Dziś w Palmie.
Wspominam Adama Wójcika i telewizyjne czasy polskiej koszykówki, czasy dominacji Zeptera i dziesięciolecia dominacji “Profesora”.
Mówimy o walce Mayweather/McGregor, klimacie w reprezentacji Polski, o oglądaniu Przemka Karnowskiego Live, szachach i intrygach na linii Boston-Cleveland, decyzji Noela i kontuzji Solomona Hilla.
Sprawdzamy też Wasze komentarze z piątku, #pasmistrzowski, obronę Arsenalu, a zNYK dla całego Świata rozwiązuje problem Bruno Caboclo gratis.
[wpdm_file id=483]
muzyka: Drake “Freak In You” (Remix)
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
a właśnie szukałem miejsca gdzie Was pohejtować że jeszcze nie ma Wójcik tribute :)
Adam założył klub KKS Kobierzyce (pod Wrocławiem), gdzie grali i rozwijali się jego synowie, którzy przynajmniej podczas minionego sezonu próbowali swoich sił we Francji. Oby Adam miał pieczę nad nimi tam z góry. Kondolencje dla całej rodziny po jakże ogromnej stracie ojca, męża, wspaniałego człowieka i zawodnika. Wczoraj Wrocław pożegnał Adama pod legendarną Kosynierką. Ponoć były setki ludzi. Ja wczoraj nie mogłem, jadę dzisiaj!
Było sporo osób, całość robiła wrażenie. Śmierć Adama, z uwagi na to, że jego problemy zdrowotne nie były upublicznione naprawdę zaszokowała całe miasto.
Quem di diligunt, adolescens moritur.
Człowiek od którego praktycznie zaczynałem moje zainteresowanie koszykówką.
Adam Wójcik grał aż do 2012 roku – kończył karierę w Śląsku Wrocław (wtedy przejętym przez Przemysława Koelnera, właściciela obecnie WKK Wrocław, na który ultra klbole nie chodzili). Był też trenerem klubu z Kobierzyc (podwrocławska i bogata dzięki strefie ekonomicznej gmina), gdzie grali jego synowie. W trenerce pomagał mu wąsaty, dobrze znany z lat ’90 podkoszowy Jerzy Bińkowski. Obecnie synowie są w Chalon, we Francji.
Nie mam żadnego osobistego wspomnienia z Adamem Wójcikiem i nawet się cieszę. Chce go pamiętać jako tego wysokiego blondyna z telewizji Szaranowicza i Łabędzia. Dającego paczki nad ludźmi. Idola. Gościa z innej planety.
Ja odpowiem tak, jak Maciek – milczeniem. Wspomnień mam dużo, jedno prywatne, reszta pewnie tożsama z “dziećmi lat 90” (nie mylić z urodzonymi w latach 90.). Smutek z powodu odejścia Adama chodzi za mną do teraz, mam ogromną nadzieję, że synowie zrealizują to, co jemu samemu nie było dane.
zNYKu – serio? Przez 25 lat nie widziałeś żadnego meczu Wójcika? Ani z czasów kadry ani z czasów Zeptera? Ciężko mi w to uwierzyć, to trzeba się wyjątkowo było uchować chyba w jakimś głębokim lesie.
Gortat zaczął ponoć oglądać dopiero w 17-18 roku życia, Lampe jako nastolatek uciekł do Szwecji. Może to kwestia Łodzi jako miejsca, kultury koszykarskiej tamże, chyba braku ekstraklasowych drużyn w tamtym czasie. Z drugiej strony Drim Tim, Duży Tata
Nie jestem przekonany, że Łódź jako miasto była złym miejscem dla zainteresowania się polską koszykówką w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych – bez względu na brak męskiej koszykówki w ekstraklasie. Ja również mieszkałem wówczas w tym mieście i jednak pamiętam ten najlepszy okres gry Wójcika i Zielińskiego bardzo dobrze pomimo, że w mieście wówczas królowała zdecydowanie piłka nożna – jako, że zarówno Widzew jak i ŁKS zdobywały wtedy mistrzostwa Polski. Ale na Widzewie (dzielnicy), gdzie mieszkałem – na fali chwilowej wówczas popularności koszykówki w Polsce powstało wtedy wiele boisk do kosza, mnóstwo chłopaków wówczas grało na nich. Liga była zresztą wtedy dostępna nawet w TVP – pamiętam zwłaszcza finały z 1998 r. między Pruszkowem a Śląskiem Wrocław. Poza tym w Łodzi silne były wówczas koszykarki ŁKS-u oraz Polfy Pabianice (Pabianice są rzut beretem od Łodzi). Artykuły o koszykówce (na pewno o ME 1997 i naszym 7 miejscu) czasami były też w szalenie popularnym wówczas wśród dzieciaków BravoSport. Myślę że i w Łodzi nie istniał więc tylko jeden schemat – bo jedni się interesowali koszem od małego, inni dopiero w liceum, inni tylko tym z NBA a inni zupełnie wcale. Podejrzewam zresztą, że takie same lub zupełnie odmienne doświadczenia z lat 90 mogli mieć nie tylko ludzie mieszkający w tym samym przecież mieście czyli w Łodzi, ale także i w każdym innym dowolnym wybranym, większym mieście w Polsce.
Las był głęboki. Łagiewnicki.
Moja awersja do przaśnej “białej koszykówki” była jednym z najsilniejszych determinantów mojego życia kibica, co skutkowało kompletnym desinteresment dla tego “czegoś”. Nigdy na boisku nie byłem Plutą, Tomczykiem, czy Panem Królikiem. Zresztą szczerze mówiąc nie pamiętam, żeby ktoś z kolegów w podstawówce czy potem w liceum miał ich za swoich idoli. W Łodzi byliśmy All NBA. Brak lokalnych herosów (oprócz Sylwii Wlaźlak).
Rzut Krzykały widziałem po raz pierwszy w tym roku.
Ja wiem, że to może być dla wielu ludzi szokujące. Przepraszam.
mam podobny stosunek do koszykowki w wydaniu europejskim, ale tamten
Śląsk z Zielińskim, Tomczykiem i w najwiekszym stopniu własnie z Adamem Wójcikiem to był taki powiew NBA w tej przaśnej Polsce lat 90-tych. Trudno było jarać się (s)kopaną epoki Dziurowicza. Był
koszykarski Śląsk, relacje TVP z red.Szaranowiczem i Łabędziem. btw, to niewiarygodne jak zaprzepaszczono wtedy hajp na kosza , przy patologii w nożnej i będącej wówczas nigdzie siatkówce.
Np Miglinieks i McNaull grali wtedy pick-and-roll na światowym poziomie i myślę, że bez jakiejkolwiek przesady można wliczyć w to też NBA z przełomu milleniów.
Nie mogę w to uwierzyć, jako że sam się wychowywałem w tamtych czasach (rocznik 81) i z tego co pamiętam, to jeśli gdziekolwiek było cokolwiek z kosza, to się to chłonęło całym sobą. Czy to rywalizacja Zeptera z Mazowszanką czy te pocięte mecze NBA na DSF czy wszystko inne. Baa, człowiek to nawet nagrywał na video. No ale może w Łagiewnikach nie było aż tak dobrej telewizji, kto wie ;)
Wiemy o kim był serial “Daleko od szosy”! :)
Ja też nie wierzę, że ZNYK, jako człowiek interesujący się światem i szeroko pojętym sportem, w przedinternetowej rzeczywistości lat 90, gdzie zbiorowa ekscytacja była bardziej zbiorowa, a treści docierały do wszystkich przez podobne kanały dsytrubucji, na boomie koszykówki jaka wybuchła, nie oglądał Wójcika nawet przez moment. Chyba że był wtedy dzieciakiem do lat 5 (a nie był) albo staruszkiem -ignorantem z problemem wzrokowo-słuchowym.
# nie wierzymy:)
https://twitter.com/harris_stavrou/status/901447768832708608
Wczoraj pod wrocławską kosynierką zebrało nas się sporo osób, w tym wielu kolegów z parkietu Oławy, by uczcić Adama – warto obejrzeć te kilka wzruszających momentów(są na portalach wrocławskich gazet) i wystąpienie Maćka Zielińskiego… Nam pozostaje obserwowanie jak rozwijają się synowie Adama i życzyć im powtórzenia sukcesów taty.
W marcu 2016 oddawałem szpik – ludzie zgłaszajcie sie jako dawcy!!!!!
Adam był zajebiście pozytywnym człowiekiem, uśmiechnięty zadowolony z życia optymista.
Czy to na imprezach po zdobyciu misia, czy na luźnych poza treningowych girerkach na kosynierce zawsze pogodny, zawsze wyluzowany. Mam wrażenie ze miał jakiś przycisk który uruchamiał przed meczem i wtedy było na serio, ale tylko wtedy.
Wielko smutek!
To był jakiś 99, 2000 rok. Ojciec dostał bilety na mecz Śląska z Bobrami Bytom (mieszkamy w Lubinie). Przed rozgrzewką Wójcik i Zieliński rozdawali autografy i ojciec podpuszczał, bym
podszedł. Miałem 9 lat i… Przestraszyłem się ich wzrostu. Nie podszedłem.
Rok nie pamiętam który ale stawiam na 97. W moim miasteczku gościła kadra Polski. Ja (12lat) + brat (7) jako stali bywalcy hali zostaliśmy wpuszczeni na trening. Po treningu była okazja do uzyskania autografów i krótkiej pogawędki. Oczywiście nas zamurowało i nie wydusiliśmy nic. Choć autografy mamy wszystkich. Jedynym, który zamienił z nami kilka słów był Adam. Mieliśmy ze sobą dwa zeszyty z “wycinkami” z gazet. W jednym wieści i postaci z NBA w drugim PLK i kadra. Oczywiście ten właściwy z PLK zaginął w ogniu wydarzeń i musieliśmy okłamać Adama na pytanie “Też tam jestem?”. Zeszyt przetrwał do dziś a wspomnienie jakby z wczoraj.
A propos bramek na wyjeździe, a efekt własnych 4 ścian? Jaki jest % wygranych u siebie a jaki na wyjeździe? Wyjazdowe bramki to premia za trudność, a przy remisach to dodatkowa premia za atrakcyjność (w ogólnym przypadku lepiej obejrzeć 3:3 niż 0:0).
Chyba fajniejsze niż dogrywki, bo przegrywająca bramkami drużyna musi więcej ryzykować, niż spokojnie czekać na dogrywkę.
premia za atrakcyjność gry gości…gospodarze za to myślą tylko o tym by być na zero z tyłu.
Będąc z Wrocławia i wychowując się jako młody dzieciak niejako na koszykówce wielkiego w tamtych czasach Śląska nie sposób nie napisać kilka zdań o Adamie Wójciku. Czasy Zeptera, czy potem Zeptera Idei Śląska Wrocław, to złoty okres (przełom lat ’90 i 2000) koszykówki w Polsce. O siatkarzach nikt jeszcze nie myślał. Piłkarze jacy byli tacy byli. Koszykówka wszechobecna w mediach (telewizja, gazety) narkęcana świetnymi pojedynkami na szczycie gdzie królowały takie ekipy (nie licząc Śląska) jak Bobry Bytom, Mazowszanka Pruszków, Stal Ostrów, Komfort St. Gdański. Adama Wójcika osobiście nigdy nie znałem. No może za wyjątkiem kilku zdobytych autografów czy wspólnych pamiątkowych zdjęciach. Znałem go za to doskonale jako koszykarza. Patrząc wstecz teraz uważam go za absolutnie znakomitego koszykarza. W historii Polski na pewno jednego z nalepszych, a już na pewno najlepszego w ostatnich 20 latach. Ktoś może powiedzieć “ale przecież Gortat lepszy”, “Gortat gra w NBA!”. Nieprawda, tak wyszkolonego techniczne zawodnika wysokiego jak AW#10 w ostatnich dwóch dekadach nie było. Ten rzut o którym mówi Maciek, czyli obrót na prawej nodze, markowanie rzutu a następnie wejście pod kosz to wyprzedzenie czasów. Zresztą jak świetnie opanowany rzut po piwocie z odchylenia. Twierdzenie, że urodził się o około 10 lat za wcześnie pod kątem NBA we Wrocławiu jest od bardzo dawna wypowiadane. Problemem tamtej NBA było małe otwarcie się na koszykarskich graczy z Europy. Dzisiaj, czy nawet te 10 lat temu, gość o takim wzroście, takiej mobilności i świetnym rzucie szedłby do NBA z marszu. Mało na polskim yt jest filmików jak grał, za mało jest highlightów. Najlepszym co znalazłem było jak w meczu reprezentacji ćwiczył Francuzów. Wracając do Śląska i złotego okresu koszykarskiego Wrocławia aż się łza w oku zakręca myśląc o tym wszystkim. Każdy mecz euroligowy to osobna strona w gazecie, reportaż w telewizji a potem w dniu meczu tłumy jadące zewsząd do Hali Ludowej. Adam Wójcik, Maciej Zieliński i Dominik Tomczyk to taka polska wielka trójka. Trzech ludzi, którzy potrafili odmienić każdy mecz w pojedynkę. Dodać do tego wczesnego Miglinieksa, Joe McNaulla, Charlesa O’Banona czy też późniejszych Lynn’a Greera, Dainiusa Adomaitisa, Micheala Whrighta. Nazwiska możnaby wymieniać dalej. W takim klubie musiał grać najlepszy w tym okresie polski koszykarz. Łza w oku się kręci we Wrocławiu od dawna, że nie ma już takiego klubu, który generowałby takie emocje jak tamty Śląsk. Łzy płyną jeszcze większe, że odszedł ktoś taki jak Adam Wójcik.
Komfort Stargard, ale Szczeciński.
Słuchałem sobie Palmy do pokera, całkiem spoko grałem, więc więcej takich Plam, a na pewno za rok też wykupię abonament. Anyway, zacznę od tego co dopiero później mnie trafiło, ale szacunek dla Ciebie Maćku, za ten hołd dla Wójcika. Ja osobiście też nie mam za bardzo wspomnień, w których by był, prócz tego, że kiedyś pewnie rzucił sporo punktów mojej Noteci Inowrocław, ale widać, że był dla Ciebie ważny i myślę, że 16-17 letni Maciek Kwiatkowski noszący blond włosy, byłby dumny ze starszego siebie, który a) uczcił pamięć kogoś ważnego dla siebie, b) uczcił pamięć kogoś ważnego dla siebie za dzieciaka
Co do Noela, to jedno pytanie mi się nasuwa. Skoro Noel nie wziął tego deala, to co w takiej sytuacji sądzić o Philadelphii? Jeśli wiedzieli, że ma takie żądania, to może jednak Anderson, Splitter, drugorudnowy pick i Bogut – którego od razu zwaivowano, to nie taki najgorszy deal za 2 miesiące gracza, który utrudnia tankowanie i ma za duże oczekiwania?
Co do tych statsów za 3 i tendencji wzrostowej odnośnie %, to takim samym graczem jest RoCo. Nie podeślę teraz dokładnych statów, bo nie chce mi się szukać, ale kolejny sezon z rzędu rozkręcał się jeśli chodzi o rzut za 3 i w styczniu/lutym/marcu już spoko to wyglądało.
Co do Wengera, to ktoś, chyba słusznie, zauważył, że a) Wenger ma kompleks Fergusona, czyli chciałby odejść w chwale, tak jak on. b) Wenger bez Arsenalu by umarł – to całe jego życie.
Fajna Palma, + dla Znyka, że skoro nie miał nic do powiedzenia o Wójciku, to nie leciał truizmami, tylko to otwarcie przyznał, i piątka dla Olgi, mam nadzieję, że częściej będzie się pojawiać w tle, bo to zawsze fajny przecinak takiej formy, którą ma Palma;P
Fajne macie te wspomnienia, ja też mam kilka Finały Zepter – Mazowszanka (Tomczyk jeszcze w Pruszkowie), później Wrocław – Włocławek itd. Każdy jakieś ma (no może z małymi wyjątkami). Ale pół żartem pół serio, dlaczego mój poprzedni wpis do tego artykółu z 13:58 ma tylko 3 lajki? Na prawdę proszę was zgłoście się jako dawcy, Adam zmarł na chorobę na który my wszyscy jesteśmy lekarstwem. Taki apel z mojej strony aby zrobić coś dla innych, Adam na pewno by to poparł i był z Was dumny. Trochę patosu ale może to zadziała lepiej niż 4 wykrzykniki. Pozdrawiam.
Kiedyś i Gorlice były nakręcone na koszykówkę (Glimar Gorlice). W latach świetności zawitała do nas kadra (Wójcik, Zieliński, Tomczyk, Pluta…) na mecz towarzyski chyba z Wielką Brytanią. Pamiętam, że na poranny trening nie było szans dostać się do hali, a za autobusem kadry biegliśmy przez pół miasta po meczu.
Zeszyt z autografami do dziś leży gdzieś na strychu.
P.S. takie lata że na meczach Glimaru hala zawsze była nabita na maxa- 1000 osób. Teraz cała kasa z miasta idzie na IV-V ligę piłki nożnej i na trybunach jest 200-300 osób…
Amerykańska myśl trenerska pojawiła się dawno temu w Pruszkowie, chyba w sezonie 2001/2002, ale nie pamiętam nazwiska tego coacha i nie mogę go namierzyć na żadnych archiwalnych stronach.
Z “80 lat pruszkowskiej koszykówki” Jerzego Kwasiborskiego:
“Po raz pierwszy w polskiej lidze drużynę miał prowadzić Amerykanin – Mike McCollow, który jednak został zwolniony w listopadzie z powodu słabych wyników pracy”.
Sezon 1998/1999, Hoop Pekaes Pruszków
zNYK odegrał się na Maćku. MK kiedyś w palmie powiedział, że nigdy nie oglądał “ucha prezesa”. Pamiętam, że zNYKiem to wtedy tąpnęło…