Każdy zdanie mieć swoje może

45
fot. newspix.pl
fot. newspix.pl

Miałem napisać tekst o czymś zupełnie innym, ale targnięty impulsem emocjonalnym muszę dać upust swoim przemyśleniom w znajomym temacie. W temacie, który właściwie towarzyszy nam od roku i chyba towarzyszyć będzie jeszcze przez długi czas.

Chodzi oczywiście o przejście KD do Warriors i o narracje, które wokół tego się tworzą. Punktem zapalnym do tej wypowiedzi był monolog Przemka Kujawińskiego (którego skądinąd bardzo lubię słuchać i czytać i serdecznie pozdrawiam) w ostatniej PNŻ adresowany do wszystkich kibiców, którzy ośmielają się krytykować Duranta za to, co zrobił i narzekają na to, że przez to NBA w kolejnych sezonach będzie nudna i monotonna.

Powiem szczerze, że po części odebrałem tę wypowiedź personalnie i w jakimś stopniu poczułem się koszykarskim Januszem. Nie dlatego, że w lipcu zeszłego roku stałem się wielkim hejterem Duranta i spaliłem jego koszulkę, bo wcale jego hejterem nie jestem, nie byłem i nie będę, a jego koszulki nawet nie miałem, więc problem jej utylizacji sam się rozwiązał. Poczułem się tak, ponieważ pewna część mojego umysłu nie jest w stanie przestać krytycznie patrzeć na ten ruch. Z jednej strony bowiem doceniam go za odwagę przy podejmowaniu tej decyzji, bo na pewno był świadomy tego, w jakim stopniu ucierpi jego wizerunek wśród kibiców. Nie dziwię mu się też, bo być może dołączenie do Warriors to była jedyna (a na pewno najkrótsza) droga do sięgnięcia po upragniony pierścień. Z drugiej jednak strony, ruch ten nie budzi we mnie ani odrobiny szacunku. Po prostu. Sorry KD, nawet jak zdobędziesz pęczek pierścieni, to dla mnie nigdy nie będziesz Dirkiem.

Ale mniejsza o to, co sądzę o Durancie, bo nie o to tutaj chodzi i tak naprawdę mało kogo to interesuje. Najbardziej poddenerwowało mnie to, że odbierane jest ludziom prawo do wyrażania własnych opinii.

Albo uważasz tak jak ja, albo jesteś Januszem albo innym Faryzeuszem. Czemu prawidłowa może być tylko jedna narracja?

Kto zdecydował o tym, że to co zrobił Durant, jest jedyną słuszną i najlepszą drogą?

Dlaczego to zdobycie pierścienia jest traktowane, jako najważniejszy cel w życiu koszykarza, który uświęca wszystkie środki?

Ktoś może mi wytłumaczyć?

Bo ja tego nie wiem.

I jeszcze raz – nie oceniam samego Duranta. Zresztą nie jestem nawet w stanie jednoznacznie go ocenić, bo każdego dnia, w zależności od tego, jaki mam nastrój, jaki jest dzień tygodnia, czy świeci słońce i co zjadłem na śniadanie, mam inne spojrzenie na jego sprawę. Tym bardziej mogę zrozumieć, że na świecie są zarówno ludzie, którzy opowiedzieli się po którejś ze stron – albo całkowicie popierają decyzję KD, albo go za nią hejtują. I każdy będzie miał na obronę swojej tezy mocne argumenty. A to dlatego, że nie da się jednoznacznie powiedzieć, czy decyzja Kevina była dobra czy zła. Jak to w życiu, każda decyzja niesie za sobą jakieś plusy i minusy. Gdyby został w OKC, miałby powszechny szacunek wśród kibiców, ale być może do końca życia męczyłby się z jeźdźcem bez głowy Westbrookiem w składzie i finalnie okazałoby się, że ten tandem nie jest w stanie pociągnąć drużyny do mistrzostwa. Gdyby poszedł do innej drużyny, do jakiś Spurs albo Celtics czy Wizards, to może jego fanbase jakoś strasznie na tym, by nie ucierpiał, ale i szanse na pokonanie Warriors i Cleveland też drastycznie by nie wzrosły. Wybrał więc GSW, biorąc właściwie pewny pierścień za cenę reputacji i dobrego imienia. Plusy i minusy.

Dlatego też nie dziwię się, że ludzie mają tak różne opinie na ten temat, bo każdy patrzy przez pryzmat własnych doświadczeń i wartości, które są dla niego najważniejsze, przekonań itd. Dla jednych ważne są pierścienie, dla innych tzw. legacy, przywiązanie do barw klubowych itd. I nie można deprecjonować czyjegoś postrzegania tego ruchu. Dajmy ludziom mieć swoje zdanie, dajmy im się wypowiedzieć i szanujmy czyjąś opinię. Gdyby przejście Duranta do Warriors można było tak jednoznacznie ocenić w którąś ze stron, to nie byłoby wokół tego tak wielkiej gównoburzy. A skoro jednak ta gównoburza jest, trwa już rok i potrwa pewnie kolejny, to znaczy, że ocena wcale taka jednoznaczna nie jest.

A w ogóle śmieszny dla mnie jest argument „na miejscu Duranta każdy by zrobił to samo”. Hej, skąd ta pewność?

Żyjemy w zupełnie innych realiach, po drugiej stronie świata, wychowujemy się w innej kulturze, zarabiamy tysiące złotych a nie dziesiątki milionów dolarów i nikt z nas nie był i nie będzie w takiej sytuacji, w jakiej znalazł się KD, więc skąd miałbyś wiedzieć, jak ja, czy Ty, czy ona, czy on zachowaliby się wobec takiego dylematu?

Czy nawet w samej NBA nie znajdziemy przykładów osób, które przeczą tej tezie? Czy przypadkiem taki John Stockton nie poświęcił pierścieni i kilku milionów na rzecz klubu, z którym czuł się związany? Ktoś powie: „może i poświęcił, ale pierścienia nie zdobył”. I właśnie o to chodzi. Każdy medal ma dwie strony. Plusy i minusy. Nie ma jednej, obiektywnej i definitywnie rozstrzygającej oceny obranej drogi przez życie.

Więc miej swoją opinię, jaka ona by nie była, dziel się nią, podpieraj ją argumentami i się tego nie wstydź. O to zresztą chodzi, żebyśmy się wymieniali swoimi poglądami. Tym żyje NBA. Narracjami i dyskusjami wśród kibiców. Graczy mało interesuje, co ktoś o nich pisze na Twitterze, żaden z nich i tak nie czyta komentarzy na Szóstym Graczu. To wszystko jest dla nas, więc nie zamykajmy sobie nawzajem ust, twierdząc, że jest tylko jedna racja, która jest słuszna. Bo nie jest.

45 KOMENTARZE

  1. To definicja naszych “czasów” i dlaczego to wszystko tak wygląda.

    Ma być najłatwiej, najszybciej, po trupach do celu. Nie liczy się droga, liczy się tylko efekt. Nieważne że doszedłeś do zespołu, którego nie byłeś w stanie pokonać mimo prowadzenia w serii 3-1. Najważniejsze jest to, że teraz będziesz miał wypisane tytuły mistrzowskie w zakładce “sukcesy” na wikipedii. Nie jeden tytuł, nie dwa, nie trzy.

    Narzucanie JEDYNEGO słusznego zdania, przy jednoczesnym obśmiewaniu opinii drugiej osoby w taki sposób, żeby wyszła na oszołoma. Masz być Trumpem, masz być PiSem. Widzicie tego dziwoląga, tego zacofanego kolesia? On ma inne zdanie, hahaha! Pewnie zamiast żarówek w domu używa pochodni, co za zacofanie. To już od dłuższego czasu – niestety – zaczyna charakteryzować redaktora Kujawińskiego.

    Kevin Durant zdobył mistrzostwo, ale choć to może trochę patetyczne to przekreślił swoje szanse na zostanie sportowcem i mistrzem. Pokazał w lipcu minionego roku że najważniejsze cechy dla sportowca są mu obce – ambicje, sportowa złość, chęć rywalizacji i rewanżu. Tak jak wspomniałem – tytuły na wikipedii będą się zgadzać, ale to nie oznacza że Durant jest mistrzem.

    Jeszcze co do jego odejścia – to nie jest tak, że KD był w jakimś pieprzonym Sacramento. Ta drużyna wygrywała ~55 meczów w każdym sezonie i prowadziła 3-1 z “najlepszą” drużyną w historii koszykówki. Jeśli jesteś w stanie prowadzić w taki sposób z takim zespołem, przy okazji DEMOLUJĄC ich w meczach 3 i 4, to chyba trzeba przyznać że to całkiem nieźle stworzony zespół.

    0
    • To teraz Durant nie jest już sportowcem? LOL
      Łatwo oceniać nie znając wielu aspektów przenosin. Łatwo hejtować widząc tylko wierzchołek góry lodowej. Ale nikt się nie zastanowi, czy jego decyzja nie miała głębszego sensu, o którym oczywiście nigdy nie powie publicznie bo pewnych rzeczy się nie ujawnia.
      A na końcu i tak zawsze to będzie biznes. Zawodnicy są przeważnie traktowani jak waluta, wymieniani jak paciorki u Indian. I nikt się nad tym nie zastanowi, tylko hejtuje się zawodnika że poszedł tam gdzie dostał dobre warunki do gry i życia, dobry hajs, fajną atmosferę. Spoko, może i mógł walczyć do 40-stki w zapyziałej Oklahomie, goniąc za trofeum, z każdym sezonem stając się bardziej sfrustrowanym mając ballhoga w zespole. Ale możesz wybrać dla siebie lepszą ścieżkę. Skończcie z heroizmami, że sportowiec to powinien porywać się z motyką na słońce, walczyć jeden przeciw systemowi, żyć zgodnie z ascetycznymi zasadami. Mamy 2017 rok. NBA to jeden z największych biznesów na kuli ziemskiej a zawodnicy podlegają jego prawom tak samo jak wszyscy.

      0
  2. Bardzo fajny, dobry tekst !!!
    Chciałbym ze swojej strony tylko dodać że często dyskutując o wydarzeniach decyzjach itp. nie bierzemy pod uwagę różnych płaszczyzn danej sfery wydarzenia która dla jednych ma większe znaczenie dla innych mniejsze.I tak np. wracając na do sprawy KD dla jednych sfera zdobycia samego pierścienia jest kluczowa i tu uważam że KD podjął najlepsza decyzję jaką mógł, dla innych sfera rywalizacji i próby pokonania swoich oponentów (“lepszych od siebie”) i tu KD poszedł mocno na skróty (według mojej opinii). Jedni powiedzą że najważniejsze są pierścienie, OK! Ale dlaczego w takim razie nie stawiamy Roberta Horryego nad LeBronem ? Inni powiedzą że ważne jest to w jaki sposób się swoje mistrzostwo zdobywa przeskakując swoje górki (MJ i Detroit)

    0
  3. W zeszłym roku kiedy KD przeszedł do GSW nie potrafiłem zrozumieć tej fali hejtu jaka na niego poszła. Rozumiałem to w ten sposób, że chciał zdobyć tytuł i przeszedł do drużyny, z którą wreszcie będzie miał szansę go zdobyć. Po prostu. Przecież LeBron zrobił podobnie przechodząc do Miami kilka lat temu. Minęło kilka miesięcy sezonu zasadniczego i dopiero “to” zobaczyłem. Zauważyłem, że KD poszedł na zwyczajną łatwiznę. A już naprawdę zauważyłem “to” w Play-Offs, kiedy GSW przeszli się po Cavaliers, drużynie, która przecież była najlepsza ze wszystkich ekip na Wschodzie w Play-Offs. Ze wszystkich. Przeszli po rycerzach, którzy wybrnęli w zeszłym sezonie z 1-3 w Finale i zdobyli tytuł.
    Lubię Curry’ego. Lubię Klaya. Nie lubię za bardzo LeBrona. Serio. Wolę grę opartą w ofensywie na rzutach zza łuku lub z półdystansu niż siłowe granie. Ale muszę przyznać, że kiedy przypominam sobie obrazki z zeszłego roku, kiedy LeBron i JR płakał na parkiecie po wygraniu czwartego meczu i kiedy Kyrie rzucił sprzed nosa Curry’emu tamten rzut, to wiem, że wolę takich MISTRZÓW. Bo prawdziwe tytuły i nagrody zdobywa się ciężką pracą i wysiłkiem. Przynajmniej dla mnie. Właśnie dlatego w tym sezonie jakoś od trzeciego meczu finałów byłem za tym, żeby tytuł zdobyli Cavs. Nie udało się. Może za rok to oni wzniosą w górę prawdziwy puchar. Bo to oni są dla mnie Rycerzami Pucharów. P.S. Jakby co, to przy okazji polecam Wam ten film.

    0
      • Zgadzam sie, Curry, Klay, KD i reszta cieżko pracowali na swój sukces i nie zamierzam umniejszać ich zasług. Zdobyli mistrzostwo w najlepszej koszykarskiej lidze świata. Właśnie na tym polega paradoks zdobycia przez nich tytułu. Zdobyli go, ale jednak w jakimś sensie można powiedzieć, ze było im łatwiej. To jest ogólnie niełatwy temat. Ja lubię GSW, ale jakis czas temu inaczej na to wszystko spojrzałem.

        0
        • Oczywiście, a Durant wcale nie zapierdalał, mistrzostwo zdobyli za niego Curry i Klay, poszedł na łatwiznę bo zagrał w finale przeciwko najlepszemu koszykarzowi na świecie. Bo przecież gdyby został w zapyziałej oklahomie i dalej użerał się z megalomanią westbrooka, któremu nikt przez tyle lat nie powiedział, że to sport zespołowy, to ledwo by na te finały miał szanse. No ale wtedy by była prawdziwa rywalizacja, honor i szacunek od kilku sfrustrowanych stulejarzy ze śmiesznego kraju setki kilometrów dalej. Śmieszy mnie ta mentalność kibola piłki kopanej.

          0
  4. Mnie też monolog P. Kujawińskiego zirytował. Nie pierwszy raz stara się umoralniać w jakimś stopniu ludzi, którzy myślą inaczej.

    Chyba nawet Znyk nie bywa tak irytujący. W końcu każdy ma prawo do własnego zdania. Ale sposób przekazu jest jak widać ważny.

    0
  5. A ja nie wiem dlaczego patrzy się na decyzję Duranta tylko pod 2ma kątami: A) Poszedł na łatwiznę, roztrwonił legacy; B) Liczy się tylko mistrzostwo, zdobyte

    Dla mnie, stawiając się w jego butach, liczyłoby się przede wszystkim szczęście.
    Znalazł się w zespole gdzie nie ma ego, nikt nie kłóci się o rzuty, dzieli się piłką, kibice żyją zespołem, styl gry mu odpowiada… A do tego mocna paka, dzięki której zdobędzie misia, jako wisienkę na torcie – dodatek. Moje pytanie – kto z was wolałby zostać i szarpać się ze swoim legacy i bezmózgiem w cierpieniach, czy cieszyć się grą i przy okazji wygrać ligę? Dla mnie nobrainer

    0
    • Proste, Curry i Kerr to dwóch najsympatyczniejszych typów w lidze, przy okazji mega kozacki zawodnik. Poza nim jeszcze dwóch typów z którymi można grać, Javalle jako maskotka, West i Iggy jako wsparcie od ludzi z doświadczeniem. Na pewno każdy z tych co tak się puszy honorem i rywalizacją wolałoby zamiast tego siedzieć w pierdziszewie z największym rakiem na tym poziomie koszykówki obecnie (kuzyns nie jest na tym poziomie)

      0
  6. Myślę, że Przemek Kujawiński nikomu nie narzuca własnego toku myślenia. Raczej wskazuje każdemu hejterowi Duranta błędy w jego logicznym myśleniu i próbę zwrócenia uwagi na szerszy kontekst. Wielu przed nim się przenosiło, jedni zdobywali tytuły a inni nie. Taki jest sport. Ameryka jest miejscem gdzie liczy się zawsze tylko pierwsze miejsce, to zupełnie inna mentalność niż u nas. Tam musisz być najlepszy i z takim nastawieniem kształtowani są obywatele. Dlatego tak ważne są tytuły, za którymi podążali inni wielcy, Lebron uciekał do Miami. A teraz mam wrażenie że wszystkie grzechy Lebronowi zostały wybaczone a cała nienawiść została skierowana ku Durantowi (a przy okazji też Curremu i całemu GSW). Tyle bezmózgiego hejtu jaki wylano na GSW w tych playoff dawno nie widziałem w całym sporcie.
    PK raczej pokazuje, żeby nie patrzeć na całą sytuację zerojedynkowo. Bo tu nic nie jest czarne albo białe. Nie wiadomo czy decyzja Duranta miała też inne powody, może bardziej złożone niż nam się wydaje, ale oczywiście nikt tego nie bierze pod uwagę.
    Niestety polskie społeczeństwo zawsze musi być cholernie spolaryzowane. Fani i hejterzy. Ciężko o rozsądek, racjonalne podejście, trudno o wzięcie pod uwagę faktów i analizę sytuacji pod różnymi kątami. No i na końcu jak to niedawno powiedział Jasikievicius – koszykówka to tylko gra. Są ważniejsze rzeczy w życiu.

    0
  7. pomyslal może ktoś z Was czemu chłopak chcial uciec z Oklahomy ? Czy Wy widząc, ze w pracy jesteście niedoceniani i nie możecie pokazać waszych wszystkich umiejętności tkwili byście w niej do emerytury? Oklahoma miała super team taki jak teraz Golden State tylko widocznie kierownictwo to wszystko zaprzepaściło i doprowadziło do tego, ze wszyscy odeszli. Durant mógł pójść do Waszyngtonu i walczyć z Lebronem o East ale nadarzyła się okazja żeby iść do zajebiscie poukładanej drużyny w której był mile widziany. I pamiętajcie ze nie asystował wszystkim gwiazdom Golden State tylko ich poprowadził do mistrzostwa NBA. Wcześniej było słychać tylko jakim jest kozackim shooterem a teraz ludzie patrzą jakim jest zarąbistym obrońca. Rozwija się nie siedzi na plecach Currego. Podziwiam kolesia i zrobił bardzo dobry krok, najlepszy jaki mógł.

    0
  8. Kwestia mentalności i wartości-u Nas ważna jest lojalność oraz bycie na dobre i na złe. W Ameryce liczy się sukces i bycie najlepszym w tym co robisz. Durant po tym jak spartolił Game 6 przeciwko GSW, później do nich dołączył i o to wszystkim krytykom chodzi. Wchodzi tutaj aspekt podrażnionej sportowej ambicji, tyle że u Duranta nie nastąpiła chęć odegrania się, tylko w końcu wygrania pierścienia-sukces, sukces, sukces…

    0
  9. Kibicuję Golden State.
    Uważam decyzję Duranta za nieegosityczną.
    Zastanawiam się ostatnio czy chodziło mu o pierścień, czy jednak bardziej o pokonanie LeBrona.
    Nie przypominam sobie, żeby ktoś podczas Finałów przypominał jaki jest bilans między nimi?
    LeBron? 3-5 ;)

    0
  10. Też jestem w takim razie Januszem według Przemka. Nie rozumiem argumentacji “zrobił wszystko żeby zrobić tytuł trzeba to uszanować” serio..?
    Lebrona stać żeby wziąć minimum od warriors i zdobyć następne 5 tytułów grając 20 minut i wtedy też usłyszałbym zrobił wszystko żeby zdobyć tytuł ewentualnie zrobił wszystko żeby dogonić MJ ;)
    Gdyby KD nie był top 3 ale np. 20 zawodnikiem nie czepiałbym się po prostu dla tak starych ludzi jak ja od najlepszych wymaga się więcej.

    0
    • Nie popadajmy w skrajność- Durant nie gra za minimum, dodanie go do GSW wymagało poświęcenia i oddania kilku istotnych wcześniej zawodników. Rozumiem intencję porównania ale nie jest zbyt trafione :)

      Osobiście też wolę gdy sportowiec po karierze pełnej porażek w ważnych meczach nabiera sportowej złości, motywacji, wspina się na wyżyny swoich możliwości, potrafi zmobilizować zespół i wspólnie osiągają sukces. Nie każdemu jest to jednak dane i nie każdy chce stawiać się w takiej roli- tutaj właśnie trzeba uszanować wolę i decyzję Duranta. Nie musimy go rozumieć, nie znamy wszystkich powodów które ostatecznie skłoniły go do przejścia do Warriors. KD po prostu nigdy nie miał osobowości do których fani starej koszykówki są przyzwyczajeni- gdzie tam mu do Jordana, Bryanta czy nawet Wade’a. To trochę cecha wspólna nowego pokolenia- po prostu mamy deficyt graczy z charakterem.

      Ilu dzisiejszych gwiazdorów uznajemy za kontynuujących swoje “legacy” jedynie po tym, że zdecydowali się zostać w zespole który wybrał ich w drafcie albo w którym po prostu dobrze się czują? Za chwilę nagrodę MVP odbierze ktoś z pary Westbrook lub Harden, którzy jako liderzy nie byliby w stanie nawet nawiązać rywalizacji z GSW albo Cleveland.

      Według mnie Przemek specjalnie sprowokował dyskusję w komentarzach na 6G- i jak widać wyszło mu to świetnie ;)

      0
  11. Pięknie Przemek Kujawiński wsadził kij w mrowisko hejterów Duranta. Gdyby został w OKC to by nie wygrał nigdy tytuły i byłby wyśmiewany przez całą ligę co z niego za nieudacznik, wiecznie drugi. Argument za odejściem do “największego rywala” to trochę beka bo to nawet nie leży blisko np. odejścia Luisa Figo z Barcy do Realu, przypominam ze OKC z GSW grali ze sobą w Playoffach RAZ. Historycznie to właściwie bez większego znaczenia i Durant o tym wie ze jak będzie zapełniał palce kolejnymi pierścieniami to nikt mu nie będzie zarzucał że jego decyzja była błędem. Już teraz wiemy że ta decyzja była pod względem sportowym zajebista. Warriors mają chemię na boisku, w Oklahomie on i WB stanowili dwie osobne wyspy. Oglądanie obecnych Golden State to poezja koszykówki. Wydaje mi się że to “Januszowanie” środowiska fanów NBA i psioczenie na decyzje KD wynikają z tego, że większość fanów ogląda NBA dla emocji, bez miłości do samej gry co trochę mi przypomina oglądanie meczów Polskiej reprezentacji w piłkę nożną na zasadzie “Polska gola” bez zrozumienia gry z tym że tutaj na 6g to się najczęściej objawia w haśle “Lebron kosza”.

    0
  12. Ależ wkurwiające jest wmawianie przez część komentujących tu, że są hejterami Duranta, bo nie podoba się im jego decyzja. Czy to musi być zerojedynkowe?

    Zrobił jak zrobił, tobie to pasuje, mnie nie. Ale darujmy se Januszów.

    0
        • Dopytuję, bo widzę tu znamiona hipokryzji. W jednych inwektywą to spoko, ale już nazwać kogoś Januszem to nie, nie, nie.
          Z resztą “cupcake” jest przynajmniej zabawne, inne, które tu padają w stosunku do graczy, nie są.

          0
          • Oj tam, nie ja wymyśliłem cupcake’a. Ale jeśli “babeczka” jest inwektywą to jedynie w wersji soft. Ale nazywanie wszystkich Januszem koszykówki, bo ośmielili się wyrazić inne zdanie to przegięcie imo, pewnie połowa z użytkowników 6g ma swoją, inną opinię niż P.K.

            Zresztą who cares co ja myślę. Jedynym którym to przeszkadza są albo fani Warriors albo KD.

            Nie nawracajcie mnie. Dla mnie jego tytuł (tytuły) w Warriors nigdy nie będą miarą jego legacy i tyle w temacie.

            0
  13. Dirk po latach wyśmiewania, mówienia że jest soft wygrał swoje odkupienie wygrywając z Heat Lebrona. Zdobył jeden tytuł w swojej karierze, i dla mnie ten tytuł będzie warty więcej niż 3 kolejne tytuły KD, bo wygrane dzięki uporowi, lojalności i latom upokorzeń. Dirk co roku wracał po więcej wpierdolu aż w końcu dopiął swego i pociągnął Dallas do mistrzostwa.

    Durant po latach wyśmiewania i mówienia że jest soft przeszedł do najmocniejszej drużyny w historii koszykówki która przed jego przyjściem miała już w swoim składzie 2 graczy all-nba i jednego all stara. Durantowi kilka lat upokorzeń wystarczyło aby dać za wygraną i zmaksymalizować swoje szanse na tytuł. Nie osądzam go, wybrał co dla niego najlepsze.

    Jednak jak się mówi obecnie o Nowitzkim? Jeden z najlepszych PFów w historii, top 50 all time, całą karierę w jednym klubie, wygrał finały grając naprzeciwko trzem all-starom podczas gdy on był jedynym zawodnikiem takiego kalibru. Nikt już nie mówi o Dirku w negatywnych słowach.
    Podobnie zresztą jak o Mailmanie. Przez 20 lat nie zdobył mistrzostwa, jednak nadal uważają go za jednego z najlepszych silnych skrzydłowych.

    Natomiast Durantowi nigdy nie zostanie to zapomniane, że nie potrafił wygrać wygranej serii a kilka miesięcy później przeszedł do drużyny której nie potrafił pokonać. Że potrzebował trzech all-starów aby zdobyć mistrzostwo.

    Sumując: Jeśli dla kogoś sam fakt posiadania mistrzostwa wystarcza to KD podjął słuszną dezycję, jeśli jakiegoś zawodnika interesuje w jakim stylu go zdobył to już nie.

    0
      • Nigdzie nie napisałem że James się odkupił, lecz Dirk. Czytaj ze zrozumieniem.
        Nie nie zapomniałem podróży lebrona, przez wiele lat go za to nienawidziłem lecz wraz z ostatnim mistrzostwem zdobył mój szacunek, jednak decision nigdy nie będzie zapomniana. To masz gwarantowane

        Po pierwsze to Durant zrobił rzecz jakiej nie zrobił jeszcze żaden allstar w swoim prime. Poszedł do finalisty NBA który ma 3 allstarow aby być tym 4 allstarem. James nigdy tak nie zrobił. Heat zbudowali od zera, gdzie ten team był przed przyjściem Jamesa? Podobnie Cavs. Zespół który rok wcześniej nawet nie wszedł do PO. James stworzył precedens natomiast Durant nagiął ten precedens do granic możliwości.

        0
  14. Teraz pytanie, czy Przemkowie umówili się na takie małe szpilki, żeby dobrze zacząć sezon ogórkowy

    A co do meritum, to myślę, że każdego kto kiedyś trochę kibicował/kibicuje gdzieś tam głęboko trochę kłuje decyzja KD.
    I kilka faktów :
    – koleś grał nie z własnego wyboru w klubie przez 9 lat.
    Wspominanej przez komentujących sportowej złości zdążył pewnie zakumulować aż nadto. Czy ktoś z komentujących zmienił kiedyś w życiu pracę? Gdzie duch rywalizacji biznesowej?
    – pierwszy raz w dorosłym życiu mógł o czymś sam zadecydować
    – wybrał klub, który gra w koszykowkę nowej generacji, który ma super inteligentnego trenera, gdzie on sam pasowałby dobrze (jak sezon pokazał idealnie ), który może jeszcze trochę wygrywać
    Jakby jakiemuś piłkarzowi pozwolili samemu zdecydować, czy chciałby grać w Barcelonie Guardioli, a dodatkowo jej piłkarze także nakłaniali go do przejścia, kto o zdrowych zmysłach wypiąłby się na taki pomysł ?
    – KD poszedł tam na maks kontrakcie, czyli sie chociaż nie sprzedał?

    Wiele anomalii (kontrakt Curryego i jego rozwój, skok salary cap, moze także dwa oddane prowadzenia 3:1) musiało wystąpić, aby to w ogóle było możliwe.

    Na koniec jeszcze myślę, że jakby KD nie był tak świetnym graczem to w ogóle nie byłoby problemu. Przykładowo jakby Cavs mieli opcje dodania teraz na maksie Lowry’ego pewnie nikt by nie krzyczał(sorry Toronto). Ale jakby to był CP3 ? ….

    Pozdr

    0
  15. Durant spełnił swoje marzenie. Gdyby tego nie chciał to dalej by siedział w Oklahomie bądź innym Sacramento. I nic nikomu do tego. Jego życie i jego decyzje. Kibice (Janusze i nie Janusze – kto to wymyślił takie określenie, chyba tylko ktoś, kto chciał podbudować swoje ego, jakim ja jestem specjalistą) chcieliby aby wszyscy gracze chodzili na sznurku jak w grze fantasy. To jest ich życie! Dlatego zgadzam się z autorem tekstu – to jest gówno burza. Miłej zabawy.

    0
  16. Pod kątem wizerunkowym MINUS
    Pod kątem mistrzowskim PLUS
    Pod kątem koszykarskim PLUS !!!

    Ile zyskujemy My kibice po decyzji KD z perspektywy paru sezonów.

    Teraz cała reszta musi ich gonić (cavs, spurs….) PLUS

    Co czeka nas dalej?
    Gdzie jest sufit..?

    0
  17. Jak dla mnie KD pokazał rok temu jaja, ludzie mogą sobie mówić że poszedł na łatwiznę dołączając do najlepszej drużyny ale robiąc to pokazał że obchodzi go tylko tytuł a nie to co sobie fani pomyślą. Nie bał się hejtu jaki się pojawił po prostu przeszedł do drużyny aby zdobyć tytuł a przecież to cel każdego koszykarza i za to KD ma u mnie szacunek

    0