Jak dobrze widzieć w końcu inne nazwisko niż DeMarcus Cousins w cyklu “Czy możemy pozyskać Ciebie za numer Top-3 draftu”, nie myśląc ile takich wymian w najnowszej historii miało miejsce. Podpowiedź: niewiele.
Jest jednak o czym rozmawiać. W środę Bill Simmons rzucił plotkę o Paulu George’u i Lakers, w czwartek został zwolniony Frank Vogel i nagle w internecie okazało się, że każdy ma opinię na temat Indiany Pacers. Gdzie byliście przez cały sezon, kiedy my tu o postępach Iana Mahinmiego, zmęczeniu George’a w crunchtime, obronie Lavoya Allena i spacingu dla Monty Ellisa dyskutowaliśmy?!
Tak, to baaardzo interesujące… Powoli czuć offseason, czyli czas, gdy każdy z nas może stać się na chwilę GM’em. Mało kto chce być trenerem. Każdy z nas może też dołączyć do puli odpowiadających na pytania i walka o poniedziałkowy awans zapowiada się wściekle ciekawie:
Przemek Napierzyński – 5.5 punktu
Dawid Ciepliński – 5.5
Łukasz Sosnowski – 5
Krzysztof Ograbek – 3
Adam Rzepkowski – 3
Mateusz Kunach – 3
zNYK i Michał Kajzerek jeszcze ani razu nie wzięli udziału w Ekspresie, choć maile z pytaniami regularnie otrzymują… Ola masz więc jeszcze czas, aby upgrade’ować swoje odpowiedzi o drugie zdanie.
Aż 6 punktów za wczorajszy Ekspres do podziału.
Dla Piotrka Sitarza za ostatnie zdanie: “(…) niech Prezydent RP robi co chce na niezweryfikowanym koncie na Twitterze, niech strzela do kaczek, nich stoi na krześle. Tak wybrał naród, a przynajmniej któryś z narodów w narodzie.”
Dla Górniusza z Bemowa za opinię o LeBronie Jamesie: “W zasadzie dalej się potyka, ale jest teraz na pewno o kilkaset lat świetlnych bardziej świadomy gry i swoich możliwości, niż kiedykolwiek.”
Dla Adama za żart: “Dlaczego nie? Lepiej, żeby spędzał noce na twitterze, niż czytając listy z poleceniami od Prezesa. Skończył przed drugą, więc pewnie po prostu zabijał czas czekając na game 2 w Cleveland.”
Dla Bartka Bieleckiego, który jest ostatnio on-fire i jak przystało na kibola DeShawna Stevensona i Agenta Zero na pytanie “To Cleveland czy tamto” odpowiedział: “Żadne. Jestem za Waszyngtonem, więc wybór między zespołami największego wroga Wizards jest dla mnie jak wybór między jaskrą a zaćmą.”
To się ceni. Dla Seby za szczerość: “Może grać w zasadzie wszystkie 5 pozycji w obecnym, chujowym nieco small-ballu, który będzie katować niebawem cała liga, łącznie z Adamem Silverem w amatorce.”
I dla Przemka za kompleksowość odpowiedzi na pytanie o zasadność tweetowania Prezydenta z fankami Biebera i puentę: “Dlaczego nie? To póki co jedyne chwile, kiedy pokazuje, że ma w sobie choć odrobinę osobowości i wolnej woli. Czy wolałbym, żeby okazywał ją w ważniejszych sprawach? Jasne. Ale biorę, co dają. Wolę się łudzić, że sympatyczne w gruncie rzeczy wymiany zdań po nocach to jakiś zaczątek odzyskiwania umysłowej niepodległości. Inna sprawa, że ktoś mógłby panu prezydentowi wspomnieć o tym, że każdy może zobaczyć kogo śledzi na Twiterze i może osoby tytułujące się np. “Fiutek Majkula” z opisem, cytuję, “I wish I was, I wish I was.. INSIDE YOUUUU”, nie powinny znajdować się na liście, bądź co bądź, reprezentanta tego narodu. A może nic o tym narodzie nie mówi tak dużo?:)”
Na czele odpowiadających z dwoma (2) punktami: Sitarz, Michał Górny, Przemek, Sebastian, Bartek Bielecki.
Lecimy:
1. Czy Larry Bird powinien oddać Paula George’a za Top-3 numer draftu?
Bartek Bielecki: Nie. Nie jestem fanem oddawania gwiazd za wybory w drafcie, w przypadku gdy zespół nie potrzebuje zaorania i rozpoczęcia wszystkiego od nowa. Pacers niewiele zabrakło by awansować do drugiej rundy, to jeszcze nie czas na taki ruch, zwłaszcza, że zawodnik z TOP3 draftu może nigdy poziomu George’a nie osiągnąć. Lepiej budować wokół gwiazdy i młodego Turnera.
Michał Tomaszewski: Nie. Nie jestem przekonany czy oddawanie picku w Top-3 draftu ma sens za 26-letnią gwiazdę NBA, który jest w moim Top-10 zawodników ligi. To może być strzał w stopę, bo nie muszę przypominać jak niektórzy zawodnicy wybierani z wysokimi numerami draftu okazali się wielkimi rozczarowaniami podczas całej kariery w NBA. Aczkolwiek po zwolnieniu Vogela zapowiada się na to, że czeka nas mała rewolucja w drużynie z Indiany i ten offseason zapowiada się bardzo ciekawie.
Przemek Kujawiński: Nie. George w najlepszym wydaniu to Top10 gracz ligi i two-way player. Ile znaczą tacy gracze przekonujemy się w każdych playoffach. Bird powinien – przede wszystkim – znaleźć mu do pary inną defensywną trójko-czwórkę, która będzie gotowa dzielić się z George’em odpowiedzialnością za bronienie czwórek rywali. To ponoć była największa przeszkoda dla George’a, by regularnie grać jako silny skrzydłowy. Idealnie byłoby, gdyby znalazł mu Shane’a Battiera. Ewentualnie po prostu przekonać, że dla dobra drużyny, powinien godzić się na granie na pozycji wyżej. Na pewno Birdowi byłoby łatwiej to zrobić, gdyby znalazł lepszych graczy zadaniowych do grania wokół niego.
Olek Żerelik: Tak. Larry Bird zostaje. Chce żeby to była jego drużyna i żeby grała tak jak on to sobie wyobraża. Dajmy mu szansę wybudować ją według własnego konceptu, a nie zmuszajmy PG do grania na czwórce, jeśli mu to nie pasuje. Bird będzie miał swojego trenera, dobierze mu odpowiednich graczy i zobaczymy co z tego wybuduje. Myślę, że za PG wynegocjuje coś więcej niż jedynie Top3, no chyba, że będzie to „1”.
Sebastian Hetman: Tak i nie. Piszę tak tylko dlatego, że Bird już dwa/trzy sezony temu rozpoczął trochę niezrozumiałą przebudowę Indiany. Ja wiem, że Lance okazał się cymbałem, wiem, że były tam kwasy w szatni. Wiem, że Człowiek Hibbert też się gdzieś w tym wszystkim zagubił, a George sezon 2014/15 stracił przez kontuzję, ale na Boga… Ten team omal nie zagrał w finale NBA w 2013 roku, kiedy Pacers dzielnie wojowali z Heat, kiedy się tym wszystkim jaraliśmy. Można było coś wytrejdować, kogoś złapać, dorzucić, nie wiem, cokolwiek. Wczoraj poleciał Vogel, więc może tak – Bird powinien go oddać i budować wszystko na nowo, z czystym (tylko swoim) sumieniem. I nie – Paul George to moim zdaniem ponownie Top 10 gracz ligi, co pokazał w tym sezonie i w rundzie z cegłowatymi Raptors, ale jednak. Oddałbyś Top 10 gracza ligi za pick w Top 3 Draftu? Zapraszam do dyskusji na działce. Koniecznie zabierz ze sobą alkohol.
Bartek Tomczak: Tak pod warunkiem, że odda go do Lakers. W tym tygodniu mówiłem w Przerwie na Żądanie EXTRA, że lubię pomysł spokojnej przebudowy mojej drużyny, ale jeśli możesz pozyskać kogoś takiego jak Paul George to nie wahałbym się ani chwili. Na miejscu Lakers kupiłbym kokardkę, włożył pick (jak już go otrzymają), zapakował paczkę i wysłał na adres 125 S. Pennsylvania Street, Indianapolis, IN 46204.
Paweł Kapuściński: Tak. Bo Larry Ptaszek podjął bardzo słabą decyzję, w dodatku zaprezentował ją w dość marniacki sposób więc teraz życzę mu całkiem źle. Pacers głównie przez niego mają tak słaby roster, mając w składzie 3 starterów, a winą za wszystko obarczył Vogela. Magic na Twitterze>Bird na GMce.
Michał Górny: Nie. Jeśli już oddawać taki “asset” to za coś więcej niż mniej lub bardziej pewny pick w Drafcie. Paul George wchodzi w swoje najlepsze lata gry i nawet najbardziej bogata paczka w Drafcie może nie być wystarczająca.
Piotr Sitarz: Nie. Z tego co piszą w prasie z Indiany Frank Vogel nie będzie trenował Pacers w przyszłym sezonie. Nie znamy póki co nazwiska nowego trenera, więc trudno w maju pisać czy Bird powinien już teraz dzwonić do np. Lakers – którzy swoją drogą nie mogą być pewni wyboru w Top3. Kusi wizja rozwoju np. Mylesa Turnera i Brandona Ingrama, którzy mieliby największy zasięg w całej lidze na pozycjach 3-4, a może nawet 4-5, ale też rodzi się pytanie czy warto oddać 26-letniego All-Stara za tylko – i aż – prospekta, po którym czegoś się spodziewają, ale nie mogą być do końca pewni? Z drugiej strony Wschód jeszcze przez lat kilka należeć będzie do LeBrona Jamesa, więc może lepiej cierpliwie budować się przez 4-6 sezonów, przeplatać brak playoffów z występami w drugiej rundzie i zaatakować gdy w NBA nie będzie już Jamesa… albo James będzie grał z nimi?
2. Łukasz Sosnowski pyta kto byłby najlepszym trenerem dla Sacramento Kings?
Bartek Bielecki: Zbigniew Pyszniak, bo świetnie wpasowałby się do tej groteski w Sacramento. Na poważnie: do póki Vivek i Vlade rządzą Kings, żaden trener się tam nie sprawdzi. ŻODYN. Choć jest jeden trener, który raz poradził sobie z wyciągnięciem drużyny opętanej chaosem i zrobił z niej (na chwilę) poważnego gracza. Mówię poważnie, trzeba to Wittmanowi oddać.
Michał Tomaszewski: Frank Vogel. To jest ten moment, że Vlade Divac powinien zawiesić wszystkie rozmowy z obecnymi kandydatami i zadzwonić z kozacką ofertą do Vogela. Oprócz jednego sezonu, gdzie Paul George wypadł prawie na cały sezon udawało mu się z Indiana osiągać bilans +0.500. Co więcej jego Pacers zawsze byli bardzo wysoko klasyfikowani jeśli chodzi o obronę a tego bardzo brakuje w Sacramento. Może ten ruch przekona Cousinsa do chęci pozostania w Kings?
Przemek: Gregg Popovich. Kings mają przede wszystkim problem z kulturą organizacyjną. Wszelkie inne problemy są pochodne. Nie widzę innej osoby w tej chwili, która potrafiłaby opanować bałagan panujący w tym klubie. A więc Vivek Ranadive powinien sięgnąć do kieszeni i zapłacić, ile tylko trzeba, żeby wyciągnąć Popa z San Antonio. Czy okrągły miliard dolarów za sezon wystarczy? Nie? No to Kings są straceni…
Olek Żerelik: Mark Jackson. Trener potrafiący zjednać sobie szatnię. Ma swój wkład w atmosferę, która panuje w szatni drużyny mistrzów NBA. A tego właśnie brakuje w Sacramento. Mają utalentowanych zawodników, którzy nie potrafią ze sobą grać. Coś cały czas szwankuje na poziomie komunikacji, sympatii międzyludzkiej i kooperacji. Jackson zawsze był szanowanym przez zawodników trenerem, także myślę, ze w Sacramento też sobie poradzi. Co prawda nie odkrył potencjału Draymonda G., ale poprzez odpowiedni dobór współpracowników, również z tym powinien sobie poradzić. Powinien też ściągnąć dobrego asystenta odpowiedzialnego za defensywę. Wyniki z GSW predysponują go do uzyskania drugiej szansy. Mistrzostwa z Sacramento pewnie nie zdobędzie, ale mógłby, w przeciągu 2 lat, wybudować drużynę na miarę drugiej rundy PO. Także postawiłbym tym razem na trenera mentora-motywatora z zapleczem analitycznym.
Sebastian: Reggie Theus. Wiem, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki (bilans 44-62), ale kurcze… Theus zajebiście rzucał trójki w ogródku w jednym z odcinków serialu “Hang Time”. Pamiętam ten odcinek do dziś – na hajpie grał o siano z Garym Paytonem, który nagle pojawił się na grillu. Ludzie rzucali hajsem, panny krzyczały, jedna miała dekolt, pyzowaty Anthony Anderson prawie się popłakał. Tylko dlatego bym na niego głosował. Reggie Theus był częścią naszego dzieciństwa – i jak to brzmi?!?
Bartek Tomczak: Byron Scott. Przepraszam kibiców Sacramento, ale chciałem dobrać trenera który dorównałby do poziomu absurdu i złych decyzji jakie podejmują osoby zarządzające Kings.
Paweł: Ktokolwiek z listy Del Negro, Mitchell, Woodson. Bo to szybka droga do uwolnienia Cousinsa.
Michał Górny: DeMarcus Cousins. Pół żartem, pół serio, ale nie widzę poważnego szkoleniowca, który będzie w stanie odmienić losy Kings. Za dużo tutaj spraw które wymagają zmian, zwłaszcza jeśli chodzi o management.
Sitarz: Gregg Popovich. Nie chce mi się pisać o tym zespole.
3. Jędrzej Mirowski pyta: Dziś polska premiera Wojny Bohaterów (niepotrzebnie spolszczali tytuł). Najlepsza ekranizacja komiksów Marvela ostatnich lat to?
Bartek Bielecki: Nie widziałem i nie zamierzam oglądać żadnej z nich. To nie moja bajka, nie czytam komiksów, nie oglądam ekranizacji, nie interesuje mnie to. Jako amator translacji mogę się tylko zgodzić, że niepotrzebnie spolszczali tytuł, bo Civil War w Stanach kojarzy się jednoznacznie z wojną secesyjną, a w dosłownym tłumaczeniu to wojna domowa. Choć z drugiej strony, marketingowo lepiej to brzmi. Niemniej jednak nie lubię zmieniania sensu w tłumaczeniach, zwłaszcza, że oryginalny tytuł większość Polaków, by raczej zrozumiała.
Michał Tomaszewski: Iron Man. Robert Downey Jr. It’s over!
Przemek: Deadpool i nic nie jest nawet blisko. Historia ekranizacji Marvela, to historia spektakularnych gniotów, filmów familijnych i pojedynczych solidnych filmów rozrywkowych (pierwszy Iron Man, pierwsi Avengersi). Żaden z tych filmów nie zbliżył się nawet do tego, co udało się z Mrocznym Rycerzem zrobić Christopherowi Nolanowi (czy nawet – ok jestem zbyt dużym fanem tego komiksu, żeby być obiektywnym – Zachowi Snyderowi z Watchmen). I pewnie wyszłaby z tego parodia, gdyby ktoś spróbował zrobić “mroczną wersję” jednego z popularnych komiksów Marvela (z DC Comics jest łatwiej, bo bohaterowie są jacyś tacy poważniejsi i bardziej napuszeni). Dlatego ucieszyłem się, że Deadpool poszedł w zupełnie innym kierunku. Jak Fuck-it, robimy, co nam się żywnie podoba. Ostatecznie siedzicie właśnie w kinie i wiecie, że jesteście w kinie, nie będziemy więc udawać, że to wszystko jest na poważnie. Damy wam akcję, bójki, strzelaniny i zgrabne one-linery, wy w zamian dajcie nam wasze pieniądze. Dałem bez bólu. Zasłużyli.
Olek Żerelik: Strażnicy Galaktyki i Deadpool. Są to filmy z dużą dozą humoru, a właśnie tego po takich filmach oczekuję. Zbytnia powaga nie pasuje do ekranizacji opartych na komiksach (choć Nolan w filmach o Batmanie nieco zaprzecza tej tezie). Zarówno Strażnicy Galaktyki, jak i Deadpool pokazują jak umiejętnie połączyć s-f z komedią i to lubię w tych filmach. Jakbym musiał wybrać jeden, to Strażnicy byliby wyżej, gdyż niektóre żarty Deadpoola były wymuszone.
Sebastian: Nie wiem. Bo zawsze Marvel myli mi się z DC, chociaż DC to… głównie Batman? A tak na poważnie to widziałem jakąś rozpiskę tego co ma wyjść w kinie od Marvela do 2018 roku. Sztosy, chociaż części z tych komiksowych tytułów nie kojarzę. Wolę oglądać Chirurgów z żoną, pod kocem – w trybie zdenerwowania, że nie leci w TV koszykówka. Pozdrawiam Cię Kasiulku :*
Bartek Tomczak: Nie wiem, nie oglądam takich rzeczy. Jedyny komiks Marvela jaki widziałem na dużym ekranie to Spiderman i to też tylko pierwszą część. Wszystko co z niej pamiętam to scenę z całującą na deszczu Kirsten Dunst. Mogę za to odpowiedzieć na pytanie – jaka jest najlepsza ekranizacja komiksów ever? Bajki „Asterix i Obelix” w tej mocno rysunkowej wersji puszczane na Polsacie w weekendy z samego rana.
Paweł: Wszystkie. Amazing Spider-man mimo braku sukcesu bardzo dobrze oddawał klimat komiksu, Ant-man miał kozackie sceny walki ze zmianą rozmiarów, Zimowy Żołnierz był niezłym filmem nawet w kategorii “nie-Marvel”. A tak naprawdę to Strażnicy Galaktyki, ale wolę oglądać filmy Marvela w kółko niż sezon regularny NBA. ♫ Come and get your love! ♫
Michał Górny: Żadna. Jestem fanem komiksów Marvela i nie przypominam sobie serii, która w odpowiedni sposób przeniosła historię z komiksu na ekran. Nawet Civil War nie jest takie jakie było w oryginale….
Sitarz: Deadpool. To świat Marvela prawda? Podobała mi się pierwsza część Avengers, oba filmy z Kapitanem, Ant-Man, nieco mniej ostatni Iron Man, ale Deadpool za obleśny i prymitywny humor oraz nowatorskie – a przynajmniej świeże w ostatnich latach – podejście do filmu o superbohaterze. Ani przez moment nie sprawiał wrażenia herosa, a prędzej dziada spod budki, który walnął nie ten denaturat co trzeba.
chcialem dodac ze i tak Gambit rozkurwi, ale w oficjalnym tekscie nie wypada. ema. a deadpool jest przereklamowany i zasypany sucharami.
Magic na Twitterze > Bird na GMce. Auć.
Nie wiem, czy można zaatakować mocniej… seriously.
Zimowy Żołnierz, nie Lodowy :P
Byliśmy tu. W Palmie.
Amen bracie.
#zawszerazem
Jesteśmy zawsze tam gdzie nasza #Palma gra haejaooooo!
1. Możnaby wymienić PG za pakiet zawierający m.in. pick top 3, do tego inne wybory i młodych graczy. Wszystko zależy od oferty. Wtedy można byłoby oddać tez np. G. Hilla, którego dobra obrona i rzut za trzy uczyniłyby go w wielu klubach bardzo przydatnym graczem. Zresztą jakby odszedł PG to zaczęłaby się pełna przebudowa.
2. raczej jakiś doświadczony jak np. SvG lub M. Jackson. Obaj jednak są poza zasięgiem. Vogel pewnie też by nie chciał. Wobec powyższego powinni rzeczywiście na 100 % przemyśleć kto to ma być. Zastanowić się już przed tym czy chcą zatrzymać Cousinsa, jak będą grać i do tego dobrać trenera. Pomysł z Karlem był od początku chybiony, bo każdy miał inną wizję gry i rozwoju tego zespołu.
3. Rzeczywiście w “Deadpool” podejście było inne,humor był obleśny i prymitywny, i dlatego jestem na nie. Inne filmy z tej serii to przeważnie quasi opery mydlane z efektami specjalnymi, bez oryginalnego scenariusza, a nawet często takiego, który przedstawiałby wydarzenia w sposób zgodny z logiką, światem zaprezentowanym w filmie.
Z filmów s-f ciekawe, mimo minusów, są np. Snowpiercer: Arka przyszłości (2013), Equilibrium (2002), Batman – Początek (2005) , Pandorum (2009), Ja, robot (2004), Jestem legendą (2009), Outlander (2008), Częstotliwość (2000), Znaki (2002), Księga ocalenia (2010), Repo Men – Windykatorzy (2010). Z starszych seria Mad Max z Melem Gibsonem, Coś (1982), Oni żyją (1988)
“Mad Max: Fury Road” to najlepszy blockbuster ostatnich lat ! <3
jakoś mi się nie podobał. Wolę starą serie Mad Max
Jako, że popkultura to moja pasaj numer jeden (NBA #2), a kino superbohaterskie już szczególnie (vide nick) to ode mnie punkty lecą dla Pawła za miłość dla Marvela: “A tak naprawdę to Strażnicy Galaktyki, ale wolę oglądać filmy Marvela w kółko niż sezon regularny NBA. ♫ Come and get your love! ♫”
@Przemek – dobrych filmów Marvela (licząc wszystkie odpowiedzialne studia) w ostatnich latach (od 2008 roku) jest więcej niż tylko “pojedynczych” przypadków – poza Iron Man i Avengers to jeszcze Guardians of the Galaxy, Captain America Winter Soldier i okej pozycje jak Iron Man 3 czy Ant-Man (od Disney/Marvel). 20th Century Fox dało z kolei rozrywkowe i niegłupie X-Men First Class, X-Men Days of Future Past (trzeba ogarniać uniwersum), The Wolverine (w wersji R na blurayu) i wspomnianego Deadpoola (pierwsza R-ka Marvela w kinie, o którą twórcy walczyli przeszło 10 lat. Oni tam żadnego Fuck-It nie powiedzieli tylko łzy radości były, że w końcu się udało taką wizję przeforsować). Nawet ten zjechany The Amazing Spider-Man 2 od Sony’ego był fun (dla fanów komiksów).
I tak, poza Deadpoolem to kino PG-13, czyli teoretycznie familijne, ale faktycznym targetem są young adults (czyli grono elastyczne tak wiekowo jak i mentalnie).
Spektakularne porażki to zaś pojedyncze przypadki – X-Men Origins: Wolverine, Fantastic Four i mniejsze jak Ghost Rider, Iron Man 2 czy Thor The Dark World.
– – –
PS. Osobiście The Dark Knight również uważam za niekwestionowaną najlepszą ekranizację/adaptację komiksu. Jeśli chodzi zaś o wszystkie-wszystkie filmy Marvela to w czołówce są X-Men 2 i Spider-man 2.
A Maciek nigdy nie odpisywal na komentarze bo myslal ze trollujesz jego przeszlosc raperska tym nickiem…
Nigdy, przenigdy nikogo nie trollowałem :) więc nawet w żartach sobie wypraszam. A swoją drogą dopiero teraz zajarzyłem, że w avatarze mam symbol komiksowego Venoma, czyli od początku wszystko było oczywiste :P LOL z mojej strony.
Winter Soldier jest dla mnie nudny, Ant-Man jest głupiutki, choć czasem trochę zabawny, Wolverine mnie nie przekonał (może jestem za dużym fanem postaci – i nie, nie mam nic do Hugh Jackmana). Days of future past miało momenty (QuickSilver!), ale ogólnie zawód, Avengers 2 i 2 i 3 Ironmana, Hulku i Thory mnie rozczarowały. Ale to wszystko oczywiście mój gust.
A może chodzi po prostu o bohaterów Marvela? Ostatecznie Hellboy mi się bardzo podobał;)
Z rzeczy, przez której jestem podekscytowany to 22 maja premiera serialu “Kaznodzieja”. Czekam na to od lat. Pewnie z****ą, ale mam trochę nadziei, bo to ma potencjał na najlepszą komiksową rzecz ever.
Ant-Man chyba miałby być trochę taki głupiutki, bo czy można oczekiwać czegoś więcej od postaci, której główną mocą jest kurczenie się i kontrolowanie mrówek? Choć ja oglądając film w kinie bawiłem się przednio :)
Btw. polecam Ant-Mana w Civil War :) Nie zdradzę za dużo, ale wyskoczyłem z fotela podczas jednej ze scen z jego udziałem :)
Hellboy chyba nie jest od Marvela, tylko od Dark Horse Comics :) i ta seria zdecydowanie zasługuj, by zrobić o niej wreszcie trzeci film, bo oba były naprawdę dobre :)
Wiem, że Hellboy nie jest od Marvela. Dlatego napisałem, że może jestem uprzedzony do bohaterów Marvela, bo przecież Hellboy dla odmiany mi się podobał.
A może być właśnie tak, że chodzi o bohaterów. Po Civil War, o której scenarzyści otwarcie mówią, że to ich filmowy próg (kto nie ogarnia uniwersum, nie jest fanem i nie zna poprzednich fabuł, ten filmu całkiem nie doceni, ale otrzyma efektowną/chaotyczną naparzankę) podział na fanów i widzów powinien być wyraźny. Bo to bardziej odcinek MCU niż spójny film. A granicą tego podziału będzie gust i to już nie wojenka, a sytuacja klarowna.
O, na “Preacher” także czekam, choć do szczególnych fanów Gartha Ennisa się nie zaliczam. 1:1 z oryginałem nie będzie bo stacja AMC to basic cable, czyli na wszystko sobie nie pozwolą. Już zapowiedziano odstępstwa, ale że za sterami fan taki jak Seth Rogen stoi, a stacja robi IMO z reguły bardzo dobre seriale to jestem dobrej myśli mimo wszystko.
Tyle popkultury, do gier !
w sumie Incredible Hulk można obejrzeć, nie ma rewelacji, ale Norton gra naprawdę dobrze
Iron Man 3 był dla Ciebie ok? Wg mnie kompletnie skopali postać Mandaryna przez co strasznie rozczarowałem się tym filmem :/
The Wolverine rózni się bardzo w wersji R od tej puszczanej w kinie?
Fantastic Four to jeden z największych gniotów jeśli chodzi o kino superbohaterskie, choć jestem ciekaw jak wyglądałby, gdyby studio dało reżyserwoi wolną rękę, a nie non stop wpieprzało mu się w pracę.
Iron Man 3 był słaaaaaby, ale akurat UWAGA SPOILER Mandaryn to nie był prawdziwy Mandaryn, i ba:
https://vimeo.com/129341896
jest nadzieja
Jeden Mandaryn (z którego potem się wycofano) mi filmu nie zepsuł. I choć w pełni rozumiem rozczarowanie, to wciąż jest to świetna komedia akcji z barwnie rozpisanym Tonym Starkiem. To przede wszystkim są atuty, a złoczyńcy w Marvelu z reguły są płascy i skopani (poza serialami Netflixa i Lokim).
Nie oglądałem wersji kinowej The Wolverine, ale tyle kojarzę, że w R-ce pada kilka “fucków” plus krew leje się odważniej (inne sceny też dodano, bo czasem widać błąd, powtórzenie).
Tak, FF to katastrofa, ale ponoć z Joshem Trankiem łatwo współpracować nie było. Osobiście także wolałbym zobaczyć co sam by zrobił z filmem, bo jego “Kronika” była filmem naprawdę dobrym.
Szanuję pasję dla komiksów ale filmy na podstawie twórczości Marvela, które mnie “wzięły” da rade policzyć na palcach jednej ręki. Granadiera.
Deadpool był wg mnie super-słaby, choć na pewno sprzedał się w konwencji pastiszu i dystansu do superheroes jako takich. Sceny w barze były świetne, linijki Reynoldsa (bleeurghh) były znośne, ale sam film 0verrated (capital O)
Nowy Cpt Am jest ok, Wolverine rowniez, ale reszta ssie. Sorry. Bardzo chciałem lubić te produkcje ale ciężkie zadanie.
Ant-man był ok, można było pośmiać sie z dziećmi w kinie, ale jarać się ciężko.
Produkcje Batmana i Supermana tez zawiodły, ale wypadają wg mnie lepiej, może moje preferencje co do komiksów w wersji mrocznej odciskują zbyt mocne piętno.
Ogólnie jeśli chodzi o filmowe adaptacje komiksów to jest ostatnio albo nudno (głównie) albo głupio. Szkoda.
Deadpool był moim zdaniem średnim filmem, bo fabuła wcale nie powalała, ale tu chyba chodziło o to, że to doskonała adaptacja, czyli przeniosono na ekran wszystko to, co tak dobrze sprawdza się na kartach komiksów :)
Poza tym tak dobrze się sprzedał, bo to inny film superbohaterski niż wszystkie, z kategorią R i jedną z najlepszych kampani reklanowych ostatnich lat, a do tego poradził sobie dobrze mimo małego budżetu, który producenci i tak co chwilę obicnali, np. kiedy w finałowej walce Deadpool zostawia całą broń w taksówce, w pierwotnej wersji scenariusza miał jej użyć i z jej pomocą zrobić rozpierduchę, ale studio ucięło kasę, musieli to jakoś rozwiązać, stąd właśnie scena o zapomnieniu o zabraniu broni :D
A ja szanuję i rozumiem odmienne zdanie, ale pozwolę się nie zgodzić. W 2016 roku – po Deadpoolu, Batman v Superman i szczególnie wczorajszym Civil War – widać wyraźnie, że to filmy od fanów dla fanów. Jeśli do tej pory nie polubiłeś kina superbohaterskiego to teraz też już nie polubisz. Jeśli polubiłeś tak jak ja, to ani nudno ani głupio nie jest :)
nie wiem o co chodzi w pytaniu nr 3:( Kajko i Kokosz? nie?:/
Nie martw się stary, żyjemy na jednej planecie.
Moim zdaniem to jest idealny moment na przebudowe Indiany, nie bedzie lepszego . Jednym dobrym ruchem mogą postawić fundamenty pod ekipe na najbliższe 10 lat. Pytanie czego oczekuje Bird, drużyny na max 2 runde w PO i brak realnych szans walke o tytuł czy podejmie ryzyko i da sobie szanse na zbudowanie teamu który po odejściu Lebrona będzie mógł zdominować wschód. Kluczowe moim zdaniem będzie to kto wylosuje 1 seed w nadchodzacym drafcie , jeżeli będą to Lakers lub Celtics to możliwości przed Birdem otwierają sie ogromne . Najlepiej jakby byli to celtics bo od nich można wyciągnąć niesamowity pakiet biorąc pod uwage jak Ainge jest zdesperowany aby pozyskać gwiazde. Jak tylko pojawi sie opcja pozyskania PG13 to Ainge nie odpuści.
Teoretyczny pakiet od Celtics:
1 pick draftu 2016
pick brooklynu w przyszłym drafcie który na 99% będzie w TOP 10
gracz pokroju Olynyk/ Smart
Nie mam wątpliwości że Ainge by na to poszedł . Dalej spuszczasz G.Hilla i M.Ellisa i tankujesz sezon gdzie masz ogromne szanse na to że lądujesz w TOP 3 draftu 2017 który według zapowiedzi ma być mega mocny. Teraz pytanie o potencjał Ingrama/ Simmonsa, jeżeli Bird nie ma wątpliowści co do tego że zrobią kariery takie jak im sie przepowiada to zrobi ten deal.
Za nieco ponad rok o tej porze w Indianie może być Simmons/Ingram , Turner , Smart/ Olynyk, i 2 kotów z TOP 10 draftu 2017 w tym jeden po dobrze zatankowanym sezonie z TOP3.
Indiana może w jeden off season i jeden zatankowany ,,porządnie ” sezon zbudować skład o jakim Philla będzie mogłą marzyć po 4-5 letnim tankowaniu. Moim zdaniem przy sprzyjających okolicznościach to sie może wydarzyć . Bardzo trudna decyzja przed Birdem, jeżeli ma jaja a jak wiemy wszyscy ma całkiem spore to jak się pojawi opcja z Celtics lub Lakers to przybije ten deal
Dobrze kombinujesz :) Podoba mi się ten plan choć jest strasznie ryzykowny.
Ad 2. Oczywiście, że Vivek. W końcu powinien porzucić biurko i udać się na ławkę trenerską. Przecież wie lepiej od wszystkich. Wprowadziłby swój ‘szatański’ plan graniem 5vs4 w obronie. Może to zmieniłoby NBA na zawsze….
Za sam pick – nie. Dorzucajac D’Angelo (you can hate me now) lub chociaz tego Randle’a + IND cos w zamian, to bym sie zastanowil.
Nerlens Noel + pick za PG? (nie krzyczcie za głośno, dzieci śpią)
malo i nie pasuje do turnera
Jak już tak fantazjujemy to może w Blazers? CJ McCollum, Meyers Leonard + wybór w 2017 to nie gorszy pakiet niż ten z LAL.
1. Chciałbym aby PG trafił do Lakers, żeby mógł kontynuować Legacy swojego idola. LA może mieć dla niego wszystko co by chciał, wiec jest szansa że do tego dojdzie. Osobiście bym go nie wymienił za picki.
2. Larry Brown – radził sobie z Big Benem !
3. Tylko DC i Nolan – najlepsze połączenie ! (czekam na LOBO) żadna z ekranizacji Marvela nie trzyma się kupy ! Jakby niektóre strony scenariusza im się pojebały z “Na wspólnej”.