Noże, nożyczki, halabardy, pilniczki, aparat czeski, gwoździe, pineski, sztyki, patyki, dywany, guziki, trąbki, pompki, żabki i choinowe bombki. To wszystko Los Angeles Clippers rzucili na Golden State Warriors, a Warriors byli jak wolę niuskul.
Powrót Chrisa Paula po kontuzji pachwiny, jego wielka pierwsza kwarta i comeback Dubs – niesamowity mecz w Staples Center. Rewanż Cavaliers za porażkę w Milwaukee i Sacramento Kings umierający w kryciu Heat w Miami. Trzy mecze rozegrano w czwartek. Szybko. Do gier!
—
DeMarcus Cousins został w czwartek wieczorem zawieszony na jeden mecz za uderzenie Ala Horforda przedramieniem w twarz, więc (4-9) Sacramento Kings teoretycznie nie mieli czego szukać nad Biscayne Bay. I niewiele znaleźli w porażce 109:116 z (7-4) Miami Heat.
Piotrek pisał o Kings wczoraj – to nie jest team George’a Karla. Nie przypomina takiego. Chociaż w jednym względzie kojarzy się dobrze z drużynami Karla – it’s the defense, kid.
Heat pokonali swoje problemy ze spacingiem (7/24 za 3), korzystając z błędów w obronie Sacramento. Na tle Kings ktoś taki jak 19-letni Justise Winslow błyszczał i nieprzypadkowo miał +11 w 27 minut z ławki, w pierwszej połowie kryjąc po zasłonach bez piłki Marco Belinellego, w drugiej realizując typowe założenia w dawaniu miejsca do rzutu Rajonowi Rondo i jeszcze na trochę przejmując Bena McLemore’a, bo matchupy trzeba było jakoś ustawić. Ten młody człowiek i jego defensywna wszechstronność to już teraz skarb dla Erika Spoelstry
Z drugiej strony jedyną zaangażowaną postacią był Kosta Koufos, który stawiał dobre zasłony i był tam gdzie powinien być. Trudno się gra w koszykówkę, kiedy Darren Collison kryje wszystkie zasłony jak pijana siedmiolatka – robiąc praktycznie wszystko źle co można zrobić dobrze i unikając kontaktu jakby ludzie byli z prądu. Tyler Johnson skorzystał z tego na 19 punktów z 6/8 z gry z ławki i 3/4 za trzy.
Rookie Willie Cauley-Stein z kolei albo nie przeczytał, albo nie dostał od Karla scouting-raportu takiego gracza, kojarzysz, nazywa się Chris Bosh. Bo krył Bosha zostawiając mu w drugiej połowie miejsce do rzutu i nagle niewidoczny mecz Bosha zakończył się 8/12 z gry na 23 punkty.
Dwyane Wade po czterech gorszych meczach złapał ofensywny groove, punktując wokół łokci, po użyciu pindown-screens, post-upów jak rok 2006. Wade trafił 10 z 23 rzutów na 24 punkty, miał też 6 asyst, 5 zbiórek, 2 steale i żadnej straty.
Ale zupełnie nie ma chemii między Goranem Dragicem i Hassanem Whitesidem. Dragicowi brakuje spacingu w pierwszej piątce Heat – gdy wchodzi w paint to jest obok 3-4 obrońców – i na domiar złego Whiteside stawiał mu w meczu z Kings zasłony tak delikatne jak pierwszy pocałunek. Heat byli -11 z Whitesidem na parkiecie, -4 z Dragicem.
Whiteside raz jeszcze miał kilkuminutowy fragment – w trzeciej kwarcie – gdy zdominował mecz wsadzając i blokując nad ziutkami, ale Heat znów lepiej wyglądali kiedy przechodzili w te niższe lineupy 4-1 lub gdy Josh McRoberts był na boisku i grał obok Bosha/Whiteside’a.
Hassan Whiteside is averaging more blocks per game than 7 NBA teams.
Let that sink in.https://t.co/2KwZybd71n
— NBA on ESPN (@ESPNNBA) November 20, 2015
Wielką pierwszą kwartę miał Amar’e Stoudemire, który w 8 minut rzucił 10 punktów, w tym miał jeden a’la Hakeem the Dream move i rzut z odejścia na prawym bloku. Potem już nie wrócił na parkiet. Podejrzewam, że się zmęczył.
Rajon Rondo miał 14 punktów, 18 asyst i 9 zbiórek, znajdując ludzi w miejscach, w których chcą być znajdowani. Ale poza jego grą ze slipującym zasłony Cauley-Steinem, nie było jakiegoś wielkiego kreowania łatwych punktów przez Rondo. To są asysty naliczane w NBA, choć Rondo zwłaszcza w czwartej kwarcie podawał tam gdzie Kings tego chcieli, a dzień rzutowy mieli Belinelli – 5/10 za 3, 23 punkty, niedoceniany Omri Casspi – 2/4 za 3, 16 punktów i McLemore – 3/4, 17 punktów. Ale był to głównie bardzo dobry shotmaking Kings. Na domiar złego Kings stracili w drugiej połowie Rudy’ego Gaya z kontuzją lewego barku.
W końcówce Kings zakradli się jeszcze – przegrywając już 87-100 po tym jak TJohnson trafił trójkę z klasycznej akcji Splash Brothers, gdy McLemore gubi się przy dwóch ludziach obcinających się/robiących tzw split na wysokim w pinch-post – i sygnaturowy fake Rondo na 1.21 min. przed końcem zmniejszył straty do pięciu punktów. Ale zaraz Casspi przysnął przy ścięciu Luola Denga, hej, Belinelli złapał go w pół jak Omri pomyliłeś się więc głupio sfauluję ale się pomyliłeś to fauluję,yo, i były rzuty wolne, a potem na pół minuty przed końcem, przy -6, Karl patrzył i nie kazał swoim graczom faulować jak naaaah, chodźmy posiedzieć w nocy na plaży i pokaż cycki.
To będzie długi sezon dla Kings. To już JEST długi sezon dla nich – są 0-5 bez Cousinsa, 4-4 z nim.
Ciekawe czy to już ten moment, w którym Heat zrobią coś ze swoją pierwszą piątką – 3/12 za trzy – by móc lepiej wykorzystać talent Dragica. Sory za ten żart z cyckami.
Pierwsza kwarta (6-5) Los Angeles Clippers w czwartkowym, drugim w tym sezonie starciu z (13-0) Golden State Warriors spokojnie może być nominowana do najlepszej kwarty jednego zespołu w tym sezonie – 71% z gry, 0 strat i 41-25 przeciwko najlepszej drużynie NBA.
And it was gone.
Po prostu.
Z czasem Clippers opadli z sił, a defensywna prezencja Dubs podłączyła się pod ten mecz jak USB i na końcu mecz zamknął być może najlepszy lineup ever w koszykówce – ten z Draymondem Greenem na centrze i shotmakingiem/obroną wokół niego.
117:124. Good job, great effort Clippers.
Tylko, że to przestaje być matchup.
Nawet trapowanie Curry’ego w crunchtime już nie szło Clippers. Andre Iguodala – niekryty jak w Finałach NBA – trafił dwie kolejne trójki z rogów i nagle z -10 zrobiło się -2. Na koniec Stephen Curry i kontynuacja błędów w obronie Clippers zamknęły ten mecz.
Niesamowite jest to, że Warriors kończyli go klasycznie Curry-Thompson-Iguodala-Barnes-Green, trzymając na ławce znakomitego w obronie po przerwie Festusa Ezeliego. Ile drużyn NBA może sobie pozwolić na niegranie w ostatnich minutach kimś kto pomógł ograniczyć DeAndre Jordana do 9 punktów, 10 zbiórek i tylko jednego lobu? Ezeli w tym sezonie rozwija się w skarb dla tych Warriors. Andrew Bogut niech dalej zrzuca kilogramy, niech zrzuca…
Historią meczu było to jak niesamowicie dobry był Chris Paul w pierwszej kwarcie. Rzucił w niej 18 ze swoich 35 punktów, ogółem miał 5/9 za 3, 8 asyst i 3 steale. I jak niewiele gorszy od niego był Blake Griffin – 12 ze swoich 27 punktów. Obaj trafiali swoje rzuty i także ciężkie rzuty. Jeszcze do przerwy Clippers grali na skuteczności 61%, ale już od drugiej kwarty podłączali się pod ten mecz Warriors.
Mecz trwa bowiem 48 minut i gdy Griffin w drugiej połowie zostawiał Draymonda Greena dwukrotnie za linią za trzy, albo schodził zbyt głęboko przed trójką Curry’ego, obrona Warriors już dorównywała wysiłkiem temu co Clippers włożyli w samą pierwszą kwartę. I to wystarczyło, by nakręcić Dubs i powrócić na tory być może najlepszej drużyny od czasu Chicago Bulls Jordana.
Stephen Curry miał kłopoty z faulami i rzucił kilka meeeh-podań w tym meczu (7 strat). Nawet jego faule z pierwszej kwarty były powiedzmy sobie głupie, ale na koniec miał 40 punktów – 6/14 za trzy, 11 zbiórek, 4 asysty, 3 steale, grając po przerwie dobry defense na Paulu.
Jedno co tak naprawdę zaskoczyło Warriors w tym meczu, to były akcje grane na i przez Wesa Johnsona – 7 punktów w 16 minut – który zajął minuty Lance’a DNP Stephensona. Ale to w zasadzie było tylko to.
Clippers rzucili na Warriors praktycznie to co mają najlepsze – nie grali JJ Redick (plecy), ale z drugiej strony minuty kontuzjowanych Shauna Livingstona (zginacz biodra) i Leandro Barbosy zastępowali Brandon Rush i Ian Clark – ale to za trudne dla nich utrzymać przez 48 minut poziom wysiłku, także tego intelektualnego. Biegania za tym wszystkim i tą liczbą zasłon w ataku Warriors.
Wysocy – którzy kryją Curry’ego i trzymającego trochę dla Dubs ten mecz do przerwy Klaya Thompsona – muszą cały czas spodziewać się tego, że mogą być potrzebni, gdy jeden ze Splash Brothers wyjdzie zza zasłony. Cały czas. A tymczasem Warriors rozwijają grę wokół tego i Green jest nieprawdopodobnie wstrzelony w potrzeby jako niski center i bóg asyst.
Warriors musieliby po prostu zejść poziom niżej, aby Clippers mogli z nimi grać.
Obserwacja tutaj, że Warriors od czerwca zrobili poziom wyżej i w czwartek pożegnali Clippers pa pa.
To był jeden z trzech najlepszych meczów sezonu. Nie omiń.
Warriors shot 73% from field in the 4th quarter, 89% from 3-point range pic.twitter.com/ifZXmxzgOI
— ESPN Stats & Info (@ESPNStatsInfo) November 20, 2015
W pierwszym meczu w TNT zabrakło emocji. (9-3) Cleveland Cavaliers prowadzili 43-31 po pierwszym kwadransie i do końca kontrolowali 115:100 z (5-7) Milwaukee Bucks. Najciekawiej było w zasadzie tylko wtedy, gdy Giannis grał jako center w czwartej kwarcie.
LeBron James miał 27 punktów, 9 zbiórek i 6 asyst na 9/13 z gry, Kevin Love 22/15, a JR Smith – grający jak się okazało z niewyleczonym złamaniem kciuka (jak mógł o tym nie wiedzieć?) – odnalazł w końcu groove i trafił 4 z 8 trójek na 18 punktów. Cavaliers stracili jednak z kontuzją prawego barku Timofieja Mozgowa, który na starcie sezonu nie wyglądał okej po operacji kolana z offseason. Ale nagle pojawił się Anderson Varejao i trafiał jumpery na 9 punktów w 11 minut, a Tristan Thompson miał 12/11. Mo Williams nie grał przez jakieś bóle nogi.
33 punkty z 15 rzutów Giannisa Antetokounmpo, 14 punktów Jabariego Parkera, ale obrona Bucks – ta dobra obrona Bucks kiedyś, ale już nie – pozwoliła Cleveland na aż 56% z gry i 11/24 za trzy.
Bucks z Gregiem Monroe mają dopiero 29. obronę NBA… Piotrek widział więcej.
Bucks zbierają też 27,8 piłek w obronie na mecz – najgorzej w NBA. Będący dopiero na 28 miejscu Pelicans zbierają aż 3,4 piłki w obronie więcej.
Dziękuję za przeczytanie.
Teoria, o której sie dzis dowiedziałem:
Klay gra słabo, bo w preseason jego ex Hannah Stocking przyłapała go w łozku z groupie ;-)
Nieładnie Klay…
A co on jest? Jakąś piep%$^*ą gwiazdą rocka z bandą groupies? :)
Nieładnie Klay… :D
W GSW najbardziej przeraża mnie to, że oprócz niewątpliwych skilli, mądrego sztabu trenerskiego mają też zajebistą chemię w zespole, ta gra po prostu sprawia im radość. A takie comebacki jak ten dzisiejszy to wszystko jeszcze nakręcają. Niesamowita drużyna :)
Oglądam NBA ponad 20 lat i daaaawno nie widziałem takiej radości z gry jaką pokazują GSW. To jest kwintesencja tej gry! Żadne statystyki, analizy itp. Ich grę chce się oglądać dla WIELKIEJ przyjemności!
“…40 punktów – 6/14 za trzy, 11 punktów, 4 asysty, 3 steale…” – kazałeś głośnio krzyczeć Maćku, tak więc krzyczę! ;)
Props za PFK :)
Wwo :-)
Fakt, ale wstyd… Za dużo niuskulu :(
Props za Wwo :)
… gwoździe, szpady, gołe baby, wszystko tylko dla zabawy, krawaty wiążę, usuwam ciąże. Czyli cały Maciek, pzdr ! ;)
mysle ze ustawa, nalezy zniesc brutalne gwalty w koszykowce i zakaz lineupu smallballowego Dubs
Kiedy mecz GSW – SAS?
25 stycznia 2016
Nie no, to był MECZ. Super się to oglądało. Naprawdę jak Clippers mieli już +20 coś przyłapałem się na takiej myśli, “to się pewnie i tak rozstrzygnie w końcówce”. Curry jest wielki w tym roku, mam na myśli cały 2015, im dalej tym lepszy.
To co zimą Lance do 76ers za Covingtona?
http://blacksportsonline.com/home/wp-content/uploads/2014/02/Lance-Stephenson-Million.jpg
GSW grają po prostu rewelacyjnie, ale na rekord Bulls nie mają szans
Skąd ta pewność? Mnie sie koszykówka w ich wydaniu bardziej podoba.
Pewności rzecz jasna to nie mam, ale na pewno przyjdą kontuzje, zmęczenie itp. a sam Curry tez wątpie, żeby utrzymał taki poziom przez cały sezon, a jak wiemy Zachód jest bardziej wymagający.
GSW beda grali na maksa i wycisna ile sie da zeby przejsc do historii, mistrza juz maja, wydaje mi sie ze mozna tu szukac wyzszych pobudek w ich motywacji, moj typ: jezeli dojda do bilansu 40-2 to pojda po reklrd.
Dziś koniec serii. Kto inny jak nie Captain Kirk mógłby zatrzymać Kurę?
Nikt.
Rose zatrzyma Curryego dziś, bo będzie krył dwóch na raz.
Hahaha, propsy za poczucie humoru w Łodzi! :)
@MacKwiatkowski Opcja z pokazywaniem cycek (prawie) zawsze dobra! Nie ma za co przepraszać :) “Delikatyny jak pierwszy pocałunek” – dobrze, że weekend tuż, tuż ;)
Fuck Warriors.
Ale żeby tak facetów ? :/
co do WWO to “ząbki” a nie “żabki” Maciek…inaczej by się nie rymowało ;)
Doc jest chyba najbardziej overrated coachem w NBA. Typ uparcie trzyma w crunch Crawforda i Pierce’a jakby to był 2008. Już nie jedną grę przegrał w tym sezonie przez to, że wytrwale nimi gra.
Pierce-Crawford tandem has played 40 minutes against the Warriors this season. Their DRtg is 134.1. Bye.