Kevin Durant pięć lat czekał na moment, aby wrócić do walki w wielkim Finale, ponownie zmierzyć się z LeBronem Jamesem i wreszcie go pokonać. Nie udało mu się to w koszulce Oklahoma City Thunder, potrzebował większego wsparcia, innego stylu gry i dołączył do drużyny, która wygrała 73 mecze sezon regularny wcześniej.
Był mocno krytykowany za wybranie najłatwiejszej ścieżki, ale ta ścieżka doprowadziła go tam, gdzie chciał – na sam szczyt. Osiągnął swój cel, dzisiaj jest mistrzem NBA i nie jest to tytuł, który otrzymał w prezencie, ale coś, na co zapracował. Rozegrał świetny sezon, w playoffach był jeszcze lepszy, a przede wszystkim miał fenomenalną serię finałową i to w bezpośrednim pojedynku z najlepszym koszykarzem na świcie.
W meczu otwarcia rzucił 38 punktów, w kolejnym imponował wszechstronnością po dwóch stronach parkietu, zaliczając między innymi 5 bloków i 3 przechwyty, w Game 3 trafił swój najważniejszy rzut sezonu, zapewniając Warriors zwycięstwo, potem swój najsłabszy występ w Finałach zakończył z 35 punktami, a dzisiaj w nocy rzucił najlepsze 39 i jego dwie kolejne trójki w drugiej kwarcie rozkręciły kluczowy run gospodarzy.
Średnio 35.2 punktów, 8.4 zbiórek, 5.4 asyst zapewniło mu statuetkę dla MVP Finałów.
Kevin Durant leaving Oracle with his Finals MVP trophy just now. Quite the scene pic.twitter.com/ja8Mtyaxiu
— Anthony Slater (@anthonyVslater) June 13, 2017
KD zrobił ogromną różnicę w pojedynku z Cavaliers, pomagając Warriors wziąć rewanż za klęskę z zeszłego roku. Ale też obecność Duranta sprawiła, że po raz kolejny, kiedy Warriors sięgają po mistrzowskie trofeum, nieco w cieniu znajduje się Stephen Curry.
Dwukrotny MVP sezonu regularnego – w tym pierwszy w historii jednogłośny zwycięzca tej nagrody i zawodnik, który zdominował sezon 2015/16, na kilka miesięcy zrzucając Króla z tronu – to już teraz jeden z najlepszych strzelców w historii NBA, obecnie co najmniej Top-5 gracz ligi, dwukrotny mistrz, ale nadal nie został MVP Finałów.
Curry jest pierwszym w historii mistrzem i co najmniej dwukrotnym MVP sezonu regularnego, który nie ma w swoim dorobku wyróżnienia dla najlepszego gracza finałowej serii. W całej historii ligi jeszcze tylko Karl Malone ma dwie statuetki MVP, trzy wizyty w Finałach i zero MVP Finałów, ale Mailman przecież nie ma pierścienia.
Steph właśnie po raz drugi został mistrzem i to jest dla niego najważniejsze. Indywidualne nagrody schodzą na dalszy plan, liczy się sukces drużyny. Ale pod względem indywidualnym także może czuć dużą satysfakcję z tego, że zrehabilitował się za swoje słabe występy z Finałów 2016 i udał mu się rewanż na Cavaliers.
Rok temu Curry był głównym obiektem żartów w trakcie Finałów. Oczywiście wiadomo było, że ma kłopoty z kolanem i nie jest w stanie grać na swoim normalnym poziomie, ale przecież chwilę wcześniej rozwiązał koszykówkę i już nazywano go najlepszym koszykarzem na świecie, a w najważniejszym momencie sezonu nie był w stanie poprowadzić swojej drużyny. I do tego jeszcze chciał sprzedać nam swoje nowe buty, z których śmiał się cały internet.
Cavaliers celowali w Curry’ego w jako najsłabszy punkt defensywy i mocno go męczyli, a LeBron wykorzystywał każdą okazję, żeby przypomnieć kto jest prawdziwym numerem jeden. Pierwsze dwa mecze Warriors wygrali, mimo łącznie tylko 29 punktów Stepha, w porażce w Game 3 w 31 minut złapał sześć fauli, a potem co prawda rzucił 38 punktów i Warriors prowadzili już 3-1, ale co z tego, skoro przegrali trzy kolejne mecze? W Game 6 sfrustrowany rzucił ochraniaczem na zęby w jednego z kibiców i musiał opuścił parkiet na 4:22 minut przed końcem, po czym jego żona Ayesha wylewała na Twitterze swoją złość, pisząc o ustawianych Finałach. I potem był legendarny Game 7, kiedy Kyrie Irving trafił właśnie nad nim najważniejszy rzut, podczas gdy Curry, broniony przez Kevina Love’a, nie potrafił zrobić sobie miejsca do rzutu. W czwartej kwarcie tamtego kluczowego meczu lider gospodarzy miał tyle samo celnych rzutów (1/6 z gry) co strat, a w sumie uzbierał tylko 17 punktów z 19 rzutów.
Steph i jego drużyna zostali wtedy mocno upokorzeni. Przegrali serię, którą już niemal mieli w garści i przegrali swój magiczny sezon. 73 wins means doesn’t mean a thing, without a ring. Stali się wielkimi przegranymi, zaliczając niezwykle bolesny upadek, bo spadli z samego szczytu. Byli obrońcami tytułu, najlepszą drużyną w historii sezonu zasadniczego, a ich lider pierwszym jednogłośnym MVP w historii.
–
Wspominając tamte czasy, Curry mówił, że Warriors przeszli przez koszykarskie piekło. Teraz odbili się i znowu mogą świętować. Oczywiście obecność Duranta bardzo im pomogła, ale Steph także grał rewelacyjnie, pokazał na co go stać, gdy jest zdrowy i po cichu rozegrał swoje najlepsze playoffy w karierze:
28.1 punktów (48.4% z gry i 41.9% za trzy), 6.2 zbiórek, 6.7 asyst i 2 przechwyty.
W samych Finałach zaliczał średnio 26.8 punktów (44% z gry i 38.8% za trzy), 8 zbiórek i 9.4 asyst
W Game 1 trafił 5 trójek na 28 punktów, ale też zanotował swoje najlepsze w tamtym momencie w Finałach 10 asyst. W drugim meczu poprawił to do 11 asyst, zaliczając swoje pierwsze w karierze triple-double (32-10-11) w playoffach. W trzecim spotkaniu miał przede wszystkim aż 13 zbiórek, z czego 5 na atakowanej tablicy. W Game 4 przypomniał nieco siebie z 2016 roku i zdominowany fizycznością rywali rozegrał swój najgorszy mecz tych playoffów (14 punktów, 4/13 z gry), ale nadal miał 10 asyst. Szybko też się zrehabilitował i wczoraj znowu robił swoje. Dostawał się na linię (12/15), zdobywając swoje najlepsze w tej serii 34 punkty i po raz czwarty zanotował double-double z 10 asystami.
Te Finały w wykonaniu Curry’ego to był występ na miarę jednego z największych gwiazdorów ligi, ale KD był jeszcze lepszy i to on jest teraz głównym bohaterem. A Steph nie ma z tym żadnego problemu i to też świetnie pokazuje, jakim jest typem człowieka i zawodnika.
Nie miał problemu z tym, żeby ustąpić miejsca Durantowi. Nie miał problemu z tym, aby podzielić się z nim pierwszoplanową rolą w swoim zespole. Zresztą sam przekonywał go, żeby dołączył do Warriors. To mistrzowskie trofea są priorytetem, a Curry wiedział, że KD to dla zespołu i dla niego samego ogromne wsparcie. To coś, za co warto docenić Stepha, bo w tym świecie rywalizacji o uwagę mediów i wielkie pieniądze, gdzie na każdym kroku ścierają się ze sobą indywidualne aspiracje graczy, niewielu byłoby gotowych na taki krok. Tym bardziej, że Curry już był mistrzem i potem wygrał ze swoją drużyną 73 mecze, a w Finałach 2016 nie był zdrowy. Mógł równie dobrze uznać, że nie potrzebuje dodatkowego wsparcia, żeby ponownie poprowadzić Warriors na szczyt. Ale postąpił inaczej i to w dużej mierze dzięki niemu w ekipie z Oakland udało się zbudować tak fantastyczną kulturę, gdzie ego schodzi na bok, a na pierwszym miejscu jest sukces drużyny. To zawsze zaczyna się od samej góry, od najlepszego zawodnika.
Już dwa lata temu Curry nie miał żadnego problemu z tym, że odbierając swój pierwszy tytuł, to jego kolega znalazł się w centrum zainteresowania. W 2015 roku Steph był MVP sezonu zasadniczego i także najlepszym zawodnikiem swojej drużyny w Finałach. W tamtym pojedynku z Cavs zaliczał średnio 26 punktów (44% z gry i 38.5% za trzy), 5.2 zbiórek i 6.3 asyst. W meczu numer pięć rzucił 37 punktów, a w kończącym Game 6 miał 25 punktów, 6 zbiórek, 8 asyst i 3 przechwyty. Grał jak przystało na lidera, ale na bohatera Finałów wyrósł Andre Iguodala. To wtedy A.I. stał się x-faktorem, był świetną historią i to on ostatecznie został wyróżniony statuetką dla MVP Finałów.
Teraz na początku sezonu 2016/17 Curry nawet, aż za bardzo się wycofał – chciał żeby KD jak najlepiej poczuł się w zespole i do niego wkomponował. Dopiero z czasem Steph wrócił do swojej gry, mając coraz więcej momentów przypominających jego MVP-czasy i budował swoją formę, będąc w optymalnej dyspozycji na playoffy. I w playoffach także jeszcze lepiej wyglądała jego współpraca z Durantem. Stworzyli zabójczy duet, który w Game 5 Finałów swoimi dwójkowymi akcjami nie dał szans Cleveland.
Średnio w finałowej serii, zdobywali razem 62 punkty przy skuteczności 50% z gry, a to dopiero pierwszy rok ich współpracy. To może być dopiero początek długiej dominacji tego duetu, zwłaszcza, że obaj są w swoim primie i obaj są jeszcze przed 30-stką.
Steph nie ma statuetki dla MVP Finałów, ale teraz to on może się śmiać
Glory to God! pic.twitter.com/5nlTXUObqp
— Stephen Curry (@StephenCurry30) June 13, 2017
Mistrzowie 2017 to mało porywająca historia drużyny, która od samego początku sezonu była zdecydowanym faworytem i ostatecznie zdominowała playoffy, sięgając po tytuł. Ale w samym zespole jest wiele ciekawych, indywidualnych historii.
Draymond Green. Rok temu jego zawieszenie przeszkodziło Warriors wygrać Game 5 i pomogło Cavs odwrócić serię. Dray grał świetnie w tamtych Finałach, ale przez całe playoffy zapracował sobie na miano wroga publicznego numer jeden, przez swoje brudne zagrania, kiedy wymachując nogami na wszystkie strony kopał rywali po jajach. I to też zemściło się na nim w Finałach, kiedy dał się sprowokować LeBronowi. Teraz przyznaje, że jego zawieszenie kosztowało Warriors tytuł, ale udało mu się zrehabilitować. Przez całe tegoroczne playoffy nie miał żadnego poważniejszego incydentu, a wcześniej odegrał ważną rolę w przekonaniu KD do przeprowadzki i sam też odsunął się w cień w ataku, nadal jednak pozostając kluczową postacią tej fantastycznej defensywy Warriors.
Klay Thompson. W trzech z pięciu meczów w Finałach nie miał więcej niż 13 punktów, ale nie było żadnych historii o tym, że brakuje mu piłki i że chciałby więcej rzutów. Była za to świetna gra Thompsona w obronie. To kolejny w Warriors przykład poświęcenia dla dobra zespołu. Na koniec symbolem tego jak indywidualne cyferki nie mają znaczenia, bo liczą się tylko trofea, może być samolocik, jaki Klay zrobił sobie z boxscore’u podczas konferencji prasowej.
Andre Iguodala. Dwa lata temu był MVP Finałów. Rok temu w ostatnich meczach serii z Cavs miał kłopoty z plecami, które mocno go ograniczyły i w decydującym momencie Game 7, to właśnie na nim LeBron zrobił swój wielki blok. Teraz w czasie playoffów AI też miał problemy zdrowotne (kolano), na szczęście nie było to nic poważnego i ponownie w Finałach mógł być kluczową postacią z ławki, a na koniec w Game 5 rozegrał swój najlepszy mecz tego postseason, latając nad koszami, jakby był dobre kilka lat młodszy i zdobył 20 punktów.
Mistrzostwo Warriors 2015 – Iguodala najlepsze w Finałach +62
Mistrzostwo Warriors 2017 – Iguodala najlepsze w Finałach +60— Adam Szczepański (@ASzczepanski) June 13, 2017
Steve Kerr. Dwa lata temu świętowanie mistrzostwa popsuły mu kłopoty z plecami. Poddał się wtedy operacji, ale to nie rozwiązało problemu, a wręcz pogorszyło sytuację. Wracając do zdrowia Kerr stracił ponad połowę kolejnych rozgrywek. W tym sezonie był już przez cały czas na ławce, ale nieustannie musiał radzić sobie z dokuczającym bólem, który w playoffach stał się znowu zbyt silny, uniemożliwiając mu pracę. Warriors na sześć tygodni stracili swojego trenera i były poważne obawy, że w tym najważniejszym momencie także mogą być bez niego. Na szczęście Kerrowi udało się wrócić na Game 2 Finałów i mógł poprowadzić drużynę do drugiego tytułu.
Mike Brown. Zastępując Kerra poprowadził Warriors do 11 kolejnych zwycięstw i miał też okazję rozpocząć Finały w roli renera w starciu ze swoja byłą drużyną. Potem wrócił do swojej roli asystenta, ale to nie zmniejsza satysfakcji jaką może teraz odczuwać z rewanżu na Cavs i pokonania LeBrona.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Pod flashem i wakeupem są należne warriors gratulacje. Więc napiszę tutaj. A co by byylo gdyby zagwizdali KD 3 faul na początku 2giej kwarty gdy Lebron zrobił sobie plakat z mvp?
Myślę, że Warriors wygraliby Mistrzostwo.
KD was great and all, but can he do it on a cold rainy night in Stoke?
Szacun za epicka komentke
Bali się gwizdać flagranta
moje pytanie czy Steve Nash dostanie pierscien jako team consultant czy w jakiej roli jest tam ? jesli tak , to wybaczam GSW majstra
To raczej od organizacji zależy, ale wątpię. Takich ludzi mają dużo i nie każdy dostanie pierścień. To byłoby niesprawiedliwe.
Maciek i ZNYK nie chcą dziś chyba przereagowac. Gdzie jest Palma gdzie jest Rondo?!
Będzie jakieś promo na abonament ?
Gdzie jest Palma? I dlaczego McGee nie grał dziś?
Wiadomo, że Kev został MVP bo był w wygranej drużynie, ale z drugiej strony
Kev jest mega bo ma średnie staty – 35.2/8.4/5.4
Bronek jest lipny bo ma – 33.6/12.0/10.0 w serii finałowej :)
Swoją drogą LBJ ma przerąbane co by nie zrobił jak nie ma pierścionka to jadą po nim jak…. :)))))
Nie wiem, czy to miałeś na myśli, ale gdyby LBJ dostał MVP w finałach przegranych 4-1,to byłaby hucpa. Niezależnie od tego jak dobry w tych meczach był.
Skoro James nie dostał MVP 2 lata temu mają świetne statystyki i to mimo ze w Warriors nikt się bardzo nie wyróżniał (stąd MVP dla Iggiego) to teraz gdy w zwycięskiej drużynie swietne statystyki mieli Durant i Curry to tym bardziej James nie mógł dostać MVP.
Nie, nie, MVP się nie należy jak się przegrywa :))) Chodzi mi o taki ogólny fakt obecnych czasów, internet, obserwacja każdego kroku każdej mega gwiazdy ;) i ogólny hejt wszędzie i na każdego. Jakby Cavs wygrali to Kev i Steph zostaliby zagryzieni :)))))
Jest jakiś hejt na LBJ? Nie zauważyłem
Skoro chce/jest kreowany na GOAT to każda porażka w finałach jest wielką rysą na tym krysztale.
Lucek, daj już sobie siana, bo jesteś, kurwa, nudny do bólu.
Dobrze, że Ty jesteś tak emocjonujący i ciekawy, zawsze czekam na Twoje opinie z utęsknieniem.
To mozna popatrzeć tak samo jak na regular season. Najlepszym zawodnikiem finałów (cyferki) był LeBron i nikt tego nie kwestionuje ale najbardziej wartosciowy (dla druzyny, wyniku) byl KD. Chocby tylko za game winnera z G3. Na podobnej zasadzie Iggy otrzymał nagrode 2 lata temu.
Gratulacje dla Warriors, liczłyem na 16-0. Szacunek dla Cavs – jak wygrali na 1:3 to liczyłem na wielki powrót do 3:4.