Flesz: 29 punktów Lina w wygranej z San Antonio, Drummond uratował Pistons

12
fot. NBA League Pass
fot. NBA League Pass

Washington Wizards robią w końcówce sezonu run aby zafundować nam w I rundzie playoffów pojedynek Wizards-Cavaliers, który może być bardziej zacięty, niż typowa seria teamów rozstawionych z nr 1 i 8. Wizards wygrali w Atlancie i to dla nich już 5 zwycięstwo z rzędu. Ale swoje mecze wygrali też Chicago Bulls i Detroit Pistons po dobitce Andre Drummonda na 2 sek. przed końcem. Ten wyścig trzech teamów o miejsce nr 8 będzie trwał prawdopodobnie do ostatniego dnia sezonu.

Charlotte Hornets rzucili 7 punktów w pierwszej kwarcie i …pokonali u siebie San Antonio Spurs.

Linsanity!

Nelly!

Jordan!

Curry!

Cats!

Jordan Farmar to kolejny wynalazek Grizzlies pod nieobecność Mike’a Conleya i w debiucie od razu przyczynił się do drugiej wygranej Memphis z rzędu.

Do gier!

Ale zacznijmy od tego co stało się w Arizonie. Jordan Farmar i Lance Stephenson złożyli się na 21 punktów w czwartej kwarcie i (41-30) Memphis Grizzlies odrobili 11 punktów straty z przerwy (39-50), pokonując (19-51) Phoenix Suns 103:97. Zaczęliśmy od tego meczu, bo Grizzlies przegrali z Suns dwa razy w ostatnim miesiącu.

Grizzlies skończyli poniedziałkowy mecz runem 8-0. Zach Randolph najpierw z prawego post wkręcił się na dwutakt lewą ręką obok Alexa Lena (97-97), a po dobitce Stephensona na 31 sek. przed końcem (99-97), Z-Bo – Z-BO! – z pomocy zdjął o deskę Jona Leuera. Wszystko to po triple-double w ostatni weekend.

Sprawdzałem dziś rano i Farmar nie został jeszcze nawet wpisany do Yahoo! Fantasy… Był to jego debiut, wszedł z ławki i grał całą czwartą kwartę, w 23 minuty gry trafiając dwie trójki, do tego jedną w transition ze stopą na linii na 12 punktów. Stephenson rzucił za to 10 pierwszych punktów Grizzlies w ostatniej części meczu i uratował Memphis raz jeszcze – efektywne 16 punktów z ławki.

Suns – którzy byli 5-6 w poprzednich 11 meczach – po wielkiej drugiej kwarcie (29-15), od trzeciej grali już bez Tysona Chandlera i jego urazu pleców. Trafili 11 z 28 trójek, ale Brandon Knight i Devin Booker w crunchtime byli nie do znalezienia.

Nelly bez plastra musiał wbić się przed kamerę ostatniej nocy w Charlotte:

Jeremy Lin rzucił 29 punktów i był najlepszym graczem na parkiecie w mega powrocie (40-30) Charlotte Hornets na (59-11) San Antonio Spurs 91:88. Hornets wrócili z 23 punktów straty i był to drugi największy comeback w historii klubu (przegrywali 7-28 po pierwszej kwarcie). Lin wrócił za to do Linsanity – raz jeszcze przeciwko Spurs. Pod koniec 2012 roku – już w koszulce Houston – rzucił San Antonio 38 punktów.

To był blowout, dopóki nim nie był. Spurs mieli 3 ofensywne zbiórki w ostatniej minucie meczu, ale Danny Green, Patty Mills i Kawhi Leonard pudłowali trójki. Na 0,4 sek. przed końcem Courtney Lee przeciął podanie Millsa zza linii końcowej do lewego rogu boiska i Hornets zaliczyli swoje największe zwycięstwo w tym sezonie.

Na 48.4 sek. przed końcem Lin wyprowadził ich na prowadzenie:


Hornets są 10-2 w marcu i zwłaszcza u siebie nie do zdarcia.

Kemba Walker rzucił tylko 6 punktów i mimo tego wygrali.


Walczący – z Charlotte, Miami i Atlantą – o 3 miejsce (41-30) Boston Celtics aż 29 punktów zdobyli w kontrze, ale dopiero w końcówce wymęczyli wygraną u siebie z (29-41) Orlando Magic 107:96. Celtics wciąż grają bez Jae Crowdera, a Magic bez Nikoli Vucevica i teraz z Elfridem Paytonem z ławki za Brandonem Jenningsem.

Celtics przegrali 4 z 5 poprzednich meczów – wygrana z 76ers – i ten był w gruncie rzeczy tylko zwycięstewkiem, niczym specjalnym. Jeszcze na 2,49 min. przed końcem było tylko 98-94 dla Bostonu, zanim w crunchtime Avery Bradley – 22 punkty i 9 zbiórek – i Isaiah Thomas – 28 punktów, 7 asyst, 5 zbiórek, 10/12 z linii – odłożyli mecz do zamrażarki.

Był to 10-ty z rzędu mecz dla Thomasa na 20+ punktów. 22 punkty – 15 do przerwy – z ławki i 2 steale miał Kelly Olynyk, Evan Turner wyszedł z 16-5-4, a Amir Johnson miał 11 punktów, 11 zbiórek i w ostatniej minucie blok na Aaronie Gordonie.

Magic zaczęli mecz od rzucenia 4 punktów w pierwsze 6 minut i przegrywali praktycznie przez całe spotkanie, ale w czwartej kwarcie Victor Oladipo – 25 punktów, 5 steali – próbował wrócić Orlando do gry. Evan Fournier trafił tylko 1 z 6 rzutów za trzy, a Jennings wyszedł z 2 punktami i 3 asystami.

He’s the worst.

Dlatego dobrze, że (35-35) Washington Wizards pokonali na wyjeździe (41-30) Atlantę Hawks 117:102. Niewiele jest lepszych rzeczy niż słuchanie komentarzy Dominique’a Wilkinsa w porażkach Atlanty. Nic do samej Atlanty.

Wizards zaliczyli tylko 9 strat, przechodzili Jeffowi Teague’owi pod zasłoną – 3/9 za 3, do tego John Wall – 3/5 za 3, 27 punktów, 14 asyst – i Bradley Beal – 5/6 za 3, 25 punktów – zagrali jak gwiazdy.

Co ciekawe do przerwy pobito zdaje się rekord tego sezonu – nikt nie zdobył punktów po stratach. Mimo tego, że rzucono ich 120. Mecz był niezły i będą jeszcze dwa pojedynki Wizards-Hawks do końca tego sezonu regularnego.

Hawks w ostatnich 6 meczach trafiają średnio blisko 13 trójek – Tim Hardaway po dwóch kolejnych meczach na 20+ punktów, tym razem trafił cztery trójki na 16 punktów. Dennis Schroder podkręcił kostkę w czwartej kwarcie, ale po meczu mówił, że to nic groźnego.

Wizards wygrali po raz 5 z rzędu i w końcu – ze zdrowym Bealem – zaczynają przypominać team jakim mieli być w tym sezonie. Za powrotem Beala przyszła też lepsza gra Otto Portera – 16 punktów i 10 zbiórek. Marcin Gortat miał 15 punktów i 7 zbiórek, a Markieff Morris 14 i 7.

Ale aby awansować do playoffów Wizards nie wystarczy wygrywać mecze do końca sezonu. Przegrywać muszą Pistons i Bulls. Tymczasem tak Andre Drummond ostatniej nocy wygrał – grającym 3w4 – (37-34) Detroit Pistons mecz u siebie z (30-41) Milwaukee Bucks 92:91:


Drummond miał 14 punktów i 16 zbiórek. Ma najwięcej double-doubles w tym sezonie (58), ale co ciekawe drugi nie jest big-man, tylko Russell Westbrook (47).

3 mecz w ciągu 4 dni grali też (50-20) Cleveland Cavaliers u siebie z (29-42) Denver Nuggets. LeBron James – który ponoć przestał śledzić Cavaliers na twitterze i to historia nr 1 w USA – rzucił 33 punkty, miał 11 zbiórek i 11 asyst. Ot triple-double jak nic i to w 33 minuty. Jego 41 w karierze.

Wcześniej Jusuf Nurkić zrobił mu to co zrobił w poprzednim sezonie Cousinsowi:


To był trap-game dla (63-7) Golden State Warriors, ale grając 3w4 pokonali w Minneapolis (22-48) Minnesotę Timberwolves 109:104.

Choć może skończyłoby się inaczej, gdyby coś tak oczywistego zostało odgwizdane na Draymondzie Greenie:


Green rzucił 24 punkty, miał 9 zbiórek, 6 asyst, 3 steale i 3 bloki. Warriors muszą skończyć ten sezon minimum 10-2, jeśli chcą pobić rekord Chicago 95/96. Zostały im tylko trzy mecze na wyjeździe – Utah, San Antonio, Memphis.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

12 KOMENTARZE

  1. Maćku, ale o odpowiedzi Jamesa 2-3 akcje później też mogłeś wspomnieć. A tak btw oglądając tego gościa wciąż myśli się “The King”. Choć może nie jest już nr 1 na świecie, ale nikt tak nie dominuje meczu jak on.

    Hornets – staję się coraz więęęęęększym fanem.

    0