholor złapał podanie) po bigbenowym scramblu i miał aż 9/11 podań na 148 jardów na 3-rd downie, gdzie w swoim debiutanckim sezonie miał przecież tak ogromne kłopoty. Brak Berry’ego może być odczuwalny, bo Wentz najbardziej lubi znajdować swojego tight-enda Zacha Ertza (8 targetów, 8 chwytów i 93 jardy w wygranej 30-17 z Redskins).

(0-1) San Francisco 49ers (0-1) Seattle Seahawks (22:25). Ten mecz nie znajduje się w tej kategorii z powodu doszukiwania się wielkiego pojedynku w starciu kreatywności Ryana Shanahana z Pete’m Carrollem i talentem zebranym w obronie Seahawks.  Shanahan w swoim ataku przecież nie bardzo ma kim odpowiadać. Ląduje tutaj, bo Seahawks jeszcze przed porażką w Green Bay 9-17 byli faworytem do wygrania NFC, tymczasem tydzień temu obejrzeliśmy powtórkę z rozrywki: te same kłopoty ofensywnej linii, anihilujące grę biegową i spokój Russella Wilsona (na 2/3-downach ukończył zaledwie 6 z 16 podań na 36 jardów). Dlatego warto podglądać, jak Carroll Seahawks z tego wykaraska. Wraca na dzisiejszy mecz Thomas Rawls, przez co zmniejszy się rola Eddie’ego Lacy. Gruby Eddie biegając przeciwko Packers wyglądał tragicznie.

(1-0) Detroit Lions @ (0-1) New York Giants (poniedziałek 2:30). Odell Beckham wraca na jedyny w tym tygodniu poniedziałkowy mecz i jeżeli po zdobyciu 3 punktów w Dallas, wróci też atak Giants, będziemy mieli chyba wczesnego kandydata do nagrody MVP. Niesamowite jest to, że Giants latem nie dodali w wolnej agenturze żadnego ofensywnego liniowego, tym bardziej nie wybrali ani jednego w pierwszych sześciu rundach draftu. To już będzie 7 meczów z rzędu Giants poniżej 20 punktów i średnio zdobywają w tych meczach tych punktów tylko 13,6. Tymczasem bohaterem zeszłotygodniowego comebacku Lions z Cardinals byli nie tylko Matthew Stafford (opowiedz mi coś nowego) i rookie wide-receiver Kenny Golladay (dla tych oczu zagranie tygodnia), ale i obrona. Najgorsza obrona NFL w zeszłym sezonie drapała w pass-rushu po przerwie (mimo tylko 34 snapów narzekającego na bóle kolana Ziggy’ego Ansah), a przed kontuzją zatrzymała Johnsona na 2,1 yards-per-carry.


TO TWOJE ŻYCIE: (0-1) New England Patriots @ (0-1) New Orleans Saints (19). Moim życiem jest czekanie na katastrofę Patriots, ale to nie musi być Twoje życie. Jest to z pewnością najciekawszy mecz drużyn z bilansami “0-1”. Brak w Saints obu zewnętrznych liniowych Terrona Armsteada i Zacha Striefa może nie być tak odczuwalny, bo pass-rush to akurat pięta achillesowa Patriots, w dodatku zabraknie D’onta Hightowera, który skręcił więzadło MCL w meczu z Chiefs. Ostatnim razem, gdy Saints grali z Pats w 2013 roku się działo.

(0-1) Chicago Bears @ (0-0) Tampa Bay Buccaneers (19). Debiut Buccaneers i gwiazdy Hard Knocks Jameisa Winstona, ale mecz jest ten ciekawy z innego powodu. Do Tampy, już jako QB Bears, wraca jego były zmiennik Mike Glennon, podczas, gdy w Chicago już tylko czekają aż zastąpi Glennona nr 2 draftu Mitchell Trubisky. Glennon prowadził comeback z Atlantą i to jego receiverzy (plus Jordan Howard) skasztanili sprawę, nie łapiąc podań do end-zone w ostatnich sekundach meczu. Tworzę klubik sympatii dla Mike’a Glennona: długiego (198 cm), chudego i powolnego, rudego gościa z nieładną facjatą, którego nigdzie nie chcą, a prasa z Chicago szczególnie.

(0-1) Washington Redskins @ (1-0) Los Angeles Rams (22:25). Nowy trener Rams Sean McVay zmierzy się z tym, któremu jeszcze sezon temu asystował, z Jay’em Grudenem. Tydzień temu Rams zdobyli ponad połowę punktów (46), które zdobyli we wszystkich 7 meczach rozegranych w Los Angeles sezon temu. To jedna strona medalu, bo po drugiej stronie boiska zostali pierwszym teamem w historii NFL, który w meczu otwarcia sezonu miał 2 pick-sixy i jedno safety. Przejście z Jeffa Fishera na jednego z najbardziej utalentowanych ofensywnych koordynatorów NFL i dodanie jako defensywnego koordynatora Wade’a Phillipsa właśnie tak wygląda.

(1-0) Buffalo Bills @ (1-0) Carolina Panthers (19).  Obrona Panthers była przeciwko 49ers bezbłędna w każdej formacji, zatrzymując Niners na tylko 3 punktach. Front-7 Caroliny w niczym nie ustępował temu co zrobili w zeszłym tygodniu Jaguars czy Ravens. Atak? Tu nie było już tak różowo. Bills z kolei grali tylko z outsiderami z Jets (21-13), ale ten mecz powie trochę więcej w jaką stronę zmierzają Cam Newton (14/25 completions w Week 1) i jego nowa broń Christian McCaffrey.


ODSUŃ DZIECI OD EKRANU: (0-1) Arizona Cardinals @ (0-1) Indianapolis Colts (19). Jeszcze żaden mecz w tym sezonie nie był tak osłabiony przez kontuzje. Colts zagrają znów bez Andrew Lucka, ale też raz jeszcze bez swojego najlepszego liniowego Ryana Kelly’ego i bez swojego najlepszego cornera – jak nie obrońcy – Vontae Davisa. Cardinals  z kolei już bez wymienionego wyżej Davida Johnsona, ale także bez WR2 Johna Browna i bez całej lewej strony ofensywnej linii (Humphries/Iupati) szukali będą teraz nowej tożsamości. Good Luck!

(0-1) Cleveland Browns @ (1-0) Baltimore Ravens (19). Dlaczego odsunąć? Bo to nadal są Cleveland Browns i DeShone Kizer w debiucie został aż 7-krotnie zsackowany, czekając z podaniem 3,1 sekundy, podczas gdy ligowa średnia to 2,6. Ale ten mecz wpada do tej kategorii także dlatego, że w blowoucie 20-0 w Cincinnati front-7 Ravens zrobił w Week 1 krwawą rzeźnię (wideo poniżej).

(0-0) Miami Dolphins @ (0-1) Los Angeles Chargers (22:05). To mecz, w którym zagra Jay Cutler – niewątpliwie szaleńczo przystojny, ale też ktoś, kto z uwagi na swoje przywiązanie do używek, beztroskę i olewczość nie powinien być przykładem dla Twoich dzieci. Z kolei po drugiej stronie ciągle znajdujący nowe sposoby na porażkę Chargers, a dodatkowo ryzyko, że ktoś z Chargers strasznie się kontuzjuje.

(0-1) Tennessee Titans @ (1-0) Jacksonville Jaguars (19). Jaguars biegali w zeszłym tygodniu aż 39 razy (Fournette w aż 56% prób widział box pełen 8 graczy – najwięcej w Week 1), Blake Bortles miał tylko 11 celnych podań i było to nic więcej, tylko potwierdzenie tego, o czym Doug Marrone caluśkie lato mówił. Ale Jags mieli też aż 10 sacków na manekinach bez Duane’a Browna tworzących linię ofensywną Texans (rekord Texans) i wywołali 5 wstrząśnień mózgu graczy Texans (rekord Texans) – więc to nie dla dzieci. Pytanie do Titans, czy Exotic Smashmouth to już przeszłość, bo w porażce z Raiders ratio podań do biegów sprawiło, że wyglądali jak zupełnie inna drużyna, niż w zeszłym sezonie.

(0-1) New York Jets @ (1-0) Oakland Raiders (22:05). Druga połowa tego meczu może się naprawdę nie odbyć. Zanim zresztą Jets stali się najbardziej ubogą w talent drużyną w NFL, Derek Carr w dwóch meczach rzucił im 6 touchdownów i nie miał żadnej interception. Marshawn Lynch w powrocie po sezonie przerwy wyglądał fe-no-me-nal-nie.


fot. AP Photo
fot. AP Photo

Piotr Stokłosiński

Week 1 nie porwał naszych serc, nie przyniósł ze sobą pasjonujących końcówek, ogromnych sensacji (No chyba, że nie doceniasz Chiefs), ani niczego, co zapadnie nam w pamięć na dłużej, niż do dzisiaj. Okej, J.J. Watt wkraczający na boisko z flagą Teksasu kilka dni po niechcianych odwiedzinach Huraganu Harvey zrobił wrażenie, ale gdy rywalizacja na poważnie się rozpoczęła, nawet z niego uszło powietrze.

W zeszłym roku tylko Rams Jeffa Fischera mieli mniej niż 300 jardów na mecz w ofensywie, a nowy sezon zainaugurowała tak słabym wynikiem blisko połowa drużyn NFL. Powiedzieć więc, że większość fanów po pierwszej niedzieli z futbolem od ośmiu miesięcy nie była specjalnie zachwycona, to jak nic nie powiedzieć. Ale gdy pierwsza złość minęła, zabraliśmy się za nadrabianie meczów, których nie dało się obejrzeć, bo przecież człowiek rozdwoić się nie umie i nagle okazało się, że do ligi weszła najlepsza klasa debiutantów od kilku dobrych lat.

No dobra, nie chcę rzucać przesadzonymi tezami – o czym słusznie pisał ostatnio Krzysiek Krzemień na swoim blogu – ale wielu tych młodych chłopaków tylko potwierdziło świetne występy z meczów przedsezonowych. Jeśli nie przestaną imponować, Draft 2017 faktycznie może przejść do historii.

W NFL w ostatnich latach najbardziej na wartości stracili chyba biegacze: coraz bardziej niestabilni z formą, permanentnie poobijani, często zbyt zależni od dobrej linii ofensywnej. Nowy narybek na tej pozycji ma jednak ochotę wyjść z transparentami przed siedziby swoich klubów i domagać się lepszego traktowania, zwłaszcza płacowego, zawodników na tej pozycji. Potrzebują jednak więcej argumentów, dlatego z wielką uwagą będziemy śledzić ich kolejne mecze. Ale póki co, połowa z pierwszej szóstki najefektywniejszych biegaczy w tym sezonie to pierwszoroczniacy.

Kareem Hunt (Chiefs) pokazał się już w meczu otwierającym sezon przeciwko Patriots, teraz Chiefs zagrają z Eagles, którzy mogą się pochwalić jednym z czołowych front-7’s w lidze. Czeka go więc trudniejszy test. Dalvin Cook (Vikings) będzie próbował wymijać defensorów Steelers, a Leonard Fournette (Jaguars) i jego klub goszczą u siebie Titans. Każdy z tej trójki zagra więc przeciwko solidnemu kandydatowi do zameldowania się w postseason. Nie należy też zapominać o zupełnie porządnych występach Tarika Cohena (Bears), Christiana McCaffrey’a (Panthers) i Joe Mixona (Bengals).

Jak u siebie rozpychają się też w tej lidze nowi rozgrywający. Mitchell Trubisky (Bears) musi co prawda jeszcze poczekać na swój debiut, ale konia z rzędem temu, kto nie wierzy, że nie dostanie swojej szansy w tym sezonie. Deshaun Watson (Texans) już zdążył wygryźć ze składu Toma Savage’a (a właściwie to 27-latek sam pogrążył się pierwszą połową przeciwko Jaguars), DeShone Kizer powoli, bez fajerwerków, ale w sposób budzący sympatię nieśmiało zdejmuje klątwę z pozycji QB w Cleveland. Po preseasonie świetnie wrażenie pozostawił też Patrick Mahomes (Chiefs), choć wygląda na to, że będzie musiał poczekać, aż Alex Smith przestanie przypominać skrzyżowanie Toma Brady’ego z Aaronem Rodgersem. Wśród tych łapiących podania (póki co) brakuje co prawda równie efektownych debiutów, jak wśród running-backów, ale hej, wybrany z nr 5 draftu Corey Davis już stał się najlepszym kumplem Marcusa Marioty (QB Titans podawał w jego kierunku 10 razy w meczu z Raiders).

O ile ofensywna jakość tegorocznych rookies jest w tej chwili znacznie powyżej oczekiwań, to o obrońcach już przed draftem czytaliśmy, że faktycznie mogą odmienić kilka zespołów w tej lidze. Co prawda Taco Charlton przespał nieco pierwszy mecz Cowboys z Giants (zero tackles, zero sacków, zero czegokolwiek przeciwko ofensywnej linii Giants i Eli’owi Manningowi) i wciąż najlepiej go zapamiętamy z rozdawania tacos w preseason, ale pozostali nie zawiedli.

T.J. Watt (linebacker Steelers) wygląda jak mniejsza, ale nie mniej atletyczna wersja swojego brata (7 tackles, 2 sacki, INT), Jabrill Peppers (safety Browns) robił co mógł przeciwko zawsze mocnym w ataku Steelers, a Haason Reddick (linebacker Cardinals) wygląda dokładnie tak, jak chcieli tego włodarze ekipy z NFC West przed sezonem (8 tackles, z czego aż 6 solo!). A trzeba przecież pamiętać, że kontuzjowany i niegrający jeszcze (kostka) nr 1 draftu Myles Garrett (defensive-end Browns) może tylko wzmocnić pozytywne wrażenie, podobnie jak Reuben Foster (linebacker 49ers), który zaczął mecz z Panthers świetnie, ale zszedł z kontuzją już w swojej pierwszej kwarcie w NFL.

Warto w tej wyliczance podkreślić też, że Jamal Adams (safety Jets), wygląda jak jedyny, który nie chce w Jets tankować, a Shaquill Griffin (corner Seahawks) wskoczył w buty wykluczonego z gry Jeremy’ego Lane’a i choć widać było, że gra ostrożnie, z dużą dozą asekuracji, to jak na występ pierwszoroczniaka przeciwko Aaronowi Rodgersowi i spółce, spisał się bardzo porządnie.

Dzieciaki piszą bardzo fajną historię, dla nich może i dobrze, że ta liga zaczęła się jak się zaczęła. Wszyscy skupiają się na tym właśnie, zamiast na ich dobrych występach. Presja nie wzrosła, ludzie docenili, ale nie rozpływali się, a oni mają warunki, żeby spokojnie pracować i imponować dalej, mając w CV kolejny etap doświadczenia, czyli pierwszy mecz w NFL za sobą.


fot. AP Photo
fot. AP Photo

Karol Górkiewicz

Co może być prawdą po 1 tygodniu?

Godzina, dzień, tydzień po pierwszym tygodniu, to czas przereagowań, overhype’u i innych wariacji. Week 2 zazwyczaj weryfikuje większość z tych teorii spiskowych i bardzo często się okazuje jakimi panikarzami jesteśmy. Ale część z tych rzeczy się sprawdzi i w tym tygodniu, więc co to będzie?

Zacznijmy od góry – KONIEC PATRIOTS, BRADY JEST STARY, ZERO OBRONY. Spokojnie – to dalej jest team Belichicka, który w tym biznesie jest mądrzejszy od wszystkich, a na pewno od nas. Wrzesień jest częścią preseason dla tych lepszych – a na pewno dla starszych zespołów w NFL. Przed Patriots dziś mecz z Saints – idealny by rozruszać ofensywę –  i w Week 3 z Texans: Belichick i Patricia ograniczą Hopkinsa i wystarczą im 2-3 touchdowny do wygranej. Widzę tutaj 2-1 do końca września i na przełomie miesiąca mecz z zagadkowymi Panthers.

Za to niedawni rywale Pats, czyli Kansas City Chiefs, którzy zaskoczyli świat na inaugurację ligi – mogą być faktycznie for real. I nie mówię tutaj o Alexie Smithie, który nie zacznie co mecz rzucać długich piłek do receiverów. Mam na myśli dwóch młodych: drugoroczniaka, speedstera Tyreeka Hilla i debiutanta Kareema Hunta (btw, kiedy ktoś w Stanach wpadnie na pomysł nazywania ich “The Double E’s”?). Pierwszy gwarantuje możliwość big plays i każda defensywa musi się ustawiać przeciwko zagrożeniu z jego strony. A to powinno rozciągnąć defensywę i pozwolić na swobodę w krótkich i średnich ścieżkach Travisowi Kelce i pozostałym receiverom. Drugi – Hunt – zaskoczył wszystkich poza Andy’m Reidem historycznym występem jako debiutant – dodatkowo przeciwko niedawnym mistrzom NFL. Tutaj znajdziecie szerszą analizę jego występu z pierwszego tygodnia – Samuel Gold świetnie pokazuje jakość w grze Hunta, zaplanowanie tych zagrywek przez Reida i świetną egzekucję. I przy okazji – Justin Houston is back, ta obrona żyje!

Jestem wielkim fanem tego co GM Los Angeles Rams Les Snead zrobił w tym offseason. Przypomnijmy: dano Jaredowi Goffowi w końcu jakieś bronie. Mianowicie podpisano Roberta Woodsa, pozyskano w wymianie z Bills Sammy’ego Watkinsa i wybrano w 2/3 rundzie najpierw TE Geralda Everetta, a potem być może steal tego draftu Coopera Kuppa (no pun indented).

Efektem jest to, że przepłacony rok temu Tavon Austin jest teraz najczęściej wykorzystywany tylko jako decoy w pre snap motion, aby pokazać Goffowi co gra obrona. Do baaaaardzo marnej rok temu linii ofensywnej dodano weterana i top-3 lewego tackle’a ligi Andrew Withwortha, plus centra Johna Sullivana. Efekty widać od razu.

Natomiast największą różnicą jest zmiana trenerów – Mr 8-8 Jeffa Fishera zastąpił najmłodszy trener w historii ligi Sean McVay, dotychczas ofensywny koordynator w Redskins. A McVay swoim defensywnym koordynatorem mianował współtwórcę No Fly Zone Broncos, czyli Wade’a Phillipsa.

Dzięki tym zmianom cały ofensywny system sprzyja teraz młodemu QB (Goff za miesiąc kończy 23 lata), który ma łatwiejsze ready, często czyta tylko połowę boiska i dzięki wzmocnieniom, ma znacznie więcej czasu w kieszeni, a do tego receiverów, którzy są dużym zagrożeniem. I kolejna ważna rzecz, której jeszcze nie było widać statystycznie w pierwszym tygodniu. Todd Gurley wrócił do życia – pomijam 2.1 YPC – ale miał świetny touchdown-rush, w którym wyglądał mocno, jak diabli. Do tego miał aż 5 chwytów na 56 jardów, co jest dużą poprawą w porównaniu do jego pierwszych dwóch lat w lidze (razem 64 chwyty w 29 meczach). Za czasów Fishera Gurley widział regularnie 8 osób w boxie i schodził przy 3rd downach, co doprowadzało jego fantasy-ownerów do białej gorączki. Teraz Gurley powinien mieć znacznie więcej miejsca i ma możliwość stać się kompletnym running-backiem.

Myślę, że Rams będą wyraźnie lepsi w tym sezonie i wobec problemów Cardinals z Carsonem Palmerem i zdrowiem Davida Johnsona, a Seahawks z ofensywną linią i 49ers… ze wszystkim, Rams mają szansę zamieszać w NFC West i powalczyć o swój dłuższy sezon. I jeszcze jedno, defensywa w pierwszym tygodniu była bardzo dobra (przeciwko Colts, ale jednak), a dziś na mecz z Redskins do gry wraca Aaron Donald. Godzina 22:25, Rams vs Redskins.


Typy

Klasyfikacja po Week 1 przedstawia się następująco:

  1. Maciek 4-1
  2. Karol 2-2-1
  3. Piotr 2-3

Przypominamy, że typujemy, którą stronę spreadu wybrać. Kursy mogą nieznacznie się różnić, bo typujemy w z reguły innym czasie.

Maciek:

Colts +7 (z Cardinals u siebie)
Eagles +5.5 (w Kansas City)
Broncos +2.5 (z Cowboys u siebie)
Giants -3 (z Lions u siebie)
Browns +8 (w Baltimore)

Karol:

Cowboys -2 (w Denver)
Raiders – 13.5 (u siebie z Jets)
Rams -2.5 (u siebie z Redskins)
Dolphins +3.5 (w L.A. z Chargers)
Patriots -6.5 (w Nowym Orleanie)

Piotr:

Cardinals -7 (w Indianapolis)
Chiefs -5.5 (u siebie z Eagles)

Patriots -6.5 (w Nowym Orleanie)
Titans -1.5 (w Jacksonville)

Vikings +6 (w Pitsburgu)


Baltimore Ravens z Ray’em Lewisem stworzyli niegdyś obronę, do której wszystkie obrony Ravens będą porównywane. Nie jest absolutnie niczym ciekawym oglądać Ravens w ataku, ale dzięki głębi we front-7, z niezniszczalnym Terrellem Suggsem i z prawdopodobnie najlepszym w NFL duetem safeties Jefferson/Weddle, skład trenera Harbaugh to kandydat na nr 1 obronę NFL w tym sezonie. Poniżej Brett Kollman pokazuje dokładnie co zrobili w Week 1:

 

Poprzedni artykułPytania na początek sezonu 2017/18: Kto najbardziej zyska na słabości Konferencji Wschodniej?
Następny artykułBielecki: Życie to nie Trade Machine

2 KOMENTARZE