Po kilku dniach zastoju na rynku, kiedy prawie nic się nie działo i były podpisywane tylko jakieś małe umowy, wczoraj finansowe szaleństwo wróciło i kolejny wolny agent dostał dużą wypłatę w kontrakcie, który może i powinien dziwić.
Pierwszy doniósł o tym Marc Stein z ESPN:
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Przeczytałem Mason, pomyślałem – spoko – kolejny atletyczny freak i niezły passer jak na big mana.
Wtedy spojrzałem jeszcze raz. Miles. Spojrzałem jeszcze raz na kontrakt. Oops :/
Może ten kto podpisywał od strony Bucks też tak spojrzał :)
Masakra, skoro tyle czasu nikt inny nie zaproponował mu kontraktu, to po co wyskakiwać z taką ofertą? Przecież żaden inny zespół już chyba nawet tyle miejsca w salary nie ma. Totalnie tego nie rozumiem, może mi to ktoś wytłumaczy może? Bo wychodzi na to, że wielu z nas tzw. “Januszów menadżerki” wykonywałoby czasem lepszą robotę niż faktyczni GMowie.
Aż strach co będzie się dziać w przyszłym sezonie kiedy cap-space znów powędruje znów w górę :O
a pomyslec, ze mogliby mieć np Bourousisa za 10 mln za dwa lata…
Totalnie bez sensu ruch. Po co zapychac sobie cap space jak sa juz Monroe I Henson…
ten kontrakt byłby ok gdyby tylko był podpisany na 10 lat
Totalna masakra z tym kontraktem… Chciałbym, żeby zarówno po skończonym tym okienku/szaleństwie przeczytać artykuł zbierajacy te najbardziej “genialne” kontrakty. I po skończonym sezonie 16/17 … Kiedy niestety będzie sporo zawodników zarabiajacych w okolicach 10kk usd/sezon, a dajacych od siebie np. 6pkt/5zb w 15min/mecz.