Dniówka: Co dalej z Cavaliers?

31
fot. League Pass
fot. League Pass

Rok temu LeBron James zdobywał po 41 punktów w dwóch kolejnych meczach, doprowadzając finałową serię do remisu, po czym w Game 7 zaliczył triple-double i sięgnął po swój trzeci mistrzowski puchar. Teraz ponownie rzucił 41 punktów w Game 5 w Oakland, natomiast triple-double miał średnio w całej serii (jako pierwszy w historii finałów), ale tym razem nawet jego popisy nie były w stanie uratować Cleveland Cavaliers przed porażką.

Cavs nie obronili tytułu. Udało im się tylko uniknąć sweepu i w pięciu meczach przegrali pojedynek z Golden State Warriors.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułPrzerwa na Żądanie EXTRA: Podsumowanie Finałów 2017
Następny artykułKażdy zdanie mieć swoje może

31 KOMENTARZE

      • Z którym to Lovem była wtedy gorsza niż bez Love’a. Co do Kyriego wprawdzie zrobił różnice na początku serii ale potem mógł być dziura w obronie co przelozyloby się na mniej zacięte mecze i bardziej jednorodne widowisko. To Delly gryzl parkiet i sprawiał problemy. Ale to już gdybanie, zwracam tylko uwagę jak te braki przelozyly się na tamte finały.

        0
        • Czyli Delly > Irving i Delly. W tamtej serii brakowało strasznie kogoś kto przejmie posiadanie i samemu coś wykreuj co do Lova to się zgadzam choć trudni powiedzieć bo to zawsze talent ale Kyriego brakowało bez dwóch zdań.

          0
          • W 2015 roku brak Kyriego w ofensywie dało się odczuć bez dwóch zdań chodz LeBron wypełnił to z nawiązką. W moim skrócie myślowym chodziło o to ze to co Kyrie by rzucił oddalby w obronie więc paradoksalnie z dłużej grającym Dellym defensywa była lepsza i atak Golden State nie mógł się tak rozkręcić. Tamtem team Cavs był monolitem i najlepszą wersja Cavs jaka widzieliśmy w 2015 roku dla moich oczu. Zwracam uwagę ze pisze o Kyriem w 2015 roku, pierwsze finały itd. Chodź ciągle do momentu jego kontuzji było 2-1.

            0
        • Zapomina się że Kyrie już wtedy był dobry przez to że całe playoffs nie był zdrowy z Chicago i Hawks grał na jednej nodze tylko jako spot up shooter bez swoich typowych akcji.Wiem o co Ci chodzi tak było LeBron w izolacji i czterech role playerów wokół to działało jednak na koniec brakowało punktów i jakiejś odskoczni od LeBron penetracja lub LeBron odegranie i tu 20 parę pkt Irvinga by mogło być różnicą.

          0
          • Zgadzam się chciałem tylko napisać że Kyrie zamrazajacy posiadania i słabo broniący mógłby rozleniwic LeBrona ten nie wlaczylby wtedy aż takiego beast Mode a Cavs nie wpadliby na to co działało i uczyniło ta serię tak interesująca.

            0
      • Ale na co to argument?
        To trochę jakby pisać, że Thunder’12 to była nieopierzona dzieciarnia, Spurs’13 pogrążyła szczęśliwa trójka a Warriors’16 grało z liderem kontuzjowanym w trakcie playoffów. Zawsze są jakieś dodatkowe historie i gwiazdki.

        Natomiast nie ma czegoś takiego jak “Dominacja Lebrona, którego można było pokonać dopiero po zmontowaniu TEGO składu”!

        Lebron jest znakomitym koszykarzem i utrzymuje się na najwyższym ligowym poziomie od bardzo długiego czasu – to oczywiste. Ale po pierwsze gra przez ten cały czas w zdecydowanie słabszej konferencji (tegoroczny bilans Cavs to miejsca 4-6 za zachodzie!). Do tego od 7 lat gra w zdecydowanie najsilniejszych składach swojej konferencji i jednych z najsilniejszych w lidze (3cie opcje u Lebrona są lepsze od większości 2gich opcji w reszcie ligi i lepsze od niektórych 1szych opcji, do tego ściąga wokół siebie zadaniowcow których chciałaby większosc ligi). I to nie jest żaden zarzut (zwłaszcza patrząc przez pryzmat z kim musiał grać w pierwszych latach kariery), zwykle stwierdzenie faktu. I pomimo tego w jak dobrych zespołach gra James i jak ułatwioną przez dysproporcje między konferencjami ma drogę do finałów trzy różne ekipy po prostu przychodziły i wygrywały z nim serię finałową.

        Więc NIE, nie ma żadnej Dominacji Lebrona i NIE, nie trzeba było montować tego teamu żeby go w końcu pokonać. Lebron jest po prostu regularnie od dekady jednym z głównych kandydatów do mistrzostwa i tyle, nic ponadto. Czasami przegra z jakimś świetnym zespołem, a czasami nie.

        Dominacją to można nazwać czasy Jordanowskich Bulls, wtedy faktycznie tylko 2 odejścia MJa pozwalały komuś innemu podnieść puchar. Co oczywiście nie świadczy jeszcze ze MJ>LBJ. Inne czasy, inni przeciwnicy, inne zespoły, inna sytuacja. Ale wtedy to była “dominacja”, tutaj jej nie ma.

        0
        • @[email protected]
          Tak, trochę populistycznie zabrzmiało to “dominacja Lebrona” i “zmontowanie TEGO składu” ;p. Zeszłoroczni GSW spokojnie mogliby rywalizować z tymi CLE i być faworytem. SAS też.

          Lebron całkowicie dominuje EC, ale nie ma to szczególnego związku z późniejszym wynikiem w finałach, więc ciężko mówić o dominowaniu całej ligi.

          Ale ta historia ma też swoją drugą stronę, bo w tych finałach:
          James 34/12/10 na .564,
          Durant 35/8/5 na .556.

          I z KD zrobiono bohatera, który wygrał GSW serię przeciwko tym wielkim Cavs i “przeważył”… gdy chyba: 1) to GSW byli faworytami tej serii, 2) trafniejsze byłoby chyba stwierdzenie, że obaj z Jamesem zagrali na podobnym poziomie. I Drew. 27/9/8 Curry’ego to też nie była raczej słaba linijka. Więc jak dla mnie był to teatr co najmniej czterech aktorów a nie jednego.

          A co do przyszłości CLE – podobało mi się to co Maciek napisał w innym arcie: “nawet nie przypuszczałem wtedy, że sezon może być rozstrzygnięty, gdy James i Irving grali będą w Finałach tak dobrze”. Bo James i Drew zagrali dobrze, Love dołożył 16/11/2, JR w ostatnich 3 meczach 19 ppg (63% za 3)… i na niewiele się to zdało. A za rok GSW będą jeszcze lepsi i bardziej zgrani.

          Jak dla mnie bez kolejnego all-stara/wymiany Love’a się nie obejdzie. Love jest super graczem i na pewno pomaga CLE w RS i PO w EC, ale… EC mogą przejść i bez niego a na finały przydałby się jednak ktoś inny. Trzeba było jednak próbować wcześniej zrobić ten trejd za Bradley’a i Crowdera, bo wtedy mieliby przynajmniej kim bronić (a za 3 Bradley i Crowder przecież też rzucają), ale raczej CLE nie spodziewali się, że GSW pójdą po KD. A z zeszłorocznymi GSW ta paczka CLE jeszcze miałaby szanse.

          0
          • @dwinch

            Nie tyle Lebron dominuje EC co drużyny LeBrona. Od 7 lat, czyli przez czas wgrywania konferencji James jest jedną z najlepiej obudowanych zespołem gwiazd ligi (po tym jak przez wiele lat był jedną z najgorzej obudowanych). Oczywiście Lebron jest filarem tych drużyn, ale nie ma aż tak prostego przełożenia sukcesów drużyny na sukcesy indywidualne.

            Natomiast dziwi mnie trochę wyciąganie wniosków z tej serii. GSW wygrało 4:1. Oznacza to, że byli wyraźnie lepsi i że zasłużenie są mistrzami. Ale nie kupuję tego, że każda kolejna seria między tymi zespołami bez dodawania gwiazd ma potoczyć się tak samo. Rok temu GS bez Duranta prowadzili 3:1. Jak niewiele brakowało żeby wygrali 4:1 zamiast przegrać 3:4? Gdyby w game5 akurat trafili z dyspozycja dnia nikt by nie przyjmował do wiadomości, że Cavs w ogóle mogli podjąć rywalizację. A na tej samej zasadzie GSW mogłoby nawet nie być w finale gdyby z dyspozycja dnia trafili w game5 Thunder. W tegorocznej serii byliśmy o celną trójkę z rogu Korvera (powtarzam – Kyle Korver, rzut za trzy, róg boiska) od stanu 2-2 w rywalizacji. Jak niewiele ludziom trzeba żeby przeskakiwać z jednej skrajnej narracji w inną. Ile razy gadało się, że Dirk Nowitzki nie wygra tytułu bez zestawienia go z drugą gwiazdą? I co? I dodanie do składu Tysona Chandlera okazało się robić różnicę. Okazało się że Deshawn Stevenson może być odpowiedzią na Lebrona. Albo 2 i 3 lata później że Boris Diaw czy Danny Green mogą być game changerami. Cavs miało w tym roku problem z tym że James nie mógł odpoczywać w obronie, poza nim tylko 36letni Jefferson miał na Durancie sens (Shumpert ma 196cm). W tym samym czasie GS mogło odciążać Duranta w obronie na Jamesie takimi kozakami defensywnymi jak Green czy Iguodala. Więc może dla Cavs różnicy nie musi robić kolejny all star tylko solidny skrzydłowy obrońca, ktoś taki kim dla Heat był Battier. Ktoś pokroju Trevora Arizy czy Lance’a Stephensona. Albo nawet Jonathana Simmonsa.

            Z resztą, mieliśmy back2back finały Heat-Spurs. Czy składy się z roku na rok zmieniły? A czy seria miała ten sam przebieg?

            0
          • @[email protected]

            No ja nie przeskakuje w skrajności narracyjne, staram się właśnie patrzeć obiektywnie bez uwzględniania fluktuacji typu komuś wpadła trójka to wygrali mecz więcej. Imo ok, rok temu OKC mogło wyrzucić GSW, ale w finale bliżej było do 4-1 dla GSW niż 3-4. I pewnie gdyby nie Green tak by się stało. W tym roku również bliżej było do 4-1 niż 3-4. Więc jak dla mnie te dwie finałowe serie były b. podobne. Obie zmierzały do 4-1… z małym odchyleniem rok temu. Świetny James i Drew… poddający się pod naporem GSW. A fakt, że zdarzył się pewien incydent i jednak GSW nie mają tripitu, cóż. Sport.

            B2b finały MIA-SAS też miały dość podobny przebieg. Gdyby nie cud-trójka Allena (owa fluktuacja) mogło się skończyć na 4-2 już za pierwszy razem. Choć ofc nie wiadomo czy SAS za rok mieliby aż taka motywację, ale paczkę mieli na wygranie obu tych serii.

            Podobnie DAL – ile sezonów z rzędu byli condenderami a ile razy grali w finałach? To nie przypadek, że przez te wszystkie lata ledwie raz w ogóle weszli do finałów (które akurat wygrali). To właśnie fluktuacja, która mogła się zdarzyć, ale nie musiała. Równie dobrze mogło nie być tego super runu i też by to nikogo nie zdziwiło. To tak jakby w przyszłym roku LAC się nie połamali i zdobyli mistrzostwo. Ok, to możliwe, ale… nie zmieni to obrazu tej drużyny jaki mamy od kilku lat (2nd round team) i nie spowoduje, że zaczniemy nagle myśleć “kurcze, ile ringów im uciekło przez kontuzje”. Nie, nie uciekło, raz, dwa, możesz mieć pecha, ale nie 6 lat z rzędu.

            Dla mnie GSW to zdecydowanie najlepszy team ostatnich 3 lat. I fakt, że wygrali w finałach “tylko” 2 razy to raczej wypadek przy pracy (tudzież choke) niż dowód, że da się ich pokonać w serii bo7. Tzn. pokonać się ich da, ale nie taką niebroniąca paczką jaką ma CLE. Od początku nie podobało mi się stawianie w CLE na niebroniących all-starów (w MIA cała BIG3 dobrze broniła) a potem dodatkowo dobieranie kolejnych strzelców… i żadnych obrońców. Co z tego, że CLE może mieć top3 atak ligi podobnie jak GSW, jak ssą po drugiej stronie? Ciężko wygrać serię, gdzie traci się średnio 122 pkt.

            Tak, teoretycznie to nie musi być all-star, ale pamiętajmy, że gra się 5×5. A przeciwko GSW potrzebujesz 3 dobrych obrońców na parkiecie równocześnie (KD, Curry, Klay). Mając Love’a i Drew to nierealne, bo jest jeszcze TT pod koszem. SAS mogą to zrobić bez problemu (Mills, Green, Simmons, Kawhi).

            0
          • @dwinch

            W bardzo wielu kwestiach się zgadzamy. GS jest najlepszym zespołem w lidze i największym faworytem do kolejnych mistrzostw. Jedyne przy czym ja się upieram to sprzeciw wobec głosów, że po dodaniu Duranta nie da się ich pokonać. Lub, że jedyny sposób żeby ich pokonać to dodawanie do kontenderów kolejnych allstarów i to z górnej półki. Zgadzam się że Cavs

            0
          • …że Cavs można wiele zarzucić co do sposoby w jaki ten zespół jest skonstruowany, nie mniej nawet w tych warunkach pokazali że mogą być dla warriors realnym zagrożeniem przy mądrym usprawnianiu składu a nie mrzonkach o dodawaniu kolejnych graczy z top 10 ligi.

            0
  1. Czy były finaly grane w szybszymi tempie ? Nie chce ujmować nic Jamesowi ale tempo gry to ze nie bronili Cavs i pozwalali sobie Rzucać tak na oko 120 pkt i grali przez to bardzo dużo posiadań w ataku nie ma przełożenia na te wybitne statystyki Lebrona ,Tracił ktoś więcej pkt w finałach pytam z ciekawości bo przypuszczam ze ludzie którzy tu zaglądaj raczej maja świadomości tego ze Lebron jest wybitnym koszykarze i w co drugi dzień nie trzeba im tego przypominać z jak fantastycznym zawodnikiem mamy do czynienia ;)

    0
    • Bardzo dobra argumentacja kolego mundo23 i jak zwykle u Ciebie książkowo jednobiegunowa ;)
      A tracił kiedyś mistrz NBA, drużyna z podobno super obroną, więcej niż 115 punktów na mecz w serii finałowej, mając DefRating na fatalnym poziomie 114,6? Biorąc pod uwagę tempo tempo gry i ilość posiadań nie ma też przełożenia na – jak to ująłeś – “wybitne statystyki” Duranta. Oczywiście mamy świadomość i nie trzeba nam co drugi dzień przypominać,że GSW to wybitna drużyna, ale te liczby się nie kleją :D
      Mind you – przez 240 minut było 608-574 w małych punktach. Jakoś różnica dupy nie urywa.

      I oczywiście przecież doskonale widać, że pytasz z ciekawości i oczywiście nic nie chcesz ujmować Jamesowi, nie musisz się tłumaczyć :)

      0
      • Nie ukrywam swojej sympatii do Warriors, Adam pisał o Cavs wiec odniosłem się do tego co było napisane powyżej,statystyki Lebrona mogą być tak super przez to ze finały były grane w bardzo szybkim tempie i to zauważyłem ale widocznie błednie w kontekscie bardziej porównań do Michaela z Brooklynu gdzie inne czasy, inne tempo gry, inny świat, inni my, nie wiem czy nawet śmiałbym porownywać Króla do Duranta, a jakbym miał już to robić to bardzo chciałbym w defensywie jak obaj grali jaki mieli wpływ na grę, dziekuję za otwarcie mi oczu że to jednak Warriors żle bronili. Twoje wycieczki personalne w stronę mojej osoby nie znając mnie i moich intencji są nie na miejscu. Pozdrawiam

        0
  2. No i znów Adam z jego usilnym wybielaniem LeBrona.Ja rozumiem że zagrał świetną serię, rozumiem że nikt nie może mieć do niego pretensji ale pisanie bzdur, że Kevin Durant przeszedł do Warriors ze względu na Jamesa i podkreślanie na każdym kroku jacy to Ci Warriors są mocni jest po prostu już męczące.
    Czy miałeś takie same pretensje do Jamesa kiedy jeszcze 2 tygodnie temu spacerkiem przeszedł się po Wschodzie?Czy przeszkadzał Ci jego super team na tle pozbawionych gwiazd Celtics, Pacers, Raptors?Nie, zamiast tego z ekscytacją i podnieceniem pisałeś o KONFERENCJI LEBRONA JAMESA i o historycznych, siódmych Finałach z rzędu.No kurwa a czyja to ma być Konferencja skoro gość jest najlepszym graczem na świecie i od 7 lat ma wokół siebie support jakiego nie miał nikt inny na Wschodzie?Konferencją Kemby Walkera albo Carmelo Anthony’ego?Wtedy ta dominacja nie przeszkadzała i jakoś nikt nie pisał o Finałach Jamesa w kontekście słabiutkiego Wschodu kiedy rok po roku w nich się meldował, nikt nie umniejszał wagi tytułów LeBrona kiedy pokonywał młodziutkich i słabszych Thunder.
    Teraz na okrągło widzę tę narrację, że przegrać z tymi Warriors to nie wstyd, jakieś Netratingi z dupy pokazujące, że Jordan nigdy nie miał tak mocnych przeciwników, wymienianie ilu to topowych graczy nie mają Ci Golden State.Who cares?Przegrali Finały bo byli słabsi, nikt gwiazdki LeBronowi przy zeszłorocznym tytule nie umieścił tylko dlatego, że Curry nie był w pełni sprawny.Czemu zatem ta porażka ma się różnić od porażki ze Spurs?Czemu nieustannie starasz się akcentować, że ta przegrana w żaden sposób nie ma wpływu na jego legacy, że jest bez znaczenia?Bo w końcu ktoś zbudował team, który talentem przeskoczył team LeBrona?Bo mile widziana jest jedynie dominacja jego teamów?

    0