Początek końca?

8
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Wróciło dosłownie wszystko to, co miało wrócić. Frustracja, bo mamy maj i oglądamy zespół, który przez pół roku nie dokonał ani jednej zmiany w swojej grze. I niedowierzanie, bo po ponad 6 miesiącach trener tego zespołu – wynik nie ma tutaj znaczenia – trzymał w drugiej rundzie playoffów najsłabszych obrońców na najlepszych graczach rywala. Kyle Singler bronił Kawhia Leonarda, Enes Kanter LaMarcusa Aldridge, była druga kwarta, więcej niż 20 punktów przewagi, ale jeszcze raz: wynik nie ma znaczenia. Bo dlaczego miałby skoro ci gracze kryją tych graczy?

Nie było w tym meczu Kevina Duranta. To znaczy był, ale przez 48 minut wyglądał jakby to Tim Duncan był jego synem. Nie było Russella Westbrooka. To znaczy był, gdy po raz kolejny szukał zbiórki schodząc do paint lub wymuszał zmianę krycia. Bo tak, bo chce to robić, bo może, bo nikt nie zwraca na to uwagi.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułFlesz: Rzeźnia w San Antonio. 38 punktów Aldridge’a
Następny artykułSzósty Gracz zapowiada półfinał Konferencji Zachodniej: (1) Golden State Warriors vs (5) Portland Trail Blazers

8 KOMENTARZE

  1. pasuje tu styl Przemka wstępów:
    SAS – OKC
    wygrał zespół A, który pokonał zespół B swoja energia, atletyzmem, kontrami i dwojka gwiazd przejęła mecz i rzucała wiecej pktów niż cały zespół B
    zespół A to… SAS

    0
  2. Świetny tekst, analiza pana Sitarza jak zwykle na najwyższym poziomie, przyznam, że czasem zazdroszczę tego jak pan widzi i rozumie koszykówkę :). Jeden błąd tylko – “w każdym razie”, a nie “w każdym bądź razie” :)

    0