„Dream Team” Jacka McCalluma to szczególnie istotna pozycja z perspektywy historii koszykówki, tak przypuszczam. Dobrze, że autor nie uczynił z tej publikacji zbioru historii zasłyszanych i mimo bogactwa tematu zdołał przemycić solidną porcję własnych przeżyć. Samemu trudno mi w to uwierzyć, ale skończyłem tę książkę zaledwie kilka dni temu. Czytając można odnieść wrażenie, że za kilka pokoleń drużyna z 1992 stanie się swego rodzaju koszykarskim mitem. Mimo to jej wpływ na popularność dyscypliny pozostanie jednym z największych bodźców w dziejach sportu. To ostatnia drużyna narodowa Stanów Zjednoczonych, dla członków której nie istniały wymówki przed reprezentowaniem kraju.
To bynajmniej nie próba zarzutu beztroski wobec kadry obecnym generacjom. Zmieniło się pokolenie i nastały zupełnie inne okoliczności. Po dwóch złotach z rzędu, ciśnienie na walkę w Igrzyskach nie jest tak silne, jak chęć powstawiania kości w odpowiednie miejsce.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Bardzo dobry tekst!
Swoja drogą…to dziwne, że pałeczkę po 69-letnim Krzyzewskim przejmuje 67-letni Popovich. Będzie zmiana po kolejnych IO?