Flesz: 3 z rzędu i 15 w sezonie triple-double Westbrooka. 12/12 Tony’ego Allena w porażce z Lakers

2
Edward A. Ornelas / newspix.pl
Edward A. Ornelas / newspix.pl

Russell Westbrook rozegrał kolejny świetny mecz, zaliczając swoje trzecie z rzędu, szóste w dziewięciu meczach i 15. w sezonie triple-double i przedłużył serię zwycięstw (49-22) Oklahomy City Thunder do pięciu.

Już po trzech kwartach miał na swoim koncie ponad 10 asyst i zbiórek, ale do tego czasu był tylko 2/12 z gry. Dopiero w ostatnim fragmencie gry włączył attack mode, zaczął agresywnie wjeżdżać pod kosz, kończył kolejne akcje efektownymi wsadami, do tego trafiał swoje pull-up jumpery z półdystansu i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie w ostatnich minutach.

Ale (35-36) Houston Rockets walczyli do samego końca, prowadzeni przez Jamesa Hardena, który zanotował swoje najlepsze w karierze 16 asyst, świetnie wykorzystując błędy obrony i odgrywając w penetracjach do wolnych kolegów na dystansie. To on też przywrócił nadzieję gościom na samym finiszu, kiedy najpierw asystował przy trójce Jasona Terry’ego, a za chwilę sam trafił trudny rzut zza łuku i na 13.8 sekund przed końcem był tylko punkt różnicy.

Serge Ibaka spudłował pierwszy wolny i Rockets mieli sporo czasu na doprowadzenie do remisu, albo wygranie kolejnym celnym rzutem z dystansu. Niestety tym razem ich lider się nie popisał. Harden zobaczył wolnego pod koszem Dwighta Howarda i zdecydował się na szybkie podanie do niego, ale Dion Waiters zorientował się w sytuacji i przeszkodził Howardowi złapać piłkę. Thunder wygrali 111:107

Jak pamiętamy, w poprzednim meczu Howard został przyłapany na używaniu niedozwolonego środka Stickum mającego ułatwić mu łapanie/ trzymanie piłki. Nie został za to ukarany przez ligę, ponieważ uznano, że nie zyskiwał dzięki temu specjalnej przewagi, ale teraz już nie może dalej z tego korzystać, a w tej kluczowej akcji ewidentnie taki klej by mu się przydał.

Cały mecz był bardzo wyrównany i było mnóstwo zmian prowadzenia, ale sama gra nie była na najwyższym poziomie. Było dużo błędów w powrotach do obrony po obu stronach, Rockets lepiej trafiali z dystansu (13/37, Thunder 8/35), ale tracili więcej piłek i oddali w ten sposób 23 punkty, z czego 7 w czwartej kwarcie.

Westbrook w czwartej kwarcie zdobył 14 ze swoich 21 punktów. Trafił wtedy 5/7 z gry, ale w sumie spudłował wszystkie 7 prób zza łuku. Do tego 15 asyst, 13 zbiórek i ma już na swoim koncie najwięcej triple-doubles w jednym sezonie od 1988/89, kiedy Michael Jordan również zanotował 15, a dwa więcej Magic Johnson.

Kevin Durant miał udany początek, gdy poprowadził run Thunder na przełomie pierwszej i drugiej kwarty, ale ostatecznie brakowało mu skuteczności i w czwartej kwarcie zdobywał punkty dostając się na linię. Zanotował 23 punkty z 19 rzutów, 7 zbiórek i 4 asysty. To już jego 56 mecz z rzędu na co najmniej 20 punktów, czym wyrównał swój rekord kariery. Ibaka dołożył 15-8 i 3 bloki, natomiast z ławki dobre zmiany zapewnili Enes Kanter na 10-10 i przede wszystkim Waiters, który nie tylko przeszkodził Rockets doprowadzić do remisu, ale też zdobył 17 punktów trafiając 3/6 za trzy.

Harden do swoich 16 asyst dołożył 24 punkty, 7 zbiórek i 4 przechwyty. Howard miał 16 punktów i 13 zbiórek. Patrick Beverley zanotował 4/8 zza łuku i również zdobył 16, natomiast Trevor Ariza zawodził na dystansie, zaliczając 3/12. Najlepszym strzelcem z ławki ponownie był forsujący swoje rzuty Michael Beasley (11 punktów z 12 rzutów), ale też ponownie był na minusie (choć tylko -2. Pod koniec pierwszej kwarty Thunder zrobili run 10-0 chwilę po tym jak pojawił się na boisku. W drugiej połowie było lepiej, zawłaszcza gdy grał obok Hardena i rzucał w catch-and-shoot po jego podaniu, zamiast samemu grać z piłką).

Dzień po swoim wielkim zwycięstwie na Spurs, grający 3w4 (41-30) Charlotte Hornets przyjechali do Barclays Center i od samego startu kontrolowali przebieg spotkania, utrzymując prowadzenie, które w trzeciej kwarcie urosło do +17. Ale (19-51) Brooklyn Nets wrócili jeszcze do gry i do samego końca walczyli o zwycięstwo. Na początku czwartej kwarty wyszli na prowadzenie, a na 50 sekund przed końcem po kolejnych punktach Bojana Bogdanovica mieli tylko punkt straty. Potem Bogdanovic mógł rzutem za trzy doprowadzić do remisu, jednak spudłował, niecelna była również próba zza łuku Brooka Lopeza i Hornets rzutami wolnymi dowieźli zwycięstwo do końca. 105:100.

Najlepszym strzelcem gości był Nicolas Batum, który trzymał ich atak w czwartej kwarcie trafiając dwie trójki, a też popisując się ładnym podaniem za plecami do Cody’ego Zellera. Zdobył wtedy 11 ze swoich 23 punktów. Kemba Walker zanotował tylko 14 z 14 rzutów, ale Hornets znowu mogli liczyć na wsparcie Jeremy’ego Lina z ławki, który tym razem zaliczył 21 punktów. Kontuzjowanego Marvina Williamsa w piątce dobrze zastąpił Frank Kaminsky – 14 punktów, 7 zbiórek i 2 bloki.

Dla Nets 29 punktów Lopeza, który w czwartej kwarcie miał mały pojedynek z Alem Jeffersonem, a do tego zanotował 9 zbiórek i 6 asyst. Bogdanovic w ostatniej części gry zdobył 14 ze swoich 20 punktów, natomiast Sean Kilpatrick miał swoje career-high 25.

W Smoothie King Center (41-29) Miami Heat zakończyli pierwszą kwartę runem 15-1 i potem już robili blowout, spokojnie utrzymując wysokie prowadzenie (+22 w trzecie kwarcie). W czwartej kwarcie (26-44) New Orleans Pelicans jeszcze na chwilę zbliżyli się na 5, ale zaraz goście znowu uciekli, wygrywając 113:99.

Bardzo dobre spotkanie Hassana Whiteside, który zdobył 24 punkty przy 10/11 z gry, trafiając też kilka razy z półdystansu, zebrał 14 piłek i zaliczył 3 bloki. Dwyane Wade zdobył 25 punktów, Goran Dragic zanotował 21-8-5 i nawet Amar’e Stoudemire błyszczał na season-high 16 punktów i 9 zbiórek.

Jrue Holiday, który pod nieobecność Anthony’ego Davisa przejął rolę lidera Pelicans, po słabej pierwszej połowie, lepiej zagrał w drugiej zaliczając ostatecznie 24 punkty z 23 rzutów, 7 asyst i 4 przechwyty. Luke Babbit dołożył najlepsze w sezonie 23 punkty.

Przy okazji poprzedniego spotkania z (15-55) Los Angeles Lakers, Tony Allen usłyszał od Kobiego Bryanta, że był najlepszym defensorem przeciwko jakiemu grał. Tymczasem w swoim ostatnim, pożegnalnym starciu z Kobim, Allen rozegrał swój ofensywny mecz życia w Staples Center trafiając wszystkie 12 rzutów z gry. Jednak jego 27 punktów nie wystarczyło i zmęczeni (41-31) Memphis Grizzlies przegrali 100:107.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

2 KOMENTARZE