Wake-Up: Nie ma sweepu, Finały trwają. Warriors pokonani przez ofensywną eksplozję Cavs. Sędziowie się pogubili

39
fot. League Pass
fot. League Pass

To jeszcze nie koniec.

Golden State Warriors nie zrobili 16-0 i nie odebrali mistrzowskiego pucharu. Przegrali po raz pierwszy w tych playoffach i wracają do Oakland na mecz numer 5, który zostanie rozegrany w nocy z poniedziałku na wtorek naszego czasu.

Cleveland Cavaliers nie podłamali się bolesną porażką w Game 3, pokazali swoje mistrzowskie serce, ich ofensywa eksplodowała i uratowali się przed sweepem.

Golden State @ Cleveland 116:137

To był kolejny w tych playoffach blowout, Cavs szybko wyszli na prowadzenie, a potem utrzymywali wysoką przewagę, ale to nie był jeden z tych meczów, w których czujesz, że jest już po wszystkim, kiedy na początku drugiej połowy jest +20. Wiadomo, że Warriors są w stanie zrobić szybki run, dlatego gospodarze musieli zachować koncentrację do końca, a też intensywność i walka na parkiecie sprawiały, że bardzo dużo się działo.

To było prawdopodobnie najdłuższe 48 minut tego sezonu. Już w pierwszej kwarcie oglądaliśmy mnóstwo rzutów wolnych, natomiast jeszcze więcej przerw było w drugiej połowie, kiedy po kolejnych przepychankach sędziowie mieli ogromne problemy z ogarnięciem sytuacji. Arbitrzy byli zdecydowanie najsłabszym elementem tego spotkania.

Największe zamieszanie mieliśmy w połowie trzeciej kwarty, kiedy Draymond Green otrzymał drugie przewinienie techniczne (nie wiadomo za co) i wszyscy byli przekonani, że zostaje automatycznie wyrzucony z boiska. Wtedy jednak nagle okazało się, że przewinienie techniczne, które otrzymał w pierwej połowie, nie było jego, tylko Steve’a Kerra.

Sędzia przypomniał sobie, że w pierwszej kwarcie gwizdnął je trenerowi Warriors, mimo że we wszystkich oficjalnych statystykach był wpisany techniczny dla Greena (Kerr po meczu przyznał, że również był przekonany, że tamten faul był odgwizdany Greenowi). Skoro był błąd oficjalnych raportach, dlaczego sędziowie nie poprawili tego w czasie przerwy? Zrobiło się ogromne zamieszanie.

Ostatecznie Dray pozostał na parkiecie. I dobrze, ale nie dlatego, że nagle nie miał pierwszego przewinienia, to drugie wydaje się, że było zupełnie bez sensu i sędziowie przesadzili z reakcją. Dlatego lepiej było wycofać się z tej złej decyzji, niż poprawiać tą z pierwszej połowy.

Atmosfera w trzeciej kwarcie zrobiła się bardzo nerwowa. Mieliśmy wymianę zdań między LeBronem Jamesem i Kevinem Durantem, po tym jak lider gości domagał się flagrant faulu Kevina Love’a, który otrzymał

Były także ciosy wymierzone przez leżącego Zazę Pachulię, za które nie został ukarany, a w to wszystko włączyli się również kibice i jeden został wyprowadzony z hali.

W całym meczu było 7 przewinień technicznych i nawet siedzący na ławce Dahntay Jones załapał się na jedno z nich.

Update: Sędzia Mike Callahan tłumaczy zamieszanie wokół drugiego/pierwszego faulu technicznego Greena:

https://twitter.com/WojVerticalNBA/status/873421923237203973


Zawodnicy Cavaliers od samego startu byli niesamowicie ON FIRE w ataku, już w pierwsze pięć minut zdobyli 26 punktów, a pierwszą kwartę zakończyli z imponującym dorobkiem 49, co jest oczywiście rekordem Finałów. A mogli ich mieć jeszcze więcej gdyby nie spudłowali aż 8 rzutów wolnych. W pierwszej połowie uzbierali rekordowe 86 punktów przy 60.9% z gry, poprawiając równocześnie rekord Warriors sprzed dwóch dni z 13 celnymi trójkami. Ostatecznie trafili najlepsze w historii Finałów 24 rzuty za trzy ze skutecznością aż 53.3%.

Warriors nie byli w stanie na to odpowiedzieć i zanotowali tylko 11/39 z dystansu. W dodatku brakowało im punktów z kontry

Na początku czwartej kwarty goście zbliżyli się na 11 punktów, po dwóch trójkach z rzędu, ale wtedy na parkiet wrócił LeBron (w sumie przez 5 minut, kiedy był na ławce Cavs byli -11), a za chwilę Kyrie Irving powiększył prowadzenie dwoma kolejnymi akcjami.

Irving był jeszcze lepszy niż w Game 3, ponieważ nie tylko kończył penetracje przy obręczy, ale też wreszcie rozstrzelał się zza łuku. Po tym jak zanotował tylko 5/17 za trzy w pierwszych meczach, teraz trafił 7/12 i zdobył 40 punktów, z czego już 28 miał do przerwy (11/14 z gry).

Rewelacyjny był też LeBron, który zaliczył 31 punktów, 10 zbiórek i 11 asyst, a do tego najlepsze w meczu +32 i miał zagranie meczu

To już jego dziewiąte w karierze triple-double w Finałach, co jest nowym rekordem NBA.

Kevin Love był gorący na 6/8 za trzy zdobywając 23 punkty. JR Smith trafił 5/9 z dystansu.

Po raz pierwszy w tej serii był też aktywny Tristan Thompson i zwłaszcza w pierwszej kwarcie zrobił dużą różnicę swoją walką na tablicach, zbierając 3 piłki w ataku. W sumie miał 10 zbiórek, 5 punktów i 5 asyst.

Dla Warriors 35 punktów rzucił KD, starając się pociągnąć za sobą drużynę, ale tym razem nie był tak skuteczny jak wcześniej (9/22 z gry, 2/9 za trzy). Najbardziej zawiódł natomiast Stephen Curry, rozgrywając swój najgorszy mecz tych playoffów. Miał co prawda 10 asyst, ale tylko 14 punktów z 13 rzutów i 2/9 za trzy. Green zanotował 16 punktów z 16 rzutów i 14 zbiórek, a Klay Thompson dołożył 13 punktów (4/10 zza łuku).

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułLeBronowi wymyka się szansa na zmianę biegu historii, Warriors piszą swoją na nowo
Następny artykułFlesz: Koszykówka NBA zmieniła się na lepsze (Kyrie 121, Curry 100)

39 KOMENTARZE

      • Na poziomie talentu jest wyrównana, tylko są duże różnice w organizacji defensywnej. Ale dziś Cavs pokazali, że potrafią wytłumić Currego. Gdyby nie trójka Duranta byłoby 2-2. Dlaczego tyle osób hejtuje GSW, że zepsuli nam sezon zamiast wymagać lepszej gry od innych zespołów (to jest do zrobienia). Tak jak chłopaki pisali wczoraj można ich nie lubić ale organizację i taktykę mają świetną. To się chwali. A Cavs w końcu pokazali, że są godnym rywalem.

        0
          • Każdy z wymienionych przez Ciebie zawodników daje więcej zespołowi niż Irving.
            Nie wiem dlaczego Harden czy Thomas mają łatki słabych obrońców, a Irving, który jest czarną dziurą w obronie jest pomijany (obejrzyj choćby dunki GSW z GM1, i zobacz co tam wyprawiał Kyrie, jogging do obrony albo krycie nikogo).

            0
          • Ja mu nie będę tłumaczył, bo to właśnie zadanie dla Ty Lue. Talent jest tylko trzeba ich wszystkich lepiej skomunikować/skoncentrować na defensywie. No ale skoro gość uważa, że ziemia jest płaska to może faktycznie :P

            A tak na serio to GSW ogarnęło Currego do ok poziomu i facet nie odstaje od reszty zespołu. A atletycznie lepiej od Kyrie nie wypada, czyli da się. A defensywa spurs z Gasolem, Parkerem i Lee? Moim zdaniem kwestia coachingu.

            0
        • Eh te drzewka odpowiedzi na szóstym :D
          Może masz racje, i odpowiedni trener by dał radę wyciągnąć coś Kyrie, no ale jeśli trener Lebro.. znaczy Lue położył labę cały sezon na defensywę, bo “włączą switch w PO” (czego nie zrobili, pomimo piania peanów przez komentatorów np w serii z C’s – a jeśli przeanalizujemy dokładnie to widać seryjne pudła Celtów z wide open pozycji) a w finałach budzimy się z ręką w nocniku – o, GSW trafiają z otwartych pozycji, a jedyne co robimy to łatanie sita, tworząc dziury pod koszem, no to cóż…
          Z samym Irvingiem mam taki problem, mamy różnych słabych obrońców w tej lidze:
          -Kurych czy Thomasów, którzy są słabi bo są cherlawi/niscy
          -Hardenów, którzy w obronie odpoczywają, bo w ataku dają z siebie 150%
          -Jenningsów-nikt ode mnie obrony nigdy nie wymagał, a jak byłem juniorem to wszystkich objeżdżałem, więc po co mi uczyć się bronić jak rzucę więcej punktów (analogiczny syndrom mamy z centrami, Drummondami itp, jako pierwszy dunkowałem na podwórku, to po co mi nauczyć się rzucać, mogę wszystko pakować).
          Więc tak się zastanawiam, gdzie tu by umieścić Irvinga, to on pasuje do każdej z tych kategorii, imponujący fizycznie nie jest, pokonywanie zasłon to dla niego enigma, sam potrafi minąć każdego dzięki swoim ruchom, tak w obronie gubi ludzi na skinienie głowy, no i do tego często wykazuje brak chęci czy totalne zagubienie.
          Dlatego ciężko mi umieścić go w Top15, jeśli umieścimy jego.. To umieścimy też Thomasa? Rzucają nad nim, ale to on jako 1opcja zaprowadził 3x swój team do PO, to on, pomimo że jest lepiej broniony, wykręca lepsze statystyki niż Irving (%FG, 3FG, FT).

          0
  1. Jestem Januszem koszykówki, dziwiłem się sluchając ostatniej palmy i czytając wake-upa, że nikt nic nie wspomniał o sędziach, którzy już ostatnio w Cleveland odgwizdywali dziwne faule na niekorzyść Warriors i tym samym przymykali oko na faule Cavs. I nawet komentatorzy z Canal+, którzy sprawiali wrażenie jakby trzymali kciuki za Cavsów, w poprzedniej grze zauważyli to, m.in. faule Lebrona w ataku. A tu nic, cisza, dla mnie to taki januszowy skandal. Naprawdę fajnie by było gdyby trochę więcej było tu wyjaśnione apropo tych dziwnych, dla gości jak ja, decyzji sędziów. To wypacza mecze, graczom włączają się nerwy i ciężko grać jak wie się, że jest się tak rżniętym.

    0
    • To prawda że Cavs mają takie mecze gdzie wszystko im wpada i są nie do ruszenia. Musieliby mieć jeszcze 3 takie pod rząd. Ciekawe czy jakby wygrali 4-3 to byla by tu narracja że trzeba coś z nimi zrobić bo tak zdominowali ligę że się żygać chce i to nie fair dla reszty ligi:) (Paul George do Warriors za Iguodale!:D) tak serio to pamiętając zeszły rok trudno zamknąć już te serię, bo co jeśli w Golden State obudziły się demony? Teraz oni mają na sobie presje. Każdy kolejny mecz to jak game 7, każdy kolejny przegrany wzmacnia narrację o zeszłym roku. Cavs nie mają nic do stracenia bo jak przegrają to przecież “GSW to dream team, mieli wygrać ten sezon i wygrali”

      0