Mam taką refleksję, że to jeden z dowodów na to, jak mądrzy ludzie rządzą NBA. Nie zawsze byłem fanem decyzji Davida Sterna i z pewnością nie zawsze będę fanem decyzji Adama Silvera. Nie jestem też fanem wielu właścicieli klubów. Jednocześnie jednak nie umiem podać przykładu lepiej zarządzanego “przedsiębiorstwa” (czy jakkolwiek chcemy nazwać NBA). W biurach tej ligi po prostu się myśli.
I musicie wybaczyć mi ten niezwiązany z tematem wstęp, ale miałem w życiu okazję obserwować od środka to, jak wygląda praca na wysokich szczeblach naprawdę wielkich i ogólnie znanych firm i zazwyczaj dochodziłem do wniosku, że… bardzo mały procent ludzi w ogóle wie tam, co robi. Tymczasem w NBA – nawet jeśli łapiemy się za głowę, widząc, co dzieje się w klubach takich jak Sacramento – ten procent wydaje mi się olbrzymi. I może to bardziej kwestia szczęścia, bo nie każda firma znajduje swojego Davida Sterna. Wciąż jednak uświadamiam to sobie i kręcę głową, myśląc, że jednak się da.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Nie wiem na ile wzrosna kontrakty debiutanckie, ale jak zawodnicy pokroju Thompsona zadaja maksa, to tym bardziej stana sie kontrakty debiutantow, nawet 2nd rundowe, bo wyciagniecia zawodnika 4lata/6mln ktory da cyferki na poziomie gracza 8-12mln/y robi robote
O ile kojarzę to i tak jest niepisana umowa, że daje się rookie maxa (przynajmniej tym najlepszym, nikt z tym nie dyskutuje). To i tak są “grosze” na pierwszych kontraktach.
jestem jeszcze przed poranną kawą… czy możesz wytłumaczyć jak dziecku, co masz na myśli?
edit: ok “tym bardziej istotne” tak?