6-na-3: Przed meczem numer 7

16
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Mecz numer siedem już dziś w nocy. W tym momencie to najważniejsze spotkanie całego sezonu, któremu smaczku dodaje fakt, że oba zespoły stoją na skraju historycznych katastrof. Golden State Warriors wygrali 73 spotkania w sezonie regularnym, ale wciąż brakuje im tego jednego, by przedłużyć szansę na to, że nie będzie to jedynie sympatyczny rekord, o którym częściej słyszeć będziemy w kontekście ich porażki. Oklahoma City Thunder prowadzili 3 do 1 w tej serii i wydawało się, że przepędzili właśnie swoje demony z sezonu regularnego, kiedy nie potrafili udźwignąć presji końcówek, tylko po to, by nagle stanąć pod ścianą i na wrogim terenie bronić się przed kolejnym wielkim choke’iem. Na kim ciąży większa presja? Która z supergwiazd znaczyć będzie dziś więcej? Kto wygra?

1. Na której drużynie ciąży większa presja?

Bartosz Bielecki: Warriors. To dlatego, że bronią mistrzostwa, nie chcą zmarnować rekordowego bilansu z sezonu zasadniczego (bo ten nie ma znaczenia bez mistrzowskiego pierścienia) i grają u siebie. Na Thunder z pewnością ciąży presja związana z tym, że prowadzili już 3-1, a teraz mogą odpaść. Wydaje mi się, że to jednak Warriors są w trudniejszej sytuacji pod względem psychiki.

Maciej Kwiatkowski: Warriors. Niech dwa ostatnie zwycięstwa Warriors Cię nie zmylą – dla Warriors to wciąż gra o “73 don’t mean a thing without a ring” i jeśli przegrają dzisiejszy mecz, z kuluarów NBA wysypią się głosy Oscara Robertsona, Charlesa Oakleya i innych, o tym że liga jest ‘soft’ wink-wink jej reprezentanci – Warriors, Curry. Pojawia się głosy, że spuchli fizycznie, przeceniając znaczenie 73-meczowego rekordu. Pojawią się też głosy, że nie dali rady mentalnie po wygranej w Oklahomie i spoczęli na laurach, zamiast pokazać instynkt mordercy.

Piotr Sitarz: Na obu. O psychicznym sprowadzeniu tego meczu do meczu numer jeden albo jednego meczu sezonu regularnego, po którym są wakacje albo przerwa na Mecz Gwiazd, nie ma nawet co mówić. Jeden zespół gra o coś równie szalonego jak 73-9 i o przedłużenie szans na 73-9 plus pierścień, drugi o zagranie w Finałach po jednej z najcięższych przepraw w playoffach w historii i przegraniu dwóch meczów, z których przynajmniej jeden powinni wygrać. Ja denerwuję się siedząc przed komputerem. Oni muszą jeszcze trafić do kosza.

Adam Szczepański: Warriors, ale presja na obu drużynach jest ogromna. To jednak Warriors mają rekord zwycięstw, przez cały sezon byli pewniakiem do tytułu i po wywalczeniu Game 7 wrócili do roli faworyta tej serii, zwłaszcza, że grają dzisiaj na własnym parkiecie. Cały czas mają w głowach ‘without title, 73 wins mean nothing’. Ale to Thunder przez większość serii wyglądali na lepszą drużynę, to oni już zmarnowali dwie okazje, żeby zakończyć tę rywalizację i teraz też walczą o swój honor, nie chcąc być zespołem, który odpadł będąc już po czterech meczach o krok od Finałów.

Michał Tomaszewski: Warriors. To jaki bilans osiągnęli w sezonie regularnym, będzie dużo znaczył jak zdobędą mistrzostwo. Kibice już czekają, żeby śmiać się przez całe lato z Warriors, po tym jak walczyli do końca o poprawienie bilansu Bulls, a odpadli w finale konferencji. OKC nie ma nic do stracenia. Jeśli wygrają będzie doceniało się jak doszli do finału pokonując po drodze Spurs i Warriors. Jeśli przegrają, będzie się mówiło, jak byli blisko sprawienia niespodzianki i jak tez zespół się rozwinął w playoffs.

Przemek Kujawiński: Thunder. Jeśli spojrzymy na to całkiem z boku, to Warriors mają przed sobą wizję historycznie dużo potężniejszej katastrofy. Nikt nigdy nie zapomni sezonu, w którym drużyna wygrała 73 spotkania i nie wygrała mistrzostwa. Wolę jednak patrzeć na to lokalnie, bo mam wrażenie, że takie spojrzenie bardziej realistycznie oddaje to, co przeżywają w tej chwili gracze obu zespołów. Warriors patrzyli już w oczy swoim demonom w meczach numer 5 i 6. Zderzyli się już z myślą, że mogą przegrać i póki co przetrwali. Ta presja nie jest więc już dla nich niczym nowym, a co za tym idzie są już bardziej odporni. Thunder po raz pierwszy w tej serii stają przed wizję eliminacji. Do tego, jeśli coś miałoby w tej chwili wygonić Kevina Duranta z miasta, to “kompromitacja” w serii, którą mieli już na widelcu.

2. Od kogo zależeć będzie w tym meczu więcej – od Kevina Duranta czy Stephena Curry’ego?

Bielecki: Od Stephena Curry’ego. Przeczytałem ostatnio na Twitterze taki hot take, że koledzy niosą Duranta przez tą serię i tylko jego defensywa oraz dostawanie się na linię rzutów wolnych go ratują. Może to trochę przesadzone stwierdzenie, ale faktycznie, statystyki rzutowe (57-137 FG) podpierają tę tezę. Curry też nie do końca jest sobą i jest to jedna z przyczyn, dlaczego ta seria jest dla Warriors tak dramatyczna. Skoro Durant nie gra najlepiej, a Thunder wyglądają rewelacyjnie, to wydaje mi się, że przy słabym spotkaniu w wykonaniu Curry’ego i Duranta, to Oklahoma wygra. Warriors o wygraną będzie niebywale trudno, jeśli ich MVP nie przekroczy bariery 30 punktów.

Kwiatkowski: Od Stephena Curry’ego. Z meczu na mecz gra coraz lepiej, ale to będzie już dla niego 3 mecz w ciągu 5 dni i tym razem musi przyjść do gry od samego startu. Drugi tak dobry mecz Thompsona już się nie wydarzy w tej serii. Kontuzja czy zmęczenie – nawet w tych dwóch ostatnich meczach było to jakieś 75% MVP ostatniego sezonu regularnego. Typuję, że w meczu nr 7 OKC nie będzie już ‘hedge’ować’ go w niektórych posiadaniach – będą same switche i presja, by je pokonał.

Sitarz: Od Russella Westbrooka. Bo dlaczego nie od głównego ball-handlera Thunder? Od jego decyzji? To nie tak, że nagle całą presją zrzucam na jednego gracz, ale Russell Westbrook podaje piłkę Kevinowi Durantowi, kreuje punkty w akcjach drive-and-kick i – gdy grają 1 na 1 – męczy penetracjami Stephena Curry’ego – równie dobrze on też może być drugoplanową postacią, bo najlepszym graczem Warriors jest w tym momencie Klay Thompson. Durant walczy o swoje legacy, bo to naturalne, że całą uwagę kieruję się na gracza, który kiedyś miał być lepszy od LeBrona Jamesa, ale jeszcze żaden koszykarz w historii NBA nie zdobył wszystkich punktów swojego zespołu i nie bronił sam na pięciu.

Szczepański: Od Stephena Curry’ego. Cały czas czekamy na jego wielki – od początku do końca – mecz w tej serii, może dzisiaj? Jeśli on wróci do swojego MVP-grania i będzie trafiał trójki, wtedy pociągnie za sobą drużynę i obejrzymy Warriors basketball w najlepszym wydaniu. Bez jego magii, to znowu Thunder mogą narzucić swój styl gry i kontrolować spotkanie. Natomiast w przypadku Duranta, to że on rozegra wielki mecz, jeszcze o niczym nie musi przesądzić, ponieważ potrzebuje też mądrego i agresywnego Westbrooka, żeby poprowadzić Thunder do zwycięstwa.

Tomaszewski: Od Kevina Duranta. Jeśli Oklahoma chce wygrać Game 7, to potrzebuje Duranta trafiającego swoje rzutu dużym procencie, nie tracącego głupio piłek i świetną grę w obronie. Wszystkie te rzeczy widzieliśmy już w tej serii a teraz musi pokazać je po raz kolejny. Durant będzie chciał się poprawić po ostatnim meczu, który był średni w jego wykonaniu i wierzę, że udźwignie presję tego meczu.

Kujawiński: Od Stephena Curry’ego. Curry nie miał wciąż (i piszę to, patrząc w jego imponujący box score z meczu numer sześć) swojego MVP-spotkania w tej serii. Nie powinien też liczyć na to, że Klay Thompson znów pobije rekord NBA w liczbie trafionych trójek w meczu playoffów. To od niego zaczynało się w tym sezonie wszystko, co dobre w grze Warriors i jeśli choć na 35 minut uda mu się wrócić do swoich tańców i szalonych, trafianych rzutów, to Warriors mogą być spokojni. Kevin Durant ma (i to powinno brzmieć dla niego jak wymierzony policzek) Russella Westbrooka.

3. Kto wygra mecz numer 7?

Bielecki: Thunder. Faworytem są Warriors, bo grają u siebie i teoretycznie mieli tę ligę połknąć w tym sezonie. Już w Gorącym Ekspresie pisałem jednak, że typowanie tych Playoffs zupełnie mi nie idzie, więc od pewnego momentu typuję dokładnie wbrew swoim myślom. Dlatego stawiam na Thunder. Przede wszystkim życzyłbym sobie ultra-wyrównanego, brudnego meczu z walką w parterze.

Kwiatkowski: Thunder. Mecz nr 6 był już czwartym z rzędu, w którym to Thunder wyglądali na bardziej wypoczęty zespół, silniejszy w siły fizyczne. W drugiej kwarcie niemal było już po serii – Warriors uratował historycznie dobry shooting Klaya Thompsona. Thunder są młodszym teamem niż Iguodala, Bogut i nie w pełni zdrowy Curry. Będą musieli przyjść do gry z krótką pamięcią (rola Donovana) i nie przypomnieć sobie o choke’u w meczu nr 6, kiedy Warriors zrobią szybki run 8-0 w pierwszej kwarcie. Jeśli to zrobią, jeśli przetrwają pierwszy, duży cios Warriors, mogą ich złamać już w 20-30 minucie swoim atletyzmem i lepszymi siłami. Westbrook wyjdzie dziś na parkiet ‘all-out’, Durant siądzie na bocznym siedzeniu, trzymając siły na crunchtime. Typuję prawie quadruple-double ze stratami Westbrooka i kontrolowane +7/10 na końcu.

Sitarz: Koszykówka. Nie typuję tego meczu, bo gdy wybieram zespół A to wygrywa zespół B i odwrotnie. W ten jeden dzień sezonu NBA wierzę w karmę, będę przesądny, zamknę się po prostu. Koszykówka.

Szczepański: Warriors. Jeśli już muszę na kogoś stawiać, bo założyłem sobie, że dopóki są w grze, nie będę stawiał przeciwko mistrzom. Ale naprawdę nie wiem, bo Thunder są w tej serii lepszą drużyną, a Warriors tylko momentami grali swoją koszykówkę. Ostatecznie przeważą ‘głowy’ i to, kto lepiej poradzi sobie psychicznie ze stawką tego meczu.

Tomaszewski: Thunder. W ostatnim meczach cały czas widzę, że OKC jest lepsze od Warriors. To co się wydarzyło w Game 6 było nieprawdopodobne. Klay nie będzie już trafiał trójek jak w ostatnim meczu, Curry nie jest zdrowy do końca. Fizycznie o wiele lepiej wyglądają Thunder a Russell dzisiaj będzie zmotywowany jak nigdy i już się nie mogę doczekać jak będzie atakował kosz. Mam nadzieję, że psychicznie Thunder wytrzymają początek meczu. Tak, chcę finału LeBron vs Durant.

Kujawiński: Warriors. Będę niekonsekwentny w moich typach. Thunder w meczu numer sześć trzymali już kolano na gardle Warriors, ale udusili się w końcówce, po tym gdy pozwolili Warriors zabrać nijaki mecz numer pięć (to wtedy powinni skończyć tę serię). W kategoriach kółek i krzyżyków, to Billy Donovan wciąż powiedział więcej niż Steve Kerr, ale nie chcę nie doceniać roli tego, co dzieje się w głowach obu zespołów. Warriors przechwycili momentum w tej serii i przypomina mi to, co wydarzyło się rok temu w serii Clippers z Rockets. Clippers przez brak wysiłku oddali wtedy mecz numer pięć (kiedy powinni skończyć serię), po czym udusili się w końcówce meczu numer sześć. Thunder to nie Clippers. Chyba. Ale Warriors to nie Rockets.

Poprzedni artykułDniówka: Game 7, kto zagra w Finale z Cavs?
Następny artykułFlesz: Stephen Curry odpowiedział i Golden State Warriors wrócili z 1-3, by pokonać Oklahomę City Thunder w meczu nr 7 i awansowali drugi rok z rzędu do Finałów NBA

16 KOMENTARZE

  1. To jest po prostu niesamowity mecz, tyle. Trochę takich wyrównanych serii które kończyły się meczem numer 7, ale takiej serii&spotkania jak nadchodzące game 7 naprawdę nie mam. To jest fantastyczne: ciężko typować wynik meczu i serii w której grają tacy koszykarze jak Stephen Curry, Klay Thompson, Russell Westbrook i Kevin Durant. Każdy z nich jest tutaj w stanie zaliczyć naprawdę wielki mecz na +40 punktów i poprowadzić do wygranej. Na obu teamach jest ogromna presja.

    Nie mogę się doczekać tego meczu.

    0
  2. Już teraz czuję te emocje nie pamiętam kiedy ostatnio był mecz o taką stawkę powiem dosyć odważnie tak ważny historycznie,sam mocno w tej serii kciuki trzymam za OKC ale niech już wygra koszykówka niech wygra lepszy.

    0
  3. Postawiłem w typerze na 4-3 OKC ale nie chcę Thunder w Finale.Nie dlatego, że nie lubię Duranta czy Westbrooka i nie życzę im tytułu tylko dlatego, że oni w pojedynku z Cavs nie mają szans.Ostatni mecz pokazał zresztą, że ta drużyna wcale się tak nie zmieniła na przestrzeni sezonu by widzieć w nich faworytów do zwycięstwa.Cavs mają po prostu zbyt wiele broni, lepiej się matchupują z Oklahomą a w składzie Thunder nie ma nikogo kto choćby spowolnił Jamesa.
    Jeśli wejdą do Finałów to znów zobaczymy hero ball na skuteczności 35% i w najgorszym wypadku 4-2 dla Cavs.Tym samym okaże się, że nie tylko historyczny wyczyn Warriors poszedł na marne ale i te całe heroiczne playoffy OKC.

    0
    • Wybacz, szanuję Cię, ale tym postem uderzasz tylko w klisze i banał. Bronie Cavs poza Bronią? Chimeryczni Love, JR? Zawsze w cenie Tristan? Kyrie-boję-się-mocno-kryjących-guardów-Irving? Złoto z ławy Frye? Jest tylko (i aż) Bronisław i to on ewentualnie zrobi różnicę. I owszem, może zrobić, czy zagrają z GSW czy z OKC, bez znaczenia. Bez tego Cavs wygrają mecz, góra dwa.

      0
  4. Tak jak napisałem kluczowy mecz to był nr6. Golden ma już wbite kły w Okc i czuje krew. Dobiją ich dzisiaj i GSW idzie po majstra :) . Na 5 minut przed końcem meczu 6 pomyślałem że westbrook dawno niczego głupiego nie zrobił no i proszę.
    Westbrook jak zwykle nie wytrzyma ciśnienia i pójdą mu zwieracze jak mecz będzie na styku. Na 100% zrobi coś głupiego. Jak do 3kw Okc nie wygra tego meczu to nie wygrają.

    0
  5. Ja jestem w tym meczu za Warriors… Jeżeli jednak wygra OKC też trzeba będzie się cieszyć.W końcu będziemy mieć nowego mistrza, który nie zdobył jeszcze tytułu dla swojego miasta… Szkoda ze OKC to nie Seattle, jednak KD i Russ zasługują na pierścień. W Cleveland też nie mogą się doczekać… Bostonom i Lakersom już wystarczy… Jak dobrze, że te czasy tak szybko nie wrócą. I jak napisał Piotrek Sitarz wygra koszykówka… Choć widok Dellavwdovy w strugach szampana nie wygląda zbyt dobrze…

    0
  6. WOW co za mecz!

    Jak sobie pomysle ile gowna splynie na przegranego…

    …ze KAZDY spudowany rzut, kazde slabe podanie itp to bedzie C.H.O.K.E. 100-lecia…

    Dla mnie oba teamy – bez wzgledu na wynik – juz sa wielkimi WYGRANYMI tego sezonu

    ALE NOC!

    0
  7. Wy tak serio czy to prowokacja z tym 3:2 dla OKC?

    GSW odzyskało swag, grają u siebie i mają przeciwko sobie raz że upokorzoną, a dwa że grającą głównie hero-ball OKC?

    Że Thompsonowi nie będzie wpadać jak przedwczoraj? Pewnie że nie, bo dziś na 90% odpali w końcu Curry. Szanse na to są dużo większe niż kolejny wybitny występ nagle-jestem-clutch-Westbrooka czy a-właśnie-że-Igoudala-mnie-nie-zatrzyma-Duranta.

    Typuję blowout.

    0