Wspólnie z Timem Duncanem nie odszedł specyficzny jak na dzisiejsze warunki ligi atak San Antonio Spurs. Dokonał się natomiast lifting tego co w poprzednim sezonie nazywane było old-schoolowym graniem, “odpowiedzią” na smallball Golden State Warriors (ligowy smallball) lub też ekscentryzmem najlepszego trenera w historii gry. W obecnym sezonie Spurs dodali 4 rzuty za trzy punkty (18 w 15/16, 22 obecnie), zrezygnowali z prawie 4 post-up posiadań w każdym meczu (spadek z 15 do 11.3), z 6 touches w tej strefie (mimo to zwiększyli procent podań z low-post), a na pozycjach 4 i 5 dwóch nie rzucających za trzy starterów z sezonu poprzedniego, “zamieniła” dwójka, która do tej pory zdążyła oddać 73 rzuty za trzy punkty i trafić 35.
Pau Gasol opuści minimum miesiąc, na jego miejscu dwa ostatnie mecze w pierwszej piątce rozpoczął David Lee. Zmiana ta wpłynie na spacing zespołu, przede wszystkim na grę LaMarcusa Aldridge’a, który do przerwy na mecz gwiazd może oddać drugie tyle rzutów z dystansu, ale też na grę pick-and-roll, w którym Lee jest zdecydowanie bardziej dynamicznym graczem. Pomniejszona o jednego zawodnika rotacja może jednak w dalszym ciągu używać smallballu w ostateczności, co prawdopodobnie mało komu się podoba.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
No tak. Tylko, czy w tych realiach, to starczy na więcej niż półfinał Konferencji? I nie wyzłośliwiam się, pytam naprawdę zainteresowany.
Świetny artykuł!
Właśnie, zapomniałem dodać :-)
Lubię Spurs.
Dal bym 5 serduszek :p święty artykol
Bardzo dobry artykuł o ulubionej drużynie. Szacun