Dave Cowens jest kolejną już legendą NBA, która jest zniesmaczona współczesną koszykówką. Zniesmaczoną w sposób naturalny dla każdego, kto wychował się w czasach, gdy sport ten wyglądał zupełnie inaczej. W ostatnim wpisie na swoim blogu słynny Celt pisze:
Po obejrzeniu Finałów NBA jestem zmuszony przyznać, że NBA znaczy dziś NO BIGS ALLOWED (“nie dla wysokich”). Koszykówka stała się grą AND ONE z lepszymi graczami. Wszystkie rzuty, które dziś są hołubione, były ZŁYMI rzutami, w czasach kiedy grałem dla Celtics.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Może gra tego typu (Warriors) będzie dominowała sezon, dwa… Wszyscy będą mówili, że to najlepsza strategia i ustawienie…
aż znajdzie się ktoś kto znajdzie lepsze z wysokim graczem grającym tyłem do kosza :)
Na przykładzie Finałów dobrze widać w jaką stronę zmierza NBA. I teraz rodzi się na bazie tego pytanie. Skoro to nie jest liga dla wysokich, to co w mocku draftexpress na trzech pierwszych miejscach robią Towns, Okafor i Porzingis czyli wysocy centrzy, skoro logika każe szukać zupełnie innego typu graczy? Żaden z w/w na pewno nie jest Olajuwonem…
“Gra tyłem do kosza jest mniej opłacalna niż inne aspekty koszykarskiej ofensywy.”
100% racji, z jednym jednak zastrzeżeniem – to jest sytuacja OBECNA. Wydaje mi się bowiem, że tak jak liga przez lata dochodziła do wniosku, że rzut za trzy jest bardziej efektywny niż rzut za dwa, tak reakcją na ten trend będzie rozwój obrońców indywidualnych i schematów obronnych, które mogą ograniczyć skuteczność rzutów z dystansu. I po kolejnych latach ciężar gry znowu przesunie się do środka, bo okaże się, że center trafiający rzuty za 2 na wysokiej skuteczności jest większym dobrem niż strzelec trafiający rzuty za 3 na przeciętnej skuteczności.
Dlatego również nie sądzę, aby było możliwe osiągnięcie “równowagi” w koszykówce. Trenerzy bowiem nieustannie będą poszukiwać przewag, co w konsekwencji gwarantuje nieustanną ewolucję taktyki i trendów, które w danym okresie dominują ligę.
Tu masz na pewno rację. Zaraz pojawi się jakiś nowy Thibodeau – albo po prostu Thibodeau i stworzy schemat, który zrzuci przeciętnych strzelców poniżej 30% za trzy, a dobrych poniżej 40% i będziemy rozmawiać. Nie jestem tylko pewny, czy to wystarczy bez poprawy gry w post up, a tu nie wygląda na to, żeby miało być lepiej, bo już na poziomie szkolenia nie ma kładzie się na ten aspekt gry takiego nacisku.
Ale to oczywiście wszystko dywagacje. Wolałbym Twoją wersję wydarzeń.
to wchodzi czysta statystyka, 33% 3pts = 50% 2pt , to jest sytuacja break even, teraz kazda wartosc oczekiwana powyzej 33% , czystym profitem nad 50% 2pts Att.
Teraz spojrz na sytuacje z kontraktami, Cap space etc, za ile GM jest w stanie wyciagnac PF, C ktory bedzie rzucal na 50%+ , a ile $$ bedzie kosztowal go kontrakt gracza z obwodu, ktory zapewnia obrone , zbiorki do tego rzuca na 33%+ za trzy, po prostu pojscie w small ball , jest oplacalne ekonomicznie, bo taka sama efektywnosc w ataku, jest za mniejsza cene.
Wiem ze to moja “moneyball ” o kant dupy , ale sadze ze liga bedzie do tego dazyla, osobiscie podoba mi sie idea, gdzie na boisku, mamy 5tke graczy 1,95-2,05 grajacy ultra agresywnie w obronie, dobrze rotujacych, switchujacych guardow, wingmanow, jednoczesnie wszyscy w ofensywnie rzucajaca za 3pts,dobrze podaja, takie spurs atak mode dla ubogich, duzo izo, na slabej stronie, fajna dla oka szybka gra.
O ile w naśladowaniu Warriors nie widzę sensu, bo potrzebujesz Curry’ego, a nawet Irving i Lillard nie są aż tak ofensywnie utalentowani,a gra w post mnie nigdy nie podniecała to widzę problem z odnalezieniem się w nowych schematach defensywnych wysokich centrów. System def Chicago, Indiany czy Portland, tj.murowanie pola 3 sekund w obronie picków i oddawanie przeciwnikom dalekich dwójek zupełnie nie jest odpowiedzią na smallball. Wydaje mi się, że właśnie dlatego Bird nie chce Hibberta, bo z roku na rok mobilność centra będzie liczyć się bardziej niż % rim protection (George ma być 4ką).
Dlatego o Nerlensie Noelu się zacznie mówić w przyszłym sezonie, a statystyki obrony centra po switchu z rozgrywającym to moja nowa zajawka na najbliższy sezon :) A gdzie w tym wszystkim Karl Anthony Towns i Okafor to dalej nie mam pojęcia
Zgadzam się w pełni, mobilność i skill > siła fizyczna i rim protection u centra w dzisiejszej NBA, także Przemo K. nie będzie miał łatwo dostać się do ligi.
Też myślę, że autor artykułu będzie miał ciężko w drafcie :)
W PHI dałby radę ;)
A może po prostu trochę panikujemy i gra sama znajdzie swoją równowagę? Tak.
Pewnie nie tylko ja, ale nie jaram się aż tak bardzo smallballem. Jasne, rozumiem, że trzy punkty to więcej niż dwa. Ale gra i liga zmierzają do punktu, gdzie gra w post będzie obciachem i tylko nieliczni będą mieli zielone światło na przepychanie się w paint. Nie jestem fanem tego. Każdy ma swój gust, jednemu robi się mokro, gdy Curry trafia stepbacki, drugiemu gdy James trafia spinmove’m do linii o tablicę. Każdy lubi coś innego. Ale jeśli za 2-3 sezony gro zespołów będzie grać ala Rockets, to ja wysiadam.
A czy gdyby Cavs nie byli tak zdziesiątkowani to sytuacja nie była by zupełnie inna?
Czy Gs tak dobrze by szło niskim ustawieniem gdyby przeciwnik potrafił odpowiedzieć rzutem z dystansu (Love, Irving)?
Pewnie nie miało by to dużego wpływu bo Love nie robi takiej różnicy w obronie a to o nią się raczej rozchodzi…
Czy gra Cavaliers wyglądała by w ataku tak samo ze zdrową wspomnianą wyżej dwójką?
Po mojemu mogła by ale Miłość powinien być dużo większym zagrożeniem za 3 a Irving też swoje trafia ale dochodzą jego penetracje a najlepszym lekarstwem na nie do tej poty był wielki facet pod koszem
Ciekawe czy Kerr próbował by takiego ustawienia w powyższej sytuacji. Clv nie byli by lepsi w obronie ale wchodzący z ławki Thompson miał by więcej sił by walczyć o zbiórki więc może musieli by odpowiedzieć podwyższeniem składu?
Sądzę, że Cavs z Love’m, Irvingiem i Varejao byliby faworytem. Muszą dorzucić coś na obwód, może Barnes za mini mle? I jakis back up PG, który umie rzucać.
Ja uważam, że rozkwit smallbalu wynika z braku ofensywnych dominatorów pod koszem w lidze. Czy Warriors graliby takim ultra smallbalem np z Lakers ’01-02? Z Shaqiem w swojej fizycznej dominacji, młodym Bryantem wchodzącym pod kosz jak w masło ale też potrafiącym sypać trójkami oraz grożacymi rzutem z dystansu Fisherem, Foxem, Horrym (to byl stretch-4 swoich czasów) czy Georgem? O ile mogliby korzystać z tego że Shaq miałby problem latając za Greenem w obronie o tyle w ataku robiłby GSW taką masakrę jak Nets w 2002, Bryant bez rim protektora po drugiej stronie byłby pod koszem kiedy by chciał a każda próba podwojenia któregokolwiek z tej dwójki kończyła by się otwartą trójka dla dobrych strzelców zza łuku.
A Spurs z Duncanem i Robinsonem? Nawet Rockets Minga i T-Maca nie pozwoliliby grać Warriors Greenem na centrze. Pewną nadzieją na przełamanie small ballu są ostatnie drafty gdzie wysoko idą tacy zawodnicy jak Towns, Okafor, Embiid czy Noel tj gracze wysocy. Jeszcze wróci równowaga w NBA. Zresztą i w RS i w poprzednich rundach PO sami Warriors grali dużo Bogutem bo rywale mieli Davisa, Gasola czy Howarda – uznane marki. Cavs pod koszem mają Mózgova i Thompsona czyli bądź co bądź role playerów.
Myślę, że to są kwestie przejściowe, dotyczące – tak jak to zostało wspomniane wyżej – hajsu, ale też ‘sumy talentu na poszczególnych pozycjach’ (pretensjonalne i prawdziwe zarazem?) w lidze, + chyba-jednak-moda, + ‘krawiec kraje jak mu staje’ itd.
Dla mnie odnośniki do obecnej sytuacji to Suns ’05, gdzie wydawało się przełom, a było to tylko i aż dopasowanie koncepcji do możliwości graczy + genialny Nash, tak samo przełomowi mogli się wydawać Magic z Howardem, Nelsonem, Hedo i tym od dżinsów, tak się czasem zdarza?
Oby się zdarzało tak, a nie kontuzje, operacje, projektowanie deskorolek itd.
A w kwestii dalszej przełomowości liczę mocno na rozwój Koziołków i mam nadzieję, że im nie zmienią koncepcji/trenera/ktoś-nie-przepłaci-kogoś/ktoś-się-z-kimś-nie-pogryzie-o-piłkę-i-o-bycie-opcją.
Przepraszam za chaos.
Tez mam nadzieje ze to tylko przejsciowy kryzys.Zakochalem się w Knicks’ach Rileya w 90’s -..ach ta rzeznia pod koszem,sila i nieustempliwosc Oakleya,Smitha,Masona oraz top all time skillset Ewinga Teraz byle 7foot kolek jest hypowany jesli tylko nie potyka się o własne nogi a pozniej jest ‘prospektem’ przez 5lat.Jakkolwiek oglądanie Currego&co to niewątpliwie uciecha prima sorto tak już oglądanie Kick’s 12-13 było zajeciem nudnym i jednostronnym.
Gratulacje dla Dubs,co za sezon!!!
Przemek Kujawiński. Hemingway piszący po polsku o NBA. Mistrz wyprowadzania karkołomnych konstrukcji myślowych, bez ani jednego zbędnego znaku w tekście! Brawo!
Przemku, warto by zebrać Twoje artykuły w dłuższą formę. Zbiór felietonów, może. Nawet jeśli wydasz tylko e-książkę, to przeczytamy i polecimy znajomym. Ksiązkę postawie na półce zaraz obok Umberto Eco. Miejsce na półce czeka!
Poleciałeś.
Nie wydaje mi się, dużo czytam, czytam od lat ponad 25-ciu, mam kilka tytułów typu dr nauk, pisze zawodowo od kilkunastu lat, nie tylko po polsku, czytam zawodowo głównie po angielsku. Uważam, ze mam kwalifikacje, żeby oceniać pisanie.
Czytam teksty Przemka spoza NBA. I uważam, ze mógłby pisać cokolwiek zechce.
Ja na to patrzę w inny sposób – Cavs grający zbieraniną graczy i bez ławki opierający atak na grze z post urwali 2 mecze drużynie grającej historyczny sezon w historii tej ligi. Post-up is not dead.